Z dziejów krucjat. Rycerze krzyżowi ze Śląska

Z dziejów krucjat. Rycerze krzyżowi ze Śląska

Władcy Górnego Śląska wobec ruchu krucjatowego i zakonów krzyżowych

Pasjonująca tematyka poświęcona historii zakonów w Raciborzu i najbliższych okolicach dawnej stolicy Górnego Śląska doczekała się w ostatnim czasie szeregu cennych opracowań. Wnoszą one nowe ustalenia do dotychczasowego dorobku historiografii[1], niemałego zresztą za sprawą fundamentalnych niemieckich edycji źródłowych[2] czy też opracowań o charakterze monograficznym[3]. Autorzy tych drugich hojnie czerpali z niedostępnych już dziś – za sprawą niepowetowanych strat z okresu II wojny światowej – zasobów archiwalnych czy też materiału kronikarskiego różnej proweniencji. Niestety, nie licząc pracy N. Miki na temat bożogrobców raciborskich w średniowieczu, w wykazie nowszej literatury dotykającej problematyki monastycyzmu brakuje opracowań szerzej podejmujących temat postawy władców Raciborza wobec ruchu krucjatowego jak i penetracji terenu księstwa opolsko-raciborskiego przez zakony krzyżowe.

Szkic ten jest próbą wypełnienia tej luki, podjętą niewątpliwie pod wpływem popularności wątków związanych z działalnością zakonów krzyżowych, takich jak joannici, Krzyżacy czy templariusze, daleką jednak od nieuzasadnionych spekulacji, trącących często niezdrową sensacją. Praca stanowi przegląd literatury tematu, który, miejmy nadzieję, będzie niejednokrotnie wracać do warsztatów historyków. Ramy czasowe opracowania zamykają się w XIII w. Księstwo opolsko-raciborskie, a od końca lat 80. tegoż stulecia samodzielne raciborskie, odgrywały wówczas znaczącą rolę na scenie politycznej Polski doby dzielnicowej. W XIII w. obserwujemy też największą ekspansję zgromadzeń zakonnych na Górny Śląsk.

I

Zagadka piątej krucjaty

Ekstaza pastuszka Stefana

W maju 1212 r., na królewskich rokach sądowych w Saint-Denis pojawił chłopiec imieniem Stefan. Jak się okazało, był to liczący sobie zaledwie 12 lat pastuszek rodem z Cloyes w Orleanii. Z niezwykłą charyzmą opowiedział, jak to podczas wypasu owiec ukazał mu się Jezus Chrystus, który nakazał wręczyć królowi Francji Filipowi przyniesiony z niebios list, zaś Stefanowi pójść do ludu, by ogłosić krucjatę. Monarcha potraktował ekstatyczne wizje chłopca z rezerwą i polecił mu wrócić do domu. Natchniony młodzieniec ogłosił się jednak przywódcą krucjaty, zwanej później dziecięcą. Twierdził, iż z woli Boga nieskalane i czyste dziecięcia chrześcijańskie uwolnią Palestynę od arabskich mieczów.

Ekspedycja ta okazała się jednym najbardziej tragicznych wydarzeń Europy początku XIII w. Tysiące rozentuzjazmowanych niemieckich, francuskich i włoskich dzieci, nieraz ku uciesze nieświadomych zagrożeń rodziców, podążało do śródziemnomorskich portów, ginąc po drodze z głodu i wyczerpania. Gnała ich wizja rozstępującego się morza, które niegdyś jak przed Mojżeszem, tak teraz przed Stefanem miało otworzyć nietypowym krzyżowcom drogę do Ziemi Świętej. Nieliczni, którzy ostatecznie zdołali dotrzeć na wybrzeża, zostali załadowani na okręty i przewiezieni do Palestyny, gdzie byli sprzedawani na targach niewolników[4].

Tragiczne wydarzenia z 1212 r. obrazują ówczesne tło ruchu krucjatowego. Celem dopiero co zakończonej czwartej wyprawy krzyżowej (1200-1204) była pomoc łacinnikom w Palestynie. Zamiast tego doszło do zdobycia Konstantynopola, utworzenia na gruzach Bizancjum Cesarstwa Łacińskiego i – co dziś podkreśla się w opracowaniach – pogłębienia antagonizmów między Kościołami Wschodu i Zachodu. Mimo to ogarnięty krucjatową obsesją papież Innocenty III (1198-1216), chcący za wszelką cenę ratować powstałe w 1100 r. papieskie lenno zwane Królestwem Jerozolimy, rozpoczął starania o sformowanie kolejnej, piątej już zbrojnej ekspedycji.

Papież Innocenty III

Przedsięwzięcie napotkało jednak na szereg trudności. Niewielu rycerzy zdradzało chęć walki w Palestynie. Doświadczenie uczyło ich, że opowieści o skarbach Wschodu miały niewiele wspólnego z rzeczywistością. Na krucjacie łatwiej było postradać życie niż napełnić sakwę złotem. Mizerny efekt przyniosły zabiegi dyplomatyczne na europejskich dworach, również stroniących od kosztownych i nie przynoszących spodziewanych zysków misji[5]. Władcy uodpornili się na płynące ze Stolicy Apostolskiej argumenty natury religijnej. Zakony krzyżowe koncentrowały się zaś na zdobywaniu europejskich posiadłości, porzucając coraz częściej myśli o udziale w kolejnych kampaniach przeciwko muzułmanom[6].

Trudności te nie odwiodły Innocentego III od powziętych planów. Co więcej, ten obdarzony wyjątkowym intelektem i determinacją[7] papież, doświadczony co prawda tragedią krucjaty dziecięcej, ale i przekonany o powodzeniu kolejnych ekspedycji rycerskich, zmienił całkowicie system formowania hufców krzyżowych. W kwietniu 1213 r. podpisał encyklikę Quia maior. Dokument powtarzał znane jeszcze z XII w. przywileje, jakimi obdarzano krzyżowców. Na jego mocy Kościół gwarantował całkowite odpuszczenie grzechów, zawieszał długi, brał w boską protekcję rycerskie dobra, ale i – co stanowiło novum – udzielał odpustu zupełnego każdemu, kto nie uczestnicząc w zbrojnej wyprawie do Ziemi Świętej postawi do dyspozycji należycie uzbrojonego i wyekwipowanego zastępcę. Pomyślano także o mniej zamożnych. Częściowe darowanie grzechów przysługiwało bowiem tym, którzy postanowili łożyć na krucjaty z własnej sakwy, przy czym łaska Rzymu była tym większa, im znaczniejsza donacja. Kler pod wpływem zaleceń Innocentego III nakłaniał wiernych, by składali uroczyste śluby krzyżowe. Zobowiązania te mogły być następnie wykupione lub zamienione na inną pokutę. Uwagę ludu co rusz kierowano na skarbonki, gdzie mogli wrzucać datki[8].

Rzym budował od podstaw system rekrutacji wsparty środkami religijnego nacisku oraz mechanizmem zapewniającym źródła finansowania nietanich przecież zbrojnych wypraw. Realizacja papieskich zamierzeń była poddana ścisłej kontroli. Nad zbiórką datków czuwali pełnomocnicy w randze legatów. Odpisy Quia maior, z wyjątkiem Hiszpanii i Cesarstwa Łacińskiego, trafiły do wszystkich krajów Europy objętej zwierzchnictwem papieża. Duchowni organizowali procesje w intencji odzyskania Ziemi Świętej. Wprowadzono zmiany w liturgii, w której na czoło wysuwała się idea krucjatowa. Jak widać, zadbano więc również o podbudowę ideologiczną, wzniecając jak tylko się da zapał krucjatowy.

Hufce krzyżowców miały być gotowe do misji przed zaplanowanym na 1215 r. soborem powszechnym, nazwanym później laterańskim IV. Innocenty liczył, że po wyjaśnieniu wszelkich kwestii spornych w łonie chrześcijaństwa, dojdzie na nim do dwóch ważnych wydarzeń: ogłoszenia połączenia Kościoła rzymskiego z greckim[9] oraz początku nowej krucjaty. Ku niezadowoleniu papieża, do czasu rozpoczęcia soborowych obrad, nie zdołano jednak uformować armii. Potwierdzono więc jedynie wszystkie przywileje krzyżowców i wyznaczono kolejny termin rozpoczęcia ekspedycji: 1 czerwca 1217 r. Wtedy to z Sycylii lub Apulii miały wypłynąć okręty z rycerzami[10].

