Norbert Mika. Tereny między Opawą a Raciborzem ,na których znajdują się obecnie wsie Pietrowice Wielkie i Sudice, już od najdawniejszych czasów stanowił przedmiot ekspansji różnych ludów. Zaliczyć do nich możemy germańskich Kwadów, mongolskich Hunów, czy wreszcie słowiańskich Golężyców. Ci ostatni – zdaniem anonimowego skryby z Ratyzbony zwanego Geografem Bawarskim – dysponowali 5 obronnymi grodami.
Relacja Geografa Bawarskiego, sporządzona około 845 r. służyła prawdopodobnie potrzebom wojskowego wywiadu państwa wschodnio- frankijskiego. Stąd wzmianka o liczbie grodów. Wspomniani Golężyce to mieszkańcy “goli”, bezleśnej urodzajnej golizny, rozciągającej się między Raciborzem a Opawą. Jej istnienie potwierdzają późniejsze dokumenty raciborskiej kancelarii książęcej, wzmiankującej “Golę w pobliżu Raciborza, naprzeciw Opawy”(Gola prope Rathybor versus Opaviam).
Golężyce, jako plemię nie utrzymali długo swojej niezależności, gdyż już w 2 połowie IX wieku ulegli Świętopełkowi władcy Wielkich Moraw. W granicach państwa wielkomorawskiego ziemia golężycka znajdowała się do początków X wieku, by po czasach chwilowej swobody politycznej, wejść w 2 połowie X wieku na nowo w zależność względem czeskich Przemyślidów, a pod koniec X wieku polskich Piastów. Dwa kolejne stulecia to okres wzajemnych konfliktów polsko – czeskich oraz przechodzenia ziemi golężyckiej z rąk do rąk.
W toku prowadzonych ciężkich walk przewagę uzyskała strona polska. Jak informuje kronikarz Gall zwany Anonimem w 1108 r. wojska Bolesława Krzywoustego zajęły Racibórz. W ręce zwycięzców wpadły również tereny leżące w dorzeczach Cyny (Psiny), Opawy i Morawicy z twierdzą golężycką Grodziec (dz. Hradec nad Morawicą). Ten ostatni, określony mianem “Gradice Golensicezke”, wzmiankowany jest jako gród należący do polskiej prowincji kościelnej w bulli protekcyjnej papieża Hadriana IV z 1155 r. dla biskupstwa wrocławskiego. Wynika stąd, że jeszcze w połowie XII wieku ziemie wokół Hradca, znajdowały się pod jurysdykcją biskupa wrocławskiego.
Zmiany przyszły w 2 połowie XII wieku. W bliżej nie wyjaśnionych okolicznościach granice biskupstwa wrocławskiego skurczyły się na tym terenie, zaś ziemie wokół Hradca i Opawy, aż po rzekę Cynę (Psinę) weszły w skład diecezji ołomunieckiej. Nie odbyło się oczywiście bez zadrażnień. Korespondencja dworu papieskiego z początków XIII wieku informuje o wzajemnych nieporozumieniach między biskupem wrocławskim, a biskupem ołomunieckim co do przebiegu granicy ich diecezji w prowincji golężyckiej (“in Golesisco”). Konflikt obydwu fendałów duchownych spowodowany został nową sytuacją na politycznej mapie tego obszaru. Nie mogąc sprostać militarnej presji ze strony południowego sąsiada książę raciborski Mieszko Plątonogi (1172 – 1211 r.) zdecydował się wycofać swoje zbrojne załogi z Hradca i Opawy.
Być może, rezygnacja ze spornych ziem była warunkiem intercyzy ślubnej. Jak wiadomo Mieszko ożenił się w tym czasie z czeską (morawską) księżniczką Ludmiłą. Piszący w XV wieku polski kronikarz Jan Długosz zanotował, w związku z tymi wydarzeniami, interesującą anegdotę:
“Mieczysław (chodzi o Mieszka) oczarowany miłością do jakiejś nierządnej kobiety, okazał się do tego stopnia szalony, że należące do jego działu znaczne miasto Opawę ofiarował tejże nierządnej kobiecie na wieczne posiadanie”.
