Jesienią 1948 roku stanął zatem ks. Jan Hajda na raciborskim Rynku, w pobliżu ocalałej, być może cudownie, Kolumny Maryjnej, spojrzał na gruzowisko, na miejscu którego trzy lata wcześniej stał imponujący swym pięknem kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i zapewne przeżył chwile zwątpienia. Odbudowanie tej doszczętnie zniszczonej świątyni wydawało się zadaniem ponad ludzkie siły. Podobno w pierwszych dniach pobytu ks. Jana w Raciborzu odwiedził go ks. administrator Bolesław Kominek, aby zasugerować, w obliczu ogromnych trudności ekonomicznych i politycznych, odstąpienie od zamiaru odbudowy kościoła farnego. Świątynią parafialną miał zostać już odbudowany (zniszczenia w tym przypadku były o wiele mniejsze) podominikański kościół Św. Jakuba. Ksiądz Hajda nie dał się jednak przekonać późniejszemu kardynałowi. Uznał, że dzieło odbudowy raciborskiej świątyni zlecił mu Pan Bóg jako najważniejsze zadanie w jego kapłańskim żywocie.
A nie chodziło przecież o odbudowę w sensie wyłącznie materialnym. Ksiądz Hajda znalazł model swojej sytuacji z roku 1948 w opowieściach hagiograficznych o św. Franciszku z Asyżu, który w 1206 roku przeżył w opuszczonym i zrujnowanym kościółku św. Damiana znamienną wizję. Oto Chrystus z krucyfiksu wiszącego w tej świątyni zwrócił się do modlącego się Franciszka słowami: „Franciszku, odbuduj mój Kościół, który rozpada się w gruzy”. Biedaczyna z Asyżu sądził początkowo, że chodzi jedynie o remont owego zniszczonego kościoła Św. Damiana, dopiero później uświadomił sobie, iż Zbawiciel oczekuje od niego przystąpienia do dzieła odnowy Kościoła jako wspólnoty i mistycznego Ciała Chrystusa. Ksiądz Hajda, zachowując wszelkie proporcje, również stanął we wrześniu 1948 roku przed podwójnym zadaniem: miał odbudować, w znaczeniu architektonicznym, szacowną świątynię, poświęconą Maryi, ale oczekiwano od niego także odnowienia wspólnoty parafialnej, całkowicie zdezintegrowanej wskutek wydarzeń, będących następstwem finału wojny oraz ustaleń jałtańsko-poczdamskich.
Obydwa aspekty „odbudowy” – materialny i stricte religijny – wiązały się ściśle ze sobą. Nieodzownym warunkiem podźwignięcia świątyni z ruin było zmobilizowanie parafian, w dużej części nowych, przybyłych z zagarniętych przez Związek Sowiecki wschodnich kresów II Rzeczpospolitej, a także z innych regionów Polski (między innymi z Pomorza), do wsparcia tego dzieła ofiarnością, pracą, a przede wszystkim żarliwą modlitwą. I tak się stało. Chociaż z etniczno-kulturowego punktu widzenia społeczność parafialna była istną mozaiką i mimo poczucia tymczasowości sytuacji politycznej, wierni, ożywieni zapałem swego duszpasterza, zjednoczyli się w umiłowaniu Kościoła, zarówno w wymiarze powszechnym, jak i lokalnym.
Znakiem owej miłości była szybko przebiegająca odbudowa świątyni parafialnej. Pomimo dotkliwego ubóstwa, mieszkańcy Raciborza, nie tylko śródmiejscy parafianie, przekazywali wdowie grosze, aby tylko budynek kolegiaty jak najszybciej mógł znowu radować oczy i serca katolików. Do pracy przy wynoszeniu gruzu ze zniszczonego kościoła i ładowaniu go na wagoniki kolejki wąskotorowej zgłaszało się mnóstwo osób. Przybywali także z pomocą liczni znajomi ks. Hajdy z tych miejscowości Górnego Śląska, w których duszpasterzował w czasie okupacji. Między innymi Franciszek Czernik, ówczesny kleryk, pochodzący z Miedźnej, każdą wolną chwilę spędzał w Raciborzu, aby służyć pomocą.
