Polak czy Niemiec? Karol Okoński – nieznany życiorys najważniejszego niemieckiego publicysty czasów Plebiscytu na Górnym Śląsku

Polak czy Niemiec? Karol Okoński – nieznany życiorys najważniejszego niemieckiego publicysty czasów Plebiscytu na Górnym Śląsku

Natalia Klimaschka*

Karol Okoński (Karl Okonsky) niewątpliwie należy do kręgu najbardziej zdumiewających postaci w powojennej historii Górnego Śląska. Jako redaktor naczelny „Volkswille” uchodził w czasie plebiscytu za najlepsze pióro walczące o niemieckie interesy. Aktywny był nie tylko jako dziennikarz, ale również jako polityk. Z pasją wypowiadał się na forum Reichstagu o sytuacji na Górnym Śląsku. Zdumiewał swoich odbiorców niechęcią do polskich interesów, pomimo swojego polskiego pochodzenia. W trakcie II wojny światowej prześladowany przez nazistów. Po przesunięciu granic pomimo dawnych proniemieckich sympatii pozostał w swoim własnym domu. I chociaż nie znał dostatecznie języka polskiego, mógł nie tylko drukować w polskiej powojennej prasie, a nawet był aktywnym i uznanym działaczem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, za co został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

W pierwszej połowie maja 1974 roku w gazetach ukazał się nekrolog następującej treści: W dniu 8 maja 1974 r. zmarł w wieku 93 lat tow. Karol Okoński. Zasłużony działacz ruchu robotniczego, były członek SPD, PPR, PZPR. Za działalność w ruchu robotniczym odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W zmarłym tracimy oddanego sprawie partii towarzysza, aktywnego działacza ruchu robotniczego. Cześć Jego pamięci! Podpisano: Komitet Powiatowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Raciborzu [1]. W uroczystości żałobnej wzięli udział przedstawiciele wojewódzkich władz PZPR. W imieniu Związku Literatów Polskich na cmentarzu żegnał Okońskiego Jan Goczoł [2], wieloletni prezes tegoż związku w Opolu i późniejszy poseł na Sejm z ramienia PZPR. Jan Goczoł był także laureatem nagrody im. Wojciecha Korfantego. Tymczasem Okoński należał do najbardziej skutecznych, niemieckich działaczy plebiscytowych. I to jemu w głównej mierze Prusy zawdzięczały zwycięstwo nad Korfantym w marcu 1921 roku [3]. Zjadliwość jego publicystyki przepełnionej niechęcią do Polski do dziś może budzić zarówno niesmak, jak i zdumienie.

Celem tekstu będzie wstępne przebadanie losów Karla Okońskiego na podstawie dostępnych w Polsce źródeł. Ustalenie roli, jaką odgrywał on w czasie plebiscytu i w okresie międzywojennym. Omówienie mechanizmów, które temu znanemu niemieckiemu działaczowi politycznemu pozwoliły zaistnieć na polskiej scenie politycznej po 1945 roku. I odpowiedź pytanie, na ile w tej polityce państwa polskiego było miejsce na przyzwolenie na obecność zdeklarowanych Niemców na Górnym Śląsku.

Karol Okoński urodził się 12 października 1880 roku w Berlinie, ale jego rodzice mieli polskie korzenie [4]. To w jego późniejszej plebiscytowej publicystyce pozwala mu się profilować w roli Polaka walczącego o niemiecką sprawę. Oboje jego rodziców trudniło się pracą fizyczną. Ojciec Józef, jako zaangażowany członek Polskiej Partii Socjalistycznej popadał często w kłopoty i nierzadko z tego powodu bywał pozbawiany zatrudnienia [5]. Umarł w wieku zaledwie 49 lat [6].

Życie nie rozpieszczało młodego Karola. Swą edukację kończy w szkole ludowej w wieku 10 lat, po czym rozpoczyna regularną pracę fizyczną, najpierw wypasając bydło w Hasenfelde za 36 marek rocznie, a później do 17 roku życia przyucza się do zawodu ogrodnika [7]. W tym wieku podejmuje również pierwsze próby pisarskie, udzielając się w piśmie młodych socjalistów „Arbeiterjugend” [8]. Do 1901 roku ima się różnych zajęć, głównie w charakterze ogrodnika i dorożkarza od Berlina aż po Hamburg, by w tym samym roku otrzymać wezwanie do odbycia dwuletniej służby wojskowej w Olsztynie. Po jej odbyciu wstępuje do SPD i do roku 1910 pracuje jako robotnik na berlińskich budowach. W tym roku po raz pierwszy zostaje wystawiony jako kandydat do Reichstagu w okręgu wyborczym Syców-Oleśnica na Dolnym Śląsku i obejmuje tekę redaktora w „Volkswacht”, dzienniku ludu pracującego Śląska i Wielkopolski [9]. Wiadomo również, że w latach 1912-1913 był więziony przez władze pruskie [10].

Latem 1914 roku zostaje zmobilizowany do wojska [11]. Z Wrocławia zostaje wysłany na front we Francji, a później Belgii. Wspomnienia z tego okresu opublikuje w 1962 roku w książce wydanej przez katowickie wydawnictwo „Śląsk” pt. „Z karabinem na bakier”. Pamiętnik ten utrzymany został w stylu przygód dobrego wojaka Szwejka. Książka zdobyła popularność, głównie dzięki błyskotliwemu poczuciu humoru jej autora. Posłowie do niej napisał Mieczysław Rakowski. Przyszły redaktor naczelny tygodnika „Polityka” oraz premier w PRL chwalił Okońskiego za jego szczerość [12] i wyrażał względem niego sympatię [13]. Okoński opisuje w książce swą niechęć do wojny i wstyd z powodu udziału w machinie rozboju i krzywdzenia niewinnych ludzi [14]. Jednakże jak sam z pewną dozą wesołości przyznaje, wojna minęła mu głównie pod znakiem żarcia i picia [15].

Pod koniec 1918 roku wraca do Wrocławia i kontynuuje swą pracę w redakcji „Volkswacht”. Miał tam otrzymać stanowisko redaktora naczelnego po odejściu z niego Paula Löbe, który otrzymał wówczas stanowisko w rządzie w Berlinie [16]. Okoński przenosi się jednak na Górny Śląsk w 1919 roku i z inicjatywy centrali SPD [17] zakłada nowy dziennik socjaldemokratyczny „Volkswille”, którego średni nakład wynosił 30 tys. Egzemplarzy [18]. Również w 1919 roku zostaje wybrany do Zgromadzenia Narodowego, a później do Reichstagu. Później kokieteryjnie będzie twierdził, że stało się nie tyle z jego własnej, tylko z woli kolegów z SPD. Jak napisał, towarzysze umieścili mnie na liście kandydatów tylko dlatego, że zebranym wówczas delegowanym objaśniłem na dużej tablicy ściennej i na jednym małym przykładzie wprowadzoną wówczas w życie procedurę obliczeń d’Hondta [19]. To im imponowało [20]. Zarazem jako przedstawiciel ówcześnie rządzącej partii w Niemczech zasiada w Niemieckim Komitecie dla Górnego Śląska [21].

Publikacje Okońskiego z czasów plebiscytu cechuje błyskotliwość, ale i złośliwość wobec polskich inspiracji na Górnym Śląsku. Ten styl pisania próbuje usprawiedliwiać, twierdząc, że jego celem nie było atakowanie czyichś przekonań politycznych bądź narodowych, tylko ukazanie ich w zabawnym świetle. (…) Ukazanie błędów i porażek Polaków, by stały się przestrogą dla innych [22]. I dodaje, że niezrozumiałe wybryki polskich bohaterów mogą być traktowane z uśmiechem, ale należy pamiętać że Polaków przy tym cechuje śmiertelna powaga. Z ognistym entuzjazmem bronią szalonych rzeczy. Nie śmiejmy się zatem, ale wyciągajmy również wnioski – umiejmy zrobić różne rzeczy donioślej i lepiej. Myślmy przede wszystkim o tym, jak mogło by być, gdyby Śląskiem rządzili ludzie tego pokroju. Boże uchroń nas od takiego narodu błaznów! [23]

Najbardziej ulubioną formą narracyjną Okońskiego była satyra i groteska. W jednym z tekstów opowiada o zwyczaju spoglądania młodych kobiet w lustro nago, by mogły one ujrzeć w nim obraz swojego przyszłego narzeczonego. Okoński przyznaje, iż ma co prawda z powodów estetycznych opory by stanąć w takiej pozycji przed lustrem, lecz nieznośna niepewność co do tego, czy plebiscyt wygrają Niemcy kusi go, by przełamać się i odprawić ów lustrzany rytuał. Zaznacza również, że Ślązacy nie wierzą w takie zabobony, gdyż wpojono im wiarę chrześcijańską. Ale dlatego też wierzy w ich rozsądek w kwestii oddania głosu za jednym sensownym rozwiązaniem, jakim musi być pozostawienie całego Górnego Śląska przy Prusach [24].

