Rozboje, zdrady i czary. Raciborskie sprawy karne z lat 1582-1612

Rozboje, zdrady i czary. Raciborskie sprawy karne z lat 1582-1612

Christoph Sottor. Jak wyglądało raciborskie sądownictwo w dawnych wiekach i jak mieszkańcy księstwa raciborskiego przestrzegali prawa, to temat rzadko poruszany na stronach opracowań dotyczących historii Raciborza i ziemi raciborskiej.

Przede wszystkim brakuje źródeł pisanych z tamtych czasów. Akta spraw sądowych albo uległy zniszczeniu, albo nie zostały do tej pory odczytane. Także już te odczytane i opublikowane teksty źródłowe dotyczące spraw karnych pozostały niezauważone przez piszących o historii Raciborza przed II wojną światową i po niej. Tak stało się z artykułem księdza doktora Johannesa Chrząszcza z Pyskowic, który zaprezentował cenny materiał źródłowy, z rzadka tylko wzmiankowany w publikacjach.

Czarna Księga Gliwic

W kwietniu 1927 roku w dodatku do „Gleiwitzer Jahrbuch1927” ukazał się artykuł księdza Johannesa Chrząszcza zatytułowany „Das schwarze Buch von Gleiwitz. Teil 1 (1582 – 1612)”. Ksiądz doktor Johannes Chrząszcz zebrał 59 wyroków/protokołów w sprawach karnych umieszczonych w tzw. „Czarnej Księdze Gliwic”. Kilkanaście z nich dotyczy raciborskich spraw karnych.

„Czarna Księga Gliwic” do 1945 roku znajdowała się w Archiwum Państwowym w Gliwicach. Niestety, po wojnie prawdopodobnie została skradziona. Zbiór wyroków i opisów spraw sądowych liczył ok. 1000 stron i spisany był w języku czeskim. Roman Sękowski z Opola, historyk zajmujący się sprawami XVI- i XVII-wiecznego Górnego Śląska, uważa, że część protokołów została spisana w gwarze śląskiej. W artykule ks. Chrząszcz przytacza fragmenty zdań w języku, w jakim zostały zapisane.

Księgę prowadził magistrat miasta Gliwice od 1595 do 1738 roku. Umieszczono tam także starsze wyroki, od 1582 roku. W księdze zapisywano wyroki, w których orzekaniu brali udział ławnicy z Gliwic. Jako że struktura dawnego sądownictwa była nieco odmienna od tej w późniejszych czasach (od połowy XVIII wieku, wtedy zaczęły powstawać sądy rejonowe), w gliwickiej księdze znalazły się też wyroki o morderstwa, kradzieże, rozbój, zdradę małżeńską czy czary z obszaru dawnego księstwa raciborskiego.

Dawne sądownictwo

Zanim przedstawię kilka wyroków z tej księgi, przybliżę trochę strukturę dawnego sądownictwa na Górnym Śląsku i w Raciborzu w średniowieczu i w czasach nowożytnych (w XVI i XVII wieku).

W czasach, gdy na Śląsku zaczęto przyjmować prawo zachodnie (najpierw flamandzkie, a później magdeburskie), przejęto też zwyczajowe formy kar za przestępstwa zebranych w „Sachsenspiegel” (pol. „Zwierciadło Saskie” – zbiór praw spisany w latach 1220-1230 w Saksonii). Postanowienia „Sachsenspiegel” powiązano z prawem magdeburskim (Weichbild) i powstałe w ten sposób prawo sądowe nazywano prawem sasko-magdeburskim. Prawo sasko-magdeburskie obowiązywało wszędzie tam, gdzie w miastach czy wsiach przyjmowano prawo magdeburskie [1].

W średniowieczu uprawnienia późniejszego sądu ziemskiego były podzielone pomiędzy sądy dworskie i ziemskie oraz dziedzicznych wolnych wójtów, a na wsiach sprawowali sądy dziedziczni wolni sołtysi. W sprawach sądowych, w których groziło orzeczenie kary śmierci, okaleczenia albo zastosowania tortur, sądowi przewodniczył tzw. sędzia krwi (niem. Blutrichter).

Książę jako sędzia

W księstwie raciborskim takim sędzią krwi był książę raciborski. Zazwyczaj książęta nie mieli czasu na sprawowanie sądów, więc wyznaczali do tej funkcji sędziego nazywanego sędzią ziemskim. W Raciborzu sędzią ziemskim był urzędujący wójt miasta. W dokumentach z tego okresu raciborski wójt tytułowany jest jako Advocatus, co wskazuje na jego funkcję jako sędziego.