Proboszcz w tamtym czasie udowodnił, że jest sprawnym i skutecznym organizatorem prac związanych z odbudową kościoła. Negocjował, z reguły bardzo owocnie, z przedstawicielami władz miejskich i powiatowych przydziały trudno dostępnych wówczas materiałów budowlanych. Osobiście jeździł do rolników z okolicznych wiosek, aby kupować u nich produkty spożywcze, potrzebne do wyżywienia dwudziestoosobowej ekipy robotników, pracujących przy wznoszeniu murów kościoła. Sam zajmował się transportowaniem zakupionych towarów. Troszczył się o każdy szczegół, zabiegał o szybkie, sprawne i bezpieczne prowadzenie budowy.
Ksiądz Hajda zdążył skorzystać z dotacji państwowych, przeznaczonych na odbudowę zabytkowych budowli ze zniszczeń wojennych. Zdążył, ponieważ po roku 1948 skończył się względny liberalizm władz komunistycznych wobec Kościoła katolickiego. Zaczęto z wykorzystaniem najróżniejszych szykan przeszkadzać w prowadzeniu działalności duszpasterskiej. Wprowadzono ustawodawstwo, którego celem było wręcz zdławienie Kościoła.
Równocześnie z postępującą odbudową murów świątyni Wniebowzięcia, trwały intensywne prace inwentaryzacyjne. Trzeba było dokładnie ustalić, co znajdowało się w kościele przed końcem marca 1945 roku, co z elementów wystroju, szat, ksiąg i sprzętów liturgicznych ocalało, co bezpowrotnie zginęło, a co znajduje się jeszcze w jakichś skrytkach, albo zostało wywiezione za granicę i tak dalej. Uporządkowanie stanu posiadania parafii okazało się przedsięwzięciem trudnym. Mimo że ks. Hajda zebrał wiele informacji od wieloletnich parafian oraz nawiązał kontakt z przebywającym już wówczas w Niemczech ks. Jerzym Schulzem, proboszczem parafii miejskiej do 4 lutego 1946 roku, niektórych problemów nie udało się rozwikłać nie tylko jemu, ale także jego następcom. Najbardziej spektakularną tajemnicą są oczywiście powojenne losy pięknej gotyckiej kustodii (monstrancji), którym poświęcono wiele publikacji, często o sensacyjnym posmaku.
Kościół nie został odbudowany dokładnie w takim samym kształcie architektonicznym, w jakim prezentował się przed tragicznym końcem marca i początkiem kwietnia 1945 roku. Nie wzniesiono na przykład z ruin bocznej, przylegającej do północnej nawy, kaplicy Św. Barbary. Jednak zasadnicza bryła świątyni została pieczołowicie odtworzona.
Proboszcz znakomicie zaplanował kolejne fazy odbudowy kościoła farnego. Najpierw całą uwagę skupiono na postawieniu budynku kościelnego, co udało się sfinalizować już w 1949 roku. Wystrój wnętrza był wówczas ubogi. Na drewnianym ołtarzu głównym ustawiono krucyfiks i piękne stare lichtarze, a obok kilka ocalałych figur świętych wyrzeźbionych w XVII wieku przez Salomona Steinhoffa. Nad głównym ołtarzem zawisł obraz przedstawiający scenę Wniebowzięcia. W oknach umieszczono zwykłe szyby. Prostota wnętrza była uderzająca w porównaniu z bogactwem widocznym na przedwojennych fotografiach.
Kto by jednak sądził wówczas, że wolą ks. Hajdy było całkowite odmienienie wystroju świątyni i uczynienie go ascetycznym, ten popełniał ogromny błąd. Owa prowizorka z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych była wymuszona okolicznościami, a przede wszystkim tym, że w tamtych warunkach nie sposób było zrobić wszystko w krótkim czasie. Prace nad wystrojem wnętrza świątyni zostawił ks. Hajda przezornie na następne lata.