W innym tekście kpi z policji plebiscytowej, w której służyli również Powstańcy. Podaje liczne przykłady kryminalnych recydywistów o słowiańskich nazwiskach, których Polski Komisariat Plebiscytowy wyznaczył rzekomo do służby w tej formacji. Polaka, 14-krotnego recydywistę, zamierzał Okoński przedstawić organom polskiej władzy w Warszawie, celem mianowania go na ministra. Porównuje tę sytuację do legendy związanej z faraonem Rampsynitem [25], którego skarbiec miał być tak długo okradany przez złodzieja, dopóty władca nie ofiarował mu teki ministra finansów oraz ręki swojej córki, co miało uchronić rozkradziony majątek przed wyprowadzeniem poza kasę rodziny panującej [26].

Temperament Okońskiego nie pozwalał mu powstrzymać się od drwin. W kolejnym tekście pisze: Jeśli mnie kiedykolwiek zamkną – a posiadam takie okropne przeczucie, że los nie chce mi tego oszczędzić – da Bóg, że nie dostanę się do polskiego więzienia. Moi rodacy [Polacy] są poza tym bardzo kochanymi ludźmi. Ale wykonanie kary w ich wydaniu jest dla mnie odrobinę zbyt kosztowne. I pisze o sytuacji, w której jego znajomemu po odbytym pobycie w polskim więzieniu wystawiono rachunek opiewający na kwotę 8 marek za posprzątanie celi [27].

Wiele miejsca poświęca w swoim dzienniku Okoński ówczesnemu polskiemu komisarzowi plebiscytowemu, Wojciechowi Korfantemu. Tytułuje go mianem świętego Adalberta z Bytomia. Jak pisze: Na polskich braci zstąpiło uzdrowienie. Pan Woiczech [28] Korfanty do nich przyszedł. On – wielki, niepowtarzalny, nowy Mesjasz. (…) Gdzie kto akurat organizuje zbiorowe narzekania na swój byt w ramach jakiegoś stowarzyszenia, grupy, itp., tam pojawia się on – wielki prorok i wygłasza swoje mowy. (…) Scena doprawdy jak z filmu. Pan Woiczech jest wyposażony w ognistą broń archanioła Michała i zbroję św. Jerzego, które chronią jego nasycone cnotami lędźwie. To jest jego zawód: podnosić morale na przepełnionym rewolucją Górnym Śląsku. O polityce ma mało pojęcia. Ale ta moralność, ta mądrość, ta pobożność! – Tak, Woiczech jest błogosławieństwem dla polskiego narodu. (…) Nasz Woiczech postarał się o to, by Górny Śląsk rozwijał się i rozkwitał w cnotach, tradycjach i pobożności. Wygłaszał na Śląsku ewangelię miłości, a za nim ciągnął się sznur kobiet i dziewczyn. (…) A on znowu będzie zmieniał kamienie w chleb i kiełbasę. Chmury będzie doił i pozwoli, by manna leciała. Dla siebie oczywiście. A naród będzie z otwartymi ustami stał jak wryty i zastanawiał się, jak takie coś właściwie jest możliwe? I będą krzyczeć „Niech Bóg strzeże pana Korfantego!” [29].

Gdzie indziej stwierdza: [Korfanty] jest niesplamionym barankiem bożym. Za to Niemiec jest prawdziwą bestią żądną krwi. Zdarzają się i tacy, którzy pożerają Polaka na śniadanie, surowego, bez dodatku soli czy musztardy. Dobry Woiczech nie jest jednak łagodny jak gołąbek, ale również szczwany jak wąż. On wie, jak doprowadzić do rajskiego pokoju na Górnym Śląsku. Sprawa jest dziecinnie prosta. Otóż trzeba po prostu zatłuc złych Niemców – takim sposobem uzyska się samych świętych Polaków. Tak pokojowych, jak zwierzyniec na arce Noego, unoszącej się na powodzi grzechu. A jako ten, który głosi nową ewangelię biega „Pan Korfanty” po całym Górnym Śląsku. Ale nie boso, jak do miejsca świętego, tylko daje się wozić samochodem [30]. O niebiosa! Czasy się zmieniły i prostolinijny zwyczaj, który rządził syryjską pustynią przed dwoma tysiącleciami został odrzucony przez nowoczesnego apostoła wiecznego pokoju. (…) Polski Mesjasz Górnego Śląska ma miejsce do spania. To jest natomiast nawet wygodne. A on nie ma się czym przejmować, że ktoś mu przeszkodzi w drzemce, bowiem jest pilnowany niczym król Salomon. (…) Żelazne skrzydło bramy na wejściu do twierdzy, kraty w oknach, a na dachu uzbrojone wieżyczki i karabiny maszynowe. Jeśli ktoś śpi w takich warunkach nie potrzebuje anioła stróża. (…) Poczciwy Woiczech (…) jest szczęśliwy, zadowolony, bogaty, a Bóg go strzeże na każdej z jego ścieżek ze wsparciem polskich karabinów maszynowych [31].

Okoński lubił również obnażać Korfantego zamiłowanie do pieniędzy: To bolesne dla proroka, kiedy jego chłopcy zaczynają powątpiewać. (…) Wierni pachołkowie Korfantego z hotelu Lomnitz nie za bardzo się zgadzają ze swoim mistrzem. (…) Co więcej, Wojciech jest zasmucony z powodu chciwości swoich współpracowników. Oni nie chcą się już dłużej przypatrywać temu, jak ich mistrz pozłaca swój patriotyzm. To bolesne dla największego patrioty stulecia. A jeszcze bardziej dotkliwe jest to, że wszyscy współpracownicy postanowili stawić mu opór. Ta przemoc przeszkadza wielkiemu człowiekowi w dziele czynienia Górnoślązaków szczęśliwymi. (…) Poczciwy Woiczech stał się [Warszawiakom] bardzo drogi i kosztował ich już 60 milionów marek. Można zrozumieć, jak taki wielki mąż narodowy siedząc posępnie nad Wisłą łypie okiem w kierunku Bytomia [32]. Tam można rozkoszować się życiem, podczas gdy twórcy młodej Polski walczą ze złym. (…) Boże ochroń Górny Śląsk przed takimi bezinteresownymi i skromnymi bohaterami, jak ten pan Korfanty! …A on może Śląsk ochronić tylko wtedy, jeśli odda głos na Niemców [33]. Porównuje go również do nielubianych przez Korfantego bolszewików, odbierając mu prawo do ich krytykowania, gdyż tak samo jak oni, słowo konfiskata rozumiał nad wyraz dobrze [34].

Nic dziwnego, że jego teksty wywoływały gwałtowne polemiki w polskich periodykach. W „Gazecie Robotniczej” zarzucano mu, że nie waha się, by przedstawiać Polskę jako zacofanego kraju, z którego wywodzi się najgorsze zło [35]. Za takie krytykowanie i obnażanie nieporządku panującego na obszarze podlegającym plebiscytowi został nawet ukarany grzywną w wysokości 2 tysięcy marek [36].

Okoński uchodził w czasie plebiscytu za najlepsze pióro walczące o niemieckie interesy. Ukazują to również komentarze dotyczące działalności publicystycznej Okońskiego, jak na przykład prasoznawcy Joachima Glenska, który twierdził, żejego lokalne komentarze należały do najwyższych osiągnięć dziennikarskich tego okresu, toteż stały się nie tylko solą w oku redaktorów wrogich obozów [37].Ale Okoński aktywny był nie tylko jako dziennikarz, ale również jako polityk. Z pasją wypowiada się na forum Reichstagu o sytuacji na Górnym Śląsku. Zdumiewał słuchaczy niechęcią do polskich interesów. Na zjeździe partyjnym SPD w 1921 roku wyraził poważne zaniepokojenie ówczesną sytuacją na Śląsku. Stwierdził, że jest ona nawet nie tragedią narodu niemieckiego, lecz tragedią całej Europy [38].

Ostro krytykuje poczynania Międzysojuszniczej Komisji, której rządy miały być szkodliwe dla robotników. Nazywa ją dyktaturą trzyosobowego kolegium. Zarzuca jej blokadę przepisów, które regulowały jakiekolwiek kwestie socjalne. Szczególnie zaś krytykuje powstanie sądów specjalnych, które miały osądzać każdego, kto odważył się skrytykować działalność Międzysojuszniczej Komisji. To wszystko miało wpływać jego zdaniem na wewnętrzne skłócenie śląskiego ludu, który prowadził między sobą walki narodowościowe [39].

Powstańców z Dąbrówki Małej nazywa przy tym bandytami, wspieranymi przez francuskie czołgi. Przywołuje scenę okrutnego zabójstwa niemieckiego obywatela Reineka z Pawłowa [40], którego z jego własnego mieszkania wywlec, pobić i zastrzelić mieli podwładni Komisji. Najgorszym było jednak to, że winni śmierci urzędnicy Komisji Międzysojuszniczej nie ponieśli żadnej kary i nadal sprawowali swe funkcje. Podaje te zdarzenia dla ostrzeżenia, gdyż ciągle próbuje się podsycać nienawiść między polskimi a niemieckimi robotnikami [41]. Z tego okresu życia powstanie później książka pt. „Oblężenie Katowic w trakcie trzeciego powstania śląskiego”, w której zawrze obawy o własne życie, opisując dzień po dniu życie w samym środku teatru działań powstańczych [42]. Napisze w niej również o następstwach tegoż chaosu, w wyniku którego setki Górnoślązaków trafiło za kraty, bądź zostało zatłuczonych na śmierć. Klasie posiadającej nie spadł nawet włos z głowy [43]. (…) Nie dotrzymał Korfanty niczego, co obiecał górnośląskim robotnikom. Gdzie jest ta wolność, którą chciał nam dać? (…) Niemieccy robotnicy wyciągali dla polskich nacjonalistów wcześniej kasztany z ognia, w podziękowaniu zostali teraz pobici i wrzuceni do więzień [44].

