Wierni i goście parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny mają możność uczestniczenia w liturgii mszy świętej nie tylko w świątyni farnej, lecz również w gotyckim kościele pod wezwaniem Świętego Jakuba, który od połowy XIII wieku do 1810 roku należał do dominikanów. Jubileusz 800-lecia kościoła WNMP jest okazją, by wydobyć z mroków przeszłości dzieje tego miejsca i znajdującego się przy nim dawniej klasztoru.
Początki konwentu dominikańskiego są związane z funkcjonującym w Raciborzu dworem Piastów opolsko-raciborskich, u których zakonnicy posługiwali najprawdopodobniej jako kapelani zamkowi. Książę Mieszko Otyły, uczestnik bitwy pod Legnicą i wnuk Mieszka Laskonogiego, w swoim testamencie, sygnowanym jedynie datą dzienną, poświadcza istnienie w Raciborzu domu dominikanów i wymienia imiennie ośmiu zakonników, w tym przeora. Z dyplomu wynika, że nie mieli jeszcze wówczas klasztoru i kościoła. Na wzniesienie tych budowli władca przekazał znaczną jak na ówczesne czasy donację w wysokości dwustu grzywien srebra.
Mieszko zmarł w 1246 roku. Testament został spisany w 1245 lub 1246 roku. Badacze nie są w tym względzie zgodni. Proces fundacji klasztorów dominikańskich, jak podaje Jerzy Kłoczowski – wytrawny znawca dziejów zakonu braci kaznodziejów, obejmował następujące etapy: przybycie braci do wybranej miejscowości, uzyskanie przywileju lokacyjnego, budowę kościoła i klasztoru oraz akceptację miejsca przez kapitułę prowincjonalną, generalną i wreszcie Stolicę Apostolską. Często, zanim powstało mnisze claustrum[1] i kościół, bracia przebywali w tymczasowej siedzibie, zazwyczaj jednym z domów mieszczańskich. Tak, zdaniem J. Kłoczowskiego, było właśnie w Raciborzu, w czasie, gdy Mieszko czynił na rzecz zakonników szczodry zapis testamentowy.
Dominikanie mogli przybyć do miasta już w 1238-1239 roku. Miało do tego dojść w ramach uzupełnienia akcji tak zwanego pierwszego rozesłania z 1225 roku, w wyniku którego bracia trafili z Krakowa do Wrocławia. W 1246 roku konwent był już sformowany. U boku Mieszka, o czym wspomniano, występuje bowiem aż ośmiu imiennie wymienionych dominikanów z przeorem na czele, których władca wyznaczył na wykonawców swojego testamentu. Wyraził też wolę, by kościele dominikańskim znalazło się miejsce jego pochówku.
To ostatnie postanowienie rodzi dziś spore wątpliwości interpretacyjne[2]. Z treści testamentu wynika bowiem, że w chwili jego spisania dominikanie nie mieli w Raciborzu kościoła ani klasztoru, rezydując w jakimś domu w mieście. Dopiero po śmierci władcy mieli otrzymać dwieście grzywien srebra na wzniesienie tych budowli. Zapis testamentu nabiera sensu jeśli przyjąć, że w chwili dyktowania ostatniej woli władca nie brał pod uwagę rychłej śmierci, a konwent przystąpił już do budowy świątyni. To pierwsze założenie potwierdzają inne decyzje testatora. Brat Władysław miał zostać następcą Mieszka, o ile ten nie doczeka się potomstwa męskiego. A że władca liczył na dziedzica świadczy hojne uposażenie żony Judyty, która – już jako wdowa – miała otrzymać zamek w Toszku.
Interesująca jest hipoteza J. Kłoczowskiego, według której dominikanie korzystali początkowo ze starego, nieznanego ze źródeł, kościoła miejskiego. Kwestia ta wymaga dalszych badań, gdyż lokowali zwykle swoje klasztory w miastach, ale z reguły z dala od centrów. Tymczasem w Raciborzu ich kościół znajduje się przy Rynku, zaś w latach 90. XX wieku odkryto przy nim nieznany ze źródeł cmentarz, który może być najwcześniejszą nekropolią miejską, choć odpowiedź dałoby dopiero datowanie odkrytych szczątków współczesnymi metodami laboratoryjnymi.
