Racibórz w pierwszych tygodniach III powstania śląskiego

Racibórz w pierwszych tygodniach III powstania śląskiego

Przed 5 laty, z okazji 95. rocznicy powstania, na łamach portalu „naszraciborz.pl” przestawiłem w 6 długich odcinkach przebieg powstania w powiecie raciborskim do bitwy nad Olzą. Było to pierwsze, i jak na razie jedyne, przedstawienie ówczesnych wydarzeń na podstawie źródeł niemieckich i dokumentów polskich z archiwum powstań śląskich. To, co wówczas napisałem, przypominam w nieco skróconej formie. Z 6 części zrobiłem 3. Pierwsza część dotyczy pierwszych tygodni powstania. Trzecia część będzie dotyczyła przebiegu bitwy nad Olzą.

W ostatnich dniach kwietnia 1921 roku wszystko wskazywało, że dojdzie do kolejnego konfliktu zbrojnego o Górny Śląsk. Taka miała być reakcja strony polskiej na przegrany plebiscyt z 20 marca 1921 roku i niekorzystne plany podziału Górnego Śląska. Spodziewając się niekorzystnego wyniku plebiscytu, strona polska już od 1920 roku rozpoczęła przygotowania do zbrojnej aneksji większości obszaru plebiscytowego. W powiatach z przewagą ludności polskojęzycznej i wielkich miastach Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska (POW – GŚl.) rekrutowała nowych członków, gromadziła broń, prowadziła akcje wywiadowcze. W końcu kwietnia 1921 roku POW – GŚl. liczyła ok. 40 000 członków, w tym 2105 w powiecie raciborskim.

Strona niemiecka spodziewała się, że Polacy nie pogodzą się z wynikami przegranego plebiscytu i proponowanym podziałem Górnego Śląska. Po wycofaniu w styczniu 1920 roku Reichswehry z obszaru plebiscytowgo, członkowie paramilitarnej Organisation Escherich (Orgesch) utworzyli tajną organizację Kampforganisation Oberschlesien – Selbstschutz Oberschlesien (S.S.O/S; Samoobrona Górnośląska). Także rekrutowano członków, gromadzono broń. Według doniesień wywiadu POW, w kwietniu 1921 roku Selbstschutz liczył ok. 20000 – 25000 ludzi. Z tego połowa była w powiatach okręgu przemysłowego.

W powiecie raciborskim Selbstschutz miał liczyć 4600 członków. To chyba mocno zawyżony szacunek. Inny raport, z lutego 1921, oceniał liczebność Selbstschutz w powiecie na 400 członków. Powiat raciborski wraz z powiatami pszczyńskim, rybnickim, głubczyckim, prudnickim, kozielskim tworzył Okręg „Süd”(„Południe”). Sztab okręgu znajdował się najpierw w Rybniku, a potem w Raciborzu. Dowódcą grupy „Południe” był podpułkownik baron Johannes von Reibnitz (z Łan w pow. kozielskim, służył m.in. w Regimencie Huzarów „Graf Goetzen“ (2. Schlesisches) Nr. 6 w Głogówku jako szef szwadronu). Całość Selbstschutzu na Górnym Śląsku podlegała sztabowi „Odcinka Śląsk” we Wrocławiu, na którego czele stał generał porucznik Arnold Lequis. Dowództwu „Odcinka Śląsk” podlegało dowództwo „Civil Formationen”    („C.F.”) w Głogówku na czele z dr Carlem Spieckerem i majorem Beckmannem. Po odwołaniu majora Beckmanna jego miejsce zajął podpułkownik Friedrich von Schwarzkoppen.

Według doniesień wywiadu POW – GŚl. w okręgu przemysłowym i powiatach z przewagą ludności polskojęzycznej większość członków Selbstschutzu stanowili mieszkający tam Niemcy. Natomiast w powiatach po lewej stronie Odry (powiaty raciborski i kozielski) większość członków Selbstschutzu stanowili dwujęzyczni Ślązacy, mówiący po polsku i po niemiecku. „Zniemczony żywioł polski” wg raportu majora Bronisława Sikorskiego z 1920 roku dla polskiego Ministra Spraw Wojskowych(później ppłk, od marca 1921 w POW – GŚl.).

Wielu członków tak Selbstschutzu jak i POW – GŚl. znalazło się, po II powstaniu śląskim (sierpień 1920) w polsko-niemieckiej policji plebiscytowej Apo (Abstimmungspolizei). Członkowstwo w Apo wykorzystywano (zwłaszcza strona polska) do dostępu do magazynów broni, infrastruktury militarnej i komunikacyjnej (telegrafy, radiostacje).

Jeszcze przed plebiscytem, w marcu 1921 roku, Francuzi, sprzyjający otwarcie stronie polskiej, na podstawie informacji zebranych przez wywiad POW – GŚl. przystąpili do rozbijania struktur Selbstschutzu. Aresztowano wielu członków organizacji, w tym, 27 kwietnia, piętnastu na terenie powiatu raciborskiego. Do końca kwietnia Francuzi zlikwidowali także liczne magazyny broni i amunicji Selbstschutzu.

5 maja 1921 roku Konferencja Pokojowa w Paryżu miała podjąć decyzję o podziale Górnego Śląska. Przedstawiciele Komisji Międzysojuszniczej przygotowali projekty podziału Górnego Śląska. Francuzi z generałem Henri Le Rondem forsowali projekt Korfantego – wszystkie powiaty wschodnie do Odry pod Opolem i z okręgiem przemysłowym dla Polski (tzw. linia Korfantego). Według projektu angielsko-włoskiego pułkownika Harolda Percivala i generała Alberto De Marinisa, Polska miała otrzymać powiaty rybnicki i pszczyński oraz skrawki powiatu katowickiego, zaś powiaty północno – wschodnie i cały obszar przemysłowy miały przypaść Niemcom. Cały obszar po lewej stronie Odry miał pozostać przy Niemczech. 30 kwietnia szczegóły projektu angielsko – włoskiego „przeciekły” do polskich gazet. ”Oburzona” strona polska 2 maja ogłosiła strajk generalny. Doszło do licznych antyniemieckich demonstracji.