We wspomnieniach z tego okresu przywołuje swą znajomość ze znienawidzonym przez środowiska polskie Otto Hörsingiem. Jak pisał, ów pruski komisarz państwowy był prywatnie moim przyjacielem, lecz politycznie nie było nam po drodze [45]. Okoński nazywa go żołnierzem z entuzjastycznym i wygodnickim podejściem do tego zawodu. Zwraca uwagę, że warunki, w których spędził wojnę, nie wykształciły u Ottona Hörsinga dostatecznie wiele zrozumienia oraz empatii dla losu innych. Okoński uważał, że Wschodnioprusak Otto Hörsing nigdy nie zdołał dostatecznie zrozumieć mentalności Górnoślązaków [46].

Jak wspomina, Otto Hörsing dał się naiwnie wodzić przez swoich towarzyszy: Grenzschutz Hörsinga miał za zadanie pilnować pokoju oraz porządku. Przy wykonywaniu tych obowiązków wspierał się znacznie bardziej swoimi oficerami, niż SPD. Jego ludzie gardzili ludem pracującym, ale również swoim przełożonym Hörsingiem. Wieczorami przebywali w knajpach [47](…), a kiedy Hörsing był już wstawiony podstawiali mu pod nos różne dokumenty, które oczywiście podpisywał. Krytykowałem ten stan rzeczy w Volkswille. Kierownictwo berlińskie było zaniepokojone sytuacją. Popadłem w ostry konflikt z Hörsingiem, co wprawiło w zakłopotanie śląskie kierownictwo partyjne. Byłem przecież głównym posłem i redaktorem politycznym partii, a Hörsing jej starym sekretarzem i urzędującym komisarzem państwa [48].

Zaangażowanie Okońskiego na rzecz niemieckiego komisariatu plebiscytowego było często komentowane w ówczesnej polskiej prasie. Gazeta Józefa Biniszkiewicza była najgorliwszym krytykiem redaktora „Volkswille”. Zarzucano mu w niej przede wszystkim działanie na szkodę Polski spowodowane dbałością o interes własny [49] oraz kapitalistów niemieckich [50]. W polskich periodykach Okoński nazywany bywa brudaskiem [51], pisze się też o nim jako o wściekłym czy zagrożonym [polskością, przyp. NK] Niemcu [52].

Okoński nie pozostał szefowi „Gazety Robotniczej” dłużny. W 1921 roku napisał o Józefie Biniszkiewiczu następująco: Logika dzielnego Josefa polega na odrzuceniu tego co pruskie, bo to „fuj”, tak, jakby się tresowało psa. I taką techniką chciałby Biniszkiewicz tresować [komisję francuską]. A posłuszny kundel podkula ogon i odsuwa się na bok. Nie, drogi Josefie, kundel chwyta zębami, gwiżdże sobie na twoje komendy i nie da się wodzić za nos. (…) On nie rozumie, dlaczego nie miałby sobie chapsnąć trochę z niemieckiego chleba. Może szybciej umrzeć z głodu, niż dostać polską pieczeń [53].I tym bardziej interesującym wydaje się spór Okońskiego z redakcją „Gazety Robotniczej”, gdy przypomni się o jej początkach, które sięgają roku 1891, kiedy to czasopismo zostało założone w Berlinie i początkowo było finansowane z ramienia SPD, czyli partii, której Okoński był członkiem [54].

Ciekawym było to, że poseł Okonsky przed plebiscytem opowiadał się gorąco za wprowadzeniem autonomii dla Górnego Śląska, którą mieliby wprowadzić Niemcy po swojej wygranej. Pomysł ten był uważany w „Gazecie Robotniczej” za bańkę mydlaną, ponieważ traktat pokojowy zna tylko dwie drogi, a te prowadzą do Polski lub do Niemiec [55], czy też za pułapkę po to, by utrzymać Śląsk przy Niemczech [56].

Okazuje się jednak, że obietnica wprowadzenia częściowej niepodległości pod egidą niemiecką miała służyć za pretekst, by zdobyć jeszcze więcej głosów dla Prus. Do tej manipulacji Okoński przyznał się na zjeździe socjalistów górnośląskich w 1922 roku. Mówił wówczas, że faktycznie nie pozostało nam wówczas ze względów politycznych nic innego, jak wybór pomiędzy koncesjami dla polityki centrowej, albo wziąć na siebie tę ciężką odpowiedzialność że przez bezsumienną nagonkę mógłby Górny Śląsk zostać straconym dla Rzeszy Niemieckiej. Do tego nie mogliśmy dopuścić za żadną cenę właśnie w interesie klasy robotniczej [57]. (…) Zjazd obwodowy odrzuca autonomię państwa związkowego dla Górnego Śląska, ponieważ stanowi ona wstecznictwo. Nowe państwo związkowe stanowiłoby dalszy hamulec przeciwko jednolitości państwa [58].

Wystąpienie to skomentował później Biniszkiewicz, który uważał, że niemieccy socjaliści świadomie oszukiwali robotników. Więc skończył się bluf dla genosów [59] niemieckich. Potrzebowali go oni na plebiscyt aby łowić głosy robotnicze dla Niemców. Plebiscyt się jednak skończył. Znaczna część Górnego Śląska pozostaje przy Niemczech więc Okońsky rzuca maskę i mówi wyraźnie, że autonomia dla ludności polskiej jest niemożliwa, ponieważ dałaby ona tej biednej ludności skromne prawa stanowienia o sobie. A tak być nie śmie. To się Okońsky’emu nie podoba. Zdaniem jego muszą pozostać niemieccy panowie, którzy rządzą i polscy najmici, którzy będą pokornie na nich harować. To jest zapłata dla łatwowiernych [60].

Po plebiscycie Okoński dostrzegł wzrost wpływów Katolickiej Partii Centrum [61]. Pokazują to także ówczesne wybory do Reichstagu. Był natomiast krytyczny wobec partii polskich socjalistów. Uważał, że dominują w niej nacjonalistyczne tęsknoty i nie wróżył im skuteczności [62].

W 1924 kierownictwo SPD zarzuca mu jednak zbyt mało krytyczne postrzeganie ówczesnych polskich kręgów komunistycznych. Okoński broni się twierdząc, że nie będzie krytykował duchowych braci za to, że mają inne poglądy. Po ostrej wymianie zdań postanawia oddać swój mandat poselski i odejść z „Volkswille” z początkiem października. Ponadto odrzuca lukratywną funkcję administracyjną, którą mu w partii zaoferowano [63]. Zostanie jednak dalej członkiem SPD [64].

Nie pozostaje długo bez zajęcia. Dzięki protekcji dyrektora zabrzańskiej kopalni Concordia, Okoński otrzymuje etat w „Kattowitzer Zeitung”, organu nacjonalistycznej Partii Niemieckiej (Deutsche Partei) [65]. Pod koniec listopada polska gazeta „Górnoślązak” donosi: Wyrzekł się socjalistów i poszedł do nacjonalistów (…) Zmieniają się czasy, zmieniają się ludzie, zmienił się także Okonsky z socjalisty na nacjonalistę czystej wody [66].

Inne gazety również wystawiają mu złośliwe laurki: Niezaprzeczony talent, obrotność fantazji, odziedziczonej widocznie po polskich swych przodkach oddał p. Okoński na zasługi codziennej, systematycznej propagandy, obliczonej na poniżenie Polski, Polaków i polskich urządzeń. Renegacka nienawiść, nabyta w germańskim drillu systematyczność, spryt i duża inteligencja, wszystko złączone razem, czyni z p. Okońskiego główną podporę „Katowicerki” – donosi o Karolu Okońskim „Polska Zachodnia” [67]. A „Polak” dodaje: Karlik Okonsky lubi bardzo wyśmiewać biblię. Niby to robi tak, że coś tam z niej zacytuje, aby się potem dobrze podrwić, ale nie mniej zajadle ściąga ją na targ swych głupkowatych rozmyślań; naturalnie treść jej na tym zawsze źle wychodzi. Karlikowi nie daje spokoju jabłko Ewy, no i listek figowy Adama. Nie może się pogodzić z tym, że ci to mieli by być jego pierwsi rodzice, od których pochodzi. Ale ba, też rzeczywiście mogliby się oboje wstydzić, gdyby takiego niedojdę mieli w rodzie. (…) Toć Karlik niech raz napisze, gdzie to jego babcia albo dziadek hasali – z wyglądu można stwierdzić, że Karlik pochodzi z wymarłej już rodziny goryli z wyspy Sumatra [68].Jest również nazywany popisującym się socjalistyczny pariasem [69].W „Robotniku Śląskim” mówi się o nim: osławiony renegat, demagog i kaisersocjalista [70].

