Katówka. Raciborski plac straceń

Katówka. Raciborski plac straceń

Christoph Sottor. Położenie raciborskiego miejsca straceń złoczyńców od dawna jest obiektem spekulacji. Miejscowi Ślązacy mówili na to miejsce Katowka. W polskim brzmieniu to katówka. Na starych planach widnieje z niemieckiego jako Richtplatz.

Nawet ksiądz Augustin Weltzel nie był w stanie podać dokładnego położenia placu, choć pisał swoje dzieje Raciborza raptem trzydzieści lat po jego likwidacji. Publikacje podają, że Katowka (w pol. Katówka) to dawna ulica Raciborza, przy której był dom kata (Scharfrichterei, dziś ulica Węglowa  10).

Nam jednak chodzi o miejsce, gdzie wykonywano wyroki śmierci na skazańcach. Okryty złą sławą Richtplatz. Źródła zbywają go milczeniem. Po likwidacji ludzie szybko zapomnieli o jego położeniu. Dzisiaj musimy domniemywać, gdzie się znajdował. Pomocne okazują się stare plany.

W połowie drogi między więzieniem a kościołem

W Historii Raciborza, opisując procesy czarownic z lat 1663 i 1667, Augustin Weltzel podaje, że tradycyjne przekazy umiejscawiają plac straceń gdzieś w połowie drogi pomiędzy więzieniem na Nowych Zagrodach a kościołem Matki Bożej. Tam, gdzie znajdował się krzyż z placu straceń, przy mostku na Psinie na końcu Nowych Zagród. Badacz dodaje, że plac był gdzieś na zachód od tego miejsca, bliżej kościoła Matki Bożej, a nie przy samej przeprawie na Psiną.

W Historii parafii Pogrzebin (1888) Weltzel opisuje te same procesy czarownic, dodając, że stosy na których spalono nieszczęśnice miały zapłonąć na placu straceń, na zachód od kościoła Matki Bożej. Podane przez ks. Weltzla informacje o „Katowce” są mało pomocne i nawet bałamutne.

Kolonia Vogelsang

Sprawa położenia placu straceń odżyła po 1922 r., gdy rząd niemiecki zaplanował budowę jednego z osiedli dla uchodźców z terenów przyłączonych do Polski i Czechosłowacji. Na miejsce dla „Kolonie Vogelsang” (ulice: Katowicka, Chorzowska, Mysłowicka i Tarnogórska – dzisiaj Częstochowska) wybrano pola położone w połowie ówczesnej ulicy Ocickiej. Dzisiaj ma ona inny przebieg.

Rozległy się głosy sprzeciwu. Tuż obok (budynki po zachodniej stronie ulicy Mysłowickiej) miał się bowiem znajdować plac straceń. Taką lokalizację podał błędnie plan Raciborza i przedmieść z 1905 roku. Był wykonany niestarannie. W tym miejscu na planie źle zaznaczono podział pól na południe od ulicy Ocickiej. Na jednym z nich oznaczono dawny plac straceń. Było to pole w miejscu przyszłej ulicy Mysłowickiej.

Taką błędną lokalizację pokazywał także ogólnie dostępny plan miasta wydawnictwa Pharus z 1914 r. W miejscu gdzie ulica Ocicka skręcała nieznacznie na południowy-zachód (dzisiejsza ulica Pszczyńska), na polach umieszczono napis „dawny plac straceń”. Plan Pharusa, który każdy mógł kupić w księgarniach, przyczynił się do protestów w sprawie lokalizacji kompleksu budynków. Osiedle jednak tu zbudowano. W następnym wydaniu planu Raciborza Pharusa z 1924 obok nowych ulic widnieje nadal napis „ehemalige Richtplatz”.

Symbol szubienicy

Autorzy wskazanych wyżej map byli jednak w błędzie. Wiemy o tym z planów przedmieść i map topograficznych Raciborza i okolic z czasów, kiedy plan straceń jeszcze funkcjonował. Richtplatz nie znajdował się tuż obok ulicy Mysłowickiej, ale bardziej na zachód.

Na mapie topograficznej Reglera z 1764 roku, poniżej dzisiejszej ulicy Pszczyńskiej, widnieje symbol szubienicy. To prawidłowa lokalizacja. Na nowszej mapie topograficznej z 1825 roku to miejsce jest jeszcze lepiej pokazane.

Plac wskazano prawdopodobnie na wykonanych w skali 1:24 000 mapach topograficznych prawobrzeżnej części Górnego Śląska, obejmujących jednak również lewobrzeżny Racibórz. To mapa Hammera z 1782 r. i mapa Wassenbacha z 1796 r. Nie miałem jeszcze do nich wglądu, ale jeśli obejmują obszar w okolicach kościoła Matki Bożej, to powinien być na nich symbol szubienicy.