Wybuch powstania

Już w początkach kwietnia plan powstania opracowany przez szefa sztabu POW – GŚl. podpułkownika Macieja Mielżyńskiego (z poznańskiego) i Dowództwo Okręgu Generalnego w Poznaniu, został zatwierdzony przez Ministra Spraw Wojskowych generała Kazimierza Sosnkowskiego i Szefa Sztabu Generalnego generała Władysława Sikorskiego. Powstaniu sprzeciwiał się premier Wincenty Witos, ale z jego zdaniem się nie liczono. Rozkaz do wybuchu powstania 3 maja wydano 22 kwietnia – tydzień przed tym, gdy „oburzony” lud śląski rozpoczął protesty przeciwko angielsko-włoskiemu, projektowi podziału Górnego Śląska.

W nocy z 2 na 3 maja powstanie rozpoczęło się akcją ”Mosty”. Grupy specjalne POW – GŚl. wysadziły mosty na liniach kolejowych prowadzących do okręgu przemysłowego. Dotychczasowy Polski Komisarz Plebiscytowy Wojciech Korfanty ogłosił się dyktatorem powstania. Komendantem wojsk powstańczych został ppłk. Maciej Mielżyński. Plany przewidywały opanowanie obszaru plebiscytowego do tzw. linii Korfantego i likwidację oporu niemieckiego na zajętych obszarach. Grupa „Zachód” POW – GŚl. otrzymał zadanie: oczyścić teren i opanować w rejonie Raciborza, do Birawa prawy brzeg Odry i o ile możliwe, przyczółek Raciborza.

Atak główny na Racibórz miał poprowadzić ppłk. Bronisław Sikorski (z poznańskiego, od marca 1921 w POW – GŚl)połączonymi siłami grupy „Zachód”. W skład grupy „Zachód” POW – GŚl. wchodziły 4 pułki: 1.-rybnicki, 2.-żorski, 3.-wodzisławski i 4.-raciborski. Dowódcą 4.P ułku (raciborskiego) był sierżant (!) Alojzy Seget z Lubomii. W POW-GŚl. starano się by na czele pułków stali oficerowie wywodzący się z powiatów, których mieszkańcy tworzyli pułk. W powiecie raciborskim znalazło się jedynie 3 oficerów, którzy zostali członkami POW – GŚl., wszyscy posiadali polskie stopnie oficerskie. Jeden z nich to  kapitan Karol Grzesik z Siedlisk (dowódca Grupy „Wschód”), drugi to kapitan Jan Keller z Pogrzebienia (szef sztabu Grupy „Środek”), a trzecim był kapitan Jan Wyglenda z Brzeźnicy (zastępca dowódcy grupy „Północ”). Z braku oficerów na dowódcę pułku raciborskiego wyznaczono sierżanta Alojzego Segeta, który ten stopień otrzymał po krótkim kursie podchorążych w Warszawie (w armii niemieckiej był Obergefreitrem). W trakcie powstania ok. 3/4 oficerów POW – GŚl. wywodziło się z „ochotników” spoza Górnego Śląska. Oddziałom, gdzie dowódcami nie byli oficerowie, przydzielano doradców wywodzących się z Wojska Polskiego i to oni faktycznie nimi dowodzili.

Opanowanie terenów do linii Korfantego przez powstańców przebiegło szybko i bez większego oporu ze strony Selbstschutzu. Powstańcy nie zdołali jednak opanować dużych miast okręgu przemysłowego – Gliwic, Zabrza, Bytomia, Katowic. Jedynie w powiecie rybnickim doszło do ciężkich walk z oddziałami Selbstschutzu i wojskami włoskimi. Najcięższe walki toczyły się o Paruszowiec i Rybnik oraz w Jastrzębiu i Rudach. W walkach w powiecie rybnickim, w pierwszych dniach powstania, Włosi stracili 19 żołnierzy. 95 było rannych.

Zadanie zajęcia terenów powiatu raciborskiego na wschód od Odry otrzymał 4. pułk – raciborski, liczący ponad 1500 powstańców. Większość z powstańców pochodziła z wiosek na prawym brzegu Odry. Z Raciborza i lewego brzegu było ok. 150 powstańców. Pierwszy dzień powstania zajęło kompaniom pułku raciborskiego zajmowanie wiosek po prawej stronie Odry, obsadzenie mostów przez Odrę (kolejowy Chałupki – Wodzisław i trzy drogowe: Krzyżanowice-Buków/Lapatsch Brücke i Ciechowice – Grzegorzowice/Schichowitzer Brücke, Zabełków – Olza/Olsa Brücke) oraz likwidacja pojedynczych miejsc oporu Selbstschutzu. Wsie po prawej stronie Odry były w większości propolskie i ich zajmowanie przebiegło bez większych problemów. Na opór Selbstschutzu pułk raciborski natrafił w Nędzy, gdzie Niemcy bronili dworca i węzła kolejowego. Słabo uzbrojeni i wyszkoleni powstańcy nie byli w stanie zdobyć Nędzy i wycofali się. Nędzę zajęto dopiero po wycofaniu się Niemców na lewy brzeg Odry. Dalsze działania w kierunku na Racibórz miały być podjęte po przybyciu pułku rybnickiego i dozbrojeniu pułku raciborskiego.

Racibórz w pierwszym dniu powstania

Gdy do Raciborza zaczęły dochodzić wieści o wybuchu powstania, powstańcy byli już w wioskach w najbliższym sąsiedztwie przedmieść Raciborza na prawym brzegu Odry. Otoczyli łukiem Racibórz – od Łęgu i Zawady Książęcej nad Odrą na północ od Raciborza, przez Markowice, Dębicz, Lukasyny, Brzezie, po brzeg Odry na południe od Płoni. Powstańcy obsadzili też prawy brzeg Odry od Łęgu do wsi Ruda, na północ od Raciborza i od Płoni po wieś Olza przy czeskiej granicy na południu.