Mimo zmiany gazety i wydawałoby się sztandarów, socjaldemokratycznych i internacjonalistycznych ideałów Okoński się jednak nie wyrzekł. Z perspektywy pracy w „Kattowizer Zeitung” zaczął agitować na rzecz współpracy pomiędzy polskimi a niemieckimi socjalistami [71]. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy Okoński zabiegał o nawiązanie przez socjaldemokratów stosunków z działaczami PPS. Pod koniec listopada 1920 roku był jednym z delegatów konferencji berlińskiej, mającej na celu rozwiązanie problemu rzekomych prześladowań bezbronnej ludności niemieckiej na Górnym Śląsku, dokonywanych przez Polaków [72]. W wyniku spotkania doszło do potwierdzenia celowości możliwej współpracy między działaczami PPS a SPD. Jednakże przywódcy obu ruchów okazali się tak bardzo związani z narracją polityczną rządów swych państw, co ostatecznie skazało tę ideę na upadek [73].

Takie tęsknoty musiały się w oczywisty sposób skończyć się skandalem. Znalazł on swój finał w artykule, który w 1928 roku Okoński opublikował w polskiej „Gazecie Robotniczej”. W tekście na własną niejako rękę nawoływał do stworzenia wspólnej, polsko-niemieckiej listy wyborczej do Sejmów w Warszawie i na Śląsku. Zaznacza, że co prawda w przeszłości poglądy socjalistów obu nacji mocno odbiegały od siebie, ale należy wykluczyć osobiste uczucia i żale, jeżeli wymaga tego dobro ogółu [74].I dodaje pełen nadziei: Dobrze będzie może, jeżeli nareszcie skończymy z porachunkami plebiscytowymi. Porachunki te nie dały nic dobrego, a oglądanie się na to co było, nie przyniesie nam żadnych korzyści.

Artykuł ten wywołał prasową burzę. „Polska Zachodnia” pisała, że Okonsky siedząc w „Katowicerce” zabawił się w propagatora zgody socjalistycznej na Śląsku [75].Polskie gazety przypomniały mu przy tym jego wcześniejsze ataki na polskich polityków i dziennikarzy: naJana Juchelka, Wiktora Rumpfelta czy Józefa Biniszkiewicza [76]. Ale „Gazeta Robotnicza” chwaliła Okońskiego za cywilną odwagę, szczerość, uczciwość oraz czystość zasad. Ponadto redakcja podjęła polemikę z „Polską Zachodnią” broniąc Okońskiego [77].

Właściciel „Kattowitzer Zeitung” był tekstem w „Gazecie Robotniczej” tak zirytowany, że Okoński został z redakcji zwolniony. Wielka popularność Okońskiego i oburzenie czytelników jego odejściem spowodowało, że miesiąc później przywrócono mu prawo publikacji tekstów na jej łamach [78]. Chociaż do „Kattowitzer Zeitung” pisał od tego momentu już sporadycznie.

Odejście z „Kattowitzer Zeitung” będzie jednak wielką cezurą w życiu Okońskiego. Postanawia opuścić Polskę i przenieść się do Kuźni Raciborskiej, leżącej wówczas w granicach Prus. To tutaj kupuje dom z dużym ogrodem, który ma się stać odtąd podstawą jego egzystencji [79]. Postanowił być znowu ogrodnikiem, jak za młodych lat [80]. Decyzja o kupnie domu podyktowana była świadomością, dzięki której zdał sobie sprawę z tego, jak niebezpieczna dla zabezpieczenia trywialnej egzystencji może być polityka [81].

Tęsknota do przeszłości politycznej okazuje się jednak bardzo silna. Wraz z grupą dwudziestu miejscowych robotników zakłada koło socjaldemokratów i startuje w tym samym roku w wyborach gminnych. Odnosi wielki sukces. Udaje mu się wygrać z listą katolickiej partii Centrum i wprowadzić trzech towarzyszy do rady gminy. W kampanię wyborczą bezskutecznie wtrącał się miejscowy proboszcz Smykalla, który wyzywał Okońskiego z ambony od ateistów [82].

Ostatecznie Okoński został wybrany przewodniczącym rady gminy. Za swoich rządów zainicjuje wiele pomysłów. Pomimo niechętnego stosunku do kościoła na swój własny koszt wyremontuje kaplicę w Budziskach. Organizuje również wspólnie ze swoją żoną Pauliną zbiórkę pieniędzy na finansowanie kuchni przygotowującej posiłki dla bezrobotnych [83]. Jego działania zyskują mu ogromne społeczne poparcie. W wyborach marcowych w 1933 roku jego lista otrzymuje najwięcej głosów. Jak później wspomina, otrzymał ich więcej niż katolickie Centrum, Polacy i naziści razem wzięci. Ten znakomity wynik zostanie potem przez nowe władze III Rzeszy unieważniony [84].

Pozytywne wypowiadał się o nim wicewojewoda śląsko-dąbrowski Arka Bożek, którego Okoński wspomina jako swojego bliskiego przyjaciela [85]: Od czasu gdy go poznałem [Okońskiego] w 1927 roku, żył zawsze z nami, Polakami w Niemczech, w najlepszej przyjaźni. Dowód tegoż jest, że został polskimi głosami w 1928 roku na sołtysa gromady Kuźni Raciborskiej wybrany. Tak samo w sejmiku powiatowym w Raciborzu, gdzie był ob. Okoński i posłem socjalistycznym, współpracowaliśmy w najlepszej harmonii. Do sporów między nami, tj. polską frakcją i frakcją socjalistyczną dzięki ob. Okońskiemu nigdy nie doszło. Wiem, że za przyjazne stanowisko ob. Okońskiego do Polaków był… przez Niemców nawet we własnym stronnictwie socjalistycznym zwalczany, nawet umieszczony w obozie koncentracyjnym (…) [86].

Okoński jako przewodniczący gminy nie zgadzał się we wszystkich kwestiach z radnymi Komunistycznej Partii Niemiec, zarzucał im słabą działalność i figuranctwo. Mimo tego łączyły go z nimi oraz ich liderem, Antonem Jadaschem, więzy sympatii. Zdołali nawet zorganizować wspólnie wiele spotkań [87]. Okoński jeździł dla przykładu do Sławikowa i namawiał na zebraniach KPD do walki przeciw faszystowskim organizacjom. Na wiecu przedwyborczym w Kuźni Raciborskiej Karol Okoński wzywał robotników SPD i KPD aby głosowali na kandydata KPD [88].

W 1932 roku rezygnuje z członkostwa w SPD [89] i wraz z Maxem Seydewitzem oraz Ernstem Ecksteinem zakłada oddział terenowy Niemieckiej Socjalistycznej Partii Robotniczej we Wrocławiu [90]. Nie odnosi tym sukcesu. Zdobywa jednak w międzyczasie przyjaźń Bolesława Drobnera, późniejszego pierwszego powojennego prezydenta Wrocławia [91].

Dostrzegają popularność Okońskiego i jego siłę przekonywania nawet narodowi socjaliści, którzy próbowali go dla siebie pozyskać. Okoński wykazał siłę charakteru i nie dał się zmanipulować. Skończyło się to dla niego dosyć tragicznie. W 1936 roku młody gestapowiec doniesie na Okońskiego, że ten miał go rzekomo przekonywać do przejścia na komunizm [92]. W wyniku tego oskarżenia narodowi socjaliści osadzają Okońskiego w obozie koncentracyjnym w Lichtenburgu, w którym spędzi kolejne 2 lata [93].

Jak o sprawie donosi „Katolik”, Na rozprawie Okoński powoływał się, że w okresie plebiscytu śląskiego gnębił wszystko co polskie i usilnie pracował dla Niemiec, powołując szereg świadków – wybitnych osobistości, którzy potwierdzili to zeznaniami, że istotnie Okoński był zajadłym germanofilem. Dodaje przy tym: Znany był podczas plebiscytu jako zażarty wróg wszystkiego co polskie, a znając dobrze język polski, sprawie polskiej dużo zaszkodził na Śląsku. (…) [Okoński] osiedlił się w Kuźni Raciborskiej. We wsi tej został wybrany sołtysem i przystąpił do germanizacji wsi polskiej [94].

Podczas wojny Okoński utrzymywał kontakty z działaczami z podziemia opozycyjnego, jak z Hansem Lukaschek, Adolfem Kaschny – krewnym Lukaschka, Hermannem Höpker-Aschoff, Michaelem von Matuschka czy prałatem Carlem Ulitzka (który również był krewnym Lukaschka). Mieli oni zdaniem Okońskiego wszyscy mieć powiązania z Treuhandstelle Ost (Urząd Powierniczy dla Wschodu), który miał w Raciborzu być miejscem, w którym koncentrowały się działania opozycji antyhitlerowskiej [95]/[96].

W 1944 roku zostaje ponownie aresztowany przez gestapo za rzekome rozprowadzanie ulotek o treściach propagujących komunizm. W trakcie dziewięciogodzinnego przesłuchania nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Trafia do więzienia w Opolu, ale wkrótce z braku dowodów zostaje zwolniony. Do końca wojny pozostanie pod stałym dozorem policyjnym [97].

