Tajemnica fresku z kościoła św. Ducha w Raciborzu

Tajemnica fresku z kościoła św. Ducha w Raciborzu

Kto był w raciborskim Muzeum – dawnym kościele dominikanek pw. Św. Ducha, ten miał okazję wpatrywać się w dwa rzędy zakonnic spoglądających na stojącą w środku mniszkę. W publikacjach fresk nazywany jest Adoracją bł. Eufemii. W rzeczywistości treść ściennego malowidła jest inna.

Piotr Stefaniak (Kraków). Podczas prac restauratorskich jakie podjęto w 1936 roku na terenie byłej świątyni Świętego Ducha, wówczas przystosowanej do roli obiektu muzealnego, doszło do odkrycia, odsłonięcia i następnie konserwacji późnorenesansowych fresków pochodzących z pierwszej połowy XVII wieku.

Zasłużony dla powojennych badań nad śląskimi dziełami sztuki Marian Kutzner odkrytą polichromię datował na rok 1635. Niemieccy konserwatorzy sztuki wyeksponowali w 1936 roku dwa freski: pierwszy na wschodniej, szczytowej ścianie prezbiterium, przedstawiający Zesłanie Ducha Świętego na Najświętszą Maryję Pannę i Apostołów zebranych w Wieczerniku, oraz drugi, zajmujący ścianę zachodnią nawy kościoła na wysokości pierwotnej drugiej kondygnacji, która do 1810 roku służyła mniszkom dominikańskim jako ich chór zakonny.

Oberschlesische Volksstimme 10.02.1938

To właśnie malowidło przeszło do literatury historycznej oraz publikacji z dziedziny sztuki jako Adoracja bł. Eufemii przez konwent dominikanek. Jest to jednak nazwa niesłuszna i, niestety, błędnie odczytująca przesłanie ikonograficzne dzieła. Niniejszym wykaże się błąd, po obaleniu którego zaproponuje się nową nazwę, opartą na wiedzy z dziedziny liturgiki. Dla orientującego się w liczącej blisko osiemset lat tradycji liturgicznej zakonu dominikańskiego polichromia niesie ze sobą jednoznaczne treści niedostępne – jak widać – historykom sztuki, którzy interpretowali malowidło.

Najprawdopodobniej pierwszy do polskiej literatury błędną nazwę fresku z zachodniej ściany kościoła Świętego Ducha w Raciborzu wprowadził historyk sztuki Marian Kutzner. Uczynił to w 1965 roku przy okazji wydania w serii Śląsk w zabytkach sztuki, cennej skądinąd książki o zabytkach Raciborza. Za nim rzecz powielili wszyscy piszący udowadniając jednocześnie, że jest im zupełnie obca liturgiczna tradycja dominikanek.

Interpretacja, że fresk przedstawia adorację bł. Eufemii nie jest jednak pierwsza i jedyna. Już w 1948 roku Konstanty Prus w drugim wydaniu swej książki o Ofce Piastównie i klasztorze Świętego Ducha określił polichromię jako obraz o wielkich rozmiarach, pochodzący z XVI wieku [sic!], a przedstawiający Dominikanki zgromadzone wokoło świątobliwej Ofki na śpiewanie „Salve Regina”. (Dominikanki śpiewały codziennie „Salve Regina” po modlitwach wieczornych). Pierwsza część opisu jest fałszywa, lecz druga trafia w sedno. Z jakiś przyczyn odczytanie fresku dokonane przez Prusa się nie przyjęło i co gorsza została przez Kutznera zaadaptowana błędna część interpretacji malowidła.

Skąd zatem wzięły się zafałszowania: przyczyna tkwi w zniszczeniu fresku (zachował się on fragmentarycznie) i w braku znajomości życia mniszego, tutaj jeszcze sprowadzonego do realiów dominikańskich u badających go. Dlaczego na pewno nie mamy do czynienia z adoracją bł. Eufemii?

Otóż częściowo zachowana i przez konserwatorów „dosztukowana” postać centralna nie może być Ofką, gdyż posiada na sobie czarny szkaplerz, który aż do czasów Soboru Watykańskiego II u dominikanek nosiły wyłącznie siostry konwerski, czyli zakonnice drugiego chóru, których rola w konwencie sprowadzała się do służebnych posług. Piastówna tymczasem będąc siostrą pierwszego chóru, czyli profeską, oraz przeoryszą klasztoru nosiła zgodnie z przepisem biały szkaplerz.

