W Raciborzu planowano krwawy zamach na rosyjską armię

W Raciborzu planowano krwawy zamach na rosyjską armię

Ofiary mogły być liczone w dziesiątkach jeśli nie setkach żołnierzy. Tragedii zapobiegł… pewien ciekawski raciborski chłop, a mało znany epizod związany jest z dławieniem przez Rosjan powstania węgierskiego 1848-1849. Po sukcesie tej kampanii Rosja zyskała miano żandarma Europy, a car odgrażał się kolejnymi interwencjami. Europa zaczęła bać się Rosji! 

Powstanie węgierskie, w które mocno zaangażowali się także polscy wojskowi, m.in. gen. Józef Bem, mogło zakończyć się strąceniem z węgierskiego tronu zaledwie 18-letniego wówczas cesarza Franciszka Józefa Habsburga, niepodległością Madziarów, a przez to naruszeniem porządku, ustalonego w 1815 roku na Kongresie Wiedeńskim i utrwalonego w Paryżu Świętym Przymierzem pomiędzy Austrią, Rosją i Prusami.

Iwan Fiodorowicz Paskiewicz 

Dowiadując się, w kwietniu 1849 roku, o militarnych porażkach Habsburgów i realnej groźbie powodzenia powstania, a także chcąc zdławić potencjalne kolejne polskie bunty, car Mikołaj I zdecydował się pomóc Franciszkowi Józefowi. Na Węgry wysłano rosyjskie wojsko w sile trzech korpusów liczących w sumie 114 tys. bagnetów, 15 tys. szabel i 462 działa. – Krok ten – jak przekonywał cesarz rosyjskiego imperium – gruntuje się na dwóch głównych pobudkach: na powinności moralnej wypływającej dla nas z wyrażonego żądania (austriackiego) Gabinetu, z którym jesteśmy połączeni przez zobowiązania i przymierza, oraz na niezaprzeczalnym prawie, jakie dla nas wynika z konieczności myślenia o własnej obronie.

Pamiętając wojnę polsko-rosyjską z lat 1830-1831, car nie krył się z antypolskim celem misji swoich wojsk, na czele których stanął generał Iwan Paskiewicz, jeden z najlepszych, ale zaraz najokrutniejszych dowódców w państwie Romanowów, okryty złą sławą w Królestwie Polskim, zwany specjalistą od tłumienia narodowych zrywów. – Nie jest to teraz właściwie węgierskie [powstanie], ale stało się w połowie polskie. Służy za podstawę rokoszowi daleko obszerniejszemu, daleko wyżej sięgającemu, który dąży do zbuntowania wszystkich krajów dawnej Polski i do przywrócenia dla nas wszystkich klęsk i okropności roku 1831 – diagnozował Mikołaj I.

Najstarsze znane zdjęcie mostu kolejowego w Raciborzu na wysokości obecnej Bosackiej-Rybnickiej ze zbiorów Muzeum w Raciborzu 

Z treści okólnika rosyjskiego Ministra Spraw Zagranicznych do rosyjskich posłów za granicą wynika wprost, że bunt węgierski stał się podstawą widocznie przygotowywanego powstania w Polsce, w Galicji spodziewają się takowe wywołać, a później w naszych (rosyjskich) prowincjach. W tajnych instrukcjach dla Paskiewicza car podkreślał, że będziemy mieli do czynienia z głównymi siłami Węgrów, wspartych kanaliami Polakami przybyłymi ze wszystkich stron.

Transporty rosyjskiego wojska ruszyły na Węgry na przełomie kwietnia i maja. Jedna z tras, tranzytem przez terytorium pruskie, wiodła uruchomioną w 1846 roku linią kolei Wilhelma przez Racibórz (wówczas Ratibor) do Annaberg (dziś Chałupki). Jako że most graniczny Annaberg-Oderberg (dziś Bogumin) oddano do użytku dopiero we wrześniu 1849 roku, Rosjan czekała zatem przesiadka, a w zasadzie przeprawa promem na drugi, austriacki brzeg Odry, gdzie czekały już składy C.K. Uprzywilejowanej Kolei Północnej Cesarza Ferdynanda. Była to skomplikowana operacja wziąwszy pod uwagę, że zgrupowanie liczyło 15 tysięcy żołnierzy. W drogę wyruszyli z Krakowa.