I tak zastaje Okońskiego w Kuźni Raciborskiej styczeń 1945 roku oraz Armia Czerwona. Jako działacz socjalistyczny o międzynarodowych powiązań szybko zyskuje zaufanie radzieckiej administracji wojskowej. Świadkowie tamtych czasów wspominają, że dzięki tym kontaktom stara się zapobiegać deportacji miejscowych autochtonów do Związku Radzieckiego. Po wojnie miał także wspierać wdowy wojenne oraz te kobiety, których mężowie zostali wzięci do niewoli [98].

Jak Okoński pisze w swoich późniejszych wspomnieniach: I wtedy nadeszła polska administracja. Najpierw trochę na dziko, działając bez większych założeń. Zebraliśmy starych wyjadaczy i założyliśmy lokalne koło Polskiej Partii Robotniczej, a później spółdzielnię i Radę Narodową. Tak długo, jak było to możliwe aktywnie pomagałem w pracy. Trzymam się jednak starego rzymskiego prawa, które co prawda dopuszcza po 60. roku życia możliwość udzielania rad, lecz ostatecznie zabrania decydować. Kto sam nie potrafi walczyć nie może innych posłać na śmierć. Młodzież, która zmuszona jest pracować, cierpieć oraz walczyć, musi i powinna decydować o swoim losie samodzielnie [99]. Ta ostrożność wynikała zapewne również z obaw, w wyniku których ktoś mógłby sobie przypomnieć o jego działaniach z czasów plebiscytu.

Nad wyraz dziwne wydają się okoliczności, w których nowe władze polskie nie zwróciły uwagi na jego dawne sympatie narodowe. Niemców z Górnego Śląska wysiedlano, zwłaszcza takich, którzy angażowali się politycznie. Tymczasem w archiwalnych materiałach dotyczących spraw gminy Kuźnia Raciborska dotyczących obywatelstwa, zaświadczeń o narodowości polskiej czy weryfikacji nie udało się odnaleźć choćby najmniejszego śladu osoby Karola Okońskiego. Brak również jego nazwiska w spisach osób przeznaczonych do wysiedlenia [100].

W maju 1945 słabo mówiący po polsku Okoński zostaje natomiast zaprzysiężony na radnego Gminnej Rady Narodowej w Kuźni Raciborskiej [101]. Stoi nieco w cieniu, ale angażuje się w jej pracę. Jest dla przykładu członkiem komisji mienia poniemieckiego ma oceniać stan budynków poniemieckich i nadzorować prace nad ich renowacją bądź rozbiórką [102]. Zostaje również członkiem komisji, która ma zająć się sprawami kuźniańskiej fabryki obrabiarek „Rafamet” [103]. Deklaruje także pomoc w gminnych pracach melioracyjnych w niedalekich Rudach [104]. Skąd bierze się tak silna pozycja Okońskiego nie udało się na podstawie dostępnych dokumentów ustalić.

Może on sobie nawet pozwolić na to, by sprzeciwiać się postanowieniom całej rady gminy. Na przykład, gdy chodzi o podział zboża z poniemieckich pól. Radni decydują, że ma ono zostać rozdzielone pomiędzy grupy zawodowe nauczycieli oraz samorządowców gminy. Okoński natomiast wyraża w tej kwestii wolę, by zamiast tego obdzielić tymże zbożem instytucje zajmujące się pomocą społeczną [105]. Sprzeciwia się również sprawowaniu mandatu radnego przez byłego członka NSDAP [106]. Radnym pozostaje do roku 1953 [107].

Okoński angażuje się również w dalszą działalność polityczną [108]. Jest członkiem PPR a potem PZPR. Zostaje nawet odznaczony nawet Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski [109]. Towarzysze żywią do niego zaufanie, nierzadko bowiem po roku 1945 bywa Okoński wyznaczany na delegata zjazdów partyjnych w Opolu oraz Katowicach [110].

Jest aktywny praktycznie do końca swego długiego życia. Zachowuje doskonałą kondycję psychofizyczną, co potwierdza długoletni redaktor naczelny „Trybuny Opolskiej” Włodzimierz Kosiński. Pisze o nim w 1969 roku następująco: Postać Karola Okońskiego jeszcze dziś urzeka swoją osobowością: niewysokiego wzrostu, krępy, głowa pokryta siwizną, niezwykle żywe i dobrotliwe oczy wzbudzają szacunek i zaufanie. Jest człowiekiem o niespożytej energii, ciągle coś opowiada, gestykuluje, jest urzekającym gawędziarzem, jego opowiadania są pełne pasji i życiowych sentencji, nic z moralizatorstwa ale jakże pouczające! Mimo swojego podeszłego wieku (a rozpoczął już 89 rok życia!) ma świetną pamięć, potrafi wszystko co widział i przeżył, a przeżył niemało, przekazać w sposób nie budzący wątpliwości, że mamy przed sobą nieprzypadkowego świadka z minionych lat (…) [111].

W dziewiątej i dziesiątej dekadzie życia nadal bierze udział w zebraniach, a nawet na nich przemawia [112]. Najbardziej jednak, jak przyznaje, pochłania go praca przy biurku. Jak twierdzi, chce pozostawić po sobie jak najwięcej świadectw, które pozwolą wyedukować i uchronić młodzież przed tego rodzaju błędami, jakich dopuściło się kiedyś jego pokolenie [113]. Sporadycznie publikuje na łamach prasy, nie kryjąc swych dawnych niemieckich tęsknot, jak w artykule do katowickiego tygodnika „Odra” Wilhelma Szewczyka z roku 1949 [114].

Nie znaczy to oczywiście, ze jego strategia kameleona nie doznawała kryzysów. Okoński wymieniał w tym okresie korespondencję z mieszkającym w Niemczech wydawcą i publicystą, Karlem Schodrokiem. Schodrok należał do najważniejszych niemieckich publicystów i działaczy społecznych na Górnym Śląsku w okresie międzywojennym. Kontakty te stały się szybko przedmiotem zainteresowania polskich służb bezpieczeństwa, które mu ich zakazały [115].

Do największego skandalu doszło jednak w 1961 roku po rozmowie Okońskiego z pisarzem związanym ze środowiskiem wypędzonych, Augustem Scholtisem, Panem z Bolatic. Odwiedził on go w jego domu w Kuźni Raciborskiej. Spotkanie to niemiecki literat opisał w swojej książce „Podróż do Polski. Sprawozdanie”. Wspomina tam Okońskiego jako aktywnego staruszka z wiadrem wody w ręce. Podczas obiadu obaj panowie prowadzą ze sobą błyskotliwą i wesołą rozmowę. Okoński rozmawiał ze mną po niemiecku w zupełnie nieskrępowany sposób. Przyznał, że do dnia dzisiejszego nie opanował języka polskiego, mimo iż jego rodzice byli polskiego pochodzenia. Okoński wyznaje poglądy socjaldemokratów z czasów Republiki Weimarskiej. Jego wywody były świetną rozrywką, jednak ze względu na nikłą aktualność raczej mało interesujące [116]. Karl Okonski to mrukliwy, niezłamany orędownik swojej niemieckości, napisał o nim Scholtis [117]. Niemiecki literat zdaje się, że obnażył prawdziwe poglądy Okońskiego i zaświadczył tym samym o jego niemieckiej orientacji. Ostatecznie udało się Okońskiemu i te dyskusje zneutralizować, publikując na łamach „Poglądów” Wilhelma Szewczyka artykuł, w którym atakuje Scholtisa i nazywa siebie internacjonalistą [118].

Okońskiego z wieloma wybitnymi postaciami świata polityki łączyła głęboka przyjaźń. Był kolegą pierwszego prezydenta NRD Wilhelma Piecka, z którym miał utrzymywać zacieśnione stosunki przez prawie 60 lat [119], z Różą Luksemburg, którą z więzienia po I wojnie światowej miała wyprowadzić żona Okońskiego Paulina [120], czy też z Augustem Bebel, który oferował Okońskiemu wraz z jego żoną wspólne zamieszkanie w jego domu w trójkę [121].

Karol Okoński niewątpliwie należy do kręgu najbardziej zdumiewających postaci w powojennej historii Górnego Śląska. Przypadkowi autochtoni trafiali do obozów przejściowych, w których byli nieludzko traktowani. Nawet podejrzenie o niemieckie sympatie stanowiło podstawę do pozbawienia majątku i wysiedlenia. Później za mówienie po niemiecku wsadzano do więzienia, a przynajmniej wyrzucano z pracy. Tymczasem pochodzący z Berlina Okoński, były poseł do Reichstagu, osoba w czasie plebiscytu demonstrująca zdecydowanie antypolską postawę i człowiek, który z polskiego województwa śląskiego wyprowadził się wcześniej do Prus, mógł pozostać we swoim własnym domu. Mimo, że nie znał dostatecznie języka polskiego mógł nie tylko drukować w polskiej powojennej prasie, ale nawet korespondował w roku 1961 z Komitetem Wojewódzkim PZPR w Opolu po niemiecku [122]. Ostatecznie w uznaniu zasług zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Możliwe, że akceptacja Okońskiego pośrednio wynikła z braku dostatecznej ilości działaczy, którzy mogliby wspierać ruch komunistyczny w powojennej Polsce. Po umocnieniu swojej pozycji Stalin przystąpił w latach 30. do czystek, w wyniku których stopniowo eliminował wrogów politycznych. Wymordowano polskich działaczy komunistycznych podejrzanych o sympatie dla ideologii Trockiego. Podobnie traktowano działaczy PPS, zarzucając im współpracę z polskim wywiadem [123]. Eksterminacja polskich działaczy komunistycznych w Związku Radzieckim spowodowała ich gwałtowny brak po 1945 roku. Dlatego sięgnięto na Górnym Śląsku po dawnych działaczy niemieckich komunistycznych. Przesłanki ideologiczne okazały się silniejsze od narodowych uprzedzeń. I tak na przykład uważający się za Niemca działacz Komunistycznej Partii Niemiec Jan Mrocheń został po wojnie przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej w Opolu.