Książęce śluby

Na ziemiach piastowskich misję pozyskania krzyżowców i niezbędnej gotówki powierzono arcybiskupowi gnieźnieńskiemu Henrykowi Kietliczowi[11]. Ten cieszący się znacznym poparciem Innocentego III hierarcha hołdował zasadzie prymatu Kościoła nad władzą świecką. Rozbita terytorialnie Polska jawiła się w Rzymie jako obszar idealnie nadający się do  wcielenia w życie papieskiej wizji. Rywalizujący ze sobą Piastowicze zabiegali o protekcję następcy św. Piotra, niezbędną w realizacji politycznych planów. Wsparcie to było wszakże zasięgu ich ręki, ale miało być udzielone tylko za cenę jednoznacznych deklaracji wpisujących się w plan zbrojnej ekspedycji do Palestyny.

Arcybiskup Henryk Kietlicz

Prześledźmy zatem wydarzenia w Polsce od początku drugiej dekady XIII w. W 1211 r., powołując się na prawa senioratu ustalone jeszcze przez Bolesława Krzywoustego, najstarszy spośród żyjących wówczas Piastów[12] – senior i książę raciborski Mieszko Laskonogi[13], syn Władysława Wygnańca, zajął zbrojnie Kraków. Górnośląski władca cieszył się dodatkowo wsparciem, jakiego, 9 czerwca 1210 r., udzielił mu Innocenty III bullą Significavit nobis[14]. Papież poparł dążenia księcia Raciborza, nakazując jednocześnie episkopatowi polskiemu ścigać ekskomuniką każdego, kto by zlekceważył postanowienia statutu Krzywoustego, czyli przeszkadzał Mieszkowi w opanowaniu tronu senioralnego[15]. Zajęcie Krakowa przez Laskonogiego nastąpiło po wyjeździe na synod do Borzykowej jego rywala – księcia krakowskiego Leszka Białego. Tam to wspomniany arcybiskup Kietlicz, wykorzystując spór polskich książąt wokół zasady senioratu, uzyskał od Leszka Białego, Konrada Mazowieckiego i Władysława Odonica szeroki immunitet dla polskiego Kościoła[16].

Władca Raciborza nie dzierżył zbyt długo tronu senioralnego, umierając już 16 maja 1211 r.[17]. Kraków przejął książę Leszek – sygnatariusz borzykowskiego przywileju. Dziedziczne i rosnące w siłę gospodarczą oraz polityczną księstwo opolsko-raciborskiego objął zaś we władanie jedyny poświadczony źródłowo syn Mieszka, Kazimierz[18]. Piastowicz ten urodził się w 1180[19]. Jeszcze jako książę następca stale rezydował najprawdopodobniej w Opolu, gdzie też, po śmierci ojca, przeniósł stolicę księstwa z Raciborza, przyjmując tytulaturę Kazimirus dei gratia dux de Opol[20].

W 1215 r. widzimy Kazimierza opolskiego na zjeździe w Wolborzu[21]. Pojawił się tu jako koalicjant Leszka Białego (niedawnego oponenta swojego ojca), Konrada Mazowieckiego i Władysława Odonica. Tu też Henryk Kietlicz promował wizje, jakie snuł w Rzymie papież Innocenty III. Arcybiskup widział w Piastowiczach rekrutów do zaplanowanej krucjaty lewantyńskiej[22]. Nie zaniechał jednocześnie starań o kolejne przywileje wzmacniające status polskiego Kościoła.

Książę Kazimierz opolsko-raciborski

Jego działania zakończyły się sukcesem. Hierarcha uzyskał od władców rozszerzenie przywilejów, które, 29 grudnia 1215 r., konfirmował papież[23]. Z kolei datowany na 16 kwietnia 1217 r. list papieża Honoriusza III wzmiankuje, że arcybiskup miał stanąć na czele polskich hufców podążających do Ziemi Świętej[24]. Redakcja apostolskiej korespondencji ma kolosalne znaczenie dla omawianego tematu. Pozwala bowiem przypuszczać, że podczas wolborskiego zjazdu Kietliczowi nie tylko udało się skutecznie wzmocnić status Kościoła, ale również z powodzeniem zaszczepić ideę krucjaty palestyńskiej wśród młodych książąt. Cała czwórka najprawdopodobniej złożyła uroczyste śluby krucjatowe.

Dieta księcia Leszka

Zapał krucjatowy polskich dworów książęcych i biskupich szybko ostygł. U źródeł tego legło kilka wydarzeń. W lecie 1216 r., wskutek nawrotu malarii, pożegnał się ze światem doczesnym Innocenty III. Już za jego życia, nie było, zdaje się, warunków do wcielenia w życie ambitnego projektu polskiej misji zbrojnej na Bliski Wschód. Papież udzielił bowiem Kietliczowi władzy legackiej w Prusach, co może oznaczać, iż ostatecznie właśnie tam chciał skierować wysiłek krucjatowy książąt i biskupów polskich[25]. Zresztą sam arcybiskup gnieźnieński, wspierany przez świeżo wyświęconego biskupa Prus Chrystiana, jawił się bardziej jako orędownik opartego o siłę miecza nawracania nadbałtyckich pogan niźli ryzykownej misji na Bliski Wschód[26]. Po śmierci papieża autorytet Kietlicza, niedoszłego wodza polskich krzyżowców, raptownie zmalał[27]. Nie pozostało to bez konsekwencji dla ówczesnej polskiej sceny politycznej, która nagle stała się areną rywalizacji lokalnych hierarchów Kościoła i zmian w polityce polskich dworów.

W nowych warunkach idea krucjat wyraźnie przegrała z doraźnymi, partykularnymi interesami książąt. Władców wciąż jednak wiązały wolborskie śluby, a zwolnienie z nich zależne było tylko od woli papieża. Wyrazem tego jest wzmiankowany już list papieża Honoriusza III z 1217 r., który był odpowiedzią na prośbę arcybiskupa Kietlicza i książąt jego prowincji o zwolnienie z obowiązku udziału w wyprawie do Palestyny. Uzasadniano ją niestabilną sytuacją na granicy polsko-pruskiej, chorobą arcybiskupa i kłopotami ze sfinansowaniem wyprawy[28]. W rzeczywistości najważniejszą rolę odegrały wówczas wydarzenia krajowe. Sytuację polityczną zdominował, zawarty na tle idei zjednoczenia ziem polskich sojusz Henryka Brodatego i Leszka Białego. Interesy Kościoła polskiego, o które tak zawzięcie walczył Kietlicz, musiały ustąpić miejsca ambicjom dworów wrocławskiego i krakowskiego[29]. Pozostali książęta dzielnicowi z uwagą przyglądali się poczynaniom dwóch najpotężniejszych Piastowiczów.

Papież nie był skory do udzielenia dyspensy, a zaciągnięte wobec Boga zobowiązania coraz bardziej ciążyły niedoszłym krzyżowcom. Z datowanego na 1221 r. listu papieża Honoriusza III dowiadujemy się o niewypełnionych, mimo napomnień Rzymu, ślubach krucjatowych Leszka Białego. Władca tłumaczył się własną otyłością oraz brakiem w Palestynie piwa i miodu – koniecznych składników jego codziennej diety, niemożliwych do zastąpienia wodą i winem. Powodów tych, wbrew pozorom, nie uznaje się za mało poważny wymysł księcia, a raczej za dowód kłopotów, jakie w związku z niewypełnieniem ślubów miał w relacjach ze Stolicą Apostolską. Zmuszało to Leszka do sięgnięcia po błahy z pozoru argument tyczący się jego zdrowia. Zabiegał intensywnie o możność zastąpienia ślubów lewantyńskich ekspedycją przeciwko Prusom, ale i z tej obietnicy się nie wywiązał, co sprowokowało kolejne monity ze strony papieża[30].

Ostatecznie papież Honoriusz III zwolnił ze ślubów lewantyńskich dwa polskie księstwa zagrożone najazdami pruskimi. W literaturze przedmiotu nie ma jednomyślności, o które chodzi (w grę wchodzi Mazowsze, Pomorze, Kujawy a nawet Małopolska)[31]. Pozostali Piastowicze, którzy złożyli śluby, cieszyli się dobrym zdrowiem i posiadali wystarczający status majątkowy, mieli obowiązek udać się do Ziemi Świętej bądź też podjąć walkę z pogańskimi Prusami.