Konsekracja odbudowanego kościoła farnego była drugą, po poświęceniu w 1947 roku wzniesionego z ruin podominikańskiego kościoła Św. Jakuba, wielką uroczystością religijną w powojennych dziejach parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Akt konsekracji, którego w obecności licznie zgromadzonych parafian dokonał 14 sierpnia 1949 roku Administrator Apostolski Śląska Opolskiego, ks. infułat dr Bolesław Kominek, jawi się jako istotna cezura w dziejach Kościoła katolickiego na ziemi raciborskiej. Oto przywrócona została do życia świątynia wyjątkowa, świątynia symboliczna. Pośród wypalonych kamienic stanął znów kościół, w którym zamieszkał Bóg w Najświętszym Sakramencie.
W czasie rozpoczynającej się właśnie ciemnej nocy stalinowskiego terroru fakt ten stał się źródłem wielkiej i mocnej nadziei dla wszystkich wierzących mieszkańców miasta i regionu, skądkolwiek się wywodzili. To właśnie wtedy zainicjowany został, albo raczej odnowiony, piękny zwyczaj nawiedzania kościoła farnego przez wiernych w ciągu dnia. Centralne położenie świątyni sprzyja wstępowaniu do niej na krótką modlitwę osób załatwiających różne sprawy w mieście. Nie ma w Raciborzu drugiego takiego kościoła, w którym nieustannie przebywają modlący się ludzie. Znamienne słowa zapisał w kronice parafialnej konsekrator świątyni, Administrator Apostolski Śląska Opolskiego:
„W dniu poświęcenia nowoodbudowanego kościoła Najświętszej Marii Panny w Raciborzu błogosławię z całego serca miastu i wszystkim, którzy się do odbudowy przyczynili. Racibórz, 14go sierpnia 1949 r. Ks. Bolesław Kominek”
Po poświęceniu kościoła farnego nadszedł czas na stopniowe wzbogacanie jego wnętrza oraz dalsze prace związane z samą bryłą architektoniczną świątyni. Jeszcze w tym samym roku powstała ambona, częściowo wzorowana na tej, która spłonęła w 1945 roku, a jesienią rozpoczęła się odbudowa zniszczonej plebani.
W roku następnym, w czasie uroczystości odpustowej, poświęcone zostały przez gwardiana klasztoru na Płoni, o. Paschalisa, stacje drogi krzyżowej. Natomiast 20 sierpnia 1950 roku ks. Jan Post, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, dokonał poświęcenia odbudowanego budynku plebanii.
Stopniowo wnętrze kościoła farnego stawało się coraz bogatsze. W 1951 roku poświęcone zostały dwa nowe ołtarze, wykonane przez artystę rzeźbiarza Strządałę z Gliwic: ołtarz św. Judy Tadeusza (poświęcony 1 stycznia) i ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej (1 maja, w czasie nabożeństwa majowego). Cztery stare ołtarze, znajdujące się w zwieńczeniach naw bocznych, zrekonstruowano w 1952 roku. Namalowaniem kopii obrazów ołtarzowych zajął się wybitny malarz śląski, Łukasz Mrzygłód. W tym samym roku rzemieślnik ze Studziennej, Czepała, wykonał ławki, wzorowane na przedwojennych.
Na początku lat pięćdziesiątych ksiądz Hajda zaproponował nowy, w stosunku do stanu sprzed 1945 roku, wystrój Kaplicy Polskiej. W miejscu, gdzie znajdował się sarkofag świątobliwej Eufemii, powstał okazały ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej. Nad bocznym wejściem zawisł ponownie duży, siedemnastowieczny obraz przedstawiający obłóczyny Ofki (tak zwany „anielski śpiew”). Zamiast małej ambony, z której wygłaszano niegdyś polskie kazania, pojawił się w 1952 roku ołtarz z portretem świątobliwej Ofki, będącym kopią obrazu wiszącego w krakowskim kościele dominikanek „Na Gródku”. Autorem owej kopii, z powodu niedostatku informacji traktowanej przez wielu autorów, piszących o historii Raciborza, jako siedemnastowieczny oryginał, był znany malarz zakopiański, Czesław Skawiński.
