Myślistwo w dawnym księstwie raciborskim

Myślistwo w dawnym księstwie raciborskim

Pierwsze poświadczone źródłowo wzmianki o myślistwie na Górnym Śląsku pochodzą z początku XII wieku. Znaleźć je można w spisanej w latach 1113-1116 Kronice niejakiego Galla Anonima – najprawdopodobniej mnicha benedyktyńskiego z jakiegoś klasztoru w Europie zachodniej, który zredagował dzieje Polski do czasów Bolesława Krzywoustego, jego mocodawcy. W Kronice pierwszy raz na karty historii wkroczył Racibórz. Opisując wydarzenia z 1108 roku skryba napisał: – Gdy więc Bolesław stał na straży kraju i wszelkimi siłami dbał o sławę ojczyzny, zdarzyło się właśnie, że zjawili się Morawianie, chcąc ubiec gród Koźle w tajemnicy przed Polakami. Wówczas to Bolesław wysłał pewnych rycerzy celem zajęcia, jeśliby to było możliwe, Raciborza, sam jednak dla tej przyczyny nie zaniechał łowów i wypoczynku.

Z dalszej części Kroniki wiemy, że woje Krzywoustego zajęli Racibórz. Władca Polski nie był jednak tego świadkiem, bo zamiast stanąć na czele hufca wolał wypełnić czas polowaniami w lasach wokół Koźla. Być może uczyniłby inaczej, gdyby ruszając na Racibórz miał gwarancję realizowania swojej myśliwskiej pasji. Ta bowiem, jak wiadomo również z Kroniki, nader często pochłaniała Bolesława. Opisane przez Galla wyczyny łowieckie polskiego księcia mają również charakter symboliczny. Pokonanie dzika czy niedźwiedzia miało uzasadniać prawo władcy do rządzenia Polską.

O podobne sukcesy byłoby mu trudno w najbliższej okolicy Raciborza. W X wieku około 75-80 proc. obszaru państwa piastowskiego zajmowały lasy. Niejaki Herbord, XII-wieczny autor żywota św. Ottona z Bambergu, pisząc o Pomorzu Zachodnim wzmiankuje o „obfitości jeleni, turów i dzikich koni, niedźwiedzi, dzików, wieprzów i wszelkiej dziczyzny”. Tymczasem dolina Odry u wylotu Bramy Morawskiej była uboga w lasy – naturalne schronienie grubego zwierza. W datowanym na 1306 rok pergaminowym dokumencie, spisanym w kancelarii księcia raciborskiego Leszka, mowa wprost o „Goli” położonej w pobliżu Raciborza naprzeciw Opawy, która była niczym innym, jak ziemią słowiańskiego plemienia Golężyców, bezleśną krainą, czyli golizną pozbawioną drzew. Najbliższe gęste lasy pojawiały się dopiero na prawym brzegu Odry, na terenach przekazanych w początkach XIII wieku opactwu cystersów w Rudach oraz w rejonie Rybnika i Wodzisławia.

Zachowane średniowieczne dokumenty wskazują, że myślistwo odgrywało znaczącą rolę na książęcym dworze w Raciborzu, do którego należały również ziemie położone na terenie dzisiejszej gminy Krzyżanowice. Było stylem życia, obyczajem i dworskim rytuałem, a także źródłem pozyskiwania pożywienia, cennych skór oraz poroży do wyrobu różnych narzędzi i broni. Obok turniejów było najpowszechniejszą rozrywką wśród władcy i jego rycerstwa. Liczyły się przede wszystkim łowy na grubego zwierza.

Średniowieczni dziejopisarze nader często zwracali uwagę na to, co się działo na polowaniach i co robiono z upolowanymi sztukami. Czynił tak Jan Długosz, który poświadcza myśliwskie zapędy królów Polski, wśród których palmę pierwszeństwa dzierży Władysław Jagiełło, skoligacony z księciem raciborskim Janem Żelaznym, który wziął sobie za żonę bratanicę króla, córkę księcia litewskiego Korybuta. Jagiełło obierał sobie za cel niedźwiedzie i żubry. Te ostatnie „tłukł, ładował w beczki, solił porządnie i słał w darze krakowskim profesorom”.