Dyplom króla Beli

Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy którykolwiek z polskich książąt ślubujących w Wolborzu ostatecznie zdecydował się na wyprawę przeciw muzułmanom, zacznijmy od pewnego intrygującego dokumentu króla węgierskiego Beli IV. W datowanym na 1246 r. i budzącym wątpliwości co do autentyczności dyplomie tegoż władcy, wystawionym dla rycerza Leustacha syna Bohmy, znalazła się wzmianka, która mówi o tym, iż ów Bohma odbył w latach 1217-1218 podróż do Ziemi Świętej w hufcu i pod chorągwią(in acie et sub vexillo) księcia polskiego. Mimo podejrzeń o wiarygodność dokumentu, wzmianka ta spotkała się z zainteresowaniem badaczy[32] ze względu na dwie okoliczności[33]. Po pierwsze, celowe preparowanie wiadomości o wyprawie Bohmy do Palestyny nie było niczym uzasadnione. Po drugie, trudno sądzić, by w tradycji rodowej Leustachy, a za taką uznano znaczną część treści dyplomu króla Beli, pomylono księcia polskiego (ducis Polonie) z władcą innego kraju, skoro od opisywanych wydarzeń minęło zaledwie 28 lat.

Król Bela IV

Analiza dokumentu króla Beli IV prowadzi do wniosku, że ów Bohma był przez jakiś czas w niełasce węgierskiego tronu, przez co musiał emigrować do Polski. Dopiero jego zasługi w walce z niewiernymi sprawiły, iż ponownie zyskał uznanie króla Andrzeja II, co jego syn Leustacha uznał za powód do dumy, a dom królewski potwierdził powagą dokumentu. Jako, że zasługi te musiały być dostrzegalne, zatem możemy przyjąć, że król Andrzej II musiał mieć okazję osobiście przekonać się o bitności Bohmy, co z kolei pozwala przypuszczać, że hufiec księcia polskiego wkroczył do Palestyny u boku Węgrów. Tajemnicza wzmianka z królewskiego dyplomu napotyka na trudności interpretacyjne. Nie wymienia bowiem z imienia owego ducis Polonie. Wielu polskich badaczy postawiło sobie zaś za cel identyfikację krzyżowca Piastowicza. Nie mając jednak w ręku bezpośrednich dowodów wskazujących konkretną postać, dociekania – używając terminologii kryminalistycznej – musiano oprzeć na poszlakach.

Znakomite studium poświęcone Polsce wobec ruchu krucjatowego w XII-XIII w., w tym zagadnieniu udziału księcia polskiego uczestniczącego w piątej krucjacie, wyszło niedawno spod pióra gdańskiego badacza, dr. Mikołaja Gładysza. Wykluczył on z grona wymienianych w literaturze przedmiotu następujących potencjalnych uczestników wyprawy: Kazimierza II szczecińskiego, Henryka Pobożnego i Władysława Odonica[34]. Pozostawił jedynie w sferze rozważań księcia opolsko-raciborskiego Kazimierza. Za jego udziałem w ekspedycji do Palestyny przemawiają, zdaniem gdańskiego badacza, następujące domysły:

– Kazimierz brał udział w zjeździe w Wolborzu, gdzie najprawdopodobniej doszło do złożenia ślubów lewantyńskich;

– z 1217 r. znamy tylko jeden, pozbawiony daty dziennej dokument górnośląskiego władcy, co uprawdopodobnia jego wyprawę krzyżową;

– krzyżowcem przed 1221 r. był górnośląski rycerz Sieciech, właściciel dóbr w Makowie pod Raciborzem;

– żoną księcia Kazimierza była Viola, której przypisano bułgarskie pochodzenie, co ma kolosalne znaczenie, gdyż właśnie na dworze bułgarskiego cara Iwana II Asena zatrzymał się król Andrzej II w drodze powrotnej z Palestyny.

Dodajmy, że do wyprawy na Bliski Wschód mogły skłonić Kazimierza przywileje, jakie dawał mu status krzyżowca oraz chęć ugruntowania dobrych stosunków z Kościołem i sąsiadem zza miedzy – królem Węgier. W rozgrywkach politycznych książąt piastowskich władca Raciborza nie odgrywał pierwszoplanowej roli. Nie musiał się też obawiać agresji ze strony sąsiadów, co dawało potrzebną stabilizację do tego by móc założyć szaty krzyżowca i udać się na niepewną wyprawę. Poświęćmy teraz więcej miejsca każdej z tych poszlak.

Przyjaciel biskupa

Sprawna polityka wewnętrzna Mieszka Laskonogiego doprowadziła księstwo raciborskie do rozkwitu gospodarczego, a jego władcy umożliwiła – u schyłku życia – zrealizowanie ambitnych planów sięgnięcia po tron senioralny w Krakowie. Z chwilą śmierci władcy w 1211 r., sytuacja w księstwie Raciborza i Opola była stabilna[35]. Przejmujący schedę jedyny syn Kazimierz liczył sobie wówczas około 30 lat. Był w sile wieku, wspartej zapewne doświadczeniem, jakie zyskał zarządzając za życia ojca Opolem, gdzie też przeniósł swoją stałą siedzibę. Przed 1217 r. uwagę skupia lokowanie osadników z Zachodu w Opolu i Raciborzu, co możemy uznać za początek trwającej później przez całe 13. stulecie akcji osadniczej na Górnym Śląsku. Dzielnica cierpiała na zbyt małe zaludnienie, co stanowiło istotną przeszkodę w tworzeniu miast jako centrów wytwórczości i handlu oraz sieci wsi, z których należne czynsze mogłoby zapełniać książęcy skarbiec. Zapewnienie rozwoju gospodarczego wysunęło się więc na pierwszy plan w działaniach dworu, a stan książęcej sakwy, w spadku po rządach Mieszka, na pewno pozwalał na przygotowanie drużyny zbrojnej do dalekiej misji.  

Książę raciborski Mieszko I, pan Krakowa, dzielnicowy władca Polski

Zmianie uległy priorytety w polityce księstwa. Mieszko, cieszący się statusem seniora, aspirował do roli głównego gracza w podzielonej na dzielnice Polsce. Jego syn nie mógł już podejmować takich wyzwań, pozostając obserwatorem wydarzeń, jakie działy się głównie za sprawą papiestwa, hierarchów polskiego Kościoła, księcia Leszka Białego oraz artykułującego plany zjednoczeniowe księcia Henryka Brodatego[36]. Przyjął postawę zachowawczą wobec zjazdu w Dankowie, gdzie władcy dzielnicy wrocławskiej i małopolskiej zawarli sojusz poparty przez Konrada Mazowieckiego[37]. Górnośląski Piast nie widział swojej roli w polityce ruskiej i pruskiej polskich seniorów.

Jego rządy były spokojne – ocenia ks. Augustyn Weltzel (1817-1897), autor XIX-wiecznych monografii Raciborza[38]. Stabilna sytuacja wewnętrzna, brak zagrożeń ze strony innych Piastowiczów i pokojowa polityka z Czechami[39] pozwalają przyjąć, że Kazimierz podjął ryzykowną wyprawę bez obawy o losy własnej dzielnicy[40]. Z lat 1217-1218, kiedy to trwała krucjata króla Węgier Andrzeja II, pochodzi tylko jeden znany nam dziś dokument opolskiego władcy, ale za to pozbawiony daty dziennej. Chodzi tu o wydany w 1217 r. przywilej dla kapelana Sebastiana i jego brata Grzegorza[41]. Zakładając udział Kazimierza w wyprawie, należy przyjąć, że dokument ten został wydany przed wyruszeniem na ekspedycję.

Czy te argumenty są wystarczające, by odtworzyć motywację górnośląskiego władcy? Raczej nie. Decydujące znaczenie należałoby bowiem przypisać ślubom krucjatowym. Nasz bohater spełnia ten warunek. W 1215 r. widzimy go przecież w koalicji tzw. młodych książąt, którzy podczas wspomnianego zjazdu w Wolborzu przystali na znaczące rozszerzenie immunitetu polskiego Kościoła i najprawdopodobniej złożyli śluby krucjatowe. Co więcej, Mieszkowic mógł mieć dodatkowe osobiste powody, by oddać przysługę Bogu. Przed zjazdem wolborskim słano bowiem do Rzymu skargi na niegodziwości, których miał się dopuszczać, zmuszając poddanych dóbr duchownych do różnych ciężarów[42]. Zachowane dokumenty władcy świadczą, że po 1220 r. obdarzał Kościół licznymi nadaniami ziemskimi i przywilejami. Wyróżnić należy fundację cysterską nad rzeką Rudą[43] oraz przeniesienie norbertanek rybnickich do Czarnowąsów[44]. Kazimierz wiązał umocnienie swojego władztwa z ekspansją zakonów, widząc jednocześnie korzyści w ścisłej współpracy z biskupem wrocławskim Wawrzyńcem, dążącym do przesunięcia jak najdalej na wschód granic swojej diecezji[45]. Wspomniany wytrawny badacz górnośląskich dziejów, ks. Augustyn Weltzel nie omieszkał nawet nazwać biskupa przyjacielem opolsko-raciborskiego księcia[46].