Do Raciborza z wiosek na prawym brzegu wieści, że na coś się zanosi, dotarły 2 maja wieczorem. Donoszono o zbierających się grupach. W nocy ucichły telefony i telegrafy. Powstańcy pozrywali druty telefoniczne i telegraficzne. Rano 3 maja (był to wtorek) kursowały normalnie pociągi. Ten z Raciborza do Kędzierzyna dojechał tylko do Nędzy. Tam powstańcy wyrzucili wszystkich z pociągu. Ludzie pieszo wracali do Raciborza. Około 10 rano  Raciborzu było słychać odgłosy karabinów maszynowych. Zaniepokojeni mieszkańcy Raciborza wysłali do dowódcy wojsk włoskich majora Invrea delegację z niemieckim komisarzem plebiscytowym dr Reinholdem Weigelem. Delegacja postulowała obsadzenie przez Włochów mostów i dróg wjazdowych do miasta. Będący w delegacji przywódca związkowy Oswald Machill wrócił właśnie z podróży samochodem do Katowic i zdał relację z sytuacji na terenach zajmowanych przez powstańców. Podróż z nim odbywał baron Karl von Mengden. Pod Gliwicami powstańcy zatrzymali ich samochód, wywlekli z auta barona i go zastrzelili. Major Invrea obiecał obsadzenie mostów.

W godzinach popołudniowych do majora Invrea udała się kolejna delegacja złożona z właścicieli majątków, przywódców partii politycznych i związków zawodowych na czele z Eduardem von Banck (Regierungsassessor, właściciel majątków w Wojnowicach i Kornicy). Delegacja zażądała wydania broni, żeby można było podjąć obronę miasta przed nadciągającymi powstańcami. Major Invrea odrzucił te żądania, ale dał „ciche” zezwolenie na obsadzenie rogatek miasta przez Selbstschutz. Major Invrea nie posiadał wtedy żadnych informacji o atakach wojsk powstańczych na oddziały włoskie w powiecie rybnickim. Oburzona delegacja udała się na Polkoplatz (plac Wolności) do siedziby Niemieckiego Komisariatu Plebiscytowego w budynku Nowego Zakładu dla Głuchych. Przed siedzibą Komisariatu Plebiscytowego gromadziły się w tym czasie tłumy mężczyzn zgłaszających na ochotnika do Selbstschutzu i setki uchodźców, którym udało się wydostać z terenów zajętych przez powstańców. Konieczne stało się zorganizowanie pomocy dla uchodźców i zdobycie broni dla chcących bronić miasta.

Organizacji Selbstschutzu podjął się jedyny wtedy obecny tam oficer, porucznik von Scheele. Adwokat Herbert Thienel miał reprezentować raciborski Selbstschutz w sprawach politycznych. W Zakładzie dla Głuchych zorganizowano dwa biura meldunkowe, gdzie zgłaszali się ochotnicy. Po przebadaniu przez lekarza i stwierdzeniu przydatności do służby wojskowej byli kierowani do formowanych kompanii. Brakowało broni dla ochotników. Jeżeli ktoś miał jakąś strzelbę czy karabin, to ją przynoszono do kwatery Selbstschutzu. Rozbrojono też polskich policjantów Apo, kolejarzy i broń przekazano Selbstschutzowi. Do wieczora zdołano utworzyć małe oddziały, które miały obsadzić rogatki miasta. 60 kolejarzy i niemieckich policjantów Apo obsadziło nasyp linii kolejowej do Nędzy. Wieczorem także major Invrea zdecydował się wysłać żołnierzy do obsadzenia rogatek miasta. Patrole włoskie miały dzień i noc patrolować miasto. Obawiano się powstańczej dywersji i prób wysadzenia mostów.

W kwaterze Selbstschutzu zorganizowano też punkt łączności telefonicznej. W nocy z 2 na 3 maja powstańczy dywersanci pozrywali druty telefoniczne i telegraficzne   wzdłuż lewego brzegu Odry. Przez cały dzień nie było żadnych informacji o sytuacji na mostach przez Odrę na południe od Raciborza. Pod wieczór zdołano naprawić uszkodzone linie telefoniczne i uzyskano połączenie z innymi miejscowościami.

Z Krzyżanowic przyszły niepokojące wiadomości i wezwania o pomoc. Powstańcy obsadzili mosty przez Odrę, na lewym brzegu zajęli Zabełków i Roszków i szykowali się do ataku na Krzyżanowice z Bukowa przez Lapatsch Brücke. Na miejscu nie było żadnych sił, które mogły by bronić Krzyżanowic. Miejscowi policjanci Apo uciekli do Raciborza. Pozostały na miejscu celnik Janotta zdołał zebrać grupę 16 członków Selbstschutzu i obsadził z nimi przyczółek mostu na lewym brzegu Odry. 17 obrońców miało przeciwko sobie 362. kompanię 4 pp powstańców z karabinem maszynowym i 180 powstańcami. Spodziewano się też ataku od południa na miejscowość.

Władze Krzyżanowic zdołały się skontaktować z centralą Selbstschutzu w Raciborzu i wzywały do przysłania posiłków. Racibórz jednak nie był w stanie przyjść z pomocą Krzyżanowicom. Dopiero formowano kompanie, które miały bronić Raciborza. Żeby jakoś wspomóc krzyżanowiczan skontaktowano się z Krzanowicami. Wezwano do zwoływania ludzi i sformowania oddziału, który wspomógłby obrońców mostu przez Odrę. Na bicie dzwonów zebrała się uzbrojona grupa członków Selbstschutzu, która gotowa była się udać do Krzyżanowic. Jako że miejscowi gospodarze odmówili wypożyczenia wozów z końmi, krzanowiczanie musieli te 13 kilometrów do mostu przebyć piechotą. W Raciborzu zdecydowano się też jednak wysłać pomoc dla Krzyżanowic. Naprędce sformowano 4 Kompanię Selbstschutz „Ratibor” pod dowództwem Zelnicka. 40-osobowy oddział przetransportowano do Krzyżanowic pociągiem. Obydwa oddziały, krzanowicki i Zelnicka, trafiły prawie jednocześnie do Krzyżanowic. Obrońcom mostu kończyła się już amunicja.