Cóż! Chciało by się powiedzieć: zebrało się raciborskiemu księciu na kosztowne amory. Czy tak było istotnie? Trudno odpowiedzieć. Faktem jest jednak, iż już w 1195 r. Opawa znajdowała się na pewno w rękach czeskich Przemyślidów, zaś nowa granica polityczna i kościelna biec zaczęła wzdłuż rzeki Cyny (Psiny). Leżące na południe od tej rzeki wsie Pietrowice i Sudice pojawiają się na kartach źródeł dopiero w XIII i XIV wieku. Nie oznacza to bynajmniej, iż nie było ich wcześniej.
Pierwszą wzmiankę o Pietrowicach znajdujemy w dokumencie biskupa ołomunieckiego Brunona z Schaunenburga wystawionym 29 listopada 1267 r. w Ołomuńcu. Wojowniczy kapłan – miał już wówczas na sumieniu spalenie miasta Raciborza wraz z kościołami i klasztorami – wyruszając z wyprawą krzyżową do Prus, wspomniał, iż powiększył stan posiadania Kościoła ołomunieckiego o majątek ziemski we wsi Pietrowice: “Kupiliśmy także – nadmienia biskup – 11 łanów we wsi Pietrowice, płacąc 11 grzywien czynszu”, (Emimus eciam undecim laneos in villa de Petrowiz, solventes undecim marcas in censu).
Rodowód Sudic jest nieco późniejszy. Najwcześniejsze zapiski o Sudicach spotkać można dopiero na dyplomach opawskich i raciborskich z 2 ćwierci XIV wieku. Możnowładca Jan z Krawarza, czyniąc 8 maja 1330 r. darowiznę na rzecz klasztoru Św. Klary w Opawie, wymienia wśród świadków wydarzenia miejskiego Swosza z Sudic (Swoysso de Sudicz). Na innym dokumencie, wystawionym 24 czerwca 1331 r. w Raciborzu, wśród rajców tego miasta znajdujemy Heinemana z Sudic (Heynmann de Czudicz).
Zdaniem wytrawnego opawskiego badacza dziejów Wincentego Praska, zarówno Pietrowice, jak i Sudice, są nazwami patronimicznymi, czyli wywodzącymi się od imienia domniemanego założyciela. W przypadku Pietrowic byłyby to jakiś Piotr, zaś w przypadku Sudic – Sudek. Dla ciekawstki, spotykamy sędziego książęcego o imieniu Sudek, jako świadka na dokumencie władcy raciborskiego Mieszka Otyłego z 27 sierpnia 1240 r., na mocy którego książę zezwolił joannitom założyć targowisko we wsi Maków. Czy jednak ów sędzia Sudek, był identyczną postacią co domniemany założyciel Sudic? Trudno odpowiedzić.
Obydwie wsie różniły się w XIV wieku, gdy chodzi o liczbę mieszkańców. Nie sposób przytoczyć tutaj dokładnych cyfr, niemniej można podać w przybliżeniu pewne wielkości biorąc pod uwagę wysokość rocznej opłaty mostowej, jaką zmuszone były uiszczać w 1349 r. niektóre wsie leżące między rzekami Opawą a Cyną (Psiną). I tak gdy Sudice dawały wówczas 9 miar pszenicy, to Pietrowice aż 20 miar. Wynika stąd, że te ostatnie były ponad 2 razy większe od Sudic. Dla porównania sąsiednie Samborowice płaciły 7 miar pszenicy, Pietraszyn 7 ½ , Tłustomosty tylko 3 ½ , zaś Kietrz aż 50 miar pszenicy.