Ale Karl Okonsky, były poseł do Reichstagu z ramienia SPD i jedna z najważniejszych postaci niemieckiej akcji plebiscytowych na Górnym Śląsku w latach 1920-1921 oznaczał zupełnie inną skalę akceptacji niemieckich polityków. Tym bardziej, że związany był on przed wojną nie z ruchem komunistycznym tylko z SPD i niemieckimi ruchami nacjonalistycznym (Deutsche Partei) [124].

W tym sensie poniższy tekst stanowi postulat badawczy, stworzony w oparciu o część dostępnej w Polsce literatury dotykającej osoby Karola Okońskiego. Wynika z niej, że dalsze badania nad postacią Karola Okońskiego mogłoby rzucić nowe światło między innymi na niemiecką prasę okresu plebiscytowego i jej wpływ na wyniki plebiscytu. Carl Okonski związany był z prałatem Carlem Ulitzką i Hansem Lukaschkiem. Dalsze badania na Okońskim mogą również rzucić i tu nowe światło na historię niemieckiego ruchu oporu na Górnym Śląsku.

Celowym wydaje się przebadanie 17 jednostek (ok. 0,5 mb), złożonych między innymi z korespondencji, manuskryptów, publikacji, wspomnień, dokumentów osobistych Karola Okońskiego, wchodzące w skład bońskiego Archiv der Sozialen Demokratie. Warto będzie sięgnąć po nieprzebadane pod tym kątem wydania czasopism „Volkswille”, czy też „Volkswacht”. Konieczne jest również sięgniecie po niedostępną w Polsce pracę autorstwa Natalii i Krzysztofa Żarskich pt. „Zwischen Berlin, Breslau und Oberschlesien: Karl Okonsky / Karol Okoński (1880-1974): Fünf Essays”. Interesujące wydaje się przebadanie szerszego politycznego kontekstu, który umożliwił zaistnienie Okońskiego w polskim życiu politycznym po 1945 roku. Losy Okońskiego są całkowitym zaprzeczeniem przyjętego w dyskursie naukowym poglądu o sposobie traktowania Niemców na Górnym Śląsku.

Niniejsze rozważania potwierdzają tezę, że Okoński jest jedną z najciekawszych i najbardziej zdumiewający postaci na Górnym Śląsku w XX wieku. Na tym etapie badań pozostaje tylko zdumienie i bezradność wobec losów tego niezwykłego człowieka.

Genealogia rodziny Okoński/Okonsky opracowana na podstawie niemieckich akt stanu cywilnego (w nawiasach ewentualne tłumaczenie na j. polski)

Matthäus (Mateusz) Okonsky, robotnik, zmarły w Scheppe (nie udało się określić bliżej, co to za miejscowość), Kreis Samter (powiat Szamotuły), Großpolen (Wielkopolska)

– Maria zd. Proschal, zmarła w Scheppe (patrz wyżej), Kreis Samter (powiat Szamotuły), Großpolen (Wielkopolska) – data zawarcia małżeństwa nieznana

  1. Josef (Józef) Okonsky (ur. ca. 1851 – zm. 29.10.1900, Moabit, Berlin),             robotnik, palacz

– Josefa zd. Dudziński, zmarła w Straussberg, Kreis Oberbarnim ⚭???

  1. Karl (Karol) Okonsky (ur. 12.10.1880, Boxhagen, Stralau bei Berlin

– zm. 08.05.1974, Kuźnia Raciborska), robotnik [podano w akcie małżeństwa z Pauline Starck], polityk, redaktor

– Pauline Eveline zd. Starck (ur. 24.01.1878, Anklam – zm. 02.05.1953, Kuźnia Raciborska), robotnica – data zawarcia małżeństwa 25.07.1905, Rixdorf (dziś: Neukölln, Berlin)

– Jadwiga Kubiczek (ur. 29.11.1900 – zm. 02.10.1979, Kuźnia Raciborska) – data zawarcia małżeństwa nieznana

  • Adolf Okonsky (ur. 27.10.1887, Friedrichsberg, Kreis Niederbarnim bei      Berlin – zm. ???), zecer, drukarz

– Alma zd. Lesser (ur. 10.02.1891, Schnittert, Kreis Solingen – zm. ???) – data zawarcia małżeństwa 25.06.1910, Osternburg, Oldenburg [Adolf poprzez ślub zmienił swe katolickie wyznanie na ewangelickie, w 1926 roku cała rodzina wyjechała do Nowego Jorku / New Jersey]

  1. Waldemar Okonsky (ur. ca. 1911 – zm. ???)

Christian Friedrich Wilhelm Starck, woźnica, zm. ???, Rixdorf (dziś: Neukölln, Berlin)

– Karoline ur. Stepel, zm. ???, Anklam – data zawarcia małżeństwa nieznana

  1. Pauline Eveline zd. Starck (ur. 24.01.1878, Anklam – zm. 02.05.1953, Kuźnia Raciborska)

Karl (Karol) Okonsky (ur. 12.10.1880, Boxhagen, Stralau bei Berlin – zm. 08.05.1974, Kuźnia Raciborska) – data zawarcia małżeństwa 25.07.1905, Rixdorf (heute Neukölln, Berlin)

Ernst Wilhelm Lesser, pakowacz

– Catharine Ernestina zd. Gobhardt – data zawarcia małżeństwa nieznana

  1. Alma zd. Lesser (ur. 10.02.1891, Schnittert, Kreis Solingen – zm. ???)

– Adolf Okonsky (ur. 27.10.1887, Friedrichsberg, Kreis Niederbarnim bei Berlin – zm. ???), zecer, drukarz – data zawarcia małżeństwa 25.06.1910, Osternburg, Oldenburg [Adolf poprzez ślub zmienił swe katolickie wyznanie na ewangelickie, w 1926 roku cała rodzina wyjechała do Nowego Jorku / New Jersey]

  1. Waldemar Okonsky (ur. ca. 1911 – zm. ???)

Wykaz ilustracji:

  1. Karol Okoński [Archiv der sozialen Demokratie (AdsD), sygn. 6/FOTA095370]
  2. Nagłówek czasopisma „Volkswille” [Śląska Biblioteka Cyfrowa]
  3. Siedziba redakcji czasopisma „Kattowitzer Zeitung” [Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-2329]
  4. Domek Okońskiego w Kuźni Raciborskiej; fot. Klimaschka, N. (2020, 28 lipca). [Adres został ustalony w oparciu o jego życiorys. Patrz: Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 3), op. cit.]
  5. Domek Okońskiego w Kuźni Raciborskiej; fot. Klimaschka, N. (2020, 28 lipca).
  6. Okoński jako 89-latek [Z artykułu Kosiński, W. (1969, 22 lutego). Portrety śląskie. Towarzysz Karol Okoński, Trybuna Opolska]
  7. Ostatnie miejsce spoczynku Karola Okońskiego na cmentarzu w Kuźni Raciborskiej. Paulina Starck* to pierwsza żona, a Jadwiga Kubiczek** – była jego drugą żoną [Fot. Klimaschka, N. (2020, 28 lipca)]. [*Patrz: Akt małżeństwa Karla Okonsky’ego i Pauline Starck (1905, 25 lipca). Urząd Stanu Cywilnego Rixdorf, nr 643, Landesarchiv Berlin.]; [**Patrz: Kalemba, J. (1982). Szkice z dziejów miasta i gminy… (S. 69), op. cit.]
  8. Karl Okonsky [Büro des Reichstags (Hg.): Reichstags-Handbuch 1920, I. Wahlperiode, Verlag der Reichsdruckerei, Berlin 1920]

    Przypisy:
[1] Nekrolog Karola Okońskiego – wycinek z niezidentyfikowanego czasopisma, patrz: Kalemba, J. (red). (1994). Kronika miasta i gminy Kuźnia Raciborska w okresie powojennym (1945-1993) (wycinki z prasy, zdjęcia prasowe, fragmenty opracowań-artykułów-sprawozdań itp.) (bez numeracji stron). Kuźnia Raciborska: niepublikowana praca ze zbiorów Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej, oddział w Kuźni Raciborskiej.

[2] EF. Ostatnia droga Karola Okońskiego, wycinek z niezidentyfikowanego czasopisma, patrz: ibidem.