Organizacja obrony Raciborza i walki o mosty przez Odrę.

Noc z 3 na 4 maja w Raciborzu upłynęła w napięciu w oczekiwaniu na atak powstańców na miasto. W nocy 30 kolejarzy i 15 niemieckich policjantów Apo, broniących dworca i węzła kolejowego w Nędzy, przeprawiło się na lewy brzeg Odry. Przyłączyli się do raciborskiego Selbstschutzu. W nowym Zakładzie dla Głuchych trwała dalsza organizacja kompanii Selbstschutzu. Do miasta napływali też kolejni uchodźcy.

W nocy z 3 na 4 maja trwało formowanie kompanii. Po południu 3 maja do Raciborza zaczęli się zjeżdżać oficerowie byłej Armii Niemieckiej, weterani I wojny światowej. Większość z nich wywodziła się z rodzin ziemiańskich albo urzędniczych. Objęli oni dowództwo nad formowanymi kompaniami. 1 Kompanię Selbschutz Ratibor objął Riedel, 2 Kompanię porucznik Otto Höhne (biogram generała Otto Höhne przedstawiłem w artykule „Raciborscy bohaterowie I wojny światowej” 25.07.2014), 3 Kompanię Horstmann, a 4 Kompanię Zelnick.

O godzinie 21 jako pierwsza na swoje pozycje wyruszyła 1 kompania Riedla. 40 ludzi obsadziło odcinek na lewym brzegu Odry, od Proszowic do Miedoni. Kompania miała bronić przeprawy promowej na północ od Miedoni. W nocy na swoje pozycje wyruszyły pozostałe kompanie. 2 Kompania Höhne zajęła pozycje na lewym skrzydle, od cegielni nad Odrą po Ostróg. O 21:30 3 Kompania Horstmanna obsadziła lewy brzeg Odry od mostu Bernerta do cukrowni oraz prawe skrzydło na Ostrogu, od ulicy Rybnickiej, wzdłuż wału przeciwpowodziowego (ul. Szkolna) po „Villa Nova” (na skrzyżowaniu ul. Szkolnej i Piaskowej). 60 kolejarzy i niemieckich policjantów Apo obsadziło nasyp linii kolejowej do Nędzy. Wieczorem także major Invrea zdecydował się wysłać żołnierzy do obsadzenia rogatek miasta. Patrole włoskie miały dzień i noc patrolować miasto. Obawiano się powstańczej dywersji i prób wysadzenia mostów.

W Opolu Międzysojusznicza Komisja Rozjemcza, ulegając żądaniom strony niemieckiej, zdecydowała o ogłoszeniu stanu wojennego na całym obszarze plebiscytowym i wyraziła zgodę na tworzenie Straży Obywatelskich (Bürgerwehr). Podjęto też decyzję o wzmocnienie policji plebiscytowej Apo. Polscy policjanci Apo mieli być zastąpieni przez 3000 policjantów górnośląskiego pochodzenia. Wieczorem 4 maja ok. godziny 19.00 doszło w siedzibie Powiatowych Kontrolerów Plebiscytowych w Landszafcie do konferencji kontrolerów z władzami miasta, powiatu, przywódcami partyjnymi i związkowcami. Włoski Kontroler major Carlo Invrea oświadczył, że nie widzi szans na skuteczną obronę miasta przed powstańcami. Francuski Kontroler adiutant Dibout postulował przekazanie miasta powstańcom.

Pomysły poddania miasta spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem nadburmistrza Maxa Westrama, Landrata (starosta) Augusta Wellenkampa i przywódców partyjnych m.in. Partii Centrum, narodowców (Deutsch Nationale), Oswalda Machilla z socjalistycznych wolnych związków zawodowych oraz niemieckiego komisarza plebiscytowego dra Reinholda Weigela. Po wielogodzinnej burzliwej dyskusji major Invrea uległ i obiecał, że zrobi wszystko żeby obronić miasto przed powstańcami. W nocy z 4 na 5 maja na całej linii frontu, od Olzy przy czeskiej granicy do Raciborza trwała strzelanina i ostrzał granatnikami pozycji Selbstschutzu.

W czwartek 5 maja, w święto Wniebowzięcia, Racibórz obiegła rankiem wieść, że w nocy Włosi opuścili miasto. Pogłoska ta okazała się nieprawdziwa. Do Raciborza przybył 2. Batalion 135. Pułku Piechoty „Kampania” wojsk włoskich. Generałowi De Marinis i pułkownikowi Percival z Międzysojuszniczej Komisji Rozjemczej udało się zawrzeć rozejm z dowództwem powstania (generał Le Rond był w tym czasie w Paryżu, znał termin wybuchu powstania i przezornie opuścił Górny Śląsk, doradzał też stronie polskiej w przygotowaniach do powstania; wrócił do Opola 8 maja). Powstańcy mieli zaprzestać atakowania wojsk włoskich w powiacie rybnickim. Rybnik, Pszczyna oraz Mikołów miały być ponownie obsadzone przez wojska włoskie.

Stacjonujący w Głubczycach i Głogówku 2. Batalion 135. Pułku przesunięto do powiatu rybnickiego. Przejazd przez Racibórz kolumny 2. Batalionu wywołał wrażenie jakby Włosi wycofywali się z Raciborza. Kolumna wojsk włoskich, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, została przepuszczona przez powstańców i udała się do Rybnika. Po dalszych ustaleniach pomiędzy Międzysojuszniczą Komisją i władzami powstańczymi 17 maja wojska włoskie opuściły powiaty rybnicki i pszczyński. Informacja zamieszczona w artykule Jerzego Pająka z 1962 roku „Przebieg III powstania śląskiego na ziemi raciborskiej ([w:]Trzecie Powstanie Śląskie na Ziemi Raciborskiej / oprac. A. Nowara, J. Pająk; Racibórz 1962) jakoby w tym dniu Włosi zaatakowali pozycje powstańcze jest nieprawdziwa (powtarzają ją Z. Kapała i A. Pustelnik w referacie „Pułk raciborski w III powstaniu śląskim” [w:] „Nad Odrą, Olzą i Bierawką podczas III powstania śląskiego”; Bytom 1995). W dokumentach powstańczych Centralnego Archiwum Wojskowego nie ma najmniejszej wzmianki o takim zdarzeniu.