W połowie lat 50. XIII wieku kompleks klasztorny już istniał. W 1256 roku odbyła się w Raciborzu kapituła prowincjonalna dominikanów. Podczas obrad nowym prowincjałem obrano Rajnolda, który zastąpił zmarłego Jana Czecha.
Istnienie kościoła i klasztoru potwierdza, wydany w 1258 roku, dokument fundacyjny księcia Władysława opolsko-raciborskiego, brata Mieszka Otyłego. Konsekracja kościoła, dokonana przez biskupa Tomasza I Zarębę, miała miejsce w kwietniu 1258 roku. Jako patroni, poza św. Jakubem, występują Najświętsza Maria Panna, św. Jan Ewangelista, św. Stanisław, św. Dominik i Wszyscy Święci. Książę Władysław, który w tym samym czasie wieńczy swoimi donacjami wieloletni proces lokowania konwentu, wspomina o wrażeniu, jakie zrobili zakonnicy na nim i jego rodzinie. Podkreśla pożytki, które on i jego lud będą mieli z napomnień, głoszenia Słowa Bożego i przykładów kaznodziejskich. Dominikanie nadal występują w najbliższym otoczeniu władcy, a ich uposażenie w Raciborzu należy do najhojniejszych znanych z terenów Polski. Książę dał im między innymi kanał przepływający przez miasto obok ich domu wraz z młynem i leżącym przy nim placem. Nikt nie miał prawa zakłócać biegu wody w tym cieku, a młyn miał służyć zakonnikom do zarabiania na przemiale zboża nie przeznaczonego na użytek klasztorny.
Były proboszcz parafii miejskiej, ks. Herman Schaffer, powołując się na zredagowaną po polsku XVI-wieczną zapiskę, podał, że książę Władysław znalazł u dominikanów miejsce wiecznego spoczynku. Według zapisu z 1602 roku, księga, z której Schaffer zaczerpnął informacje, była własnością wikariusza Alberta Klossa. W tymże 1602 roku została na nowo oprawiona i wówczas dodano puste kartki, na których był odręczny zapis kronikarski o grobie władcy.
Pożar miasta z 1300 roku strawił pierwszy kościół i zabudowania klasztorne. Świątynia została rychło odbudowana. W przeciwieństwie do pierwotnej zyskała znacznie większe prezbiterium oraz wieżę. Kolejny raz kościół spłonął w 1574 roku, podczas największego w historii pożaru Raciborza. Podczas odbudowy wprowadzono do architektury renesansowe sklepienia. Zasadnicza bryła pozostała w stanie nienaruszonym. Podobnie podczas przebudowy po pożarze z 1637 roku. W późniejszym okresie świątynię wzbogacono o elementy baroku, głównie w wyposażeniu wnętrza. W 1810 roku klasztor został sekularyzowany. W latach 1823-1829 wyburzono klasztor, a kościół, w 1874 roku, przebudowano w stylu pseudoromańskim zachowując wiele elementów gotyku.
W architekturze kościoła Św. Jakuba historycy sztuki dopatrują się wyraźnych analogii do budowli zakonów mendykanckich w Czechach i Austrii. Sądzi się, że kościół zbudowała ta sama strzecha z Moraw, która wzniosła świątynię parafialną. Obie budowle, w tym samym czasie, były podnoszone z gruzów po pożarze z 1300 roku. Mają podobne prezbiteria.
W połowie XIII w raciborskim klasztorze przebywało około dwunastu braci. Przed 1246 rokiem, przypomnijmy, było ich ośmiu. W 1382 roku źródła wzmiankują znów dwunastu. Czasy reformacji to kryzys śląskich klasztorów wszystkich zgromadzeń. Niektóre całkowicie opustoszały. W XVII wieku w Raciborzu notowanych jest dwunastu zakonników. Konwent nie należał do licznych. W Polsce XVII wieku średnia liczba mnichów w jednym klasztorze dominikańskim wynosiła ponad dwadzieścia pięć osób.