Pieczęć konna księcia Kazimierza

Krucjata Sieciecha

W aspekcie krucjaty Kazimierza opolsko-raciborskiego do Ziemi Świętej zwracają uwagę dwa nie datowane dokumenty wzmiankujące śląskiego rycerza krzyżowego niejakiego Sieciecha Konradowica, brata kasztelana raciborskiego Stojgniewa i palatyna opolskiego Wernera. Ów Sieciech, przed 1224 r. a najprawdopodobniej w latach V krucjaty, udał się na ekspedycję krzyżową do Palestyny[47]. Przed wyprawą zredagował testament, na mocy którego część ojcowizny przekazał Stojgniewowi, pod warunkiem jej zwrotu gdyby udało mu się wrócić z wyprawy cało.

Niewiadomą pozostają poczynania śląskiego rycerza w Ziemi Świętej. Odnotowano jednakże, że „służąc Bogu za morzem” podjął decyzję o przekazaniu swoich posiadłości joannitom, w szeregi których wstąpił[48]. Stojgniew, który sprawował urząd kasztelański od 1222 do 1225[49] r., kiedy to zmarł bezpotomnie, uszanował wolę brata i zwrócił jego majętności. Co więcej, oddał tymże rycerzom krzyżowym swoją ojcowiznę – część położonej nad rzeką Cyną w obecnym powiecie raciborskim wsi Maków. Donacja, wynikająca z bliżej nieznanego ślubu Stojgniewa, została poczyniona wobec księcia Kazimierza. Uprawniony jest więc w tym miejscu pogląd, że fundacja makowska odbyła się w okolicznościach V krucjaty, co też wskazali ostatnio znawcy tematu[50]. O joannitach będzie szerzej mowa w dalszej części opracowania.

Stągiew weselna

Najtrudniej jest odpowiedzieć na pytanie, co zdecydowało o zbliżeniu Piastowicza do króla Andrzeja II? Księstwo opolsko-raciborskie graniczyło z Węgrami. W polityce tamtejszego dworu, zdradzającego ambicję do odgrywania znaczącej roli w europejskich rozgrywkach dynastycznych, stanowisko papieża miało duże znaczenie. Interwencje Rzymu w wewnętrzne sprawy monarchii Madziarów nasiliły się po śmierci Beli III (1172-1196), kiedy to rozgorzała ostra walka między jego synami, pretendentami do korony. Ostatecznie tron objął Andrzej II – władca niezwykle ambitny, ale zmienny w swych decyzjach, rozrzutny i lekkomyślny[51]. To on właśnie uległ presji Innocentego III a potem Honoriusza III i postanowił wziąć udział w wyprawie do Palestyny. Jeśli książę Kazimierz był zdeterminowany, by dotrzymać wolborskich ślubów, to bez wątpienia jedynie śmiałe plany południowo-wschodniego sąsiada stwarzały dobrą okazję, by to uczynić.

Król Węgier Andrzej II

Król Andrzej II złożył śluby krucjatowe już za czasów Innocentego III, ale został z nich zwolniony ze względu na toczoną na Węgrzech wojnę domową. Wybuchła po tym, jak przeciwko Andrzejowi wystąpili magnaci węgierscy, sprzyjający odsuniętemu od korony królewskiemu bratu Emerykowi. Ofiarą rodzinnego sporu padła żona Andrzeja II, Gertruda von Andechs, skrytobójczo zamordowana córka Bertolda merańskiego, siostra św. Jadwigi śląskiej. Monarcha kolejny raz zdecydował się na udział w krucjacie przez wzgląd na realną perspektywę objęcia tronu konstantynopolitańskiego. Nadzieje na to zrodziły się na gruncie koligacji rodzinnych jego drugiej żony, poślubionej w 1215 r. Jolandy, siostrzenicy bezdzietnego cesarza łacińskiego Henryka Flandryjskiego. Zanim jednak Andrzej II zaczął wcielać w życie swój śmiały plan, w 1216 r. wuj Jolandy zmarł, a tron przejął teść węgierskiego króla, Piotr z Courtenay. Ekspedycja krzyżowa władcy Węgier straciła swój polityczny sens. Mimo to obiecał przygotować swoje hufce[52] do walki .

 Wojska węgierskie dotarły do Spalato w Dalmacji (obecnie Split w Chorwacji) w sierpniu 1217 r. Stawili się tam również zbrojni księcia Leopolda VI austriackiego. Około września część tych sił wypłynęła na dwóch okrętach do Akki (Akkonu), mijając po drodze porty Brindisi na południu Włoch oraz Cypr. Reszta sił oczekiwała na kolejne statki w Dalmacji. Zachowane źródła, zawierające dość szczegółowe wzmianki o składzie desantu węgierskiego i austriackiego, wspartego siłami Francuzów i Niemców, nie wspominają nic o drużynie polskiego księcia, w skład której wchodził wspomniany rycerz Bohma. Być może oddział ten był tak nieliczny, że uszedł uwagi kronikarzom.

Na początku listopada, niemalże tuż po zejściu na ląd, wojska krzyżowe przystąpiły do akcji zbrojnych. Powodem był nieurodzaj w Syrii, który spowodował problemy z furażem i wyżywieniem wojska. Uniemożliwiało to dłuższy kwaterunek armii. 3 listopada wojska węgierskie wyruszyły na nizinę Ezdrelon. Dowodzone przez Andrzeja zgrupowanie było silniejsze od wojsk sułtana Al-Adila, co skłoniło muzułmanów do wycofania się spod Bajsanu i zajęcia pozycji wyjściowych do obrony Jerozolimy oraz Damaszku. Krzyżowcy splądrowali Bajsan, a następnie, bez konkretnego celu taktycznego, sforsowali rzekę Jordan, pomaszerowali brzegiem jeziora Genezaret aż do Kafarnaum i Galilei, skąd wrócili do Akkonu.

Król Andrzej II, niewzruszony brakiem taktycznych efektów jego misji, wytyczył sobie nowy cel – poszukiwanie świętych relikwii. Nie posiadał się z radości po zdobyciu jednej z kamiennych stągwi[53], których rzekomo używano w czasie godów weselnych w Kanie galilejskiej. Król łacinników Jan podjął w tym czasie dwie nieudane próby zdobycia fortu na górze Tabor. Z początkiem 1218 r. niewielki, liczący około 500 zbrojnych[54] oddział Węgrów, wbrew woli Andrzeja II, wyprawił się w głąb doliny Al-Bika. Hufiec ten przepadł podczas przeprawy w górach Libanu, gdzie natrafił na burzę śnieżną[55]. Inna wersja głosi, że na południe od Sydonu śmiali Węgrzy wpadli w zasadzkę i zostali rozbici[56]. Wedle źródła arabskiego, do niewoli dostał się wówczas jakiś znaczny rycerz węgierski, krewny króla Andrzeja.

Po tym wydarzeniu monarcha węgierski i towarzyszący mu król cypryjski Hugon zaniechali myśli o dalszych działaniach zbrojnych. Udali się do Trypolisu, gdzie książę Boemund IV, pozbawiony tronu Antiochii i opłakujący dopiero co śmierć swojej pierwszej żony Placencji z Dżubajlu, koił smutki na swoich kolejnych ślubnych godach, tym razem z przyrodnią siostrą Hugona – Melisandą. Stąd, będąc jednocześnie świadkiem niespodziewanej śmierci cypryjskiego władcy, Andrzej II wrócił do Akki, gdzie oznajmił, że wraca do swojego królestwa. Wypełnił śluby krzyżowe oraz miał pełen zasób cennych relikwii, obok wspomnianej stągwi, także głowę św. Szczepana. Mimo wezwań patriarchy jerozolimskiego do pozostania, pomaszerował przez Trypolis i Antiochię do Małej Armenii, skąd z gwarantującym bezpieczeństwo przemarszu listem żelaznym sułtana seldżuckiego udał się do Konstantynopola[57].

Zaginiony Rocznik raciborski

W 1969 r. spod pióra Władysława Dziewulskiego, znakomitego badacza historii Śląska, wyszedł szkic[58] poświęcony żonie księcia Kazimierza, domniemanej córce (być może nieślubnej) bułgarskiego cara. Intrygująca konkluzja tekstu brzmi: górnośląski władca w drodze powrotnej z wyprawy lewantyńskiej zawitał wraz z królem Andrzejem do Bułgarii, gdzie został wyswatany z wysoko urodzoną Violą.