W tym samym dniu (5 maja) do Raciborza przybył rotmistrz von Schaper (prawdopodobnie szwagier albo teść generała Bernharda von Hülsen; generał von Hülsen ożeniony był z Magdaleną von Schaper, córką rotmistrza Otto von Schaper z Mietkowa w powiecie wrocławskim). Rotmistrz von Schaper zajął się organizacją sztabu Selbstschutzu. Sztab i centralę Selbstschutzu przeniesiono na zamek na Ostrogu. Rano 5 maja powstańcy próbowali zdobyć Krzyżanowice, ale zostali odparci. Oddział Selbstschutzu, broniący przeprawy przez Lapatsch Brücke, znacznie się wzmocnił. Napływali ochotnicy z okolicznych wsi – z Rudyszwałdu, Roszkowa, Bieńkowic, Krzyżanowic, Owsiszcz, Chałupek oraz ze wsi Haatsch (w 1922 roku Haatsch przekazano Czechosłowacji, po ustaleniu przebiegu granicy). Dowództwo tej zbieraniny, objął 5 maja kapitan Georg von Werner – Ehrenfeucht (pochodził z Żor, w tym czasie służył w Reichswehrze na Dolnym Śląsku). Jeszcze 4 maja powstańcy opuścili Rudyszwałd i Roszków na lewym brzegu Odry. 5 maja w rękach powstańców pozostawał Zabełków. Wieczorem 5 maja oddziałowi „Werner” udało się wyprzeć powstańców z Zabełkowa i przejąć przyczółki mostowe na lewym brzegu Odry (most kolejowy i most drogowy). Powstańcy zostali wyparci na prawy brzeg Odry.

W Zabełkowie natknięto się na zwłoki dwóch niemieckich nauczycieli zamordowanych przez powstańców. 23 marca w Zabełkowie zamordowano innego niemieckiego nauczyciela i działacza plebiscytowego Görlicha. Na niemieckich nauczycieli powstańców miał szczuć zabełkowski proboszcz ksiądz Walter Gąska. Został aresztowany i przewieziony do więzienia w Raciborzu. W więzieniu przesiedział 7 miesięcy. Po wypuszczeniu został wydalony z niemieckiej części Górnego Śląska.

Polska propaganda i ksiądz Gąska przedstawiali potem inną wersję wydarzeń, która powtarzana jest do dziś. Ta wersja jest raczej dziwna i mało wiarygodna. W tej wersji zabito nie dwóch nauczycieli, a nauczyciela i woźnicę. Miał to być zamach Niemców na księdza. W relacji księdza Gąski, spotkał się on z nauczycielem żeby pograć w karty. Siedzieli przy stole nie tak jak zwykle, tylko zamienili się miejscami. Dlatego zamachowiec, po zabiciu woźnicy, zastrzelił nie tego, co trzeba. Trochę dziwna ta zamiana miejsc. No i dlaczego nauczyciel miałby do księdza przyjeżdżać bryczką? Mieszkał jakieś 300 metrów od plebanii. Tych dwóch nauczycieli zabito 3 maja. Dlaczego niemiecki nauczyciel miałby w tym dniu (wybuchło powstanie) spotykać się z wrogo do niego nastawionym polskim księdzem, z którym nie utrzymywał żadnych kontaktów? Ksiądz Gąska nie był aż tak niewinny w sprawie tego mordu jak później twierdził.

Oddział von Wernera – Ehrenfeucht rozrósł się wkrótce z kompanii do batalionu. Do połowy maja 300-osobowy oddział bronił 20 kilometrowego odcinka lewego brzegu Odry, od Studziennej po Chałupki i pilnował też czeskiej granicy. Czesi po wybuchu powstania obstawili całą granicę z Górnym Śląskiem kordonem wojskowym. W przypadku przekroczenia przez powstańców Odry byli gotowi do zajęcia nadgranicznych gmin z Kietrzem i Głubczycami. 5 maja trwały też walki na przedpolu Raciborza po prawej stronie Odry i na przeprawie promowej na północ od Miedoni. 1. Kompania Riedla wzmocniona ludźmi z Nędzy i policjantami Apo odparła wszystkie ataki. Na prawym brzegu Odry 3. Kompania Horstmana wysłała w stronę Brzezia silny patrol bojowy, który miał rozpoznać siły i rozmieszczenie wojsk powstańczych. Raport patrolu nie napawał optymizmem. Na front pod Raciborzem przybywały nowe oddziały, dobrze uzbrojone.

W Raciborzu Rittmeister von Schaper tylko jeden dzień stał na czele Selbstschutzu. 6 maja rano do Raciborza przybył wyższy stopniem pułkownik Franz von Notz. Do kwatery głównej Selbstschutz trafiali coraz to nowi oficerowie, którzy obejmowali każdą funkcję, jaka była jeszcze wolna do obsadzenia. W trakcie powstania po stronie niemieckiej był nadmiar oficerów i obejmowali oni funkcje przeznaczone dla niższych stopniem. Po stronie polskiej brakowało oficerów. W pułku raciborskim, w czerwcu, na dowódców kompanii wyznaczono starszego szeregowego (to nie żart) i sierżanta.

6 maja raciborzan przeraziło przybycie do Raciborza trzech francuskich kompanii. Znowu stanęło im przed oczami widmo przekazania miasta powstańcom, jeżeli władzę w mieście przejmą Francuzi. Wzburzonego Komisarza Plebiscytowego dr Weigela musiał ponownie uspokajać major Invrea. Włosi nie mają zamiaru wycofywać się z Raciborza i będą bronili miasta wraz z Selbstschutzem. Major Invrea przekazał też dr Weigelowi postanowienie Międzysojuszniczej Komisji Rozjemczej o naborze nowych członków Policji Plebiscytowej Apo i ich uzbrojeniu. W powiecie raciborskim siły Apo miały być wzmocnione o 500 osób. Naciskany przez Francuzów major Invrea zażądał wycofania oddziałów Selbstschutzu z miasta. Oddziały broniące Ostroga i Płoni zostały przesunięte na przedpola Raciborza, w stronę pozycji powstańczych.