Raciborski Advocatus przewodniczył zarówno rozprawom sądu książęcego –ziemskiego, jak i sądu grodzkiego miasta. Dokument książąt raciborskich Przemysława i Mieszka z 7 maja 1286 roku zarządzał utworzenie sądu dla wszystkich miejscowości księstwa lokowanych na prawie flamandzkim. Już parę lat później zdecydowano się jednak na stosowanie w Raciborzu prawa magdeburskiego. Raciborski magistrat, za zgodą księcia Przemysława, zwrócił się do magistratu Świdnicy o wykładnię prawa magdeburskiego w zakresie obowiązków i praw rady miasta, radnych i ławników (Świdnica posiadała na Śląsku prawo nadzoru nad miejscowościami, które stosowały prawo magdeburskie).

„Świdnickie objaśnienie prawa magdeburskiego” udzielone magistratowi Raciborza w dokumencie z 7 lutego 1293 roku stało się podstawą do przyjęcia przez miasto prawa magdeburskiego, które to 17 lipca 1299 roku nadał miastu książę Przemysław przez utworzenie rady miasta działającej w oparciu o prawo magdeburskie. Na czele miasta stała odtąd Rada Miasta złożona z 5 konsulów (radnych) i sąd grodzki złożony z 7 ławników. Spośród 5 konsulów wybierano wójta miasta.

Wybory do Rady Miasta i ławników odbywały się co roku (później co dwa lata, w XVI-XVII wieku) na święto Zesłania Ducha Świętego, czyli na Zielone Świątki. Dzięki zapisom w „Liber Albus” Bractwa Literackiego znane są nazwiska prawie wszystkich raciborskich radnych i ławników od początków XIV do XVIII wieku. Nazwiska ławników odnajdujemy też w „Czarnej Księdze Gliwic”. Raciborscy ławnicy byli w składzie sądu nie tylko w Raciborzu, ale i w innych miejscowościach.

Chłopów sądził pan feudalny

Chłopów sądzili początkowo właściciele wsi (wsie prywatne przeważnie nie były lokowane na prawie flamandzkim czy magdeburskim), którzy najczęściej wynajmowali do sądzenia zawodowych sędziów (dziedziczny wolny sędzia – Erbrichter). Chłopów sądzić mogli też wolni dziedziczni sołtysi. Tak było we wsiach, które były lokowane według prawa flamandzkiego albo magdeburskiego. Sądy odbywały się najczęściej w karczmach albo na świeżym powietrzu. Tam, gdzie były stałe miejsca rozpraw sądowych, ustawione były specjalne kamienne stoły. Rozprawy odbywały się najczęściej obok kościoła albo pod lipą sądową.

W czasach nowożytnych, w XVI wieku zmieniło się trochę prawo karne, według którego miały orzekać sądy. Zamierzano unowocześnić „wstydliwe” prawo karne sasko-magdeburskie. W 1533 roku cesarz Karol V wydał skodyfikowane dla całej Rzeszy Niemieckiej prawo sądowe „Constitutio Criminalis Carolina” (tzw. „Karolina”). W kodeksie zachowano drastyczne formy kar znane z „Sachsenspiegel” (wieszanie, ścinanie, ćwiartowanie, łamanie kołem, topienie), a nawet je zaostrzono tak, że i ten kodeks otrzymał przydomek „wstydliwe prawo”. Ułatwiono też stosowanie tortur dla wymuszenia zeznań. „Karolina” stała się wzorcem prawa sądowego dla prawie wszystkich państw europejskich i obowiązywała także w dawnej Rzeczypospolitej.

W monarchii Habsburgów

Po śmierci ostatniego Piasta górnośląskiego, księcia opolskiego i raciborskiego Jana II w 1532 roku, obydwa księstwa zostały włączone bezpośrednio do Korony Czeskiej, której władcami byli wtedy przedstawiciele dynastii Habsburgów. Cały system zarządzania księstwami opolskim i raciborskim musiał być od nowa zorganizowany. Jeszcze przed śmiercią Jan II uchwalił tzw. przywilej Hanuszowy (1531), który regulował tymczasowo sprawy w księstwach.

W 1562 roku cesarz Ferdynand I nadał księstwom nowe prawa, zebrane w tzw. „Zrzizeni” (językiem urzędowym był wtedy czeski). Statuty były rodzajem ustawy zasadniczej, która stanowiła podstawę do tworzenia wszelkich praw wewnętrznych, w tym sądowych. W nowym kodeksie sądowym uwzględniono zwyczajowe prawa sądowe górnośląskie oraz morawskie (zwłaszcza w zakresie prawa cywilnego) i to, co dyktowała „Karolina”. Tę specyficzną odmianę prawa karnego nazywano górnośląskim prawem sądowym (na Górnym Śląsku nie obowiązywało ono w wolnych państwach stanowych Wodzisław i Pszczyna oraz w księstwie cieszyńskim, które posiadało własne statuty).