W XIII wieku wśród dominikanów polskich przeważały takie imiona, jak: Jakub, Piotr, Wincenty, Jan, Mikołaj, Paweł, Marek, Marcin, Damian i Henryk. W Raciborzu spotykamy tymczasem Henryka Traghausa, Volcmarusa, Hermana, Otta i, w 1286 roku, przeora Ulryka. Świadczy to, że zakonników rekrutowano spośród napływających na Śląsk gości z Zachodu. Racibórz, około 1217 roku, założyli Walonowie i Flamandowie – osadnicy z terenów dzisiejszej Belgii, Holandii i północnych Niemiec. Wśród raciborskich rajców spotykamy: Oswalda, Volkilina, Dietricha, Siffrida, Konrada, Waltera, Tilo, Hermanna czy Gotharda. Śląskie miasta doby kolonizacji stanowiły więc obszar rekrutacyjny dla raciborskiego konwentu.
Klasztor utrzymywał stałe kontakty z Krakowem, który stał na czele prowincji polskiej. Pod koniec XIV wieku, w okresie rządów prowincjała Jana z Brzegu, doszło do rywalizacji śląsko-małopolskiej. Racibórz i Wrocław wysunęły się wówczas na czoło polskiej prowincji, dystansując na krótki czas Kraków. Aż szesnaście dokumentów wspomnianego prowincjała Jana, zebranych w zbiorze formuł zakonnych, zostało wydanych właśnie w Raciborzu.
Już w XIII wieku klasztor w Raciborzu rozwinął szkolnictwo. W 1267 roku występuje w nim lektor Jan z Sandomierza, zapewne krewny ówczesnego przeora Marcina z Sandomierza, który w 1244 roku pełnił godność prowincjała. Działalność Jana świadczy o istnieniu szkoły konwentualnej. Po nim, w XIII i XIV wieku, w źródłach spotykamy kolejnych lektorów: Pawła (1268), Michała (1290), Piotra (1379) oraz Mikołaja, syn Leopolda, lektora filozofii (1382).
W Raciborzu najprawdopodobniej odbywały się studia filozoficzne artium, czyli dwu-trzyletni kurs logiki i retoryki, oraz naturalium – wyższy stopień kształcenia, obejmujący filozofię Arystotelesa zgłębianą z reguły przez trzy lata. Nauka artium i naturalium była przeznaczona dla wybranych, uzdolnionych zakonników, typowanych w przyszłości na wyższe studia solemne i generalne. Dla każdego adepta zakonnej profesji dostępne były studium teologiczne oraz szkoła gramatyki, które działały we wszystkich klasztorach. Profesorem krakowskiej Akademii był dominikanin Mikołaj Lypoldii (około 1350-1420), związany ze szkołą raciborskiego konwentu. W 1429 roku, co wspomina płocka kapituła prowincjonalna, w Krakowie, Cieszynie i Raciborzu działały studia teologii nie będące edukacją stopnia wyższego ani szkołą konwentualną.
W 1371 roku w klasztorze Św. Jakuba poświęcono kapitularz[3] z kaplicą Feliksa i Adaukta oraz 10 000 męczenników a także cmentarz. Z tej okazji biskup wrocławski Dzierżysław nadał wszystkim odwiedzającym to miejsce czterdziestodniowy odpust. Do tego czasu dominikanie obchodzili odpust w dzień św. Wacława, potem w niedzielę po św. Michale.
W 1466 roku w klasztorze wybudowano łaźnię miejską. Wszystkie zabudowania zostały zamknięte drewnianym ogrodzeniem. W źródłach odnotowano również, że pomieszczenia krużganków zostały pomalowane przez jakiegoś włoskiego dominikanina.
Mnisi posiadali własny browar, ogród oraz cztery łąki koło Raciborza. Źródłem utrzymania zakonników były dochody z jatek mięsnych, zapisy testamentowe oraz fundacje mszalne, głównie szlachty, oparte na czynszach miejskich, a także jałmużna płacona z ratusza. Wsparcie płynęło także ze strony żeńskiego klasztoru Św. Ducha, gdzie dominikanie pełnili posługę kapłańską, odprawiając nabożeństwa i służąc sakramentem pokuty. Klasztor męski przez cały okres swojego istnienia nie należał do najbogatszych. Działał w cieniu dominikanek, cieszących się większym poparciem ze strony książąt i dysponujących znacznym majątkiem, na który składały się głównie osobiste uposażenia mniszek – książęcych, szlacheckich i mieszczańskich córek.