Przy drodze do Opawy

Najbardziej prawdopodobny kształt i wielkość placu straceń pokazany jest na planie przedmieść Raciborza z 1810 roku, a jego najbardziej prawdopodobna lokalizacja na mapie topograficznej z 1825 roku.

Na egzemplarzu Situations-Plan von den angrenzenden Ortschaften der Stadt Ratibor, welche ueber ¼ bis ½ Meile entfernt liegen, znajdującym się w Archiwum Państwowym w Opolu, zaznaczono bardzo wyraźnie Richt Platz. Dodajmy, że na kopii tego planu z 1811 r., będącej w zbiorach Staatsbibliothek Berlin, placu straceń nie zaznaczono.

Katowka była położona nieznacznie na zachód od dawnego skrzyżowania drogi ze Starej Wsi (dawny przebieg ulicy Mariańskiej) z traktem do Opawy (chodzi tu o jego pierwotny przebieg, przed 1925 r., kiedy to ul. Ocicka została „wyprostowana”). Plac straceń był po południowej stronie tej drogi.

Richt Platz na planie 1810 r. ma kształt prostokąta, wedle szacunków o wymiarach 50 x 30 metrów. Jego krótszy bok przylegał do traktu na Opawę. Po południowej stronie placu zaznaczono skarpę, co może sugerować, że był to wyrównany plac.

Zielona łąka

Podobne położenie placu straceń pokazuje mapa topograficzna z 1825 roku. To mapa z tzw. Urmesstischblaetter, czyli poprzedniczek późniejszych map stolikowych topograficznych (Messtischblaetter), które wprowadziły obowiązującą do dzisiaj siatkę kartograficzną arkuszy map topograficznych.

Arkusz ma już taki rozmiar jak na późniejszych mapach stolikowych topograficznych i taką samą skalę (1:25 000), ale różni się trochę graficznie od standardów przyjętych dla Messtischblatt. Urmesstischbletter przechowywane są w Kartenabteilung SBB. Arkusz „Ratibor” ma tam sygnaturę: K 14 II L 50.

Na tej mapie plac straceń to zielona łąka na wschód od kościoła Matki Bożej. Pomiędzy posesją, na której jest kościół, a placem straceń jest tylko małe pole trochę większe od Katowki. Łąka nie jest opisana jako „Richtplatz”, bo prawdopodobnie w tym okresie miejsce to przestało pełnić pierwotną rolę. W porównaniu z planem z 1810 r., plac jest przesunięty na wschód od skrzyżowania drogi ze Starej Wsi z traktem do Opawy. Taka lokalizacja placu straceń jest najbardziej prawdopodobna. Mapa topograficzna jest bowiem dokładniejsza od planu z 1810 roku.

Prostowanie ulic

Pozostaje kwestia lokalizacji placu straceń w dzisiejszej topografii miasta. Miejsce to bardzo się zmieniło. Zmieniono przebieg dawnych dróg. W latach 70. XX wieku, gdy planowano osiedle familoków „Nowe Zagrody”, pozmieniano przebieg wszystkich ulic. Wyprostowano bieg ulicy Mariańskiej (dawna droga ze Starej Wsi). Dzisiejsze skrzyżowanie ulicy Mariańskiej z ulicą Ocicką znajduje się o 100 metrów bardziej na wschód od starego skrzyżowania. Było ono (od ok. 1925 r.) obok dzisiejszej drogi dojazdowej do północnej części osiedla „Nowe Zagrody”, tej obok ogrodów klasztoru Annuntiata.

Ulica Ocicka też ma zmieniony przebieg i to już od ok. 1925 r., gdy od obecnego skrzyżowania ulic: Mariańska, Mysłowicka i Pszczyńska zrobiono połączenie z ul. Jana Pawła II (wtedy część Starowiejskiej), obok klasztoru Anuntiata. Dawna trakt opawski biegł od tego skrzyżowania ulicą Pszczyńską (jedyny fragment tej drogi na jej dawnym biegu), na jej końcu skręcał prosto na zachód, przecinając w połowie środkowy budynek SP 18 (dawniej Gimnazjum nr 3). Mniej więcej na środku skweru przy szkole znajdowało się skrzyżowanie z dawną drogą ze Starej Wsi. Na boisku szkolnym trakt skręcał wielkim łukiem na południe. Dalej biegł wzdłuż posesji kościoła Matki Bożej i na południe od świątyni skręcał w ulicę Górną. Jej bieg pokrywa się z dawną drogą do Opawy.

W 1925 r. zlikwidowano też wielki łuk traktu opawskiego obok posesji kościoła Matki Bożej. Przedłużono ul. Pszczyńską do ul. Starowiejskiej (dzisiaj ul. Jana Pawła II). Drużka dla pieszych pomiędzy ul. Jana Pawła II i ul. Żorską, to we fragmencie dawna ul. Pszczyńska.