Od 1562 roku wyższym sądem w księstwach był starosta. Starosta, podobnie jak wcześniej książę, wybierał sędziego zwierzchniego i ławników spośród kandydatów wyznaczonych przez sejmik. Ławnicy mianowani byli spośród szlachty przez starostę i sędziego ziemskich.

Na św. Bartłomieja

Sąd ziemski zbierał się dwa razy w roku. Najpierw w Opolu, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, a potem w Raciborzu, w niedzielę przed św. Bartłomiejem (24 sierpnia). W Raciborzu rozprawy sądowe odbywały się na zamku książęcym, raciborskiej siedzibie zwierzchnika cesarskiego. Sąd składał się z 18 osób – starosty, sędziego zwierzchniego, kanclerza ziemskiego, 15 ławników i asesorów. Wyroki zapadały w imieniu starosty.

Rola sędziego zwierzchniego księstw ograniczała się do spraw organizacyjnych i administracyjnych. Sędzia zwierzchni był mianowany przez cesarza spośród trzech kandydatów przedstawionych przez starostę ziemskiego i ławników. W czasie tych „terminów” sądu ziemskiego zajmowano się wszystkimi sprawami pomiędzy szlachtą oraz sprawami pomiędzy przedstawicielami dwóch różnych stanów: szlachty, duchowieństwa, mieszczan i chłopów. Ponadto składano skargi, odwołania, wnoszono oskarżenia, wyznaczano terminy i miejsca rozpraw, wybierano ławników-sędziów na te rozprawy. Dla Raciborza było to niewątpliwie wydarzenie. W małym mieście (ok. 3000 mieszkańców) musiano przez ok. 6 tygodni ugościć cały skład sędziowski wraz ze służbą oraz strony procesujące się.

Sąd tam gdzie interes prawny

Rozprawy sądowe w zakresie prawa cywilnego czy prawa karnego odbywały się najczęściej w miejscowościach będących miejscem zamieszkania strony skarżącej albo miejsca popełnienia przestępstwa. Wyznaczeni przez starostę księstw opolskiego i raciborskiego sędziowie-ławnicy pochodzili z różnych miejscowości, stąd w „Czarnej Księdze Gliwic” (Gliwice były w księstwie opolskim) odnotowano wyroki sądów odbywających się w Raciborzu czy w innych miejscowościach księstwa raciborskiego. Aby sąd mógł wydawać wyroki, wystarczyło sześciu ławników-sędziów, po dwóch z każdego miasta, które przysyłało ławników. Protokolantem był oddzielnie zaprzysiężony pisarz sądowy.

Podając przykłady wyroków sądowych z terenu księstwa raciborskiego ograniczę się do rozpraw z obszaru ziemi raciborskiej.

Krewki pan Reiswitz

Dwa wyroki sądowe w sprawach o zabójstwo z końca XVI wieku są związane z zachowanymi do naszych czasów tzw. krzyżami pokutnymi. W prawie sasko-magdeburskim zapisano: „kto zabije umyślnie, wedle prawa ma być karany. Kto zabije przygodnie, że jawne to będzie, gardła tracić nie powinien, tylko zapłacić”. Zabójca mógł uniknąć kary śmierci, jeżeli zawarto ugodę z krewnymi zabitego [2].

Pierwszy wyrok nie pochodzi z „Czarnej Księgi Gliwic”, a odnotowany został w aktach zamku w Głogówku. Dokument, ugoda kompozycyjna, jest znany tylko z artykułu J. Vavry z 1927 roku – „Andenken an einen Doppelmord bei Ober Glogau” (por. D. Wojtunicki, „Ugoda kompozycyjna z Głogówka z roku 1599”). Jako że dotyczy osoby z raciborskiego, warto się zapoznać z tą sprawą.

Rycerz Johann der Juengere Reiswitz von Kandrzin, pan na wsi Strzybnik koło Raciborza, w święto Piotra i Pawła 29 czerwca 1599 roku napotkał na przedmieściu Głogówka we wsi Oracze, obok karczmy przy drodze do wsi Kazimierz, dwóch synów sołtysa Nikolausa Scholza z Kazimierza, Hansa i Georga. Reiswitz zbeształ ich za to, że pozdrawiając go, zbyt mało okazali mu szacunku. Doszło do sprzeczki, bijatyki, w której Reiswitz zastrzelił obydwu synów sołtysa.