[3] Glensk, J. (1981). Polska i niemiecka prasa plebiscytowa i powstańcza na Śląsku, Studia Śląskie, 39, 129.

[4] Akt urodzenia Karla Okonsky’ego (sic!) (1880, 13 października). Urząd Stanu Cywilnego w Stralau, nr 124, Landesarchiv Berlin.

[5] Okoński, K. (1962), Widera A. (tłum.). Z karabinem na bakier (S. 226). Katowice: Wydawnictwo „Śląsk”.

[6] Akt zgonu Josefa Okonskiego (sic!) (1900, 1 listopada). Urząd Stanu Cywilnego w Berlinie, nr 2666, Landesarchiv Berlin; Wiele o życiu Okońskiego możemy dowiedzieć się z jego własnoręcznie spisanego życiorys z 1961 roku, który został sporządzony na potrzeby Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Opolu. Zdumiewające jest, że dokument skierowany do polskich instancji partyjnych napisany jest w całości po niemiecku. Karol Okoński tłumaczy się w nim, że nigdy nie opanował dostatecznie języka polskiego, by móc w nim tworzyć teksty, patrz: Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys (S. 12). [w:] Archiwum Państwowe w Opolu, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Opolu, Dział wspomnień i relacji, sygn. 45/2579/0/23/3597; Przyznaje to również Rakowski w posłowiu do książki Karola Okońskiego, Z karabinem na bakier… (S. 230), op. cit.; O jego niedostatecznej znajomości języka pisze również Scholtis w liście do Arno Lubosa z 22.12.1961 (1961, 22 grudnia), patrz: Scholz, J. J. (1992). August Scholtis – Briefe (S. 206-207), t. 2, Ratingen: Gebr. Mann Verlag.

[7] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 3), op. cit.

[8] EF. Ostatnia droga…, op. cit.

[9] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 3), op. cit.

[10] EF, Ostatnia droga…, op. cit.

[11] Okoński, K. (1962). Z karabinem na bakier… (S. 7), op. cit.

[12] Ibidem (S. 225).

[13] Ibidem (S. 230).

[14] Ibidem (S. 6).

[15] Ibidem (S. 5).

[16] Trzeba zaznaczyć, że informacje pochodzą z autobiografii, co nie do końca może napawać wiarygodnością. Patrz: ibidem (S. 217-218).

[17] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 4), op. cit.

[18] Fikus, S. (2005). Plebiscyt i Powstania Śląskie w niemieckiej historiografii i publicystyce, niepublikowana praca doktorska napisana pod kierunkiem Mariana Marka Drozdowskiego (S. 261). Warszawa: Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

[19] Metoda polegająca na rozdysponowaniu mandatów między komitety zależnie od ilości otrzymanych głosów.

[20] Okoński, K. (1962). Z karabinem na bakier… (S. 219), op. cit.

[21] Niem. Deutscher Ausschuss für Oberschlesien, patrz: Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 4), op. cit.

[22] Okonsky, K. (1921). Die lustige Kohlenkiste – Allzupolnisches aus Oberschlesien (S. 3), Kattowitz: Buchdruckerei „Volkswille”.

[23] Ibidem (S. 3).

[24] Ibidem (S. 4-5).

[25] Faraon Rampsynit (Rhampsinitos) to fikcyjna postać staroegipskiego władcy występująca w Dziejach, spisanych przez greckiego historyka Herodota z Halikarnasu około 450 roku p.n.e.

[26] Okonsky, K. (1921). Die lustige Kohlenkiste… (S. 5-6), op. cit.

[27] Ibidem (S. 30-31).

[28] Sic!

[29] Okonsky, K. (1921). Die lustige Kohlenkiste… (S. 24-25), op. cit.

[30] Trzeba pamiętać, ze w ówczesnych czasach samochód był takim luksusem, jak dzisiaj samolot.

[31] Okonsky, K. (1921). Die lustige Kohlenkiste… (S. 11-13), op. cit.

[32] Tam znajdował się nieistniejący już hotel Lomnitz, w którym mieszkał ówcześnie Korfanty.

[33] Okonsky, K. (1921). Die lustige Kohlenkiste… (S. 29-30), op. cit.

[34] Okonsky, K. (1925). Die Belagerung von Kattowitz im dritten Polen-Aufstand (S. 44), Hindenburg: Heinrich & Co.

[35] Bez autora (1920, 3 grudnia). Okoński przemawia w parlamencie niemieckim, Gazeta Robotnicza, (270) 2.

[36] Bez autora (1920, 26 sierpnia). Die Lage in Oberschlesien – Verurteilung eines Reichstagsabgeordneten, Freiheit – Berliner Organ der Unabhängigen Sozialdemokratie Deutschlands (351) 2.

[37] Glensk, J. (1981). Polska i niemiecka prasa plebiscytowa… (S. 87-148), op. cit.

[38] Bez autora (1921). Protokoll über die Verhandlungen des Parteitages der Sozialdemokratischen Partei Deutschlands abgehalten in Görlitz vom 18. bis 24. September 1921 (S. 282). Berlin: J.H.W. Dietz Nachfolger Stuttgart – Buchhandlung Vorwärts.

[39] Ibidem (S. 282-285).

[40] Obecnie dzielnica Zabrza.

[41] Bez autora (1921). Protokoll über die Verhandlungen… (S. 284-285), op. cit.

[42] Okonsky, K. (1925). Die Belagerung von Kattowitz (S. 7-9), op. cit.

[43] Ibidem (S. 59).

[44] Ibidem (S. 106).

[45] Sprawia to wrażenie mało wiarygodnego odżegnywania się od Otto Hörsinga, z którym łączyła go powszechnie znana znajomość. Patrz: Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 4), op. cit.

[46] Ibidem.

[47] Między innymi w Trocadero, który był ówcześnie jednym z lepszych lokali tanecznych w Katowicach.

[48] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 5), op. cit.

[49] Bez autora (1921, 13 stycznia), Okonsky im Bluf-Koncern, Gazeta Robotnicza, (9) 2.

[50] Em. Cas. (1921, 16 września). Znamienne oświadczenie,Gazeta Robotnicza, (209) 1.

[51] W niem. oryg. Schmierfink

[52] Bez autora (1921, 10 lutego). Uczciwy Genosse Okonski, Gazeta Robotnicza, (32) 2.

[53] Okonsky, K. (1921). Die lustige Kohlenkiste… (S. 14-15), op. cit.

[54] Myśliński, J. (1980), Polskie czasopiśmiennictwo socjalistyczne do 1918 r.: instrument towarzyszący powstaniu i rozwojowi ruchu robotniczego, Kwartalnik Historii Prasy Polskiej (2) 24.

[55] Bez autora, Okoński przemawia…, op. cit.

[56] Em. Cas. (1920, 12 grudnia). Okoński und polnischer Senat, Arbeiterwacht, (21) 2-3. Czasopismo „Arbeiterwacht” było niemieckojęzyczną wersją „Gazety Robotniczej”, wydawanego na potrzeby niemieckojęzycznych czytelników, konkurująca o względy bezpośrednio z „Volkswille” Okońskiego, patrz: Glensk, J. (1981). Bibliografia adnotowana śląskiej prasy plebiscytowej i powstańczej, Kwartalnik Historii Prasy Polskiej, (20.2), 64.

[57] Okonsky, K. (1922). Die oberschlesische Autonomiefrage u. die Sozialdemokratie – Rede von Karl Okonsky, M. d. R. gehalten auf dem Bezirksparteitag in Hindenburg O.-S., Ostern 1922 (S. 9), herausgegeben vom Bezirksvorstand der Sozialdemokratischen Partei Deutschlands, Bezirk Oberschlesien.

[58] Bez autora (1922, 22 kwietnia). Zjazd niemieckich socjalistów Górnego Śląska – Bezczelność blagiera Kowola, Gazeta Robotnicza, (91) 2. W oryginale: Okonsky, K. (1922). Die oberschlesische Autonomiefrage u. die Sozialdemokratie…, (S. 9-15) op. cit.

[59] Niem. Genosse, czyli pol. obywatel.

[60] Bez autora (1922, 22 kwietnia). Zjazd niemieckich socjalistów Górnego Śląska, (91) 2, op. cit.

[61] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 5), op. cit.

[62] Ibidem (S. 5).

[63] Ibidem (S. 8).

[64] Ibidem (S. 3).

[65] Ibidem (S. 8).

[66] Bez autora (1924, 21 listopada), Wiadomości z bliższych i dalszych stron – Zabrze, Górnoślązak, (269) 6.

[67] Ostrowidz (1926, 31 grudnia). Z chwili. „Unschuldiges Würmchen”, Polska Zachodnia, (24) 4.

[68] Bez autora (1925, 29 września). Refleksje. Adam i Ewa Karlika, Polak, (223) 3.

[69] Ibidem.

[70] Bez autora (1929, 8 września), Karl Okońsky znów w Katowicerce, Robotnik Śląski, (37) 4.

[71] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 8), op. cit.

[72] Hawranek, F. (red). (1982). Encyklopedia Powstań Śląskich, (S. 30). Opole: Wydawnictwo Instytutu Śląskiego.

[73] Jędruszczak, T. (1958). Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, (S. 258-261). Warszawa: PWN.