Niestety, nie mamy podobnych dziejopisarskich świadectw dotyczących wyczynów łowieckich książąt raciborskich. Trudno więc odtworzyć w pełni średniowieczną myśliwską obyczajowość górnośląskiego dworu. Więcej możemy powiedzieć na temat służby odpowiadającej za przygotowania do łowów. Na ziemiach polskich zaczęła się ona tworzyć już za czasów Bolesława Chrobrego. Wzorowana była na rozwiązaniach czeskich i niemieckich. Istotą było zastrzeżenie, na zasadzie regale, wyłącznego prawa władcy do polowań na podległym mu obszarze. Bez jego zgody nikomu nie wolno było zasadzać się na zwierzynę.

Co więcej, na ludności spoczywało szereg obowiązków związanych z myślistwem, począwszy od przygotowania polowania, dbałości o jego prawidłowy przebieg, na utrzymaniu psów myśliwskich i ochronie zwierzyny przed kłusownikami skończywszy. Na przykład urbarze dóbr zamkowych opolsko-raciborskich z 1566 i 1567 roku wzmiankują, że rzeźnicy raciborscy mieli obowiązek dostarczania na zamek określonych ilości tłuszczu zwierzęcego oraz podrobów na wyżywienie ptaków myśliwskich.

Ustalona była hierarchia książęcych – myśliwskich sług. Na szczycie tej drabiny stał łowczy oraz podlegli mu bezpośrednio podłowczy. Na jej drugim końcu znajdowali się kmiecie, tak zwani psiarze, którzy mieli za zadanie opiekować się sforami książęcych psów. W małych piastowskich księstwach dzielnicowych, łowczy, podobnie jak podstoli czy podczaszy, stawiani byli w gronie najważniejszych urzędników dworskich, bliskich współpracowników księcia. Wielu z nich było rycerzami i właścicielami ziemskimi. Na dworach królewskich łowczy należeli już do niższych rangą urzędników.

Po śmierci księcia Kazimierza opolsko-raciborskiego, księstwem na krótko rządził Henryk Brodaty, będący wtedy opiekunem młodych Kazimierzowiców. W 1232 roku wystawił w Opolu dokument dla bożogrobców miechowskich, w którym potwierdził wszystkie dotychczasowe nadania dla konwentu. Świadkiem występującym na dyplomie jest łowczy Mikołaj, syn Wasyla. Należy go wiązać z kręgiem osób bliskich księżnej Wioli bułgarskiej, wdowie po Kazimierzu. Swój urząd sprawował już za życia górnośląskiego księcia.

W otoczeniu księcia Władysława opolsko-raciborskiego, wnuka Laskonogiego, znajdujemy w 1274 roku łowcę książęcego Gosława i podłowczego Bogutę, który pełnił tę godność jeszcze w 1293 roku, u boku Przemysła raciborskiego. Godność podłowczego pełnił również Stefan Zbronowic, właściciel wsi Żernice. W latach 1293-1294 w Raciborzu działał podłowczy Adam. Ludzie ci byli znaczącymi posiadaczami ziemskimi. W 1274 roku książę Władysław wydał dokument, w którym stwierdził, że jego podłowczy Stefan sprzedał komesowi Gniewomirowi część swego dziedzictwa w Żernikach.