Ojciec oskarża

Ojciec zabitych złożył skargę na ręce pana tych ziem i starosty księstw opolskiego i raciborskiego, Jerzego von Oppersdorffa (Jerzy II von Oppersdorff był właścicielem Głogówka i Polskiej Cerekwi, starostą w latach 1591-1606, w 1601 r. otrzymał tytuł szlachecki wolnego pana – Freiherr, pol. baron). Starosta Jerzy von Oppersdorff wniósł oskarżenie przeciwko Johannowi Reiswitzowi. Do rozprawy karnej nie doszło. Rodzina Reiswitzów zawarła ugodę z rodziną zamordowanych braci.

Rozprawa mająca ustalić postanowienia tej ugody odbyła się 15 grudnia 1599 roku na zamku w Głogówku. Przeprowadzili ją komisarze: rycerz Wenzel Schelika (Szelicha) i rycerz Baltazar Betsch. Za zbrodnię młody Reiswitz został skazany na ukorzenie się przed rodziną ofiar, pięć miesięcy więzienia w Opolu, zapłacenie kary w wysokości 1000 talarów oraz ufundowanie krzyża pokutnego. Krzyż pokutny Reiswitza zachował się i stoi obecnie pod wschodnim murem zamku w Głogówku, gdzie został przeniesiony z miejsca zbrodni w 1931 roku. Kara pieniężna w wysokości 1000 talarów miała być przeznaczona na cele charytatywne. Czy rodzina Scholzów dostała jakieś odszkodowanie – tego nie wiadomo. Co ciekawe, zabójca był synem Johanna Reiswitza von Kandrzin (właściciel Raszczyc, Pietrowic Wielkich i Strzybnika), który był w latach 1583-1598 sędzią zwierzchnim księstw opolskiego i raciborskiego.

Na zamku w Sławikowie

Drugi wyrok związany jest z krzyżem pokutnym znajdującym się w Grzegorzowicach i odnotowany został w „Czarnej księdze Gliwic”. Krzyż wykonany z piaskowca ma wysokość ok. 80 cm, ramiona mają ok. 60 cm szerokości. Ma formę krzyża łacińskiego. Ustawiony jest wysoko na skarpie, po prawej stronie drogi z przeprawy promowej, przed płotem, przy ulicy Powstańców Śląskich. Został tu przeniesiony z miejsca popełnienia zbrodni. Wcześniej znajdował się za ostatnimi domami przy szosie Nędza–Łubowice.

Rozprawa odbyła się we wtorek po wspomnieniu św. Zuzanny (11 sierpnia) 1582 roku w Sławikowie (Gross Slawikau). Zapis wyroku i treści sprawy jest dosyć obszerny. Do przeprowadzenia rozprawy starosta wyznaczył z Raciborza: wójta Raciborza Mateusza Lapsę i Walentego Malwę; z Gliwic: Marcina Grzonkę i Wincentego Kaliwodę; z Krapkowic: Jakuba Strzodę i Urbana Jastrząba. Skarżącym był Ignatz Petrowitz von Wiecze, pan na Miedoni, w imieniu swojego poddanego Filipa z Brzeźnicy.

Oskarżonym o pobicie i zamordowanie Adalberta, syna Filipa z Brzeźnicy był Adam Piskala, poddany Doroty Dobschuetz von Plaw, pani na Sławikowie, która też reprezentowała oskarżonego (chyba poprzez adwokata; kobiety nie miały prawa występowania przed sądem). Sąd rozstrzygnął, że Adalbert z Brzeźnicy ponosi częściową winę za zatarg i bójkę, w której został zabity i dlatego sąd nie może skazać na śmierć Adama Piskaly. Adam Piskala za nieumyślne zabójstwo skazany został na wypłacenie Filipowi z Brzeźnicy i jego dzieciom 45 marek (po 45 białych groszy śląskich każda marka). 15 marek miało być wypłaconych do święta św. Jerzego (23 kwietnia) w domu Ignatza Petrowitza w Miedoni i po 10 marek każdego roku aż do wypłacenia całej sumy.

Ponadto Adam Piskala musiał opłacić koszty procesu i pogrzebu zabitego. Zobowiązany został do publicznego proszenia rodziny zabitego o wybaczenie. Po uzyskaniu przebaczenia miał się udać w niedzielę do kościoła i po spowiedzi przez trzy miesiące podczas mszy musiał stać i klęczeć przed ołtarzem. W ciągu roku na miejscu zbrodni miał postawić kamienny krzyż. Przez rok zabroniono mu noszenia broni, a jeżeli złamałby ten zakaz, zmuszony byłby do wpłacenia 200 marek do cesarskiej Kamery.

Sprawa ta jest przykładem zastosowania w orzekaniu nie prawa karnego obowiązującego w kodeksie karnym, a prawa zwyczajowego znanego z „Sachsenspiegel”.