Dziś stoi tu blok

Przyjmując, że położenie łąki po placu straceń na mapie z 1825 r. jest prawidłową lokalizacją Katowki, to na dzisiejszym planie miasta wskazałbym styk ulicy Pszczyńskiej i ulicy Żorskiej. Plac Straceń znajdował się po południowej stronie ulicy Pszczyńskiej, na parkingu i skwerze przed familokiem na ul. Mysłowickiej 10 . Cały blok mieszkalny Mysłowicka 10 znajduje się na byłym placu straceń. Szubienica stała zapewne na środku tego placu, czyli przed blokiem Mysłowicka 10.

Lokalizacja placu straceń na planach Pharusa z 1914 roku i 1924 roku jest podobna, jednak od bloku po zachodniej stronie ulicy Mysłowickiej (tej części biegnącej na południe) do miejsca z moją lokalizacją placu straceń to ponad 60 metrów (zmierzyłem odległość na zdjęciach geoportal.gov.pl). Tam zmieściłby się jeszcze jeden taki plac.

Od więzienia do miejsca kaźni

W wyborze miejsca pod plac straceń ważne było położenie więzienia w mieście. Skazańców nie wożono na drabiniouku przez całe miasto. Więzienie znajdowało się zawsze w pobliżu jednej z bram miasta, a plac straceń przy prowadzącej do niej drodze. Skazańca ładowano na wóz i przewożono na miejsce kaźni. Wybierano miejsca odludne, w pobliżu cmentarza. Tak musiało być z raciborską Katowką.

Od 1574 r. raciborskie więzienie znajdowało się w budynkach dobudowanych do jednej z bastei w murach miasta przy Bramie Nowej. Baszta więzienna była wcześniej basteją w murze miasta, a obecną formę otrzymała po przebudowie na więzienie. Wybrano to miejsce, bo było w pobliżu drogi na plac straceń. Wcześniej więzienie prawdopodobnie również znajdowało się w tym kwartale miasta.

Cmentarz epidemiczny

Położenie placu obok kościoła Matki Bożej także nie jest przypadkowe. Co prawda legenda podaje, że kościół Matki Bożej zbudowano ok. 1432 roku, ale w niemieckich opracowaniach dotyczących świątyń drewnianych, przy opisie tej z Pawłowa, pojawia się data rok 1338. Dodajmy, że do tej miejscowości w gminie Pietrowice Wielkie przeniesiono stary kościół Matki Bożej. W pierwotnym miejscu rozebrano go w 1723 r., a cztery lata później wzniesiono w nowej lokalizacji. Był tu do 1905 r.

Powstanie już w XIV w. kościoła i cmentarza przy starym trakcie z Raciborza do Opawy było związane z epidemiami dżumy. Od I połowy XIV wieku do II poł. XVII wieku dziesiątkowały ludność Śląska. W topografii historycznej Raciborza brakuje wzmianki o cmentarzu epidemicznym, a taki cmentarz musiał się gdzieś znajdować. Zakazywano grzebania zmarłych na dżumę na miejskich cmentarzach. Musiało się to odbyć daleko poza murami.

Aż do ostatniej ćwierci XVIII wieku w pobliżu kościoła Matki Bożej nikt nie chciał mieszkać. Dopiero z końcem XVIII wieku zmuszono ludzi do budowania tu domów. W ramach kolonizacji fryderycjańskiej założono Kolonię Ocice (na ul. Górnej), obok funkcjonującej miejskiej cegielni.

Pierwszy kościół w tym miejscu miał inne wezwanie, prawdopodobnie św. Barbary albo św. Krzyża. Został zniszczony podczas najazdów husyckich. W 1432 r. odbudowano go, dając nowe patrocinium Matki Bożej. Raczej nie zmieniło to przeznaczenia przykościelnego cmentarza. Dalej chowano tam ofiary epidemii.

Honorowe pochówki

Możliwe, że na cmentarzu tym grzebano także osoby stracone na Katowce, uznane za godne pogrzebania w poświęconej ziemi. Zdarzało się, że rodziny skazańców wykupywały zwłoki i za zgodą sądu mogły je pogrzebać na nekropolii.

Przykłady takich honorowych pochówków znaleziono podczas wykopalisk na byłym cmentarzu obok kościoła św. Jakuba. Odkryto tam szczątki osób ściętych mieczem. Pochowanie ich na cmentarzu klasztornym było możliwe po uznaniu za godnych chrześcijańskiego pogrzebu. Pochówki ściętych pochodzą chyba z okresu, gdy plac straceń jeszcze nie funkcjonował, czyli z XIII bądź XIV w. Być może w mieście wykonywano egzekucje honorowe. Jeżeli sąd się zgodził, skazaniec pochodzący ze szlachty czy obywatel miasta mógł być stracony na rynku i pochowany na cmentarzu. Ci skazańcy, których pochówkiem nikt się nie interesował, byli grzebani na skraju placu straceń lub jeżeli była tam murowana szubienica, to w jej wnętrzu.