Postać centralna z uwagi na uszkodzenie została uzupełniona przez konserwatora, który jej nałożył czarny welon wzorując się na pozostałych postaciach mniszek. I tu popełnił błąd, wynikający z nieznajomości zwyczajów zakonnic, które dla konwersek przewidywały welon biały. Także więc i raciborskie konwerski nosiły welony białe i szkaplerze czarne. Zatem na fresku pierwotnie zakonnica musiała mieć welon biały, w przeciwnym bowiem razie dominikanki, które w XVII wieku zleciły wykonanie polichromii, wychwyciłyby ten, z ich punktu widzenia poważny błąd, gdyż czarny welon był zarezerwowany jedynie dla mniszki pierwszego chóru po uroczystych ślubach. Zatem postać centralna uchodząca za Ofkę w rzeczywistości jest najmłodszą w hierarchii zakonnej siostrą, trzymającą w rękach częściowo zachowany atrybut, o którym jeszcze będzie mowa.

Jeśli już doszukiwać się bł. Eufemii na fresku, to należy uwzględnić dominikańską precediencję, czyli oficjalne miejsce przysługujące każdej zakonnicy we wspólnocie. Zakon Kaznodziejski przyjął układ od najniższego rangą lub najmłodszego powołaniem w konwencie zaczynając i kończąc z tyłu na przełożonym. Błogosławiona Ofka będąc przeoryszą (więc najstarszą w precediencji), w szeregu zakonnic na polichromii powinna znajdować się jako ostatnia w prawym dla niej rzędzie, czyli jako ósma po lewej stronie względem patrzącego na fresk.

Jednak wydaje się, że raczej mamy do czynienia nie tyle z Piastówną i jej wspólnotą, co z konwentem dominikanek raciborskich z około 1635 roku. Zatem miejsce przełożeńskie zajmowałaby ówczesna przeorysza. Jest to jednak tylko przypuszczenie autora, które mogłoby zostać zweryfikowane, gdyby udało się ustalić stan osobowy zgromadzenia raciborskiego na rok 1635, czy rzeczywiście stanowiło je szesnaście profesek chórowych i jedna konwerska.

Należy jednak podkreślić, że siedemnastoosobowa wspólnota zakonnic w XVII wieku była normą dla polskich klasztorów dominikanek, których zgromadzenia były typowe dla naszych żeńskich środowisk zakonnych.

Odrzuciwszy mniemanie, że polichromia przedstawia adorację bł. Ofki przez konwent dominikanek i przyjęcie ewentualności, że wyobraża ona albo Eufemię i wspólnotę sióstr z jej czasów, albo zgromadzenie raciborskie z czasu powstania fresku lub jedynie namalowany ponadczasowy konwent, domaga się dalszych wyjaśnień i umocowań w tradycji Zakonu Kaznodziejskiego. Układ postaci siedemnastu mniszek i atrybuty trzech z nich oraz sceneria, w której dzieje się akcja wskazują niezbicie na procesję liturgiczną. Na czele dwóch szpalerów (tzw. chórów) dominikanek kroczą siostry akolitki, trzymające w prawych dłoniach świece. Pośrodku idzie konwerska, która coś trzyma w obu dłoniach. Przepisy liturgiczne tej siostrze nakazywały nieść krzyż procesyjny z pasyjką. Prawdopodobnie i na omawianej polichromii tak było, zanim uległa ona zniszczeniu.

Wskazówką, z jakiego rodzaju procesją mamy do czynienia, są częściowo zachowane napisy: na wstędze (… MATER MISREICORDIAE VITA DULCEDO ET SP… AD TE CLAMAMVS MATRES… …TE ET IESVM BENEDICTVM FRVC… …XLIVM) oraz inskrypcji na dolnej krawędzi przedstawienia malarskiego (SVBTV…SIDIVM CO… VGIMVS SANCTA DEI GENITRIX NOSTRAS DEP… NEDESPI… AS INNECESSITATIBVS SEDEPERICVLIS CVNCTIS… …PER VIRGO GLORIOSA ET… BENEDICTA).

Tekst pierwszy jest antyfoną, która zajęła eksponowane miejsce w liturgii dominikańskiej jako uwielbienie Matki Bożej i w pełnej wersji przedstawia się następująco:

Salve Regína, Mater misericórdiae,
Vita dulcédo et spes nostra salve!
Ad te clamámus éxsules fílii Hevae.
Ad te suspirámus geméntes et flentes
In hac lacrimárum valle
Eia ergo advocáta nostra
Illos Tuos misericórdes óculos ad nos convérte.
Et Jesum, benedíctum fructum ventris Tui,
Nobis post hoc exsílium osténde.
O clemens, o pia, o dulcis Virgo Maria.

Witaj Królowo, Matko miłosierdzia
Życie, słodyczy, nadziejo nasza witaj!
Do Ciebie wołamy, wygnańcy, synowie Ewy.
Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole.
Przeto orędowniczko nasza
One miłosierne oczy na nas zwróć
A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego
Po tym wygnaniu nam okaż.
O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.