Punktem wyjścia dla dociekań W. Dziewulskiego była zapiska Jana Długosza, który pod datą 1251 odnotował: „Umiera księżna opolska Viola z pochodzenia Bułgarka”[59]. Poza Długoszem żadne wcześniejsze źródło wzmiankujące księżną opolsko-raciborską nie określiło jej pochodzenia. Skłoniło to większość badaczy do bezkrytycznego przyjęcia informacji kronikarza za wiarygodną i odrzucenia hipotezy jakoby była to córa bogatej francuskiej bądź włoskiej rodziny osiadłej w Lewancie po czwartej krucjacie. Bułgarską księżniczką, ale bez wskazania źródła informacji, nazywa Violę ks. Augustyn Weltzel[60].

Po blisko 40 latach od edycji, tekst W. Dziewulskiego można obecnie skonfrontować z nowymi ustaleniami. Na czoło wysuwa się problem wskazania źródła, z którego Długosz mógł zaczerpnąć wiadomość o bułgarskim pochodzeniu żony górnośląskiego władcy. Od rzeczy będzie tu wspomnieć o pewnej publikacji, która odbiła się szerokim w środowisku naukowych. W 1983 r. wyszła drukiem znakomita praca[61] poznańskiego mediewisty prof. Gerarda Labudy, który, biorąc pod lupę zapiski Długosza, podjął się próby identyfikacji na ich podstawie zaginionej kroniki. Badacz ten wyszedł z założenia, które – jak się zdaje – dostatecznie uprawdopodobnił, że Długosz kreśląc stronice swojego dzieła korzystał z nieistniejącego już dziś źródła kronikarskiego, zredagowanego w środowisku krakowskich dominikanów. Wysunął hipotezę jakoby zapiski wyszły spod pióra ojca Wincentego z Kielczy[62], autora żywotów św. Stanisława. Zakonnika tego spotykamy wśród braci klasztoru dominikańskiego p.w. św. Jakuba w Raciborzu, w tym także na tronie przeorskim[63]. W gronie fundatorów konwentu kaznodziejskiego w Raciborzu widzimy zaś braci Mieszka Otyłego i Władysława, rządzących kolejno po sobie synów księcia Kazimierza i Violi Bułgarki[64].

Nie można więc wykluczyć, że w zaginionej kronice znalazła się bliżej nieznana z treści notka, może obituarna[65], poświęcona górnośląskiej księżnej, matce dobrodziejów zakonu. Warto zauważyć, że na kartach księgi siódmej kroniki Długosza, w interesującym nas okresie schyłku życia Violi, wzmiankę o jej śmierci poprzedza informacja o najeździe na Racibórz w 1249 r. wojsk biskupa Bruno z rodu Schauenburg-Holstein[66]. Epizod ten wzmiankuje również Rocznik górnośląski, ale relacja Długosza jest znacznie obszerniejsza i wzbogacona o nieznane znikądinąd fakty[67]. Doprowadziło to badaczy do wniosku, że słynny polski dziejopisarz korzystał z „jakiegoś nieznanego źródła”[68]. Jeszcze dalej poszedł wspomniany Gerard Labuda, sugerując, że chodzi tu o zaginiony Rocznik raciborski[69].

Sprawę komplikuje inna zapiska Jana Długosza, ale tylko z pozoru. Otóż wzmiankuje on niejaką Wencesławę (Wenzlawę), żonę ks. Kazimierza i matkę obu wzmiankowanych wyżej jego synów. Odnośna, datowana na 1237 r. notka kronikarza brzmi: „Szóstego maja umiera w Opolu książę Opola i Raciborza Kazimierz (…). Pozostawił on dwóch synów, mianowicie Mieczysława i Władysława (…). Miał zaś Kazimierz wymienionych synów z księżną Więcesławą, która zmarła 13 marca”[70]. Jej treść uznano za bałamutną[71] ze względu na podaną jednocześnie błędną datę śmierci Kazimierza[72] jak i wskazanie w innym miejscu na Violę, jako matkę jego synów. O Wenceslawie wspomina jednak również Nekrolog lubiąski[73]. Jak więc wyjaśnić te rozbieżności? Władysław Dziewulski wysunął pogląd, iż Wencesława to pierwotne słowiańskie lub po prostu drugie imię Violi[74]. Mamy poważny dowód, by tak sądzić. Mieszko i Władysław figurują bowiem jako synowie Violi na jej pieczęci majestatycznej z lat 1234-1235[75].

Genealogia na tropie tajemnicy

Przejdźmy teraz do kluczowego zagadnienia, czyli rozstrzygnięcia z jakiego stadła wywodziła się górnośląska księżna rodem z Bułgarii. W literaturze przedmiotu[76] jako bardzo prawdopodobne są przytaczane hipotezy W. Dziewulskiego, wedle których Viola była córką cara bułgarskiego Kałojana[77] (1197-1207) lub kogoś z jego krewnych, np. następcy i uzurpatora Boriła (1207-1218), albo też dzieckiem z nieprawego łoża. Kałojan, prowadzący politykę zbliżenia z Rzymem, otrzymał w 1204 r. od Innocentego III królewską koronę, berło i chorągiew. Misji na Bałkany podjął się legat papieski, kardynał Leo Branceleoni. Do uroczystej koronacji cara doszło 8 listopada 1204 r. w Wielkim Tyrnowie. Poprzedziła ją dzień wcześniej konsekracja metropolity tyrnowskiego Wasilija na prymasa Bułgarii. W opinii W. Dziewulskiego[78], przy okazji tych właśnie wydarzeń mogło dojść do chrztu córki Kałojana, której nadano włoskie z pochodzenia imię Viola, tłumaczone jako Fiołek.

Hipotezy te stoją w sprzeczności z powszechnie dostępnymi i coraz bogatszymi w dane źródłowymi bazami genealogicznymi[79], umożliwiającymi przeprowadzenie interesującej nas kwerendy przy pomocy Internetu. Nie ma powodu, by uznać je za źródła niewiarygodne, choć należy do nich podchodzić z ostrożnością, a to za sprawą braku pewności co do treści historycznych zapisek służących za podstawę kreślenia związków genealogicznych. Trzeba również pamiętać, że genealodzy posługują się nieraz spekulatywnymi opracowaniami. Dodajmy, że dotychczas żaden badacz nie wskazał na współczesne Violi zapiski bezsprzecznie ustalające jej metrykę, choć – o czym dalej – poza W. Dziewulskim i inni podejmowali próby ustalenia genealogii górnośląskiej księżniczki. Należy wreszcie zważyć, że np. powoływana w opracowaniu baza Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich tworzona jest w oparciu u kopie sięgających często średniowiecza dokumentów, skrupulatnie gromadzonych z zasobów całego świata, w tym polskich.

Przyjrzyjmy się teraz genealogii interesujących postaci. Księżna Viola jest jednoznacznie identyfikowana jako córka cara Iwana I Asena[80] (1156-1196), zrodzona ze związku z nieznaną księżniczką wołoską (?). Przyszła na świat w 1182 w Tyrnowie. Jej dziadkiem był bojar bułgarski Asen. Miała rodzeństwo: młodszą siostrę Mariję (ur. w 1187 r.) oraz braci Aleksandra (ur. w 1193 r.) [81] i Iwana, późniejszego cara[82]. Datę jej urodzin, kładzioną przez bazę Mormonów na 1182 r., potwierdza także inna baza[83] genealogiczna. Jako ciekawostkę przywołajmy fakt, że ojca Violi w Iwanie I Asenie upatrywał już Otto Forst-Battaglia[84], co zresztą przytoczył W. Dziewulski, uznając jednak wywód ten za mało prawdopodobny. Dla porządku dodajmy również, że car Kałojan[85], wskazywany przez W. Dziewulskiego jako domniemany ojciec Violi, ze związku z kumańską księżniczką miał zrodzoną w 1191 r. córkę Mariję oraz o dwa lata młodszego syna Bithleena.

Pieczęć księżnej Violi z jej synami – Mieszkiem zwanym Otyłym oraz Władysławem, władcami dużego Górnego Śląska

Asenowie sięgają po władzę

Asenowie wkroczyli na karty dziejów w 1185 r.[86]. Wówczas to dwaj bojarzy z okolic Tyrnowa, bracia Teodor i Asen, zażądali od cesarza bizantyjskiego posiadłości lennych. Wywodzili się z rodu Kipczaków, zwanych też Połowcami lub Kumanami – ludu ałtajskiego zasiedlającego kiedyś stepy Azji Środkowej. Bracia, noszący zresztą kipczacki przydomek Bełgun, mieli dobre stosunki z Kumanami zasiedlającymi ziemie na północ od Dunaju. Po tym jak spotkali się z odmową cesarza Izaaka II, wzniecili w 1186 r. w Tyrnowie bunt, który zyskał u pisarzy bizantyjskich i łacińskich miano powstania Włachów[87]. Zwoławszy dostojników kościelnych i ogromne rzesze okolicznej ludności na uroczystość poświęcenia ufundowanej przez nich cerkwi św. Dymitra Sołuńskiego, ogłosili powstanie nowego państwa. Teodor przywdział purpurowe obuwie i na cześć Piotra, ostatniego cara Bułgarii Naddunajskiej[88], przybrał jego imię, każąc się również tytułować carem.