Kolejny nowy ołtarz – św. Józefa, wykonany przez rzeźbiarza Franciszka Masorza z Rybnika, poświęcił ks. Hajda w trakcie nabożeństwa ku czci tego świętego w dniu 19 marca 1953 roku. Masorz kierował w 1954 roku pracami związanymi z rekonstrukcją monumentalnego ołtarza głównego. Ponieważ większość zabytkowych figur ołtarzowych ocalała, istota odnowienia ołtarza polegała na odtworzeniu, na podstawie fotografii, ogromnej nastawy („szafy ołtarzowej”). 15 sierpnia 1954 roku, w dzień odpustu parafialnego, ks. Hajda, pod nieobecność księdza dziekana Antoniego Wodarza, dokonał aktu poświęcenia ołtarza głównego.
W święta wielkanocne roku 1955 parafianie usłyszeli dźwięk rozbudowanych organów. Wykonania zadania przeróbki instrumentu podjął się organomistrz Kuźnik z Rybnika. W tymże 1955 roku przeprowadzono generalny remont ścian kościoła farnego, a także instalacji elektrycznej, a w grudniu rozpoczęto remont kościoła św. Jakuba. Również w 1955 roku zainstalowany został w kościele farnym piec.
Na początku lutego 1957 roku poświęcono jeszcze jeden ołtarz, skonstruowany przez Franciszka Masorza. To nowy ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej w Kaplicy Polskiej, który zastąpił ten sprzed kilku zaledwie lat. Następujące szybko po sobie ulepszenia, modernizacje, zmiany świadczą o usilnym dążeniu ks. Hajdy do stworzenia jak najpiękniejszych form, odpowiadających szlachetności i dostojności wnętrza świątyni Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Proboszcz nie zadowalał się konstrukcjami prowizorycznymi, tymczasowymi, byle jakimi. Był perfekcjonistą i oczekiwał perfekcji od architektów, rzeźbiarzy, malarzy i konserwatorów, którym powierzał różne zadania. Zdarzało się zresztą, że ks. Hajda nie był zadowolony z przedstawianych mu projektów, a także z wykonanych już prac. Wtedy, we właściwy dla swojego temperamentu sposób, dawał wyraz emocjom.
Pierwsze po wojnie witraże w kościele farnym zostały wprawione w oknach Kaplicy Polskiej w sierpniu 1957 roku. Wykonała je firma Żeleńskiego z Krakowa, a przedstawiają Chrystusa Króla (witraż nad ołtarzem Matki Boskiej Częstochowskiej), św. Stanisława Kostkę i św. Jacka (w oknach frontonu kościoła) oraz Matkę Boską Piekarską. 13 października tego samego roku ksiądz Hajda poświęcił odbudowaną kaplicę Ogrójca, stojącą obok kościoła.
W 1958 roku rozpoczęto przygotowania do wykonania konstrukcji żelaznej na wieży kościoła farnego. Już w 1952 roku proboszcz odrzucił przedstawiony mu projekt rekonstrukcji wieży z uwagi na to, że „pasował on do remizy strażackiej, a nie do kolegiaty” (słowa samego ks. Hajdy). W 1958 nie zaaprobował kolejnego projektu, tym razem z powodu trudności technicznych. Kiedy wreszcie powstał projekt, spełniający wymogi estetyczne i techniczne, na przeszkodzie stanęły władze miejskie, próbujące wykorzystać sprawę wieży jako potencjalną szykanę wobec niewygodnego proboszcza. Jednak znany z determinacji i szlachetnego uporu ks. Hajda również i tym razem doprowadził przedsięwzięcie do szczęśliwego końca. W grudniu 1958 roku przetransportowano do Raciborza konstrukcję stalową wieży, którą ostatecznie wykonał „Mostostal” w Zabrzu, zaś w połowie stycznia 1959 raciborscy monterzy rozpoczęli jej instalowanie. Wieńczący wieżę krzyż, ważący wraz z podstawą sześćset pięćdziesiąt kilogramów, umieszczono na niej w końcu lutego.