Mniszki dominikańskie od średniowiecza antyfoną Salve Regina kończą ostatnie modlitwy dnia, czyli kompletę. Zamknięciem tej godziny kanonicznej jest procesja na cześć Najświętszej Maryi Panny. Wówczas zakonnice uroczyście idą ze świecami z chóru przez krużganki, obchodzą dookoła klasztor i śpiewają podczas tego antyfonę Salve Regina. Ten zwyczaj liturgiczny sankcjonują konstytucje dominikanek. Polskim śladem z epoki potrydenckiej, poświadczającym, iż mniszki odprawiały kompletę zgodnie z przepisem, jest rękopis zwyczajnika klasztoru dominikanek z Żółkwi przepisany tamże 10 stycznia 1762 roku przez mistrzynię nowicjatu, Dominikę Chomentowską. Te same czynności modlitewne były udziałem także zakonnic raciborskich, które rzecz uwiecznić kazały malowidłem w swym chórze.

Obok wstęgi inskrypcyjnej z Salve Regina fresk posiada drugi, mocno uszkodzony napis z tekstem modlitwy odmawianej podczas komplety w maryjne uroczystości liturgiczne; chodzi o antyfonę Sub tuum praesidium confúgimus, sancta Dei Génitrix; nostras deprecatiónes ne despícias in necessitátibus sed a perículis cunctis líbera nos semper, Virgo benedícta (Pod twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko: naszymi prośbami racz nie gardzić ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać Panno błogosławiona).

Zatem zebrawszy wszystkie informacje, jakie niosą ze sobą napisy inskrypcyjne uzupełniające wyrażony malarsko układ dwóch chórów (szpalerów) zakonnic raciborskich ustawionych procesyjnie, należy uznać za ostateczne i pewne, że polichromia na ścianie zachodniej kościoła Świętego Ducha w Raciborzu przedstawia zakończenie ostatniej w ciągu doby godziny kanonicznej – komplety – przez konwent raciborskich dominikanek, czyli procesję Salve Regina. Z tą sceną ponadto tematycznie koreluje i uzupełnia całość zachowany fragment obłoków ponad głowami mniszek. Wolno domniemywać, że na nim lub nieco powyżej widniała postać Najświętszej Maryi Panny, być może w otoczeniu aniołów lub świętych, która przyjmowała chwałę zanoszoną Jej przez śpiew dominikanek.

Artysta który po mistrzowsku wykonał malowidło na mokrym tynku nazwane Procesją Salve Regina umieścił scenę we wnętrzu chóru mniszek, na co wskazywać mogą dwa boczne ołtarze. Jeden Matki Bożej, który znajdował się z zasady w każdym klasztorze dominikanek i drugi, św. Anny Samotrzeć, który był widocznie wyrazem lokalnej pobożności sióstr. Ponadto co do scenerii: piszący te słowa doszukuje się w wizerunkach ośmiu dominikanów (po czterech z każdej strony powyżej głów mniszek) oddzielonych od siebie brązowymi filarami, przedstawieniem stalli zakonnych z zapleckami ozdobionymi wizerunkami ośmiu świętych Zakonu Kaznodziejskiego. Wówczas fresk posiadałby jeszcze walor dokumentacyjny widoku empory mniszek z 1635 roku, dotąd jakby pominięty przez badaczy w dociekaniu dziejów klasztoru dominikanek raciborskich.

Wyjaśniwszy ostatecznie znaczenie polichromii ze ściany zachodniej kościoła Świętego Ducha, należy poświęcić trochę uwagi stronie formalnej malowidła. Wykonano je w technice al fresco, czyli że farba malarska była kładziona na mokry tynk i wraz z nim schła, co gwarantowało trwałość barw i faktury przedstawienia. Polichromia posiada cechy malarstwa późnorenesansowego. Ogólna kompozycja ujęta jest w schemat panujący wówczas na Śląsku w środowisku artystów malarzy i dzieło przesyca linearność sprawiająca wrażenie nieco przesadzonej. Twórca świetnie ujął charakterystykę twarzy postaci. Posłużył się miękkim światłocieniowym modelunkiem kompozycji, która dała efekt dobrze rozeznanej atmosfery przedstawienia. Żywa kolorystyka znakomicie współgrających barw podnosi kunszt warsztatu malarskiego, pochodzącego albo ze Śląska, albo z Moraw.

Należy także podkreślić, że fresk Salve Regina wraz z polichromią z prezbiterium przedstawiającą Zesłanie Ducha Świętego pozostaje bardzo udanym przykładem artystycznego późnorenesansowego malarstwa ściennego na Śląsku. Zajmuje poczesne miejsce wśród fresków z XVII wieku na terenie Polski i świadczy o wysokiej pozycji duchowej i kulturotwórczej dominikanek w Raciborzu, jako protektorek artystów i otaczających się dziełami sztuki w życiu codziennym.

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com