Gamowianie na ławie oskarżonych

Dwa zapisy w „Czarnej Księdze Gliwic” poświęcone są sprawie o mord, która nie zakończyła się tak szczęśliwie dla sprawcy, jak te dwie poprzednie. 28 maja 1596 roku miała miejsce w Raciborzu pierwsza rozprawa o ustalenie zabójcy Wacława Nawoya. Sąd złożony z przedstawicieli Raciborza, Gliwic i Koźla zebrał się na wniosek kapituły kościoła farnego w Raciborzu. Skarżącymi byli: Jerzy Nawoy, brat Wacława i żona zamordowanego, Barbara Manowska.

Oskarżonymi byli mieszkańcy wsi Gamów, którzy mieli zamordować Wacława Nawoya przed domem Jana Zierotinskiego w Gamowie. Rozprawa ustaliła, że mieszkańcy wsi Gamów nie ponoszą winy za śmierć Wacława Nawoya. Winy nie ponosi także Jan Zierotinski, przed którego domem pobito Wacława Nawoya i w domu którego zmarł. Zeznania świadków pozwoliły ustalić, że niejaki Wincenty Musziol, służący Marka z Gamowa uderzył kosturem Wacława Nawoya tak, że ten spadł z konia i już nieżywy został zaniesiony do domu Jana Zierotinskiego.

Druga rozprawa w sprawie o zabójstwo Wacława Nawoya odbyła się 18 stycznia 1597 roku na przedmieściu Raciborza (nie podano, na którym przedmieściu odbyła się ta rozprawa). Sąd zebrał się w tym samym składzie, co poprzednio. Oskarżonym o zamordowanie Wacława Nawoya był Wincenty Musziol. Jako że oskarżony nie przyznawał się do winy, sąd w celu uzyskania prawdziwych zeznań nakazał zastosowanie tortur. Musziol był torturowany trzykrotnie i w końcu przyznał się do uderzenia Nawoya kosturem tak, że ten spadł z konia i złamał kark.

21 stycznia sąd skazał Musziola na karę śmierci przez ścięcie. Egzekucja odbyła się albo na rynku w Raciborzu, albo – co jest bardziej prawdopodobne – na raciborskim miejscu kaźni, na polu zwanym Katowka (przy ul. Drzymały, w pobliżu kościoła Matki Bożej).

Kara śmierci groziła wtedy nie tylko za mord, ale np. za kradzież czy za zdradę małżeńską.

Zostawiła męża z dziećmi

26 września 1582 roku w Raciborzu na karę śmierci za ucieczkę od męża i zdradę małżeńską skazano Agnes Urban ze Stodół (dzisiaj nad Jeziorem Rybnickim), poddaną opata z Rud. W czasie rozprawy świadkowie zeznali, że Agnes Urban zadała się z niejakim Piotrem z Polski i z nim uciekła do Polski, zostawiając męża z dziećmi. Co ciekawe, w wyroku powołano się na artykuły z „Sachsenspiegel”, który już dawno został zastąpiony przez „Karolinę” i górnośląskie prawo sądowe. Możliwe, że był to wyrok „zaoczny”. W dokumencie wystawionym w raciborskim ratuszu nie ma wzmianki, że oskarżona wróciła z Polski do Raciborza.

Rozprawa w sprawie „tumultu” (chyba chodziło tu o jakiś sąsiedzki spór zakończony bijatyką) miała miejsce w Tworkowie w 1592 roku. Sąd złożony z przedstawicieli Głogówka, Gliwic i Żor skazał młynarza Walentego Kiasa na tydzień więzienia w klasztorze dominikanów w Raciborzu. Dominikanie byli właścicielami tego młyna. Młynarz doprowadził do jakiejś rozróby na polu należącym do Ignatza Petrowitza, pana na Tworkowie i Miedoni.

Pożar na Ostrogu

W „Czarnej Księdze Gliwic” wtedy, gdy przeglądał ją ksiądz Chrząszcz, brakowało stron z wyrokami w sprawach sądowych z lat 1599-1609. W drugiej części, obejmującej lata 1609-1612 znajdują się trzy wyroki sądowe, które zapadły w Raciborzu.

Pierwszy wyrok, z 19 lipca 1611 roku, dotyczy spowodowania pożaru na Ostrogu w Raciborzu. Starosta księstw opolskiego i raciborskiego Johann Christoph Proskowski wyznaczył do tej rozprawy na zamku w Raciborzu przedstawicieli Gliwic, Żor i Raciborza. Rozprawa odbyła się na wniosek Wacława Sosnowskiego, zarządcy zamku w Raciborzu w zastępstwie właściciela zamku, wolnego pana Baltazara von Mettich. Skarżącymi byli mieszkańcy Ostroga, a oskarżonymi Mateusz Dworzak i jego żona Katarzyna. Za nieumyślne spowodowanie pożaru, który narobił dużych szkód, sąd skazał małżeństwo Dworzaków na wypłacenie poszkodowanym 155 talarów odszkodowania.