Przybycie nowych oddziałów powstańczych na front raciborski, reorganizacja frontu powstańczego i władze cywilne powstania

W pierwszym tygodniu powstania, do 11 maja, odcinek od Łęgu i Zawady Książęcej po brzeg Odry naprzeciwko Studziennej obsadził 1.pp- rybnicki, a odcinek od Zawady i Łęgu do Dziergowic 2.pp-żorski. I. Batalion 4.pp-raciborskiego przesunięto na tyły i rozlokowano między Turzą, Kuźnią Raciborską, Łęgiem i Dębiczem. Sztab 4.pp był w Turzy. III. Batalion 4.pp rozmieszczono w Bełsznicy. II. Batalion 4.pp pozostał na pozycjach nad Odrą, od Nieboczowów do wsi Odra. Pozycje przy moście kolejowym Chałupki – Wodzisław i drogowym Zabełków – Olza i odcinek od wsi Odra do czeskiej granicy obsadził I. Batalion 3.pp – wodzisławski.

W pierwszej dekadzie maja dowództwo wojsk powstańczych zreorganizowało też podział frontu. 10 maja podzielono go na cztery grupy (w nawiasach – przydział oficerów powstańczych pochodzących z raciborskiego.): „Południe”, „Wschód” (dowódca kapitan Karol Grzesik z Siedlisk), „Środek” (szef sztabu kapitan Jan Keller z Pogrzebienia) i „Północ” (zastępca dowódcy kapitan Jan Wyglenda z Brzeźnicy). Dotychczasowy dowódca odcinka „Zachód”, płk. Bronisław Sikorski, został dowódcą grupy „Południe”. Sztab grupy „Południe” rozlokowano w pałacu książąt raciborskich w Wielkich Rudach (Rudy Raciborskie). Na terenach zdobytych przez powstańców zorganizowano też władzę cywilną.

Polski Komisariat Plebiscytowy został rozwiązany a działacze plebiscytowi i polscy urzędnicy tworzyli „Naczelną Cywilną Władzę na Górnym Śląsku”. W 7-osobowym Komitecie Wykonawczym działał pochodzący z Zabełkowa polityk Józef Rymer (w czerwcu 1922 roku został pierwszym wojewodą autonomicznego województwa śląskiego, zmarł nagle w grudniu 1922 w wieku 40 lat; miał 9 dzieci). W tym 7-osobowym KW było tylko trzech Górnoślązaków. Pozostali członkowie KW to urzędnicy polscy przysłani z Wielkopolski na Górny Śląsk w czasie przygotowań do plebiscytu.

Jednym z pierwszych dekretów polskiej władzy było „odniemczanie” zajętych obszarów Górnego Śląska. Zdejmowano niemieckie napisy i pomniki z cokołów, zmieniano nazwy miejscowości, wydano zakaz wydawania i kolportażu niemieckojęzycznych gazet, rozpoczęło się zwalnianie niemieckich urzędników i nauczycieli. Na obszarze zajętym przez powstańców rozwiązano też polsko-niemiecką policję plebiscytową Apo. Na jej miejsce utworzono Żandarmerię Górnego Śląska. Jednym z organizatorów policji był pochodzący z Kuźni Raciborskiej kapitan polskiej policji Adam Kocur (od 1928 roku był prezydentem Katowic, zwolnił z pracy wszystkich urzędników i nauczycieli pochodzenia niemieckiego, po wojnie pozostał na Zachodzie, przyjmując święcenia kapłańskie). Polscy żandarmi powstańczy (większość z nich pochodziła z Wielkopolski) zajmowali się m.in. deportacją niemieckich policjantów Apo, członków Selbstschutzu, niemieckich działaczy plebiscytowych, urzędników i wszystkich, niezależnie od narodowości, którzy wyrażali niezadowolenie z powstańczych porządków.

Aresztowani (w tym wiele kobiet) trafiali do znajdujących się już na obszarze państwa polskiego obozów internowania i koncentracyjnych (takiego nazewnictwa używa Centrale Archiwum Wojskowe w Warszawie). Z południowych i wschodnich powiatów aresztowanych umieszczano w obozach w Starym i Nowym Bieruniu pod Krakowem (jeden z obozów w Nowym Bieruniu w CAW nazywany jest „obozem koncentracyjnym”). Z północnych powiatów aresztowani trafiali do działającego od 1919 roku obozu koncentracyjnego w Szczypiornie pod Kaliszem (w czasie I wojny w Szczypiornie znajdował się niemiecki obóz jeniecki; tam polscy jeńcy nauczyli się grać w piłkę ręczną – stąd „szczypiorniak”; po powstaniu wielkopolskim w obozie przetrzymywano niemieckich urzędników i innych sprzeciwiających się polskim rządom w Wielkopolsce).

Sytuacja uchodźców i cywilnej ludności Raciborza w pierwszych tygodniach powstania

Racibórz w tych dniach zapełniał się nie tylko wojskiem, ale i tymi którym udało się uciec na lewy brzeg Odry. W pierwszych tygodniach powstania do Niemieckiego Komisariatu Plebiscytowego zgłosiło się ok. 2000 uchodźców. Były problemy z ich przechodzeniem przez kordon wojsk powstańczych. Major Invrea zdecydował się wysłać delegację do sztabu pułku raciborskiego z prośbą o codzienny 2-godzinny rozejm. Spotkanie z wysłannikiem majora Invrea porucznikiem Gianantonio Franchini Stappo (dowódca baterii dział 29 Pułku Artylerii „Kampania” w Raciborzu) opisał Kazimierz Malczewski (z Wielkopolski, działał w raciborskim Polskim Komitecie Plebiscytowym, a po powstaniu założył Bank Ludowy; po wojnie był przewodniczącym osławionej Komisji Weryfikacyjnej w Opolu). Opis spotkania jest we wspomnianej wyżej broszurce Jerzego Pająka.