Sytuacja uległa zmienie, gdy Sudice stały się w początkach XVI wieku miasteczkiem, co stało się za sprawą ich nowych właścicieli panów z Żerotyna, gorących zwolenników reformacji. Ci ostatni sprzedali Sudice 2 rodom ewangelickim: jedną część – Macákom z Ottenburga, drugą – Oderskim z Liderzowa. Obie części Sudic w 1557 r. znalazły się w rękach Oderskich, a od nich w 1592 r. miasteczko zyskali Falkenhonowie z Gloszku, którzy stopniowo przyłączyli do niego wsie Borucin, Pietraszyn i Białą. Wpływy protestanckie były w Sudicach tak wielkie, że zarówno kościół, jak i przynależna do niego fara zarządzane były przez ewangelickich pastorów. Katolicki zakon jezuitów zmuszony był prowadzić tam w 1693 r. formalną pracę misyjną. Gdy chodzi o małomiasteczkowy charakter Sudic i tamtejszego burmistrza przypominającego bardziej chłopa niż mieszczanina, doskonale obrazuje go żartobliwy wiersz pisany w języku polskim przez księdza Ludwika Heimba (1710 – 1765 r.) ze Skoczowa pt. Witay piękny Quatski Kraju (aluzja do wcześniejszego pobytu na tych terenach germańskich Kwadów):
W Sudzicach Burgmistrz w kożuchu/Ma kłobuk na iednym uchu
Gdy chodzi o Pietrowice to należały one na początku do dóbr biskupów ołomunieckich, później jednak dostały się w ręce świeckich właścicieli, z których największe znaczenie osiągnęli Reiswitzowie. W 1555 r. Sebastian Reiswitz von Kandrzin odziedziczył tę wieś wraz z Pobiehowem, majątkiem leżącym po północnej stronie Cyny (Psiny) – jak sam podaje – po swoim ojcu Wacławie. We władaniu Reiswitzów pozostały Pietrowice do 14 września 1676 r., kiedy to Adam Henryk von Reiswitz sprzedał tę wieś za 13 000 florenów hrabiemu Wacławowi von Oppersdorf. Z upływem lat dobra pietrowickie popadły w długi i zostały 10 kwietnia 1722 r. w swojej części, na północ od Cyny, zlicytowane.
O ile znaczenie Pietrowic w stosunku do Sudic było większe w średniowieczu, to sytuacja uległa zmianie w czasach nowożytnych. Sporządzony w 1728 r. tzw. kataster Karoliński podaje, że w Pietrowicach znajdowała się tylko 1 karczma, zaś sprzedaż piwa wynosiła 72 achtele (beczki), i 6 wiader gorzałki. W analogicznym okresie Sudice posiadały 2 karczmy i sprzedawano 156 achteli piwa i 8 wiader gorzałki. Podatek w naturze także był zróżnicowany w przypadku obydwu miejscowości. Podczas gdy Sudice dostarczały 20 owiec, 27 krów i 3 prosięta to Pietrowice tylko 12 owiec, 22 krowy i 2 prosięta. Wielkości te wyraźnie wskazują, że potencjał gospodarczy Sudic był w tym czasie zdecydowanie większy od Pietrowic. Bez wątpienia większa była również liczba mieszkańców Sudic.
Z wyliczeń współczesnego historyka Ireny Korbelářovej (1999 r.) wynika, że liczba ludności Sudic w latach 20-tych XVIII wieku wynosiła około 270-315 obywateli, zaś domów w tej miejscowości było 45. Dla porównania sąsiednie miasteczko Krzanowice liczyło wówczas 460-540 obywateli i 77 domów.
Skomplikowana sytuacja polityczna w średniowieczu, niemiecka kolonizacja jak również wpływy reformacji protestanckiej znalazły odzwierciedlenie w strukturze narodowościowej i wyznaniowej badanego obszaru. Piszący w 2 połowie tego stulecia Fryderyk A. Zimmermann w swojej pracy Beyträge zur Beschreibung von Schlesien stwierdził w przypadku Pietrowic Wielkich – “mieszkańcy mówią po polsku i są katolikami” (reden polnisch und sind katolisch). Inaczej scharakteryzował pobliskie Sudice, gdzie, jego zdaniem “polscy i niemieccy mieszkańcy przywiązani są do religii ewangelickiej i katolickiej”. Oczywiście nie sposób wysunąć tutaj wniosku, że pietrowiczanie i sudiczanie używali na co dzień literackiej polszczyzny. Ludność bez wątpienia posługiwała się mieszaniną języka polskiego (gwary śląskiej) i czeskiego (gwary morawskiej). Niemieckim posługiwali się osadzeni, zwłaszcza w Sudicach przez kolejnych właścicieli, przybysze z Niemiec. Piszący o tych sprawach niemiecki historyk Fryderyk A. Zimmermann bez wątpienia uprościł tutaj skomplikowaną sprawę narodowościową, trudno bowiem posądzać go o świadome fałszowanie faktów. Tym bardziej, że sam będąc Niemcem nie miał żadnego interesu podawać korzystnych dla sprawy polskiej informacji.