W następnych miesiącach prowadzone były prace związane ze wzmocnieniem całej konstrukcji, a 15 listopada 1959 roku, pod przewodnictwem biskupa opolskiego Franciszka Jopa, odbyła się wielka uroczystość ku czci świątobliwej Eufemii, z racji 600-lecia śmierci tej znamienitej raciborzanki, połączona z poświęceniem wieży. To parafialne święto miało dla ks. Hajdy znaczenie szczególne. Górująca nad miastem wieża kościoła farnego symbolizowała triumf wiary nad zaprogramowanym ateizmem, triumf Matki Boskiej nad siłami ciemności.
Jesienią 1958 roku rozpoczął się montaż witraży w nawach i prezbiterium kościoła farnego. Zaprojektował je prof. Władysław Jastrzębski, zaliczany przez historyków sztuki do grona najwybitniejszych witrażystów, a wykonaniem zajęła się krakowska firma witrażowa. Tematyka witraży nie jest przypadkowa, lecz podporządkowana wyrazistej idei maryjnej. Witraże znajdujące się w nawach bocznych oraz w prezbiterium przedstawiają tajemnice różańcowe. W nawie północnej dostrzegamy tajemnice radosne, zamknięte witrażami z Matką Boską Różańcową oraz Matką Boską Fatimską. Natomiast w nawie południowej przedstawione są tajemnice bolesne, znów zamknięte dwoma wizerunkami Maryi: z jednej strony objawienie w Lourdes (naprzeciwko witrażu ukazującego wizję dzieci w Fatimie), a z drugiej wizerunek Niepokalanej z Apokalipsy św. Jana, opiekunki Raciborza. W prezbiterium umieszczono, na północnej stronie, witraże obrazujące tajemnice chwalebne, dopełnione wizerunkiem Matki Boskiej Płaczącej z Syrakuz. Natomiast nad wejściem do zakrystii widnieje „witraż 1000-lecia”, ukazujący symboliczną procesję z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, wchodzącą niejako do raciborskiego kościoła. Kroczą w niej ministranci, bynajmniej nie abstrakcyjni, lecz będący „witrażowymi” portretami niektórych przedstawicieli liturgicznej służby ołtarza z końca lat pięćdziesiątych. W dalmatykę diakona ubrany jest ks. Piotr Kosmol, ówczesny kleryk Wyższego Seminarium Duchownego w Nysie, tuż za nim można rozpoznać księdza proboszcza Jana Hajdę, poprzedzającego hierarchów: biskupa opolskiego ks. Franciszka Jopa i wreszcie samego Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego.
W 1960 roku rozpoczęły się trudne, trwające trzy lata, prace renowacyjne południowej ściany kościoła farnego.
W 1962 roku zamontowano nagłośnienie w kościele farnym oraz przeprowadzono generalny remont kościoła Św. Jakuba. Przy okazji wprawione zostały w oknach kościoła podominikańskiego nowe witraże. 29 lipca tego roku odbyła się uroczystość 700-lecia poświęcenia kościoła Św. Jakuba, w trakcie której ks. biskup Jop poświęcił obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy oraz witraże.
Kolejny remont kościoła farnego rozpoczął się po świętach wielkanocnych roku 1963. W czerwcu tego samego roku konserwatorzy z Krakowa przystąpili do odnowienia Kolumny Maryjnej. Cały koszt tego przedsięwzięcia poniosła, zresztą z wielka satysfakcją, parafia, bowiem władze miejskie nie poświęciły jednej złotówki na konserwację zabytku, który jest przecież symbolem i chlubą Raciborza.