Pierwsza kampania wojenna Teodora i Asena przeciwko Izaakowi zakończyła się klęską. Pokonani bracia zbiegli na ziemie Kumanów i z pomocą ich hufców oraz ruskich brodniców, przy niemałym wsparciu bojara Dobromira Chryza, zajęli opuszczone przez wojska bizantyjskie ziemie między Dunajem a starą Płaniną. W 1188 r., ponosząc tym razem w walce z braćmi klęskę, cesarz Izaak zmuszony był podpisać z nimi pokój. Gwarantem paktu był młodszy brat Bełgunów, niejaki Kałojan, którego oddano jako zakładnika na dwór konstantynopolitański. Piotr (Teodor) zrzekł się następnie tronu i na cara koronowano jego brata Iwana I Asena – domniemanego ojca górnośląskiej księżnej.

Rządy nowego cara trwały do 1196 r. i upłynęły na walkach z Bizancjum. Zakończyły się udanym zamachem na jego życie, zorganizowanym przez opozycyjnych bojarów. Na opustoszały tron wstąpił na krótko bojar Iwanko, odsunięty jednak wkrótce od władzy przez Teodora Piotra. Rok później i on padł ofiarą spisku bojarów, w efekcie czego carem obwołano najmłodszego z braci Kałojana, przebywającego dotychczas jako zakładnik w Bizancjum wuja Violi. Nowego władcę obdarzono przydomkiem Rzymianobójca oraz Joanica. Na tronie zasiadał do 1207 r. W 1204 r. prowadził wzmiankowaną już politykę zbliżenia z Rzymem, otrzymując od papieża tytuł królewski.

W 1218 r., kiedy to z krucjaty palestyńskiej, najprawdopodobniej z hufcem polskiego księcia, wracał król Węgier Andrzej II, Bułgaria miała za sobą kolejne wewnętrzne konflikty. Tron stracił car Borił, siostrzeniec Iwana Asena I i Kałojana. U progu swych rządów (1207) władca ten wygnał z kraju synów Iwana I – Iwana i Aleksandra. Wygnańcy schronili się u Kumanów a potem na Rusi Halickiej[89]. Los ten spotkał zapewne również ich siostrę Violę. Bułgaria pogrążyła się w rozbiciu dzielnicowym. W okresie rozkwitu znalazła się herezja bogomilska[90].

Około 1217 r. synowie Iwana I, zawierając wcześniej w sojusz z Węgrami, wystąpili zbrojnie przeciwko znienawidzonemu Boriłowi. Wykorzystując osłabienie swojego oponenta po klęskach w walce z cesarzem łacińskim Henrykiem i żupanem serbskim Stefanem Nemaniczem, oblegli cara w Tyrnawie. Borił został ujęty i oślepiony. Na tron wstąpił sojusznik Węgier car Iwan II Asen. Wraz z braćmi do Tyrnawy wróciła najprawdopodobniej Viola, zapewne stanu panieńskiego, co można tłumaczyć trwającym od 1207 r. wygnaniem na ziemie Kumanów i niemożnością wejścia jej braci w żadne, politycznie korzystne koligacje rodzinne.

Dalsze relacje bułgarsko-węgierskie mogą posłużyć jako tło, na którym doszło do zawarcia związku Kazimierza z Violą. Zwrócili na to uwagę zarówno W. Dziewulski[91] i M. Gładysz. W drodze powrotnej z Palestyny król Andrzej II został zatrzymany przez Iwana II, który zażądał małżeństwa z liczącą sobie wówczas 15 lat księżniczką węgierską Marią[92], córką Andrzeja z pierwszego małżeństwa z Gertrudą, siostrą św. Jadwigi Śląskiej. Branka miała otrzymać w posagu okręgi belgradzki i braniczewski, uprzednio należące do Bułgarii, wówczas we władaniu Węgrów. W 1219 r. związkowi temu pobłogosławił papież Honoriusz III. Ślub został zawarty w 1221 r.

Swataniu królewskiej pary mogły towarzyszyć zaręczyny liczącej już sobie wówczas 36 lat siostry Iwana II Asena Violi z niewiele starszym Kazimierzem opolsko-raciborskim, urodzonym w 1180 r.[93] Bułgarska księżniczka, wbrew sugestiom W. Dziewulskiego, nie miała wówczas czternastu lat, co wynikało z założenia badacza, że przyszła na świat i została ochrzczona około 1204 r. w okresie zbliżenia caratu bułgarskiego z Rzymem.

Narodziny Mieszka

Nie wiemy, kiedy doszło do ślubu Violi z górnośląskim władcą. Zdaniem znakomitego genealoga Piastów K. Jasińskiego[94], stało się to w latach 1218-1220. Co ciekawe, tenże badacz, nie mając do dyspozycji współczesnych baz genealogicznych, wysunął hipotezę na temat wcześniejszej niż przypuszczał Dziewulski daty narodzin księżniczki oraz jej ożenku z Kazimierzem, nawet bez żadnego związku z wyprawą lewantyńską Andrzeja II. Tej ostatniej sugestii nie możemy pominąć, biorąc m.in. pod uwagę możliwość, że owym hufcem polskim nie dowodził górnośląski Piast, lecz Władysław Odonic. Okoliczności wyswatania Kazimierza z bułgarską księżniczką musiałyby wówczas pozostać niewyjaśnione. Faktem jest jednak, że wraz z nią zawitali do Raciborza i Opola bułgarscy panowie, na co zwrócili uwagę badacze interesującego nas zagadnienia[95]. W 1232 r. na kartach źródeł spotykamy m.in. łowczego Mikołaja, syna Wasyla. Świadków o imieniu Wasyl (Vasileus) oraz Laskariusz (Laskarius) spotykamy także na dokumentach księcia Mieszka Otyłego.

W literaturze dominuje pogląd[96], że około 1220 r. przyszło na świat pierwsze dziecko ze związku Kazimierza i Violi – Mieszko, zwany później Otyłym[97]. Odmienny pogląd wyraził Oswald Balzer[98], kładąc narodziny Kazimierzowica na rok 1225/1226, co wydaje się mało prawdopodobne. Problem datacji ślubu i narodzin Mieszka w kontekście nieustalonej dotychczas metryki Violi („przypuszczam, że urodziła się – pisał K. Jasiński – ok. 1200 r., przy czym urodziny jej mogą być z równym powodzeniem przesunięte o kilka lat wstecz, jak i naprzód w stosunku do 1200 r.”[99]) zaprząta co prawda umysły badaczy, brakuje dostatecznej bazy źródłowej dla rozwiązania tego problemu, ale przyjmując, że Asenówna przyszła na świat już w 1182 r. w Tyrnawie, to około 1218 r. była w pełni zdolna do skonsumowania związku z liczącym sobie wówczas około 40 lat Kazimierzem. Co więcej, sprawa poczęcia męskiego potomka była na tyle pilna, że trudno sądzić, by para zwlekała z tym do 1225-1226 jak chce Balzer (zakładając, rzecz jasna, że Mieszko był pierwszym dzieckiem piastowsko-bułgarskiej pary). Należy więc przypuszczać, że do ożenku doszło już około 1218 r., zaś narodziny męskiego potomka stały się faktem około 1220 r.

Książę Mieszko Otyły na karcie Graduału z Raciborza

Viola znacznie przeżyła swojego męża. Kazimierz zmarł około 1229/1230 r.[100], a jego owdowiała żona, zajmująca się przez wiele lat wychowywaniem dwóch synów, dopiero 7 września 1251 r.[101]. W chwili śmierci miała więc 69 lat, co stanowiło wyjątkowo sędziwy wiek, jak na średniowiecze[102]. Spoczęła najprawdopodobniej w klasztorze czarnowąskim u boku męża[103]. W świetle badań nad rodnością, umieralnością i przyrostem naturalnym w średniowieczu, sędziwy wiek Violi w chwili śmierci stanowi dość ciekawe exemplum. Jej późne zamążpójście i sugerowany przez nas zaawansowany wiek w chwili poczęcia Mieszka Otyłego musi budzić uzasadnione podejrzenia. Może to stanowić argument przemawiający za koniecznością zweryfikowania daty urodzin górnośląskiej księżniczki i przesunięcia jej, jak chce K. Jasiński, na około 1200 r. W średniowieczu bowiem okres predestynujący kobiety do macierzyństwa zaczynał się już z chwilą ukończenia 15 lat[104]. Tak jak współcześnie, ich płodność była odwrotnie proporcjonalna do wieku. Najwyższa występuje między 20. a 30. rokiem życia[105].