Następna rozprawa odbyła się w tym samym dniu, także na raciborskim zamku. Sąd orzekał w tym samym składzie, co poprzednio i też na wniosek zarządcy zamku. Chodziło tu o kradzież pieniędzy ze skarbonki z datkami na sieroty z zakrystii kościoła na Starej Wsi – skradziono 126 talarów. Kto ukradł te pieniądze, tego sąd nie ustalił. Skarżącym była wieś Altendorf (Stara Wieś) reprezentowana przez sołtysa Ostroga Lorenza (możliwe, że chodzi tu nie o sołtysa Ostroga, a o sołtysa Starej Wsi). Oskarżonym był poprzedni sołtys Malcher Czulta, który posiadał klucz do tej skarbonki. Sąd orzekł winę Malchera Czulta i współwinę wsi Altendorf, która nie dopilnowała, żeby były sołtys oddał klucz do skarbonki. Oskarżony i skarżący zostali zobowiązani do zwrotu pieniędzy po połowie.

Zniewaga burmistrza

Zaprezentowany przez ks. Chrząszcza ostatni wyrok orzeczony w Raciborzu miał miejsce 9 listopada 1611 roku. Chodziło tu o wyzwiska pod adresem urzędującego burmistrza Raciborza, Andreasa Bembiczka. Składu sądu ksiądz Chrząszcz nie podał. Oskarżonym był mieszczanin Jakob Martini, który bez powodu wyzywał burmistrza. Martini został skazany na 12 tygodni więzienia w areszcie przy Nowej Bramie i 10 marek kary oraz ponosił wszystkie inne koszty związane ze sprawą (np. wyżywienia w więzieniu). Pozostałość tego aresztu to tzw. Baszta Więzienna. Areszt przy Bramie Nowej zbudowano w 1574 roku po pożarze miasta i spaleniu się raciborskiego więzienia, choć nie wiadomo, gdzie się to więzienie znajdowało.

Ponadto Martini musiał publicznie przeprosić burmistrza i prosić o wybaczenie w formie podanej przez sąd: „Ja, Jakob Martini, obraziłem was, wójta miasta mówiąc, że jesteście nieślubnym dzieckiem, łotrem i że jesteście niegodni tego urzędu. Proszę was o wybaczenie tego, co powiedziałem”.

Sprawa ta jest o tyle ciekawa, że chodzi tu o sprawę wewnątrzmiejską. Gdyby chodziło o kłótnię między mieszczanami, orzekałby sąd grodzki. Jako że skarżącym był wójt miasta, sprawujący nadzór nad sądem grodzkim, ten nie mógł orzekać w tej sprawie. Dla zachowania bezstronności potrzebni byli ławnicy z innych miejscowości.

Tym razem zasądzono ścięcie

Jeszcze jedna sprawa z 1611 roku, przedstawiona w artykule ks. Chrząszcza, dotyczy ziemi raciborskiej. Sprawa została zapisana w „Czarnej księdze Gliwic” bardzo obszernie. Jest to sprawa o kradzież zakończona skazaniem na karę śmierci przez ścięcie.

Sąd, z polecenia starosty księstw opolskiego i raciborskiego oraz opata rudzkiego Johannesa Dorna, złożony z ławników z Raciborza, Gliwic i Rybnika wydał wyrok skazujący w tej sprawie. Protokół spisano 7 grudnia 1611 roku w Rudach. Z reguły w przypadku spraw o kradzież, gdy dochodziło do skazywania na śmierć, skazany był wieszany. W tym przypadku sąd skazał winnego na karę śmierci przez ścięcie, które było karą mniej hańbiącą niż powieszenie.

Powody takiej decyzji sądu są obszernie przedstawione w protokole. Oskarżonym o kradzież 1500 guldenów z kasy swojego pana Malchera Wegerze (możliwe, że było to nazwisko Wiecze) był służący Andreas Kawalec. W śledztwie służący przyznał się do wzięcia z kasy tylko 408 dukatów. W celu wyciągnięcia prawdy od niego sąd zarządził zastosowanie tortur. W trakcie tortur Kawalec zeznał, że niejaki Heinrich pokazał mu szafę, gdzie ich pan trzyma pieniądze. Tenże Heinrich miał klucz do tej szafy i po jej otwarciu Kawalec dostał dwa małe woreczki z pieniędzmi. Heinrich miał już wcześniej dwukrotnie brać pieniądze z szafy swojego pana. Kawalec po 8 tygodniach dał pieniądze na przechowanie niejakiej Hasa i jej siostrze. Dostały one od niego 3 talary.