Zwierzyny w lasach królewskich i książęcych strzegli gajowi. Prócz nich myśliwska służba obejmowała: łuczników, sieciarzy, sokolników, strzelców, obławników oraz śledników, którzy sami lub z psami tropili zwierzynę i składali o niej raporty. Rzeźnicy mieli obowiązek dostarczania ochłapów i głów bydlęcych dla psów oraz wątroby dla sokołów. Ziemianie obowiązani byli strzec gniazd sokolich, a zbiegłe gniazdowniki łapać i karmić. Do tego dochodziły inne ciężary, takie jak udzielanie urzędnikom i służbom łowieckim noclegów, posiłków oraz podwodu[1] a także utrzymanie w sprawności zasiek z kłód drzewnych. Ciężary łowieckie należały w średniowieczu do najbardziej uciążliwych i znienawidzonych.

Częstym zjawiskiem było wydzielanie najbogatszych w zwierzynę rewirów, zwanych kniejami lub gajami, które ludność musiała chronić przed kłusownikami, a nierzadko odławiać dorodne sztuki na pański stół. Tylko królowie i książęta mogli polować na: tury, żubry, niedźwiedzie i łosie. Przymykano oko na kłusownictwo chłopów, którzy, zakładając wnyki i paście oraz stawiając samołówki, dybali w lasach na sarny, jelenie i dziki. Chłopom groziły co prawda ciężkie kary za naruszenie książęcego regale, ale warunkiem zastosowania sankcji było przyłapanie kłusownika, a o to nie było wcale łatwo. Władcy nieraz więc, chcąc sobie zapewnić obfitość łowów, wybierali formę przyjaznej koegzystencji z podległą sobie ludnością, dla której zwierzyna leśna była cennym źródłem pożywienia.

Ślady dawnych myśliwskich funkcji wielu osad służebnych można znaleźć w istniejącym do dziś nazewnictwie górnośląskich miejscowości. Spotykamy na przykład Bobrowniki, wzmiankowane w 1232 roku jako „Bobrowniky theutonicale”, obecnie część Tarnowskich Gór, gdzie pierwotnie mieszkała ludność odpowiedzialna za opiekę nad bobrowymi żeremiami. Podobny rodowód może mieć Bobrek, obecnie część Bytomia. Taką samą nazwę miała także zaginiona osada koło Rybnika. W gminie Woźniki znajduje się, wzmiankowana w 1316 roku jako „Psari”, wieś Psary, gdzie trzymano książęce psy wykorzystywane podczas polowań. W gminie Dąbrowa Niemodlińska leży miejscowość Sokolniki, wzmiankowana w 1440 roku jako „Sokolnik”.

Na bytującą w okolicach zwierzynę wskazują takie nazwy osad, jak: Orłowiec, teraz dzielnica Wodzisławia, dawniej przysiółek porośnięty orłowym lasem, Wilcza w gminie Pilchowice, Wilkowyje – obecnie część Tych, Wydrowice w Głogówku czy Wydrzec, dziś dzielnica Bestwiny w gminie Czechowice Dziedzice.

Polowania na rozległym terenie między Raciborzem a Opolem urządzali wszyscy władcy górnośląscy, od Laskonogiego począwszy, a na Przemyślidach raciborskich skończywszy. Nie stronił od łowów Mieszko Otyły, choć postura – jak wskazuje przydomek – z pewnością nie ułatwiała mu zadania. W 1243 roku władca zwolnił biskupie wioski Mechnica i Kolnowice koło Koźla z obowiązku przyjmowania i utrzymania książęcych psów myśliwskich i psiarzy. To samo, także w 1243 roku, uczyniła jego matka księżna Wiola bułgarska w stosunku do biskupiej wsi Poniszowice, która prawdopodobnie stanowiła jej uposażenie po śmierci męża Kazimierza.

Miłośnikami polowań byli książęta raciborscy Mikołaj i Wacław. Kiedy w 1435 roku dali Sobkowi Bielikowi z Bogumina i jego bratu Maciejowi folwark Olza, zastrzegli sobie prawo do polowań w wielkim lesie. W 1437 roku rządzący księstwem bracia przekazali swojemu myśliwemu Mikulczynowi, jako posiadłość dziedziczną, wieś Kamień koło Rybnika.