Wedle tabel genealogicznych Viola powiła dwóch chłopców[106]. Miała też dwie córki – Więcesławę i Eufrozynę[107]. Jako że kobiety rodziły wówczas średnio co drugi rok[108], macierzyństwo księżnej trwało przynajmniej osiem lat, do około 44-45 roku życia. Co prawda stanowiło to na pewno wyjątek na tle rodności ówczesnych księżnych, ale faktu takiego nie możemy wykluczyć. Wiek rodzin panujących przewyższał bowiem znacznie średni wiek populacji włościańskiej[109]; ponad 20 proc. żon Piastów dożywało 41-50 lat, nierzadko dając w tym czasie potomstwo swym mężom; a wśród rodzących u Piastów śląskich notowane są przypadki poczęcia aż dziesięciu dzieci[110], co rozkładało okres macierzyństwa na 20 lat. Ponadto listy genealogiczne nader często nie uwzględniają płodów martwych oraz śmierci dziecka tuż po porodzie. Liczne, datowane na XIV-XV w., szczątki kobiet zmarłych w wieku 40-60 lat (zakonnic, żon książąt raciborskich i innych dobrodziejów) znaleziono podczas odkryć archeologicznych w kościele Św. Ducha (dawny klasztor dominikanek) w Raciborzu[111].

Późne macierzyństwo Violi staje się jeszcze bardziej prawdopodobne jeśli wziąć pod uwagę jej córkę Eufrozynę, matkę króla Polski Władysława Łokietka. Kazimierz Jasiński[112] kładzie jej narodziny na lata 1228-1230. W 1257 r. wyszła za mąż za Kazimierza kujawskiego, któremu dała trzech synów i jedną córkę. W 1275 r., a więc w wieku przynajmniej 45 lat, została żoną Mszczuja II, księcia Pomorza Gdańskiego. Jak zauważa K. Jasiński, u podstaw ożenku musiała lec nadzieja władcy na potomstwo mimo zaawansowanego wieku branki. Przed 1288 r. Mszczuj rozwiódł się z liczącą już sobie blisko 60 lat Eufrozyną, zawiedziony brakiem syna, którego zresztą ostatecznie się nie doczekał mimo kolejnego ożenku z niejaką Sulisławą.

Król Polski Władysław Łokietek, wnuk księcia Kazimierza opolsko-raciborskiego, kuzyn książąt górnośląskich

[1] Na przykład: N. Mika; Bożogrobcy raciborscy w średniowieczu, [w:]Klasztor w mieście średniowiecznym i nowożytnym, praca zbiorowa, Wrocław-Opole 2000, tegoż autora Początki fundacji cysterskiej nad rzeką Rudą na Górnym Śląsku, [w:] Cystersi w społeczeństwie Europy środkowej, praca zbiorowa, Poznań 2000, G. Wawoczny; Tajemnice ziemi rybnickiej i wodzisławskiej, Racibórz 2004, E. Łużyniecka; Architektura klasztorów cysterskich, Wrocław 2002, Opactwo cysterskie w Rudach na Górnym Śląsku w świetle badań terenowych w latach 1992-1995, praca zbiorowa, Katowice 2001, P. Stefaniak; Dzieje klasztoru sióstr dominikanek w Raciborzu 1306-2006  (w druku).

[2] Np. Codex Diplomaticus Silesiae, t. 2, red. W. Wattenbach, Breslau 1859, dalej CDS.

[3] A. Potthast; Geschichte der ehemaligen Cistercienserabtei Rauden in Oberschlesien, Leobschütz 1858.

[4] S. Runciman; Dzieje wypraw krzyżowych, Warszawa 1988, t. III, s. 141-145, B. Zientara; Historia powszechna średniowiecza, Warszawa 1994, s. 270.

[5] S. Runciman; Dzieje wypraw …, s. 141.

[6] Patrz: M. Starnawska; Między Jerozolimą a Łukowem. Zakony krzyżowe na ziemiach polskich w średniowieczu, Warszawa 1999, U. Arnold; Zakon Krzyżacki. Z Ziemi Świętej nad Bałtyk, Toruń 1996.

[7] J.N.D. Kelly; Encyklopedia papieży, s. 260.

[8] M. Gładysz; Zapomniani krzyżowcy. Polska wobec ruchu krucjatowego w XII-XIII w., Warszawa 2002, s. 145-146.

[9] Tamże, s. 146.

[10] Tamże.

[11] Tamże,  s. 147.

[12] N. Mika; Mieszko syn Władysława II Wygnańca, pierwszy książę raciborski (praca w druku).

[13] Zwany też w starszej literaturze Plątonogim.

[14] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta opolsko-raciborscy. Wybrane postacie, Racibórz 2000, s. 6, W literaturze  przedmiotu można znaleźć również pogląd, iż bullę Significavit nobis wyjednał u papieża Henryk Brodaty, widząc, po śmierci Mieszka Laskonogiego, nadzieję na objęcie tronu senioralnego w Krakowie, patrz: B. Zientara; Henryk Brodaty i jego czasy, Warszawa 1997, s. 177-178.

[15] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 6.

[16] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 147.

[17] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 7.

[18] K. Jasiński; Rodowód Piastów śląskich, t. III, s. 17.

[19] N. Mika; Mieszko syn Władysława ….

[20] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 8.

[21] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 147.

[22] Tamże, s. 148.

[23] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 9.

[24] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 147.

[25] B. Zientara; Henryk Brodaty …, s. 227-228.

[26] Tamże, s. 230.

[27] Tamże, s. 232.

[28] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 152.

[29] B. Zientara; Henryk Brodaty …, s. 234.

[30] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 152.

[31] Tamże s. 155-156.

[32] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 157.

[33] Podobny kazus występuję w przypadku datowanego na 1299 r. dokumentu księcia raciborskiego Przemysła, który ustanowił na jego mocy w Raciborzu rządy rady miejskiej. Treść dokumentu znamy z przekazu zredagowanego w 1575 r. Dokładna analiza wskazuje, że dokument został sfałszowany. Nie dyskwalifikuje to jednak jego treści. Ta bowiem, w aspekcie ustanowienia rządów rady miasta, znajduje potwierdzenie w innych dokumentach książąt raciborskich. Najprawdopodobniej więc falsyfikat oparto na jakimś oryginalnym przywileju Przemysła. Więcej w: M. L. Wójcik; Dokumenty i kancelarie książąt opolsko-raciborskich do początków XIV wieku, Wrocław 1999, s. 35, także N. Mika; Prawo miejskie w Raciborzu na przestrzeni wieków, [w:] „Ziemia Raciborska 1-3/2000, s. 7. Dyplomatyka wprost przyjmuje podział falsyfikatów na: fałszerstwa – kiedy falsyfikat wprowadza w błąd oraz rzekome oryginały – kiedy potwierdza istnienie legalnie zainicjowanego stanu prawnego, ale w innych okolicznościach, patrz: J. Szymański; Nauki pomocnicze historii, Warszawa 2004, s. 447.

[34] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 169. Za identyfikowaniem księcia wielkopolskiego Władysława Odonica  z ducis Polonie z dyplomu króla Beli wypowiedziała się ostatnio M. Starnawska, w: Między Jerozolimą …, s. 55-56. O wyprawie Odonica na Węgry w 1217 r. informują Rocznik kapituły gnieźnieńskiej oraz Kronika wielkopolska, ale stoją z nimi w sprzeczności zapiski z dwóch bulli papieskich datowanych na 1218 r., które skłoniły badaczy (m.in. R. Grodeckiego, G. Labudę, B. Zientarę) do przesunięcia na 1218 r. ucieczki wielkopolskiego władcy na dwór Andrzeja II. Mimo to podnoszony jest argument, że mógł on i przedtem udać się na Węgry, wziąć udział w krucjacie, po czym wrócić do Polski wiosną 1218 r. Przemawiałyby za tym dwa fakty. Władysław był spokrewniony z Andrzejem, przez co stawał się naturalnym sojusznikiem monarchy. 9 lutego 1217 r. otrzymał bullę biorącą w protekcję jego władztwo, choć brak w tym dokumencie jakiejkolwiek wzmianki o zamiarach krucjatowych adresata. Zdaniem M. Gładysza, w latach 1217-1218 Odonic popadł w polityczną izolację, antagonizując sobie Henryka Brodatego i Władysława Laskonogiego. Trudno sądzić, by w tych okolicznościach, w chwili, kiedy akurat odzyskał swoją dzielnicę Wielkopolską, decydował się na wyprawę lewantyńską. W opinii M. Starnawskiej, właśnie możliwość uzyskania bulli protekcyjnej dającej gwarancję pokoju skłoniła Odonica do wyprawy przeciwko muzułmanom.