Raciborski mistrz kowalski i rajca miejski Bernhard Lachmann wspomina w swoim Dzienniku, iż w czwartek, dnia 10 maja 1849 roku, pociągiem specjalnym, składającym się z 40 wagonów, przez Racibórz przejeżdżali rosyjscy żołnierze. Świadkiem wydarzenia miał być opawski przemysłowiec Carl Weisshuhn (1837-1919), wówczas uczeń, wspominający, iż Rosjanie ciągnęli przez Racibórz z muzyką. – Lachmann – jak podkreśla Paweł Newerla, autor szkicu poświęconego Rosjanom w dziejach Raciborzu – wdaje się nawet w oceny historyczne twierdząc, że gdyby armia Paskiewicza nie przybyła na Węgry, Austria niechybnie stałaby się republiką, a Węgrzy przyszliby zapewne nawet do Prus, dodając niech Bóg strzeże nas przed podobnymi latami, jak 1848 i 1849.

Lachmann informuje, iż kilku zawziętych demokratów zakopało pod mostem beczkę z prochem. Od beczki prowadziła, przysypana ziemią, rura z prochem na odległość 30 stóp, czyli niespełna 10 metrów. – Pewien wieśniak (ein Landmann, zapewne z Płoni), który chciał zobaczyć pociąg z Rosjanami, szczęśliwie przypadkowo nadepnął na tę rurę z prochem – i to 20 minut przed przyjazdem pociągu. W ten sposób uchronił skład z rosyjskimi żołnierzami, który miał znaleźć się w odmętach Odry – dodaje P. Newerla. Raciborski mistrz dodaje co prawda, że z tych 15.000 Rosjan niewielu wróciło, ale informacja ta nie polega na prawdzie. Paskiewicz odniósł bowiem spektakularny sukces. Armii rosyjskiej poddało się 150 chorągwi, 400 dział, a broń złożyło przeszło 80 tys. powstańców. W czasie kampanii na Węgrzech zginęło tylko 708 rosyjskich żołnierzy, a 2447 zostało rannych.

Podoficerowie pułku fińskiego armii carskiej (1849), źródło: www.warstar.info

Gdyby próba zamachu się powiodła, jej skutkiem byłaby nie tylko śmierć dziesiątek a może i setek rosyjskich żołnierzy oraz oficjalne śledztwo, ale również zgrzyt dyplomatyczny pomiędzy Rosją i Austrią a Prusami. Służby króla Fryderyka Wilhelma IV z pewnością miały obraz wydarzeń, do jakich – na kanwie Wiosny Ludów – dochodziło w całym Królestwie, w tym w Raciborzu, gdzie już od kwietnia 1848 roku zaczęły się tworzyć różne demokratyczne organizacje (m.in. Bürgergesellschaf, czyli związek obywatelski utworzony przez kupców, fabrykantów i rzemieślników oraz Constitutioneller Verein). Działała silna grupa republikanów. Wychodziły opozycyjne w stosunku do władz pisma – Oberschlesische Locomotive czy Demokratische Blätter. Tytuły te upadły dopiero w 1950 roku i to nie z powodu braku czytelników, ale wysokich kaucji, jakimi obłożyła je administracja. Powiat miał za sobą falę chłopskiej rewolty z 1848 roku, która doprowadziła do starć z wojskami, m.in. ułanami z Raciborza. Buntowników ze wsi poparło mieszczaństwo.

Nie wiemy, kim byli owi zawzięci demokraci, ale tło społeczne ówczesnych wydarzeń na Śląsku i w powiecie raciborskim, licznie zamieszkałym przez ludność polską, zdaje się wskazywać, że o zamachowców nie było trudno. Niewykluczone, że byli inspirowani z Królestwa Polskiego. Oświecone warstwy obywateli, o czym świadczy komentarz Lachmanna z jego Dziennika, doskonale wiedziały, co się dzieje na Węgrzech i jaka jest stawka tych wydarzeń. Spektakularny krwawy zamach odbiłby się echem w całej Europie.

Na koniec dodajmy, że 20 maja 1849 roku przez Racibórz, w stronę Warszawy, zmierzał kolejny pociąg. Tym razem jednym z pasażerów był cesarz Franciszek Józef I. Monarcha jechał złożyć podziękowania za pomoc carowi Mikołajowi I.

Grzegorz Wawoczny

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com