Kłopotliwy kapłan i pisarz religijny

Kłopotliwy kapłan i pisarz religijny

Szymon Perzich występuje w piśmiennictwie czeskim jako Šimon Peřich i wymieniany jest w wydawnictwach czeskich wśród pionierów czeskiego odrodzenia narodowego na Śląsku Opawskim w XIX w. Ale jego nazwisko wymienia się też w polskim piśmiennictwie, gdyż ten dobrze wykształcony człowiek, znający: czeski, niemiecki, łaciński i polski, ma duże zasługi dla szerzenie polszczyzny na Górnym Śląsku, natomiast po czesku nie wydał żadnej książki.

Urodził się w Beneszowie w Kraju Hylczyńskim, 6 października 1804 r., kiedy ta miejscowość należała jeszcze do powiatu głubczyckiego. Teologię katolicką studiował w Ołomuńcu, ordynowany został 13 stycznia 1828 r., potem był wikarym w Krawarzu i Hulczynie; w tym czasie, od 1817 r., te okolice należały już do powiatu raciborskiego.

Oto w owym czasie zwrócił na siebie uwagę władz świeckich i kościelnych swoimi nieprzeciętnymi zdolnościami. W 1829 r. został mianowany tymczasowym dyrektorem Seminarium Nauczycielskiego w Głogówku, prawdziwej kuźni nauczycielstwa południowej Opolszczyzny w XIX stuleciu. Prawdopodobnie wyrobił sobie tam świetną opinię, gdyż trzy lata później, 1 maja 1832 r., został przez Emanuela hrabiego Hoverdena – pełnomocnika spadkobierców Johanna Friedricha barona von Eichendorffa, zaproponowany na stanowisko proboszcza w Tworkowie. Aliści już wtenczas znajdujemy pewne objawy jego trudności charakteru, może trapiącej go choroby.

Mianowicie miesiąc później, 3 czerwca 1832 r., niecierpliwy ksiądz prosił Generalny Wikariat o rychłe wystawienie mu nominacji, koniecznie przed żniwami, co było bardzo ważne dla parafii tworkowskiej dlatego, iż beneficjant (biorący dochody) stamtąd pobierał utrzymanie z gospodarki wiejskiej. To ponaglenie jest też świadectwem tego, że ksiądz Perzich dbał o sprawy materialne.

Jednak wyjazd z Głogówka do Tworkowa z niewiadomego powodu dziwnie się przeciągał. Wreszcie 12 października 1832 r. ksiądz dyrektor otrzymał dekret mianujący go administratorem parafii w Tworkowie z poleceniem, żeby u dziekana, prałata Jana Zolądka w Raciborzu, odbył egzamin konkursowy na proboszcza. Zatem 23 października 1832 r. ks. Szymon Perzich zamieszkał na plebani w Tworkowie, ale dopiero 9 kwietnia następnego roku oficjalnie przejął parafię, a 22 sierpnia został mianowany proboszczem.

Czteromiesięczny okres od przejęcia parafii do otrzymania stanowiska proboszcza świadczy bodaj o tym, że ksiądz miał wielkie poparcie hrabiego Hoverdena, ewangelickiego pełnomocnika dóbr tworkowskich. Nowego proboszcza dochody z parafii, początkowo obliczone na ponad 40 talarów kwartalnie, zostały wkrótce o dziwo obniżone do 20 talarów. Prawdopodobnie przyczyną tego była nieszczęśliwa choroba trapiąca proboszcza, o czym się wkrótce przekonamy.

Nowy proboszcz był bodaj dobrym administratorem, np. w 1834 r. pokrył gontowy dach kościoła 12 tys. dachówek, a w 1836 r. zamienił na plebani strzechę na dach gontowy. Ale największe zasługi ma wobec szkoły w Tworkowie, której adiuwantami (pomocnikami bakałarza) w owym czasie byli: Błażej Lorek ze Starej wsi (od marca 1834 do maja 1835), a następnie Józef Kretek, absolwent seminarium w Głogówku (do grudnia 1836 r.). Przez kolejne trzy lata uczył w szkole nauczyciel pomocniczy i dopiero w październiku 1839 r. powołano adiuwanta Ferdynanda Prokscha, absolwenta seminarium w Głogówku.

Ponieważ stara szkoła, zbudowana w 1800 r., długa na 60 1/4 stóp (około 19 metrów), szeroka na 28 stóp (ok. 5 m ), wysoka na 9 stóp (ok. 3 m), złożona z: izby lekcyjnej, dużej i małej izby mieszkalnej, korytarza i kuchni, była już za mała, ksiądz Perzich zabrał się do wybudowania nowej szkoły. Na wejściem do starej wisiała marmurowa tablica z napisem: Dla oświaty młodzieży Tworkowa i Ligoty. W 1830 r. w obu wsiach obowiązkowi szkolnemu podlegało już 232 uczniów. Na nieszczęście przedsięwzięcie księdza Perzicha prześladował pech.