[35] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 8-9.

[36] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 152-154, B. Zientara; Henryk Brodaty …, s. 234-235.

[37] Tamże, B. Zientara; Henryk Brodaty …, s. 234-235.

[38] A. Weltzel; Geschichte der Stadt Ratibor, Ratibor 1861, s. 12.

[39] N. Mika; Ekspansja czesko-morawska na ziemię raciborską w XIII w., [w:] „Studia i materiały z dziejów Śląska”, t. 21, Katowice 1996, s. 7.

[40] Wstąpienie w szeregi krzyżowców zapewniało protekcję Kościoła. Dobra uczestnika krucjaty korzystały z czteroletniego okresu pokoju. Ewentualny agresor musiał się liczyć z groźbą ekskomuniki.

[41] Schlesisches Urkundenbuch, I, Wien – Köln – Graz 1963 – 1971 nr 295, M. L. Wójcik; Dokumenty i kancelarie książąt opolsko-raciborskich …, s. 35.

[42] S. Warcholik; Duchowieństwo śląskie XIII w. w walce o jedność państwową z Polską, [w:] „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku”, t. I, Katowice 1929, s. 167.

[43] N. Mika; Początki fundacji cysterskiej …, s. 290-297.

[44] E. Lange; Kloster Czarnowanz, Oppeln 1930, s. 26.

[45] J. Rajman; Pogranicze śląsko-małopolskie w średniowieczu, s. 56, 59.

[46] A. Weltzel; Historia miasta Żory na Górnym Śląsku, Żory 1997, s. 21.

[47] SUb, I, nr 249, M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 167.

[48] K. Dola; Zakon joannitów na Śląsku do połowy XIV w., [w:] „Studia historyczno-teologiczne Śląska opolskiego”, t. III, Opole 1973, s. 84.

[49] J. Rajman; Mieszko II Otyły książę opolsko-raciborski (1239-1246), [w:] „Kwartalnik historyczyny” 3/1993, tab. 1, także M. Cetwiński; Rycerstwo śląskie do końca XIII w. Biogramy i rodowody, Wrocław 1982, s. 53-54.

[50] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 167, M. Starnawska; Między Jerozolimą …, s. 45.

[51] B. Zientara; Henryk Brodaty …, s. 234.

[52] S. Runciman; Dzieje wypraw …, s. 147-148.

[53] Rodzaj naczynia służącego do oczyszczeń obrzędowych, to właśnie stągwie kazał napełnić Jezus wodą podczas wesela w Kanie Galilejskiej (Jn 2, 1-10), zamieniając ją w wino.

[54] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 158.

[55] S. Runciman; Dzieje wypraw …, s. 149.

[56] M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 158.

[57] S. Runciman; Dzieje wypraw …, s. 149-150.

[58] W. Dziewulski; Bułgarka księżną opolską, [w:] „Sobótka” nr 2/1969, s. 159-182.

[59] J. Długosz; Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Warszawa 1974, t. VII, s. 95.

[60] A. Weltzel; Geschichte der Stadt …, s. 11. Najprawdopodobniej Weltzel czerpał z kroniki Długosza.

[61] G. Labuda; Zaginiona kronika w Rocznikach Jana Długosza, Poznań 1983.

[62] Tamże s. 168-169.

[63] J. Kłoczowski; Dominikanie polscy na Śląsku w XIII-XIV w., Lublin 1956, s. 140.

[64] Tamże, s. 294, N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 15, 20.

[65] Zapiska dotycząca śmierci.

[66] J. Długosz; Roczniki, czyli kroniki …, t. VII, s. 83.

[67] Por.: N. Mika; Ekspansja czesko-morawska …, s. 8.

[68] Patrz przypis  nr 9 [w:] J. Długosz; Roczniki, czyli kroniki …, t. VII, s. 83.

[69] G. Labuda; Zaginiona kronika w Rocznikach …, s. 153.

[70] J. Długosz; Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. VI, Warszawa 1973,s. 344-345.

[71] W. Dziewulski; Bułgarka …, s. 162.

[72] Według wiarygodnej redakcji nekrologu premonstrateńskiego klasztoru św. Wincentego pod Wrocławiem książę zmarł 15 maja 1229 lub 1230 r.

[73] N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 10.

[74] W. Dziewulski; Bułgarka …, s. 162-163.

[75] M. L. Wójcik; Dokumenty i kancelarie …, s. 80-81.

[76] Np. K. Jasiński; Rodowód …, s. 17-18.

[77] T. Wasilewski; Historia Bułgarii, Wrocław 1988, s. 80-84.

[78] W. Dziewulski; Bułgarka …, s. 162.

[79] Przykładowo: oparta o dane z mikrofilmów zawierających zdjęcia dokumentów stanu cywilnego i innych źródeł, w tym kościelnych, baza Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (Mormoni) dostępna pod adresem http://www.familysearch.org/, baza http://www.rootsweb.com/ lub http://genealogy.euweb.cz/

[80] http://www.familysearch.org/Eng/search/frameset_search.asp?PAGE=ancestorsearchresults.asp, http://wc.rootsweb.com/cgi-bin/igm.cgi?op=GET&db=tmebl&id=I38811

[81] http://wc.rootsweb.com/cgi-bin/igm.cgi?op=GET&db=tmebl&id=I38824

[82] http://freepages.genealogy.rootsweb.com/~jamesdow/s086/f166946.htm

[83] http://www.familysearch.org/Eng/search/frameset_search.asp?PAGE=ancestorsearchresults.asp

[84] W. Dziewulski; Bułgarka …, s. 169, opracowanie Battaglii posłużyło niejednokrotnie za źródło do redagowania baz danych genealogicznych.

[85] http://wc.rootsweb.com/cgi-bin/igm.cgi?op=GET&db=genesearcher&id=I48548

[86] T. Wasilewski; Historia …, s. 78-81.

[87] Tamże s. 79.

[88] Był to syn Symeona.

[89] T. Wasilewski; Historia …, s. 83.

[90] Bogomili to wyznawcy sekty chrześcijańskiej, łączącej zaratusztriański dualizm z chrześcijaństwem. Jedną z prawd wiary było przekonanie, że Bóg ma dwóch synów – młodszego Jezusa i starszego Szatana. Odrzucali stworzenia świata według Księgi Rodzaju, gdyż uważali, że świat został stworzony przez Szatana. Nie uznawali sakramentów, świętych obrazów, dni świątecznych ani całej liturgii.

[91] W. Dziewulski; Bułgarka …, s. 168, M. Gładysz; Zapomniani …,  s. 167.

[92] T. Wasilewski; Historia …, s. 85, http://www.answers.com/topic/andrew-ii-of-hungary

[93] N. Mika; Mieszko syn Władysława ….

[94] Tamże, s. 18.

[95] W. Dziewulski; Bułgarka …, s. 163, 173.

[96] Książęta i księżne Górnego Śląska, Katowice 1995, s. 95, Słownik władców polskich, Poznań 1997, s. 288.

[97] Tamże, s. 24, N. Mika, G. Wawoczny; Książęta …, s. 13.

[98] O. Balzer; Genealogia Piastów, Kraków 2005, s. 563.

[99] K. Jasiński; Rodowód …, s. 18.

[100] Tamże.

[101] Tamże.

[102] J. Jankowski; Epidemiologia historyczna polskiego średniowiecza, Wrocław 1990, s. 13-19.

[103] K. Jasiński; Rodowód …, s. 18.

[104] J. Jankowski; Epidemiologia historyczna …, s. 20.

[105] http://www.pfm.pl/u235/navi/199171, http://www.luxmed.pl/page.php?sid=6&aid=189&status=

[106] Co ciekawe, wedle badań (J. Jankowski; Epidemiologia historyczna …, s. 19) w realiach polskiego średniowiecza istniało 66 proc. prawdopodobieństwo, że dwoje pierwszych dzieci będzie płci męskiej.

[107] K. Jasiński; Rodowód …, s. 29-33.

[108] J. Jankowski; Epidemiologia historyczna …, s. 20.

[109] Tamże, s. 19.

[110] Tamże.

[111] Na podstawie analiz anatomo-antropologicznych szkieletów i kości z prezbiterium kościoła Św. Ducha oraz Kaplicy Św. Dominika wykonanych w Zakładzie Antropologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1996-1998 przez zespół w składzie H. Głąb i K. Szostek (w zbiorach Muzeum w Raciborzu)

[112] K. Jasiński; Rodowód …, s. 31-33.

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com