Relacjonując w poprzednim odcinku przejazd armii rosyjskiej przez Racibórz, wspomnieliśmy, że dnia 2 grudnia 1805 r. w „bitwie trzech cesarzy” pod Austerlitz (Slavkov pod Brnem w Czechach) Napoleon pokonał sprzymierzone wojska austriackie i rosyjskie. Minęło zaledwie kilka lat, kiedy Napoleon podbił całą Europę. We wrześniu 1812 r. cesarz francuski rozpoczął wojnę z Rosją. Napoleon zwyciężył armię rosyjską pod Borodino i zajął Moskwę. Bitwa pod Berezyną w listopadzie 1812 r. jest uznawana za dowód genialnego dowództwa Napoleona, jednak Wielka Armia musiała się wycofać. Rok 1813 stanowił początek niemieckiej „wojny wyzwoleńczej”. W sierpniu 1813 r. zawiązała się koalicja Anglii, Rosji, Prus, Austrii i Szwecji przeciwko Napoleonowi, który 19.10.1813 r. poniósł klęskę pod Lipskiem. Koalicja w marcu 1814 r. zdobyła Paryż, Napoleon w kwietniu abdykował i udał się na wygnanie na wyspę Elbę. W marcu 1815 r. powrócił do Francji, wskrzesił cesarstwo i rozpoczął 100 dni zwycięstw. 18 czerwca 1815 r. Napoleon poniósł klęskę pod Waterloo w Belgii i ponownie abdykował. Kongres wiedeński (1.11.1814–8.6.1815) utworzył nowy ład w Europie, w wyniku którego powstało m.in. Królestwo Polskie. Był to jednak także początek rewolucji narodowych. Prusy i Rosja były państwami sprzymierzonymi. We wrześniu 1815 r. w Paryżu zawarte zostało „Święte Przymierze” obejmujące Imperium Rosyjskie, Cesarstwo Austriackie i Królestwo Pruskie.
Trzeba dodać, że państwa Świętego Przymierza, dla nadzorowania realizacji ustaleń Kongresu Wiedeńskiego, co roku urządzały kongresy (1818 – w Akwizgranie, 1819 – w Karlsbadzie, 1820 – w Opawie, 1821 – w Lublanie i 1822 – w Weronie). Te kongresy stanowiły okazję nie tylko do spotkań politycznych, ale także do różnych gali. Na dzień 20 października 1820 r. zwołany został Kongres Opawski. Car Aleksander I, panujący w latach 1801–1825, także podążył do Opawy. Z Gliwic przez Rudy przybył do Raciborza. Dr. Augustin Weltzel, tworkowski proboszcz, zwany „górnośląskim Tacytem”, w swojej „Geschichte der Stadt Ratibor” (Dziejów Raciborza) z 1863 r. oraz „Geschichte der Stadt und Herrschaft Ratibor” (Historia miasta i dóbr raciborskich) z 1881 r. przytacza niemal dosłownie tekst z „Dziennika” mistrza kowalskiego i rajcy miejskiego Bernharda Lachmanna. Lachmann pisze, że dnia 20 października 1820 r. o godz. 1 popołudniu, przy dźwiękach wszystkich dzwonów wśród tłumu mieszkańców, car Rosji Aleksander I (1777–1801–1825) przybył do Raciborza. Przy moście odrzańskim maszty okrętów utworzyły portal, przy którym paradowała kompania bractwa kurkowego a mieszczanie utworzyli szpaler, sięgający do bramy odrzańskiej.
Tu cara oczekiwał magistrat i rajcowie miejscy. Jedna z dwunastu na biało ubranych panien przekazała dostojnemu gościowi wykonany ze srebra na wzór antyczny wieniec laurowy, umieszczony na białej zamszowej poduszce, zdobionej herbem miasta i wyszywanym napisem: „Racibórz mną ozdobił głowę najszlachetniejszego władcy, aby wieścić przeszłości chwałę, a przyszłości – nadzieję!” Duchowieństwo, kolegium Wyższego Sądu Krajowego i przedstawiciele stanu szlacheckiego oczekiwali cara na Rynku przed gmachem Ziemstwa, który znajdował się na rogu ul. Rzeźniczej w domu, w którym dzisiaj mieści się filia Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej im. Ryszarda Kincla, a na parterze apteka. Tam car wraz ze świtą spożyli obiad i o godzinie 3, przy biciu dzwonów, odjechał na kongres do Opawy, w którym osobiście uczestniczyli władcy trzech mocarstw, mianowicie car Rosji Aleksander, cesarz austriacki Franciszek oraz król pruski Fryderyk Wilhelm III (ze źródeł historycznych wiemy jednak, że Prusy były reprezentowane przez następcę tronu Fryderyka Wilhelma).