Bardziej dokładne informacje w tym zakresie posiadamy z XIX i XX wieku. Analizę można tutaj przeprowadzić na podstawie danych z 1910 r., podanych w pracy J. Vyhlídala, Pod perutěmi pruského orla. Obrazuje je poniższa tabela
Pietrowice Wielkie | Sudice | Samborowice (z dworem) | |
Razem obywateli | 2 674 | 1 142 | 797 |
Katolików | 2 643 | 997 | 789 |
Protestantów | 31 | 145 | 6 |
Żydów | – | – | 2 |
Posługujących się j. morawskim | 2 091 | 187 | 641 |
Posługujących się j. polskim | 145 | 34 | 114 |
Posługujących się j. niemieckim | 275 | 913 | 34 |
Posługujących się j. niemieckim i morawskim | 120 | 1 | – |
Jak wynika z powyższych danych liczba mieszkańców Pietrowic, zdecydowanie wzrosła i podobnie jak w średniowieczu była w tym okresie 2 razy większa od mieszkańców Sudic. Wpływ na taki stan rzeczy miał niewątpliwie fakt, że Sudice przestały być miastem, a tym samym utraciły swoją uprzywilejowaną pozycję. Do sprawy wiarygodności podanych przez J. Vyhlídala liczb, gdy chodzi o sprawy narodowościowe należy jednak podejść dość ostrożnie. Publicysta ten, jeden z entuzjastów czeskiego odrodzenia narodowego w tzw. kraiku hulczyńskim, nie zawsze rozumiał lub chciał zrozumieć skomplikowanej problematyki tożsamości etnicznej ludności pogranicza. Używał zwykłych uproszczeń nie mających wiele wspólnego z naukowymi poglądami w tej sprawie. Stąd jego tendencja do zawyżania liczby osób używających języka (narzecza) morawskiego. Z drugiej jednak strony problem tzw. Morawców nie został dostatecznie przebadany. Nie sposób też go bagatelizować, tym bardziej, że chodzi tutaj o rdzenną ludność północnej części byłego księstwa opawskiego (kraiku hulczyńskiego), która w wyniku wojny Fryderyka II z cesarzową Marią Teresą w 1742 r. znalazła się w granicach Prus. Stąd nazwa Prajzacy (Prusacy), często używana obecnie wobec rodzimych mieszkańców ziem między rzeką Opawą a Cyną (Psiną).
W tym miejscu zatrzymamy się na chwilę nad problematyką zmiany granic politycznych, jaka miała miejsce w wyniku tzw. wojen śląskich w XVIII wieku. Podpisane 11 czerwca 1742 r. we Wrocławiu preliminaria pokojowe przewidywały:
“Artykuł V. Jej Królewska Mość, Królowa Węgier [i Cesarzowa Maria Teresa] odstępuje na mocy niniejszych preliminariów Jego Królewskiej Mości, Królowi Prus, jego sukcesorom i następcom jednej i drugiej płci, na wieczne czasy, ze wszystkimi prawami zwierzchnimi oraz z zupełną niezależnością od Korony Czeskiej zarówno Śląsk Dolny, jak i Górny bez księstw cieszyńskiego, karniowskiego i części opawskiego, na północ od rzeki Opawy […].
Artykuł VI. Jego Królewska Mość, Król Prus zachowa religię katolicką na Śląsku w poprzednim stanie, jak również własności, wolności i przywileje każdego mieszkańca tego kraju […]. Ponadto Jego Królewska Mość, Król Prus nie będzie korzystać ze swych praw monarchy na szkodę religii katolickiej na Śląsku [również w jego części na północ od rzeki Opawy].”
Cytowany tekst źródłowy zawiera ważną informację. Przeprowadzona jeszcze w 2 połowie XII wieku granica polityczna została w 1742 r. przesunięta z rzeki Cyny (Psiny) daleko na południe aż po rzekę Opawę. Co ciekawe, nie uległa jednak korekcie granica kościelna. Tak więc ludność tego terenu m. in. Pietrowic, Samborowic i Sudic, politycznie podporządkowana państwu pruskiemu, gdy chodzi o jurysdykcję kościelną w dalszym ciągu znajdowała się pod władzą biskupa, a od 1777 r. arcybiskupa ołomunieckiego, rezydującego na, należących do Habsburgów, Morawach, czyli na terenie obcego państwa. Sytuacja taka prowadziła do rozbieżności na polu językowym. Urzędowym językiem w państwie pruskim był niemiecki. W tym to języku spisywano akty prawne i inne różnego rodzaju dokumenty. Tymczasem miejscowa ludność idąc do swoich kościołów używała czeskich (morawskich) modlitewników i kancjonałów. Nie oznacza to bynajmniej, że i w życiu codziennym posługiwała się literackim językiem czeskim (morawskim). Po prostu używała czeskiego (morawskiego) jako języka liturgicznego, obowiązującego na terenie diecezji ołomunieckiej, obejmującej swym zasięgiem Morawy i Śląsk Opawski aż po rzekę Cynę (Psinę). Język obszaru Pietrowic i Sudic, jak już to zasygnalizowano wcześniej, był swego rodzaju mieszaniną gwary śląskiej i północno – morawskiej. Możemy tu więc mówić o typowej gwarze pogranicza, zwanej przez fachowców narzeczem laskim.