W 1833 r. koszty budowy szkoły obliczono na 1762 talary. Rok później dominium przekazało wprawdzie na budowę 109 pni z lasów szylerzowickich, ale ponieważ przewóz drewna odwlekano w czasie, a w 1835 r. klucz tamtejszych majątków został sprzedany, więc 109 pni ostatecznie przepadło. Poza tym, w latach 1834-1835, wystąpiły wielkie nieurodzaje, a jednocześnie mieszkańcy gminy byli niezwykle zajęci umacnianiem brzegów kapryśnej Odry. Budowę szkoły odłożono przez to na później.

Do sprawy powrócono w 1836 r. Na początek wypalono 15 tys. cegieł. Rok później wystarano się o 30 belek, 20 zawór i 60 krokwi, które złożono obok karczmy, na miejscu dawnego aresztu gminnego. Jesienią 1837 r. na placu budowy było już 30 tys. cegieł, lecz właśnie wtenczas zaczęły się moralno-etyczne kłopoty księdza Perzicha. Nową szkołę oddano do użytku w 1844 r., już za czasów księdza Juliusza Schindlera.

Mimo dbałości o kościół i szkołę, prowadzenie się proboszcza Perzicha, niestety, bardzo rozczarowało parafian, następnie władze świeckie i – ostatecznie – kościelne. Ksiądz okazał się bowiem człowiekiem mocno trunkowym. Dlatego też w wyniku dochodzenia dyscyplinarnego, po pięciu latach proboszczowania, 17 listopada 1838 r., ksiądz Perzich został złożony z urzędu „propter ebrietatem”, czyli z powodu pijaństwa.

Proboszcz pozostał jednak na plebani do 10 maja 1839 r., a następnie udał się „wraz ze służbą” (podkreśla to jego biogram) do wsi parafialnej Rudyszwałd. Był przekonany, że pozbawienie go urzędu proboszcza dotyczy wyłącznie Tworkowa! Przez ponad rok, do jesieni 1840 r., pokutował tam na Górze Kaplicznej, w niewielkiej, drewnianej, krytej słomą plebani, złożonej z jednej izby i z komory.

Kuria wrocławska, ceniąc przymioty intelektualne księdza, nie opuściła go w nieszczęściu. W grudniu 1840 r. trafił do Ostropy koło Gliwic, gdzie był pomocnikiem proboszcza. W tym czasie wydał swoje pierwsze dzieło, której bodaj jeszcze w okresie tworkowskim przygotował do druku. Był to „Kancyonał zupełny katolicki i książka modlitewna dla użytku pobożnych chrześcijan. Wydany za zezwoleniem księcia biskupa wrocławskiego”, opublikowany w 1841 r. przez znaną oficynę Kornów we Wrocławiu.

Siedem lat później, księdza Perzicha przeniesiono do Gorzyc, gdzie przez siedem miesięcy był wikarym. Potem był komorantem czyli emerytowanym księdzem w Żorach. Od 1859 r. widzimy jako komoranta w Piekarach. Skierowanie tam ks. Perzicha na emeryturę nie było przypadkową decyzją biskupa wrocławskiego. Proboszczem piekarskim był bowiem ks. Jan Nepomucen Ficek, zasłużony działacz ruchu antyalkoholowego, wówczas trzeźwościowego na Górnym Śląsku. Prawdopodobnie żywiono nadzieję, że w bliskim kontakcie z osobowością księdza Ficka, uzdolniony kapłan i pisarz religijny zdoła się uporać ze swoim zgubnym nałogiem. Tak się, niestety, nie stało, ale piekarskie lata były dla ks. Perzicha niezwykle owocne.

Przebywając tam opublikował „Homilij 75 na wszystkie niedziele i święta uroczyste kościelne całego roku, z łacińskiego na język polski przełożone przez ks. Szymona Perzicha”. Było to tłumaczenie łacińskich homilii pt. „Concionator”, wydanych w morawskiej Ostrawie w 1717 r. Ten druk ukazał się także w Lesznie w 1859 r., ale bibliografia Estreichera podaje, iż tenże tytuł, w tymże roku został opublikowany w Mikołowie, w drukarni T. Nowackiego.