Piękny marmurowy ołtarz główny w kościele farnym (wykonany przez firmę artysty kamieniarza Trybowskiego z Katowic) wraz z antepedium – mozaiką, przedstawiającą Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny (mozaika ta, co bardzo ciekawe, została wykonana jeszcze przed wojną w krakowskim zakładzie Żeleńskiego), poświęcił uroczyście sufragan opolski, biskup Wacław Wycisk, 21 czerwca 1964 roku. Firma Trybowskiego w następnym roku zajęła się montażem boazerii – okładziny kamiennej w prezbiterium kościoła farnego.
W lipcu 1964 roku ruszyły prace remontowe w kaplicy na cmentarzu „Jeruzalem”, należącym do parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Inną ważną inwestycją parafialną było położenie nowej posadzki w kościele farnym. Roboty przeprowadziła w roku 1966 i 1967 firma kamieniarska p. Hiltawskiego z Raciborza. Ten sam zakład położył w 1968 roku nową posadzkę w prezbiterium kościoła Św. Jakuba.
W roku Tysiąclecia Chrztu Polski kościół farny wzbogacił się o jeszcze jeden bardzo znamienny element. Jest nim milenijna galeria świętych, namalowana przez słynnego artystę z Istebnej, Ludwika Konarzewskiego (juniora) i umieszczona w prezbiterium. 27 listopada 1966 roku ks. prałat Antoni Wodarz z Pawłowa poświęcił część obrazów, pozostałe zostały poświęcone w czasie uroczystości odpustowej w roku następnym. Szczególną wagę owej galerii miała podkreślać inskrypcja nad drzwiami do zakrystii:
966 – 1966
Na pamiątkę Tysiąclecia Chrztu Polski
galerię obrazów z historii Kościoła jako votum
parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny
w dowód wdzięczności Bogu i Matce Kościoła
składa Ks. proboszcz Jan Hajda
Ten wymowny napis został nieco zmieniony przy okazji odnowienia galerii w roku 1981. Zaprzyjaźniony z ks. Hajdą Ludwik Konarzewski namalował w 1966 roku także nową kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, która zastąpiła poprzedni obraz znajdujący się w Kaplicy Polskiej. Odnowiono wtedy także gruntownie ołtarz Pani Jasnogórskiej, przed którym tak chętnie modlą się raciborzanie.
Ksiądz Hajda do końca swego proboszczowania w Raciborzu inicjował różnego typu przedsięwzięcia, mające na celu upiększenie obydwu świątyń. Na przykład w latach 1970-71 prowadzone były prace dacharskie – kościół farny pokryty został nowa dachówką, a na kościele Św. Jakuba zamontowano blachę miedzianą. W lutym roku 1973, na kilka miesięcy przed odwołaniem ks. Hajdy z funkcji proboszcza, poświęcony został nowy dzwon (tak zwanym „dzwon pokoju”), a latem tego samego roku przeprowadzono kolejne malowanie kościoła farnego. Miał jeszcze zamiar ks. Jan zrealizować remont kościoła Św. Jakuba (zostały nawet zebrane potrzebne materiały), jednak „z powodu zachodzących zmian i oszczerstw ks. proboszcz zrezygnował z malowania” (jest to jeden z ostatnich zapisów w „Kronice parafialnej”, dokonanych ręką ks. Hajdy).
Być może powyższy bilans dokonań ks. Jana Hajdy w zakresie odbudowy obiektów parafialnych, ich wyposażenia i pielęgnacji ma charakter zbyt szczegółowy i pedantyczny, jednak mam głębokie przekonanie, że utrwalenie w druku owego kronikarskiego spisu inwestycji jest spełnieniem obowiązku wobec byłego proboszcza, którego zasługi w tym względzie są – jak widać – trudne do przecenienia, a jednocześnie, niestety, zapominane.
Dr Janusz Nowak, cdn.