Hugo Markus płonie

Hugo Markus płonie

Piotr Sput. Jeden z większych i bardziej spektakularnych pożarów XX w. w Raciborzu miał miejsce 28 lutego 1928 r. w domu towarowym Hugo Markus. 

Familia Markus 

Hugo Markus znajdował się przy skrzyżowaniu ówczesnych ulic Schuhbankstrasse i Banhofstrasse (obecna ul. Szewska i Mickiewicza). Dom ten znany jest z wielu pocztówek z synagogą w tle. 

Dom towarowy został założony przez Hugo Markusa, a po jego śmierci prowadził go syn Georga. Obiekt był jednym z największych i zarazem najnowocześniejszych w mieście. Zasiedziała tu od pokoleń rodzina Markusów była pochodzenia żydowskiego. Poprzez swe zaangażowanie socjalne, dbałość o klientów i pracowników, cieszyła się niezmiernym szacunkiem i przychylnością raciborzan. Po dojściu do władzy faszystów musiała emigrować, a jej sklep znów był uwidaczniany przez fotografów, tym razem w związku podpaleniem synagogi podczas Nocy Kryształowej. 

Płomienie pojawiły się nagle 

Feralnego 28 lutego 1928 r. w sklepie panował duży ruch. Personel przygotowywał stoiska i wystawy do tradycyjnej zimowej obniżki cen („Weisse Woche”). Po godz. 16.00 przygotowania były prawie zakończone. Dekorator obkładał jeszcze papierowymi serwetkami ostatnie, narożne okno wystawowe. W tym samym czasie jeden ze znajdujących się w sklepie klientów, strażak z miejskiej straży pożarnej, rozmawiał z kierownikiem zmiany o pożarze jaki wybuchł ok. godz. 16.00 w jednym z domów przy ul. Odrzańskiej. Wracał właśnie z akcji gaśniczej, która przebiegła szybko i sprawnie. 

Nagle, dokładnie o godz. 16.30, w dekorowanym narożnym oknie wystawowym pojawiły się płomienie. Natychmiast próbowano je ugasić znajdującymi się w sklepie gaśnicami ręcznymi, ale ogień, znajdując łatwą strawę w postaci papierowych dekoracji, rolet, kotar i bali z materiałami, rozszerzał się błyskawicznie. Jedna z uczennic wybiegła na ulice i uruchomiła alarm pożarowy. Miejska straż pożarna, pod kierunkiem mistrza pożarowego Vogta, przyjechała po kilku minutach, bezpośrednio ze wspomnianej już akcji gaśniczej przy ul. Odrzańskiej. 

Ewakuacja i akcja strażaków 

Klientów i personel ewakuowano natychmiast na pierwsze piętro, a następnie do sąsiadującego ze sklepem budynku, gdzie znajdowały się pomieszczenia socjalne i biura. Na szczęście obydwa budynki były połączone korytarzem, który był zamykany masywnymi, żelaznymi i ognioodpornymi drzwiami. Po przyjeździe straży przystąpiono natychmiast do akcji gaśniczej. Zgromadzonych w sąsiednim budynku ludzi ewakuowano za pomocą drabin strażackich. 

Akcja była bardzo trudna, gdyż ogień szybko się rozprzestrzeniał. Trwała aż do godz. 21.00. Żywioł strawił większość budynku oraz znajdujące się tam sprzęty i towary, dostając się także przez schody i windę towarową na wyższe kondygnacje. 

Hugo Markus

Pieniądze przetrwały 

Straty były ogromne. Jedynym pocieszeniem było to, że nikt nie doznał żadnych obrażeń oraz fakt, że ocalały przechowywane w kasie pancernej pieniądze i ważne dokumenty (m.in. wszelkiego rodzaju polisy ubezpieczeniowe, także od następstw pożaru). Owa kasa pancerna znajdowała się na parterze, a chroniona była dodatkowo poprzez zatapianie w specjalnym zbiorniku z wodą znajdującym się w piwnicach domu. 

W ciągu kilku następnych dni oszacowano straty spowodowane przez pożar. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, w prasie pojawiło się wiele spekulacji na temat rzekomych ofiar, jego przyczyn (sugerowano jednoznacznie podpalenie), informacji o wysokości odszkodowania itp. Były one zupełnie nieprawdziwe. 

Komisja rzeczoznawców stwierdziła, że przyczyną było spięcie w instalacji elektrycznej, toteż firma ubezpieczeniowa wypłaciła właścicielom domu towarowego pełne odszkodowanie. 

Trudna odbudowa i wyprzedaż 

Natychmiast też przystąpiono do renowacji budynku. Zadanie to powierzono raciborskiej firmie budowlanej Klose. Początkowo prace te były utrudnione przez silne mrozy. Pomieszczenia były zalane wodą gaśniczą, która zamieniła się w zwartą masę lodową. Trzeba więc ją było najpierw rozkuć na drobne kawałki, a następnie wywieźć. Niemniej prace remontowe posuwały się błyskawicznie. Zakończono je – w dzisiejszych czasach jest to chyba nie do pomyślenia – w ciągu sześciu tygodni. 

Ocalałe z pożaru towary sprzedano po znacznie obniżonej cenie już w trakcie renowacji. W tym też czasie prowadzono, w kolejno oddawanych pomieszczeniach, działalność handlową. 

Wyższe standardy 

W kwietniu 1928 r. zorganizowano uroczystość oficjalnego otwarcia świeżo wyremontowanego, odpowiadającego najnowszym standardom i wymogom domu towarowego. Cieszył się on dalej wielkim „wzięciem” wśród raciborzan. Przed pożarem jego personel liczył 48 osób, natomiast w 1938 r. już ponad sto. 

W tym też niestety roku, w ramach przeprowadzonej w Niemczech przez hitlerowców „aryzacji”, przeszedł on w ręce firmy „A Polten KG”. W 1945 r. budynek spłonął ponownie. Po wojnie rozebrano jego resztki. Na jego miejscu stoi dzisiaj malutki kiosk ruchu. 

Hugo Markus na rogu Szewskiej – Dworcowej z synagogą w tle

Noc kryształowa 

Trzeba przyznać, że w XX w. pożary nie oszczędzały ul. Szewskiej. Dziesięć lat po Hugo Markusie, w nocy z 9 na 10 listopada, spłonęła znajdująca się za nim synagoga. Została ona jednak w barbarzyński sposób podpalona przez hitlerowców. Przypomnijmy, że tej nocy, płonęły synagogi, sklepy i inne obiekty należące do Żydów w całych Niemczech. Oblicza się, że łupem ognia i wandalizmu padło około 1,4 tys. synagog i ponad 7,5 tys. innych należących do Żydów obiektów. Rok 1945 przyniósł dalsze spustoszenia ul. Szewskiej. Oprócz domu towarowego spłonęło kilka budynków z przeciwnej strony ulicy. 

Hugo Markus – w tle płonąca raciborska synagoga

Piotr Sput

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com