Niedługo później ukazało się najpopularniejsze dzieło ks. Perzicha, noszące tytuł „Przewodnik duszy do Ojczyzny Niebieskiej, czyli poznanie serca człowieka, czy Bóg w niem mieszka, czy diabeł? w dziesięciu rycinach zmyślnie ustawione. Rozprawa zbawienna o powstaniu upadłego grzesznika, westchnienie duszy skruszonej i dwanaście znaków ludzi do żywota wiecznego wybranych. Z czeskiego przełożył i wyborem najpotrzebniejszych i najpiękniejszych modlitw dla ludu pomnożył ks. Szymon Perzich”. Dzieło, mające chyba pewne akcenty autobiograficzne, doczekało się aż czterech wydań, w latach 1860-1871, w drukarni T. Nowackiego w Mikołowie.

 Ksiądz dr Augustyn Weltzel, bardzo dobrze znający życie i działalność swoich poprzedników w Tworkowie, wymienia jeszcze dwa dzieła ks. Perzicha: polską „Książkę modlitewną” wydaną, w 1844 r., we Wrocławiu oraz niemieckie „Moralische Fabeln des h. Christi aus dem lateinischen 1640 gedrucktem Werke” opublikowane, w 1863 r., w Głubczycach.

Kilka lat wcześniej, gdy autor książek religijnych był komorantem w Piekarach, pojawił się ona raptem w Rybniku, gdzie naraził się opinii publicznej do tego stopnia, że magistrat wystosował, 10 grudnia 1859 r., list do kanonika i książęcego-biskupiego komisarza Franciszka Heidego w Raciborzu. Czytamy w nim: Suspendowany [zawieszony w czynnościach] ksiądz, były dyrektor seminarium i proboszcz Szymon Perzich, osiadł tu od dłuższego czasu bez policyjnego zameldowania. Tenże prowadzi karygodne życie, gdyż codziennie odwiedza najpospolitsze szynki, wraca do domu w zupełnie nieprzytomnym stanie i nierzadko musi być wyciągany z rynsztoka. W szynku obcuje wyłącznie z prostacką warstwą społeczną. Przedmiotem jego rozmów jest religia, przy czym grubiańsko profanuje święte instytucje Kościoła katolickiego. Często widzi się go w kompletnym stroju księdza zataczającego się na publicznych ulicach”. Podczas wielomiesięcznego pobytu tutaj jeszcze nie był na nabożeństwie. To karygodne prowadzenie się niepoprawnego Perzicha przynosi hańbę i gniew katolickiego stanu kapłańskiego oraz świętej religii. Aby temu przeciwdziałać byłoby bardzo celowe umieszczenie owego Perzicha w jakimkolwiek zakładzie. Dlatego upraszamy Waszą Przewielebność bardzo uniżenie o łaskawe skierowanie wymienionego Perzicha do jakiegoś zakładu poprawczego oraz jednoczesne powiadomienie nas, jakie stosowne środki zostaną zastosowane wobec Perzicha dla przeszkodzenia jego złemu prowadzeniu się. Dość niechętnie przyjęlibyśmy kroki, aby wymienionego Perzicha uznać za pijaczynę szynkowego, ponieważ mniemamy, że przez to zostałby obrażony katolicki stan kapłański”.

Odpowiedzi księdza kanonika Heidego nie znamy, ale magistrat w Rybniku chyba trochę przesadzał w ocenie kapłana i pisarza. W każdym razie ks. Szymon Perzich ostatnie lata życia spędził jako komorant w Baborowie, gdzie autor czterech polskich dzieł i jednego niemieckiego, łącznie dziesięciu wydawnictw, zmarł 19 lutego 1866 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym.

Należy tu podkreślić, że ten nieszczęśliwy kapłan był pod stałą opieką kurii biskupiej we Wrocławiu. Od pozbawienia go, w 1838 r., stanowiska proboszcza w Tworkowie do śmierci w 1866 r., czyli przez 28 lat, przenoszono go z parafii do parafii. Łącznie przebywał w pięciu plebaniach. Nigdy nie pozostawiono go w nieszczęściu.

Kuria biskupa zdawała sobie bowiem sprawę z tego, że ks. Szymon Perzich, aczkolwiek chory, jest intelektualistą sporej miary i odgrywa dużą rolę w polskim piśmiennictwie religijnym na Górnym Śląsku. Dlatego też jego pierwszy kancjonał miał uwagę: „Wydany za zezwoleniem księcia biskupa wrocławskiego”, zaś ostatnie dzieło chlubiło się rekomendacją: „Za chętnem zezwoleniem prześwietnego Wikariatu jeneralnego. Jaśnie oświeconego księcia biskupa wrocławskiego”.

Ks. Szymon Perzich jest jedną z tych siedmiu znanych, zasłużonych postaci związanych z Tworkowem, które już mają, albo będą miały swoje miejsce w „Polskim słowniku biograficznym”.

Dr Ryszard Kincel

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com