W ślad za czeskimi (morawskimi) modlitewnikami szły publikowane przez miejscowe duchowieństwo z tego rejonu czasopisma i inne różnego rodzaju druki np. wydawane przez księdza Cypriana Lelka od 1847 r. czasopismo – miesięcznik Holubici, oraz innego kapłana Józefa Hlubka – kancjonał i wiersze . Wartą odnotowania inicjatywą miejscowych entuzjastów czeskiego przebudzenia w kraiku hulczyńskim było wydawane od 1893 r. przez okres 27 lat czasopismo Katolické Nowiny pro lid marawský w Pruském Slezsku – Jediné w morawske řeči wycházejici nowiny w Nemecku. Ciekawostką morze być tutaj fakt, że pierwszym redaktorem tej gazety był wieloletni mieszkaniec Sudic, a także proboszcz ze Szczepankowic Ernest (Arnošt) Jureczka, zaś twórcą osobnego dodatku tegoż czasopisma
pt. Zabawu nědelni – ksiądz dziekan z Pietrowic Wielkich Tomasz Kamradek. Możemy tu więc mówić o świadomych kontaktach sudicko – pietrowickich. Wpływ na taki stan rzeczy miał niewątpliwie fakt, że obydwie te miejscowości od XVIII wieku do końca I wojny światowej wchodziły w skład powiatu raciborskiego.
Należy przy tym zauważyć, że swoisty bum, gdy chodzi o druki w języku czeskim (morawskim), a częstokroć również polskim był odpowiedzią na postępującą germanizację tych terenów, albo, inaczej mówiąc, wzrastającą siłę żywiołu niemieckiego. Ten ostatni, praktycznie nieobecny w rejonie Pietrowic i Sudic w średniowieczu, stopniowo pojawiał się w tychże miejscowościach w okresie nowożytnym, co wiązało się z wpływami reformacji protestanckiej oraz pojawieniem się nowych niemieckich właścicieli tych ziem po klęsce Czechów pod Białą Górą w 1620 r. Dopiero jednak czasy pruskie doprowadziły do trwałych zmian demograficznych w obszarze na południe od rzeki Cyny (Psiny). Wpływy języka niemieckiego, znajdującego przychylny grunt, zwłaszcza pod rządami Bismarcka, a później Hitlera, zostały gwałtownie zahamowane po zakończeniu II wojny światowej w 1945 r.
W tym miejscu warto jeszcze skupić uwagę na sytuacji politycznej badanego obszaru w XX wieku. Po I wojnie światowej, zgodnie z decyzją konferencji pokojowej, w dniu 4 lutego 1920 r. wytyczono granicę między Niemcami a nowym państwem czechosłowackim. Pietrowice i Sudice znalazły się po jej różnych stronach. Pietrowice – niemieckiej, Sudice – czechosłowackiej. Obydwie te miejscowości zostały poddane działaniom władz państwowych: w przypadku Pietrowic – germanizacji, zaś Sudic – czechizacji. Choć – naszym zdaniem – nie należy przecenić skali tego zjawiska. Wynikało ono z normalnych kontaktów urzędowych miejscowej ludności z przedstawicielami władzy państwowej i oświaty.
Sytuacja uległa pewnej zmianie po II wojnie światowej, kiedy to Śląsk, w tym i Pietrowice, znalazły się pod administracją polską. Gdy chodzi o przynależność państwową Sudic to nie uległa ona zmianie.
Podsumowując należy stwierdzić, iż kontakty mieszkańców ziemi pietrowickiej i sudickiej mają swój bardzo stary rodowód. Wzajemne oddziaływanie szło tutaj w obydwu kierunkach. Zaowocowało też wieloma wspólnymi inicjatywami na polu gospodarczym, religijnym i edytorskim. Wpływ na taki stan rzeczy miały niewątpliwie wspólne dzieje tego terenu i podobna struktura demograficzna.