Do granicy Królestwa Pruskiego (za Pustymi Jakarticami, skąd było już tylko 4 km do Opawy) dostojnemu gościowy towarzyszyli dowodzący generał hrabia von Ziethen, wiceprezydent rządu Richter, wiceprezydent Sabarth z rządu wrocławskiego oraz hrabia von Fernemont z rejencji opolskiej. My, współcześni, zapewne ze zdziwieniem przyjmujemy tę hołdowniczą relację; trzeba jednak uwzględnić, że do pruskiego wówczas Raciborza, przyjechał najwyższy władca Rosji sprzymierzonej z Prusami.
Jeszcze jedna informacja odnosząca się do cara Aleksandra, pochodząca z „Dziennika” Lachmanna. Dnia 4 września 1822 r. „Racibórz ponownie miał to szczęście powitania cesarza rosyjskiego podczas jego podróży do Werony, gdzie 15 października rozpoczął się kongres.” Na kongresie w Weronie uchwalono m.in. interwencję Francji w Hiszpanii, gdzie utrzymywały się wrzenia rewolucyjne. Car, przybywszy do Raciborza, na rynku wysiadł z powozu. Powitał go eskadron ułanów, któremu car kazał wykonać kilka ewolucji. Bardzo zadowolony z pokazu car podarował ułanom 150 dukatów (były to złote monety najwyższej próby o wadze ok. 3,5 g — ułani otrzymali zatem ponad pół kilograma złota).
Kolejna wzmianka o Rosjanach w Raciborzu. „Wiosna Ludów” była okresem niepokoju. Wiele narodów burzyło się przeciw władzy, domagając się większych swobód. W 1848 r. na tron austriacki wstąpił zaledwie 18-letni Franciszek Józef. Miał poważne problemy z powstaniem węgierskim, gdzie po stronie węgierskiej walczyli – przypomnijmy – także polscy generałowie Józef Bem, Henryk Dembiński i Józef Wysocki. Młody cesarz zwrócił się o pomoc do cara Mikołaja I. Ten skierował na Węgry 15.000 żołnierzy pod wodzą generała feldmarszałka Iwana Paskiewicza (1782–1856), znanego nam z niechlubnych rządów, pełnionych w Królestwie Kongresowym.
Wspomniany już Bernhard Lachmann w swoim „Dzienniku” pisze, iż w czwartek, dnia 10 maja 1849 r. pociągiem specjalnym, składającym się z 40 wagonów, przez Racibórz przejeżdżali rosyjscy żołnierze. Lachmann wdaje się nawet w oceny historyczne twierdząc, że gdyby Rosjanie nie przybyli na Węgry, Austria niechybnie stałaby się republiką, a Węgrzy przyszliby zapewne nawet do Prus, dodając „niech Bóg strzeże nas przed podobnymi latami, jak 1848 i 1849”.
Autor „Dziennika” informuje nas o pewnym incydencie. Otóż kilku „zaciętych demokratów” zakopało pod mostem beczkę z prochem. Od tej beczki prowadziła, przysypana ziemią, rura z prochem na odległość 30 stóp, czyli niespełna 10 metrów. Pewien wieśniak (zapewne z Płoni), który chciał zobaczyć pociąg z Rosjanami, szczęśliwie przypadkowo nadepnął na tę rurę z prochem – i to 20 minut przed przyjazdem pociągu. W ten sposób uchronił pociąg z rosyjskimi żołnierzami, który miał znaleźć się w odmętach Odry. Jest jeszcze jedno zdanie: „Z tych 15.000 Rosjan niewielu wróciło”. Informacja wydaje się znamienna, bo straty przy potyczkach z powstańcami węgierskimi nie były zbyt duże. W wydanej przed kilku laty historii powiatu raciborskiego (Norbert Mika, „Dzieje ziemi raciborskiej”, Kraków 2010, s. 128) pisze się – powołując na inne źródło – że „Rosjanie przez Racibórz ciągnęli z muzyką”. Ta informacja wydaje się jednak nieprawdziwa; zresztą jak długo musiałby trwać ten przemarsz kilkunastu tysięcy żołnierzy? Bardziej wierzymy w zapiski Lachmanna w jego „Dzienniku”, który był przecież naocznym świadkiem tych zdarzeń. Dziwne natomiast wydaje się, że August Weltzel w swoich dziełach o zdarzeniu związanym z przejazdem wojsk rosyjskich w ogóle nie wspomina.
Paweł Newerla