Płaszcz, kabat i spodnie

Dalej zeznał Kawalec, że z Heinrichem u krawca Georga dał sobie zrobić ubrania za 10 florenów. Pomocnik krawca dostał od niego dukata. Później wybierał się do Wrocławia i w tym celu kupił furę za 3 talary i dwa konie za 70 guldenów. Po dotarciu do Opola zamieszkał w zajeździe Zlatnika. Na drugi dzień kupił od Samuela Jordana, syna zarządcy zamku opolskiego trzy konie za 140 talarów. Kawałek za Opolem kupił płaszcz, kabat i spodnie za 110 talarów. Rozliczył się z właścicielem zajazdu. Łańcuszek za 10 florenów dostała żona Zlatnika, a od niej dostał pierścień. Zlatnikowi podarował dukata i zapłacił za nocleg 24 dukaty. Niejakiemu Jakobowi Sziperowi podarował ubrania, dwa konie i 20 dukatów oraz wygadał się, że ma pieniądze z kradzieży.

W Opolu podawał się za szlachcica nazwiskiem Jarotzki. Zamiast udać się do Wrocławia, wrócił do Rud. Miał wtedy jeszcze 600 dukatów. W Rudach też rozdawał pieniądze. Ponadto zeznał, że już wcześniej zmarłemu opatowi ukradł 28 dukatów i 8 talarów. Jak zapisano w protokole: „to wszystko zeznał przed torturami, w czasie tortur i po nich, i za te wszystkie czyny chce on umrzeć”. Prosił swojego pana o wybaczenie. Malcher Wegerze wybaczył mu i zgodził się na to, żeby jego służącego ścięto, a nie powieszono. Już na miejscu kaźni Kawalec oznajmił, że fałszywie oskarżył Heinricha o kradzież. Tenże dostał od niego 6 talarów. Przed śmiercią oczyścił też z podejrzeń Tomka, służącego zmarłego opata, którego posądzono o okradzenie opata.

Ksiądz nie dokończył dzieła

Ksiądz Chrząszcz w tytule artykułu zaznaczył, że jest to pierwsza część. Zapewne planował dalsze badania zawartości „Czarnej Księgi Gliwic” i publikację dalszych części artykułu. Niestety nie dokończył tej pracy. Zmarł 26 lutego 1928 roku w Pyskowicach.

Ksiądz doktor Johannes Chrząszcz (1857-1928) pochodził z Mionowa koło Głogówka, jednym z jego mentorów był ks. Augustin Weltzel. Spisał dzieje wielu miejscowości na Górnym Śląsku, m.in. Prudnika, Białej Prudnickiej, Krapkowic, Pyskowic, Toszka, Gliwic, Mionowa, Wierzchu. Był autorem opracowań historycznych o wielu kościołach i klasztorach. Pisał zarówno po polsku, jak i po niemiecku. W języku polskim wydawał modlitewniki i pozycje o charakterze popularnym. W języku niemieckim publikował prace naukowe. Był jednym ze współzałożycieli Muzeum Górnośląskiego w Gliwicach (1905) i redaktorem (od 1913 do 1920) periodyku „Oberschlesische Heimat – Zeitschrift des oberschlesischen Geschichtsvereins”. Od 1890 roku do śmierci był proboszczem w Pyskowicach.

Opracowania i źródła wykorzystane przy pisaniu tego artykułu:

Oprócz niżej wymienionych publikacji skorzystałem za zgodą autora z nieopublikowanego artykułu Romana Sękowskiego – Sąd ziemski księstw opolskiego i raciborskiego w latach 1562-1678. Organizacja i funkcjonowanie.

Chrząszcz, Johannes, Das schwarze Buch von Gleiwitz. Teil 1 (1582-1612), [w:] Gleiwitzer Jahrbuch 1927 Sonderheft, Gleiwitz 1927.

Codex Diplomaticus Silesiae, Bd. 7, Regesten zur schlesischen Geschichte. Teil 3: Bis zum Jahre 1300. Herausgegeben von Colmar Grünhagen, Breslau 1886.

Hyckel, Georg, Geschichte der Stadt Ratibor. Das Mittelalter, Augsburg 1956.

Kutzer, Paul, Steinkreuze in Oberschlesien, [w:] Oberschlesiche Heimat. Jg. 4-5, Oppeln 1908-1909.

Newerla, Paweł, Dzieje Raciborza i jego dzielnic, Racibórz 2008.

Palm, Hermann (Hrsg.), Acta publica. Verhandlungen und Correspondenzen der schlesischen Fürsten und Stände [1618-1628]. 8 Bde., Breslau 1865-1916.

Schaffer, Hermann, Geschichte einer schlesischen Liebfrauengilde seit dem Jahre 1343. Ein Beitrag zu der Geschichte der Gilden und religioesen Bruderschaften, Ratibor 1883.

