Operacja głaz. Nazistowska przeszłość pomnika przyrody z Ratibor

Operacja głaz. Nazistowska przeszłość pomnika przyrody z Ratibor

Głaz narzutowy pochodzący z epoki lodowcowej, który dziś zdobi środek Placu Wolności został znaleziony w 1927 r. w piaskowni Karola Popelli na granicy Wojnowic i Bojanowa. Był największym spośród wszystkich odnalezionych w rejonie Bramy Morawskiej. W 1929 roku całkowicie go odsłonięto. Odkrycie wzbudziło zainteresowanie przyrodników, chociaż dojście do znaleziska było utrudnione. Głaz jest z granitu, z licznymi domieszkami czerwonego skalenia i kwarcu. 

Bacząc na niezwykłość znaleziska, rychło uznano go za pomnik przyrody. W 1933 r. nadinspektor urzędu skarbowego w Raciborzu, niejaki Lindner podczas rozmowy z nadmistrzem kamieniarskim Emilem Proske zaproponował, by głaz przetransportować do stolicy powiatu. Uznał, że byłby tu lepiej wyeksponowany i stanowiłby ozdobę miasta. 30 stycznia 1933 roku Adolfa Hitlera mianowano kanclerzem Rzeszy. Do władzy doszli narodowi socjaliści. Konrektor (zastępca kierownika szkoły) Alfons Nentwig, dążąc do udostępnienia głazu szerszemu ogółowi, zaproponował nowym partyjnym władcom Raciborza, aby potężny kamień przetransportować do Raciborza i uczynić go tysiącletnim monumentem ruchu narodowo-socjalistycznego. Pomysł zaakceptowano. Na miejsce ustawienia pomnika wybrano Polkoplatz. 

Problemem okazał się transport. Podczas wizji lokalnej oszacowano, że ciężar niezwykłego znaleziska wynosi około 1200 cetnarów, czyli ponad 60 ton. Pomylono się wówczas na plus, bo w rzeczywistości głaz waży blisko 43 tony (długość 325 cm, wysokość i szerokość 225 cm, objętość 16,5 m sześc., waga 42 500 kilogramów), co jednak wcale nie ułatwiłoby i dziś jego przenosin. Sprawą zainteresowano: nadbumistrza Raciborza – Burdę, radcę śląskiej prowincji – Mermera oraz członka zarządu prowincji Gralkę. Po długich rozmowach uzyskano aprobatę dla pomysłu i zobowiązano Proskego do opracowania projektu trudnego przedsięwzięcia. 

W Raciborzu nie było jednak odpowiednich środków transportu. Musiano ich więc szukać w okolicznych miejscowościach. Podwozie dużego wozu transportowego pożyczono z fabryki dywanów w Kietrzu. Było ono przystosowane do przewozu ogromnego kotła, specjalnie skonstruowanego przez raciborską fabrykę Hegenscheidta. Podnośniki wypożyczyła firma Siemens-Plania Werke (obecnie Tokai-Cobex, dawniej ZEW). Podkłady kolejowe i szyny dała kolej. Uchwyty i liny udostępniła firma Fröhlich, także z Raciborza. Wóz transportowy ciągnęły dwie ciężkie lokomobile parowe wypożyczone przez hrabiego Lichnowskiego z Kuchelnej (obecnie w Czechach). 

Lokomobile były to maszyny parowe stacjonarne, które w tym przypadku nawijały na bęben liny ciągnące podwozie, dzięki czemu mogło się ono posuwać naprzód. Urządzenia te miały własne koła, dzięki którym się przemieszczały. Transport wyglądał więc w ten sposób, że jedna lokomobila stojąc nawijała linę ciągnącą, a w tym czasie druga lokomobila przesuwana była na następne stanowisko. Tak pracowały na przemian. Lokomobili używano jeszcze po wojnie do orania pól. Służyły też do napędu młocarek i ręcznych maszyn. 

Na początku stycznia 1934 r., z wykorzystaniem podnośników ręcznych, podniesiono głaz i przesunięto za linię kolejową Kuchelna-Racibórz. 5 stycznia zaczął się transport kołowy. Tego dnia zdołano dojechać do starego myta, tj. w okolice obecnej ul. Bogumińskiej na skrzyżowaniu z Opawską. 6 stycznia, w Święto Trzech Króli, w godzinach porannych, tuż przed kościołem Matki Bożej kolumnę przywitali hrabia Lichnowski, pan na Krzyżanowicach i władze miasta. Droga była bardzo oblodzona, ale wielką pomoc wyświadczyli mieszkańcy. Kto tylko mógł, sypał przed lokomobilami piasek. 

Pod koniec dnia niecodzienny transport dotarł do celu, czyli na obecny pl. Wolności. Pech chciał, że na ostatnich metrach pękły dwie liny o grubości 3 cm każda. Stało się to na obecnej ul. Wojska Polskie, wówczas Zwingerstrasse. Co ciekawe, ostatnie metry łącznie z podniesieniem głazu na 1,5 metra wysoki cokół dokonano siłami ludzkich rąk. 

Kopiec otoczono niewysokim murkiem, przegrodzonym pięcioma tablicami, na których umieszczono nazwiska bojowników ruchu narodowo-socjalistycznego: Horst Wessel, Schlageter i inni. 6 czerwca 1934 roku plac otrzymał Horst-Wessel-Platz. Odsłonięcie i uroczyste poświęcenia kamienia nastąpiło 1 lipca 1934 roku. Duży budynek w tle kamienia był siedzibą Deutsche Arbeitsfront (niemiecki front pracy), organizacji afiliowanej przy NSDAP, która przejęła wszystkie niemieckie związki zawodowe. Po wojnie była tu komenda MO, a potem policji. 

Głaz w czasach brunatnej dyktatury

W 1945 roku usunięto obmurowanie z epitafiami faszystowskich bohaterów. Warto wspomnieć, że pod koniec lat 40. władza komunistyczna dostawiła na pl. Wolności inny pomnik, tym razem „planu 6-letniego”, chcąc być może zasugerować raciborzanom, że PRL przetrwa tak długo, jak ogromna geologiczna ciekawostka. Była to duża cyfra „6”, a wzdłuż niej napisane „plan”. Po zakończeniu planu sześcioletniego przyszedł czas na plan pięcioletni i cyfrę „6” zamieniono na „5”. W 1956 r. pomnik zlikwidowano. 

Głaz w czasach PRL-u

opr. Henryk Swoboda, w, PN

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

1 komentarz

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com