Długi katalog kar

Możliwy okres lokalizacji raciborskiego placu straceń to połowa XIV wieku, choć prawdopodobnie był to XV wiek. Wiadomo, że w przeszłości obowiązywał długi katalog kar cielesnych i różne sposoby wykonywania kar śmierci. W czasach Piastów, Przemyślidów i Habsburgów złoczyńców wieszano na szubienicy, a mordercom kat ścinał głowę toporem albo mieczem. Bardziej honorowe było ścięcie mieczem. Często stosowano kary okaleczenia. Kary więzienia były czymś rzadkim. Utrzymanie skazańca kosztowało i trzeba było go pilnować. Osoby skazane przez sąd poddawano karze cielesnej i wypuszczano na wolność.

Pierwotnie kary śmierci wykonywano na raciborskim rynku. Po powstaniu placu straceń przeniesiono je poza miasto. Na placu musiała stała więc szubienica i podium, na którym wykonywano karę ścięcia lub okaleczenia. Niestety, nie zachowały się przekazy jak wyglądał plac straceń i czy była na nim także murowana szubienica, tak jak w innych znaczących ośrodkach sądowych, np. w Opolu. Możliwe, że wyposażenie placu było zmieniane w zależności od potrzeb. Na placu palono także skazańców na stosie.

Wprowadzenie gilotyny

Po przyłączeniu Śląska do Prus (1742) zmieniły się zwyczaje wykonywania kary śmierci. Skazanych na śmierć ścinano mieczem, a później przy pomocy gilotyny. Szubienice nie były już potrzebne i na całym Śląsku zaczęto je rozbierać. O tym jak wyglądał plac straceń w czasach pruskich, mamy pewne wyobrażenie na przykładzie opolskiego miejsca kaźni. Zachował się jego opis. Oprócz podium do ścinania skazańców, były tam jeszcze duże koła od wozów, do których przywiązywano ciała ściętych, a także pale, na które wbijano ich głowy. Na Katowce pewnie też było coś takiego.

Każde wykonywanie kary śmierci, okaleczenia czy chłosty było zawsze widowiskiem, gromadzącym wielu gapiów. Dlatego nie należy się dziwić rozmiarom raciborskiego placu straceń. Mógł pomieścić dużą liczbę widzów. Jeżeli dzień egzekucji wypadał na dzień roboczy, właściciele wsi dawali poddanym wolne, żeby mogli wziąć udział w spektaklu. Mieszkańcy Raciborza mieli do Katowki daleko, ale większość z nich nie przepuszczała okazji, by współtworzyć grono widzów.

Plac straceń przestał istnieć około 1820 roku. Epoka rewolucji francuskiej i napoleońska wprowadziła znaczne zmiany w prawodawstwie i sądownictwie. Kodeks zmienił także prawo w Królestwie Pruskim. Powstawały sądy, więzienia i zrezygnowano z publicznego wykonywania kary śmierci. Katowka nie była już potrzebna. Najpierw zamieniono ją na łąkę, a później na pole.

Kat należał do elity

Profesja kata była elitarna, ale i hańbiąca, dziedziczona z ojca na syna. W Raciborzu zawód ten zaliczono do rzemiosła. Kaci mieli swój cech. Wzmianka o katowskiej gildii pochodzi z 1787 r. Kaci nie mogli sprawować żadnych urzędów ani wykonywać innych zawodów. Powstawały całe klany rodzin katowskich. Członek rodziny kata mógł znaleźć żonę czy męża tylko w innej rodzinie katowskiej.

Do wykonywania zawodu kata wymagane było posiadanie dużej wiedzy, umiejętność czytania i pisania oraz znajomość anatomii. Wykształcenie było konieczne do właściwego wykonywania obowiązków związanych ze stosowaniem tortur. Na etapie przesłuchania musiały być one bolesne, ale nie wiążące się z trwałym kalectwem czy śmiercią. Na etapie egzekucji nie mogły spowodować przedwczesnej śmierci skazanego.

Kat wyróżniał się spośród innych mieszczan jaskrawym strojem, a w krajach niemieckich, w tym na Śląsku, w czasie egzekucji zakładał na głowę kaptur z maską. Henker, tak nazywano kata na Śląsku, zajmował się nie tylko egzekucjami i torturami. Dbał także o porządek w mieście. Miał do tego pomocników zwanych hyclami. Usuwali padlinę, czyścili szalety miejskie, wyłapywali bezpańskie psy i koty.

Christoph Sottor (Niemcy)

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com