Do spotkania doszło w Brzeziu. Spotkanie miało raczej groteskowy przebieg, a szczególnie parada powstańców żeby zrobić wrażenie na „lękliwych Włochach”. Ton opisu Malczewskiego jest pogardliwy i nienawistny. Spotkanie zakończyło się uzgodnieniem 2-godzinnego rozejmu. Codziennie od godziny 12 do 14 obowiązywał rozejm i w tym czasie na drodze do Lukasyn powstańcy przepuszczali uchodźców. Byli też tacy którzy przechodzili na stronę powstańców.

W pierwszych trzech dniach do Raciborza przedostało się tak ok. 400 uchodźców. Prawie każdy z uchodźców donosił o rabunkach i pobiciach ze strony powstańców. 15 maja miał do Raciborza przybyć z Rybnika kolejowy transport z 600 uchodźcami. Powstańcy mieli przepuścić transport w Nędzy. Na ustalone miejsce udali się alianccy Kontrolerzy Plebiscytowi i niemieccy policjanci Apo. W Nędzy powstańcy rozbroili włoskiego i angielskiego kontrolera oraz niemieckich policjantów. Angielski kontroler, kapitan Mikelson, musiał oddać szablę. Do Raciborza z tego transportu dotarło tylko 225 osób.

W Nędzy z transportu wyłączono 300 mężczyzn i wysłano ich najpierw do Wodzisławia, a potem do obozów internowania. Wśród nich było czterech niemieckich działaczy plebiscytowych z Rybnika. Zostali później zamordowani. Podczas przejazdu z Rybnika do Nędzy pociąg ochraniali żołnierze francuscy. Jak się okazało, nie tylko nie ochraniali transportu, ale wraz z powstańcami rabowali uchodźców. Był to ostatni pociąg który wjechał od strony Nędzy do Raciborza. W nocy niemieccy saperzy, osłaniani przez Włochów, wysadzili tory kolejowe od Raciborza po Markowice. Na żądanie strony niemieckiej 3 kompanie francuskie, które były w Raciborzu od 6 maja, musiały opuścić miasto.

W Raciborzu pomocy potrzebowali nie tylko uchodźcy, ich liczba sięgała 2000, ale i ci którzy stracili pracę w zakładach i kopalniach w powiecie rybnickim, było ich ok. 3000. Także raciborskie zakłady przemysłowe na Ostrogu, na Płoni i w pobliżu linii frontu w Raciborzu lewobrzeżnym musiały zaprzestać produkcji. W mieście zaczynało brakować węgla. Około 5000 osób zostało bez pracy i wymagało wsparcia materialnego. Niemiecki Komisariat Plebiscytowy został rozwiązany i przekształcony w Komisariat Pomocy (Fuürsorgekommissariat) z dr Reinholdem Weigelem na czele. W trakcie powstania na Górny Śląsk docierała nie tylko pomoc rządu niemieckiego, ale też zwykłych ludzi. Organizacje charytatywne prowadziły zbiórki żywności, ubrań i pieniędzy na pomoc dla uchodźców w wielkich miastach, jak Wrocław i Berlin.

Najpierw w Berlinie a potem we Wrocławiu także ksiądz Ulitzka, proboszcz ze Starej Wsi w Raciborzu i poseł do Reichstagu, zabiegał o pomoc dla ludności cywilnej. Racibórz nie był w stanie pomieścić tak dużej liczby uchodźców i wojska. W Głogówku powstał obóz dla uchodźców i tam kierowano tych, którzy przybywali do Raciborza. Do Głogówka przewożono też aresztowanych polskich działaczy. W powiecie raciborskim aresztowano ok. 300 osób i umieszczono ich w obozie internowania.

Reorganizacja Selbstschutzu.

Nowe oddziały i nowi dowódcy. 8 maja do Raciborza dotarł z Poczdamu gdzie mieszkał generał porucznik Bernhard von Hülsen. Generał porucznik Lequis ze sztabu „Odcinka Śląsk” we Wrocławiu powierzył generałowi von Hülsen dowództwo odcinka „Süd”. Dowódcą „Civil Formationen”(Selbstschutz) pozostał pułkownik Friedrich von Schwarzkoppen, ale we Wrocławiu nie byli zadowoleni z niego i szukano jego następcy. Generał von Hülsen (pochodził z Koźla) po zakończeniu I wojny sformował Freikorps „Hülsen” i wraz z nim tłumił bolszewicką rewolucję w Berlinie i rozruchy w Lipsku.

Kilku podwładnych generała z Freikorps „Hülsen” i z I wojny światowej przybyło wraz z nim do Raciborza. Generał powierzył im różne funkcje w podległych sobie odddziałach. Szefem sztabu generała von Hülsena został podpułkownik von Löwenfeld. W tym czasie nadal trwały walki w różnych miejscach frontu nad Odrą. 9 maja dopiero co przybyły na pozycje nad Odrą 2.pp-żorski zaatakował most Grzegorzowice – Ciechowice. Powstańcy zdobyli most i uchwycili przyczółek na lewym brzegu. Dopiero 14 maja Selbschutz zdołał wyprzeć powstańców na prawy brzeg. Podobne próby powstańcy podejmowali na innych mostach przez Odrę i na przeprawie promowej w Miedoni.

Generał von Hülsen tylko przez tydzień dowodził ze sztabu w zamku na Ostrogu w Raciborzu. 15 maja sztab grupy „Süd” został przeniesiony do pałacu w Polskiej Cerekwi (powiat kozielski). Właścicielem pałacu był wtedy porucznik Hans Eberhard hrabia von Matuschka baron von Toppolczan und Spätgen. Hrabia von Matuschka od pierwszego dnia brał udział w walkach. W Kędzierzynie dowodził kompanią Selbstschutzu. W trakcie powstania prawie wszyscy śląscy magnaci przemysłowi i ziemiaństwo wystąpili aktywnie przeciwko polskim powstańcom. Wspierali finansowo i materialnie oddziały Selbstschutzu i Freikorpsu. Tworzyli także własne oddziały jak np. słynny hrabia Hyazinth von Strachwitz (w czasie II wojny „Der Panzergraf”, generał porucznik, dowódca wojsk pancernych), hrabia Hans Heinrich von Hochberg (syn księcia pszczyńskiego, później ostatni książę pszczyński), Bolko Freiherr von Richthofen, hrabia Anton von Magnis, hrabia Carl Friedrich von Pückler – Burghauss, hrabia Edwin von Rothkirch und Trach, hrabia Hans von Praschma oraz Helmuth von Pannwitz (później generał, dowódca korpusu Kozaków).