[74] Okonsky, K. (1927, 10 grudnia) Zasady albo…?, Gazeta Robotnicza, (283) 2.

[75] Bez autora (1928, 3 stycznia), Z chwili. Przygoda p. Okonskego, Polska Zachodnia, (3) 5.

[76] Bez autora (1929, 8 września), Karl Okońsky znów w Katowicerce, op. cit.

[77] o. A. (1928, 5 stycznia), Cywilna odwaga, Gazeta Robotnicza, (4) 3.

[78] Bez autora (1929, 8 września), Karl Okońsky znów w Katowicerce, op. cit.

[79] Dom ten zakupił już w 1924 roku, patrz: Okoński, K. (1963, 15-28 lutego). List do redakcji: Scholtisowi w odpowiedzi, Poglądy, (4) 16; Jego ogród miał powierzchnię 0,5 ha, patrz: Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 9), op. cit.

[80] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 9), op. cit.

[81] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 9), op. cit.

[82] Ibidem.

[83] Kalemba, J. (1982). Szkice z dziejów miasta i gminy Kuźnia Raciborska, (S. 68-69), t. 1. Kuźnia Raciborska: niepublikowana praca ze zbiorów Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej, oddział w Kuźni Raciborskiej.

[84] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 9), op. cit.

[85] Ibidem (S. 10).

[86] Kosiński, W. (1969, 22 lutego). Portrety śląskie: Towarzysz Karol Okoński, Trybuna Opolska, (52), bez numeracji stron – wycinek pochodzi z Archiwum Państwowego w Opolu, sygn. 45/2579/0/23/3597.

[87] Kalemba, J. (1982), Szkice z dziejów miasta… (S. 68), op. cit.

[88] Kosiński, W. (1969, 22 lutego). Portrety śląskie: Towarzysz…, op. cit.

[89] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 3), op. cit.

[90] Ibidem.

[91] Kosiński, W. (1969, 22 lutego). Portrety śląskie: Towarzysz…, op. cit.

[92] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 10), op. cit.

[93] Ibidem.

[94] Bez autora (1936, 17 listopada), B. felietonista Katowicerki w obozie koncentracyjnym, Katolik, (267) 7.

[95] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 11), op. cit.

[96] Okoński, K. (1949, 11 września). Krwawiąca granica, Odra, (34) 1.

[97] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 10), op. cit.

[98] Gonschior, J. (2016, 6-19 maja) Verbunden mit der Heimat – Erinnerungen: Dr. Adalbert Kurzeja OSB (1920-2016), Oberschlesische Stimme, (9) 4.

[99] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 12), op. cit.

[100] Chodzi o dokumenty z zespołów takich, jak: Gminna oraz Powiatowa Rada Narodowa w Kuźni Rac., Urząd Miasta i Gminy w Kuźni Rac., Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Kuźni Rac., czy Starostwo Powiatowe w Raciborzu, należących do zbiorów Archiwum Państwowego w Katowicach, oddział w Raciborzu.

[101] Protokół z posiedzenia Gminnej Rady Narodowej (1945, 10 maja) w sali posiedzeń Zarządu Gminnego Kuźni Raciborskiej (S. 1), Archiwum Państwowe w Katowicach – Oddział w Raciborzu, Protokoły posiedzeń Gminnej Rady Narodowej w Kuźni Raciborskiej 1948-1950, Gminna Rada Narodowa w Kuźni Raciborskiej, sygn. 18/28/0/1.1/4.

[102] Ibidem (S. 2).

[103] Protokół z posiedzenia Gminnej Rady Narodowej (1947, 15 marca) w sali Zarządu Gminnego w Kuźni Raciborskiej (S. 3), Archiwum Państwowe w Katowicach – Oddział w Raciborzu, Protokoły posiedzeń Gminnej Rady Narodowej w Kuźni Raciborskiej 1946-1948, Starostwo Powiatowe w Raciborzu, sygn. 18/20/0/18/506.

[104] Protokół nr 5 z posiedzenia Gminnej Rady Narodowej (1950, 14 kwietnia) w sali Zarządu Gminnego w Kuźni Raciborskiej, (S. 3), Archiwum Państwowe w Katowicach – Oddział w Raciborzu, Protokoły posiedzeń Gminnej Rady Narodowej w Kuźni Raciborskiej 1949-1950, Powiatowa Rada Narodowa w Raciborzu, sygn. 18/21/0/-/30.

[105] Protokół z posiedzenia Gminnej Rady Narodowej (1946, 23 lipca) w sali posiedzeń Zarządu Gminnego w Kuźni Raciborskiej (S. 1), Archiwum Państwowe w Katowicach – Oddział w Raciborzu, Protokoły posiedzeń Gminnej Rady Narodowej…, op. cit., sygn. 18/20/0/18/506.

[106] Protokół z posiedzenia Gminnej Rady Narodowej (1946, 12 października) w sali Zarządu Gminnego w Kuźni Raciborskiej (S. 1-5), Archiwum Państwowe w Katowicach – Oddział w Raciborzu, Protokoły posiedzeń Gminnej Rady Narodowej…, op. cit., sygn. 18/20/0/18/506.

[107] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 3), op. cit.

[108] Ibidem.

[109] EF. Ostatnia droga…, op. cit.

[110] Kosiński, W. (1969, 22 lutego). Portrety śląskie: Towarzysz…, op. cit.

[111] Ibidem.

[112] Ibidem.

[113] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 12), op. cit.

[114] Okoński, K. (1949, 11 września). Krwawiąca granica, op. cit.

[115] List Augusta Scholtisa do Arno Lubosa (1961, 22 grudnia). August Scholtis – Briefe… (S. 206-207) op. cit.

[116] List Augusta Scholtisa do Arno Lubosa (1961, 22 grudnia). August Scholtis – Briefe… (S. 206-207) op. cit.

[117] Scholtis, A. (1962). Reise nach Polen – Ein Bericht (S. 169), München: Biederstein.

[118] Okoński, K. (1963, 15-28 lutego). List do redakcji: Scholtisowi…, op. cit.

[119] Kosiński, W. (1969, 22 lutego). Portrety śląskie: Towarzysz…, op. cit.

[120] Okoński, K. (1962). Z karabinem na bakier… (S. 218), op. cit.

[121] Ibidem (S. 177).

[122] Patrz: Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 4), op. cit., napisany na potrzeby Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Opolu.

[123] Czubiński, A. (1988). Komunistyczna Partia Polski (1918-1938) – Zarys historii (S. 291-298), Warszawa: WSiP.

[124] Okoński, K. (1961, 10 grudnia). Życiorys… (S. 8), op. cit.

Wykorzystane do sporządzenia drzewa genealogicznego:

  1. Akt zgonu Josefa Okonskiego (pisownia oryginalna), Urząd Stanu Cywilnego Berlin, 01.11.1900, nr 2666, Landesarchiv Berlin.
  2. Akt urodzenia Karla Okonsky’ego, Urząd Stanu Cywilnego Stralau, 13.10.1880, nr 124, Landesarchiv Berlin.
  3. Akt małżeństwa Karla Okonsky’ego oraz Pauline Starck, Urząd Stanu Cywilnego Rixdorf, 25.07.1905, nr 643, Landesarchiv Berlin.
  4. Akt małżeństwa Adolfa Okonsky’ego oraz Almy Lesser, Urząd Stanu Cywilnego Ostenburg, 25.06.1910, nr 52, Landesarchiv Berlin.
  5. Dane pochodzące z spisu powszechnego – United States Census 1930, Newark, New Jersey, s. 670, nr 120.
  6. Indeks list pasażerskich statków odpływających z Bremy, Niemcy – lista pasażerów statku „Seydlitz”, trasa Brema – Nowy Jork, arkusz nr 6, wypłynięcie 05.09.1926, nr 172-174, nr archiwalny AIII15-05.09.1926_N, Staatsarchiv Bremen.

Poniższy tekst pochodzi z czasopisma Studia Politicae Universitatis Silesiensis i ukazał się pierwotnie w języku niemieckim, adres bibliograficzny:

Klimaschka, N. (2020). Trotz allen Stereotypen. Forschungsperspektiven: politische und publizistische Tätigkeit von Karl Okonsky (Karol Okoński) in Oberschlesien. Studia Politicae Universitatis Silesiensis, 31, 95-121.https://doi.org/10.31261/spus.9825

*Natalia Klimaschka – raciborzanka od pokoleń, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego na kierunku Prawo. Aktualne doktorantka oraz słuchaczka Szkoły Doktorskiej w Uniwersytecie Śląskim (Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Medialnej). Bada losy Niemców i ludności autochtonicznej w powojennej Polsce oraz prasę górnośląską i jej wpływ na historię regionu. Zajmuje się również krajową publicystyką. Od 2020 sekretarz redakcji reaktywowanych zeszytów kulturalnych wydawanych przez Konwersatorium im. Josepha von Eichendorffa oraz redakcji portalu internetowego http://spectrum.direct . Jest czynnym dziennikarzem i fotografem, prowadzi ponadto bloga pt. „Wspomnienia ze starego Raciborza” dostępnego pod adresem http://memories-of-ratibor.blogspot.com .

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com