Od polowań nie stronił również kaleki książę Walentyn, ostatni raciborski Przemyślida. Różne wystawiano mu świadectwa. – Był on człowiekiem fizycznie oszpeconym, prócz tego rozpustnym i nerwowym – pisał Augustyn Weltzel. Z kolei w bardziej wiarygodnych rocznikach wrocławskich autorstwa Mikołaja Pola zapisano, iż książę: – miał garb i tarczycę, poza tym był człowiekiem mądrym i cnotliwym. Jak było naprawdę, tego się już nie dowiemy. Faktem jest, że w 1512 roku Walentyn odnowił Szymkowi Grzywanowi przywilej na sołectwo w Ochojcu[2], za co ten miał stawiać się na zamek w Rybniku z dzidą oraz pilnować zwierzyny i ogrodzenia, a w czasie polowania zatrudniać naganiaczy i karmić psy książęcych gości.

Jak wspomniano, myślistwo stanowiło książęce regale, co oznacza, że nikt bez przywileju władcy nie miał prawa do polowań, nawet w swoich dobrach. Zachowane pergaminowe dokumenty wielokrotnie wymieniają takie nadania. Miały one ogromne znaczenie dla adresatów, wśród których nie brakuje wiernych książętom rycerzy. W 1272 roku Władysław opolsko-raciborski wystawił w Raciborzu przywilej dla swojego sługi Chwalisza, przekazujący mu majątek Ściernie koło Pszczyny z prawem polowania, rybołówstwa, ptasznictwa[3] oraz pszczelarstwa. W 1324 roku książę Leszek potwierdził w Raciborzu dziedzicznemu wójtowi Wodzisławia przywileje nadane mu przy lokowaniu tej osady. Miał on łan ziemi wolny od podatków i dziesięciny, trzecią część dochodów z niższego sądownictwa, wolną karczmę, dwa młyny ze stawami, prawo do polowania i ptasznictwa.

Miłośnikiem polowań był książę Mikołaj, pierwszy raciborski Przemyślida. Sprzedając w 1338 roku miejscowym dominikankom wieś Suchą Psinę (dziś w powiecie głubczyckim), wyłączył z umowy tamtejszy las, który zatrzymał dla siebie na łowy. Reszta dochodów przypadła siostrom, wśród których była szwagierka Mikołaja, księżniczka Ofka. W 1373 roku Jan, książę Raciborza i Opawy, nadał rycerzowi Paszkowi dokument dotyczący posiadłości lennej zamku z miastem Boguminem i połowę wioski Zabełków. Nadanie obejmowało prawo do polowania i ptasznictwa.

W 1394 roku książęta Jan i Mikołaj doprowadzili do założenia warsztatu kowalskiego koło Mikołowa. Była to najstarsza w okolicy huta żelaza, zwana w XVII wieku „Stare Hamry”. Grunty te znajdowały się nad Kłodnicą koło Śmiłowic. Otrzymał je mistrz Henryk ze zgodą na założenie silnego dworu z folwarkiem, karczmy, młyna do mielenia zboża i młyna deptakowego. Miał też na tym terenie prawo do dużych i małych polowań.

Szczególne miejsce w wielu dokumentach książąt opolsko-raciborskich zajmują bobry. O połowie oraz hodowli tych zwierząt stanowiły książęce regale. Nie można więc było tego czynić bez przywileju władcy. Przy dworze w Raciborzu i Opolu działała grupa myśliwych wyspecjalizowanych w polowaniach na bobry.

Opr. Grzegorz Wawoczny

fot. polona.pl/domena publiczna, scena polonowania w lesie, Henriet, Israël (ca 1590-1661) pbl Silvestre, Israël (1621-1691) pbl, Israel ex., [1630-1691]


[1] Dostarczania koni i wozów.

[2] Obecnie dzielnica Rybnika.

[3] Ptasznictwo – przywilej chwytania dzikich ptaków dla celów hodowlanych lub konsumpcyjnych.

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com