Sękowski, Roman, Koniec średniowiecza i kształtowanie się podstaw ustrojowych księstw opolskiego i raciborskiego. Szkice i wypisy źródłowe, Opole 2011.

Sękowski, Roman, Opole: rozwój przestrzenny miasta do końca XVII wieku (szkice i teksty źródłowe), Opole 2013.

Urkundensammlung zur Geschichte des Ursprungs der Städte und der Einführung und Verbreitung Deutscher Kolonisten und Rechte in Schlesien und der Ober-Lausitz – von Gustav Adolf Tzschoppe und Gustav Adolf Stenzel, Hamburg 1832.

Weltzel, Augustin, Die Landesbeamten der Fürstenthümer Oppeln-Ratibor von 1532 bis 1741, [w:] Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Alterthum Schlesiens,Band 12, Breslau 1874.

Weltzel, Augustin, Geschichte der Stadt und Herrschaft Ratibor, Ratibor 1881.

Weltzel, Augustin, Geschichte des Ratiborer Archypresbiteriates, Ratibor 1885.

Weltzel, Augustin, Quellen zur Geschichte und Beschreibung Oberschlesiens, [w:] Notizen-Blatt der historisch-statistischen Section der k.k.maehr.-schles. Gesellschaft zur Befoerderung des Ackerbaues, der Natur- und Landeskunde, Bruenn 1872.

Wojtucki, Daniel, Ugoda kompozycyjna z Głogówka z roku 1599, [w:] „Ziemia Prudnicka”  2004.


[1] Z przyjmowaniem praw zachodnich związany jest termin lokacja. Lokacja miasta lub wsi według prawa flamandzkiego albo magdeburskiego oznaczała założenie miasta lub wsi od podstaw. Miasta już istniejące przyjmowały zasady prawa flamandzkiego albo niemieckiego i w ich przypadku termin ten jest błędny. W przypadku Raciborza uważa się, że w 1217 roku lokowano miasto według prawa flamandzkiego. Teza taka jest nieprawidłowa. Miasto-gród Racibórz istniało już wcześniej i jako takie nie mogło być lokowane. Przypuszczenie, że lokacja  miasta w 1217 roku odnosi się do nowego miejsca, na które przeniesiono Racibórz jest niewłaściwe. Przed lokacją Racibórz miał formę typowego owalnego grodu z centrum na dzisiejszym rynku i podgrodziem od strony Starej Wsi – późniejszy obszar miasta od połowy ulic Długiej, Rzeźniczej i Panieńskiej do Bramy Wielkiej. Polski gród na Ostrogu powstał zapewne jako przeciwwaga dla czeskiego grodu Racibor, przy ważnym strategicznie brodzie przez Odrę. Prawie do końca XI wieku bieg Odry stanowił naturalną granicę między Czechami i Polską. Po lewej stronie Odry powstały czeskie grody – Racibor, Koźle, Brzeg i Wrocław, a na prawym brzegu polskie grody – Opole, Ostróg.

[2] Krzyże pokutne to zabytki średniowiecznego prawa sądowego. W czasach, gdy na Śląsku zaczęto przyjmować prawo zachodnie, przejęto też zwyczajowe formy kar za przestępstwa zebranych w „Sachsenspiegel”. Do tej pory w obowiązującym prawie zwyczajowym jedyną karą za zabójstwo była kara śmierci. W nowym prawie zabójca mógł uniknąć kary śmierci, mógł się od niej wykupić. Morderca musiał spełnić kilkanaście warunków. Była to tzw. kara kompozycji (od łac. compositio – ugoda). Ze skazanym zawierano ugodę. W akcie „pojednania” za zbrodnię morderca musiał zapłacić karę pieniężną, ufundować przedmioty sakralne dla kościoła, świece woskowe na ołtarze, a w rocznicę zabójstwa dawać na msze św. Ponadto winowajca musiał odbyć pieszo i boso pielgrzymkę do miejsca świętego. Mógł też prosić o przebaczenie zbrodni w formie publicznego poddania się karze cielesnej, np. chłosty na pręgierzu (tzw. Marter). Dla pojednania z rodziną zamordowanego musiał wypłacić jej odszkodowanie pieniężne, a jeżeli były osierocone niepełnoletnie dzieci, musiał też przejąć je na utrzymanie. Zobowiązany był również do wystawienia w miejscu zbrodni krzyża z kamienia. Musiał też opłacić koszty przewodu sądowego. Nie wszystkie warunki musiały być spełnione. Zakres ugody zależał od krewnych ofiary. Na obszarze obecnego powiatu raciborskiego zachowały się trzy krzyże pokutne – w Grzegorzowicach, Rudyszwałdzie i Lekartowie.

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com