Dowódcami oddziałów Selbstschutzu i śląskich Freikorpsów było wielu śląskich oficerów z rodzin szlacheckich. Także raciborscy Hohenlohe opowiedzieli się po stronie niemieckiej. Jedynie hrabia Hans Georg von Oppersdorff z Głogówka, ożeniony z Radziwiłłówną z którą miał 11 dzieci, i frankofil (jego matka była rodu de Talleyrand-Périgord) opowiadał się po polskiej stronie. Po wybuchu powstania uciekł do Polski. Postawa górnośląskich magnatów rozwścieczała stronę polską. Gdzie się dało rabowano mienie tych, którzy się opowiedzieli po stronie niemieckiej. Grupa destrukcyjna „Wawelberg” otrzymała rozkaz niszczenia pałaców i zakładów przemysłowych należących do górnośląskich magnatów (tam gdzie zmuszono powstańców do wycofania się). W powietrze wysadzono pałace w Wysokiej, Zakrzowie i należący do raciborskich Hohenlohe pałac w Zembowicach (powiat oleski). Zaminowano też pałac w Rudach Raciborskich. Gdyby doszło do niemieckiej ofensywy pałac miał zostać wysadzony w powietrze.

Oddziały Selbstschutzu i Freikorpsy na froncie raciborskim.

Po tygodniu powstania odcinek grupy „Süd” frontu ciągnął się od Sławikowa po Chałupki. 1. Batalion „Werner” kapitana Georga von Werner-Ehrenfeucht bronił pozycji od Chałupek do Studziennej. 2. Batalion bronił Raciborza od Studziennej po Miedonię, jego dowódcą był pułkownik Franz von Notz. 3. Batalion pod dowództwem podpułkownika Schmidta zajął pozycje nad Odrą od Miedoni po Sławików. Takie przydziały dowódców batalionów nie utrzymały się długo. Już w następnym tygodniu, ok. 12 maja, dowództwo raciborskiego batalionu powierzono kapitanowi von Kosch. Podlegały mu samodzielne oddziały (Freikorps) „Keith” i „Hautcharmoy” oraz raciborskie kompanie.

Freikorps „Keith” sformowano z uchodźców z okręgu przemysłowego, byłych żołnierzy 22. Pułku Piechoty „Keith” (1 Górnośląski; Infanterie-Regiment „Keith“ (1. Oberschlesisches) Nr. 22) stacjonującego do 1919 roku w Gliwicach i Katowicach. Dowódcą oddziału był kapitan Imiolczyk (z Gliwic, w 1936 roku zmienił nazwisko na Imhoff). Oddział „Keith” zajmował pozycje na Ostrogu na lewej flance, od cegielni naprzeciwko Proszowca po pozycje naprzeciwko lasu Obora. Pozycje na prawej flance, od ul. Rybnickiej po brzeg Odry na Płoni, zajął oddział „Hautcharmoy” pod dowództwem podpułkownika von Hautcharmoy. Kompanie Riedla, Otto Höhne i Horstmanna z batalionu „Kosch”, broniące do tej pory Raciborza, zostały wycofane na lewy brzeg, gdzie je przeszkolono i dozbrojono. Wraz z kompanią Zelnicka, ok. 16 maja, raciborskie kompanie przejęły część odcinka batalionu „Werner”, od mostu Krzyżanowice – Buków po Racibórz.

Od połowy maja na odcinku batalionów „Kosch” i „Werner”, linię kolejową patrolowały dwa pociągi pancerne zbudowane w Raciborzu, „Bruno” i „Brunner” (w Raciborzu w czasie powstania zbudowano 3 pociągi pancerne i 5 wozów pancernych). Załogę pociągów stanowili członkowie formacji specjalnej Brunnera. Wagony do przewozu wapienia wzmocniono grubymi stalowymi blachami i wyposażono w karabiny maszynowe. Na linii kolejowej z Chałupek do Raciborza odbywał się normalny ruch kolejowy. Po jednym torze kursowały pociągi osobowe i towarowe z i do Raciborza. Po torze od strony Odry patrolowały pociągi pancerne i ostrzeliwały pozycje powstańcze na drugim brzegu Odry.

W północnej części odcinka „Süd” dowódcą 3. Batalionu został podpułkownik von der Decken. Odcinek batalionu obejmował obronę przeprawy na północ od Miedoni (ta przeprawa została zlikwidowana po II wojnie światowej) i mostu Grzegorzowice – Ciechowice (dzisiejsza przeprawa promowa przez Odrę). Na północ od pozycji 3. Batalionu rozpoczynał się odcinek grupy „Mitte”(„Środek”) Selbstschutzu. Dowódcą grupy ” Mitte” był pułkownik von Holleben. Z 3. Batalionem grupy „Süd” sąsiadował oddział podpułkownika barona Johannesa von Reibnitz. Po przeniesieniu sztabu grupy „Süd” do Polskiej Cerekwi w Raciborzu na zamku pozostał sztab odcinka raciborskiego. Odcinkiem dowodził początkowo pułkownik Franz von Notz a później zastąpił go podpułkownik Grüner. Pułkownik von Notz przeszedł do grupy „Mitte” gdzie ze sztabu w Pawłowiczkach dowodził odcinkiem „Oderfront” i przygotowaniami do ataku na Kędzierzyn z przyczółka krapkowickiego (tam dowódcą był pułkownik hrabia von Magnis).

Oprac. Christoph Sottor

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com