W 1315 roku mamy poświadczony źródłowo spór, jaki dominikanie z przeorem Andrzejem na czele wiedli z proboszczem miejskim, niejakim Gyselerem. Konflikt rozstrzygał biskup Henryk z Wierzbna. Z dokumentu wystawionego 8 kwietnia 1315 roku w Ujeździe wynika, że jakiś czas wcześniej, klerycy i uczniowie z Raciborza uczęszczający na zajęcia do szkoły parafialnej byli zmuszani brać udział w konduktach pogrzebowych organizowanych przez dominikanów. Chodziło o to, by zapewnić podczas egzekwii odpowiednią liczbę żałobników, za co, rzecz jasna, mnisi kazali rodzinie zmarłego słono płacić.
Biskup stwierdził, że wprowadzone w Raciborzu zwyczaje przymuszania kleryków i uczniów do brania udziału w konduktach pogrzebowych poza parafią, na terenie której znajduje się ich szkoła, są niespotykane zarówno we Wrocławiu, jak i innych miejscach jego diecezji, a także całej prowincji polskiej. Wydał całkowity zakaz powtarzania tych praktyk. Bracia zachowali jednak prawo do grzebania zmarłych na własnych cmentarzach, co z pewnością stanowiło pokaźne źródło dochodów.
Od czasu sporu z Gyselerem nie słychać już o zwadach między proboszczem a dominikanami. W czasach wspomnianego przeora Andrzeja przybierały one groteskowy i tragiczny wymiar. Proboszcz skarżył się bowiem biskupowi, że został przez zakonników zelżony, obrzucony kamieniami, pobity kijami i grożono mu nożami. W obronie własnej uderzył jednego z konwersów[4] zakonnych tak mocno, że ten kilka dni później zmarł.
Widoczne jest zaangażowanie dominikanów w tworzenie i działalność Bractwa Literackiego przy kościele farnym, które w 1334 roku[5] powstało z inicjatywy księżnej Eufemii, dominikanki, ksieni klasztoru Św. Ducha. Bractwo to skupiało książąt, kler świecki i zakonny oraz możnych mieszczan. Pierwszym przełożonym kongregacji był Jan, przeor raciborskich dominikanów.
W 1706 roku klasztory śląskie zostały odłączone od prowincji polskiej i włączone do czeskiej. W 1754 roku utworzyły odrębną kongregację błog. Czesława. W tym stanie przetrwały do 1810 roku, kiedy zostały sekularyzowane. Edykt królewski likwidował konwenty, a państwo przejęło zgromadzone przez wieki majątki, głównie nieruchomości.
W latach 1823-1829, o czym wspomniano, zburzono zabudowania klasztorne, po których nie zachował się żaden ślad w ikonografii. Dziś możemy jedynie oglądać mały fragment krużganku klasztornego zaadaptowanego na zakrystię. Do Wrocławia trafiły najcenniejsze dokumenty klasztorne, w tym fundacyjny z 1258 roku. W 1859 roku ukazały się drukiem na łamach drugiego tomu kodeksu dyplomatycznego Śląska Wilhelma Wattenbacha. Oryginały dyplomów zaginęły w 1945 roku, ale ich treść zachowana została dla potomnych. Wspomniany kodeks stanowi obecnie najważniejsze źródło do poznania dziejów raciborskich dominikanów, którzy, jak na razie, nie doczekali się zwartego opracowania, nie licząc małej broszurki o kościele Św. Jakuba pióra ks. H. Schaffera, która ukazała się drukiem w 1895 roku oraz prac ks. Augustyna Weltzla umieszczonych w jego monografiach Raciborza i archiprezbiteratu raciborskiego. Po II wojnie światowej zainteresowanie raciborskim konwentem wyrażali tak wytrawni znawcy historii zakonu kaznodziejskiego, jak Jerzy Kłoczowski, o. Jacek Woroniecki czy ks. Jerzy Wolny.
Nieznany jest los pozostałych archiwaliów, rękopisów, inkunabułów i starodruków dominikańskich. Wśród nich znajdował się słynny raciborski graduał, do 1945 roku przechowywany w zbiorach kościoła farnego, potem uważany za zaginiony, w 2004 roku częściowo odnaleziony na aukcji w Londynie. Pozostałe zbiory biblioteczno-archiwalne, po 1810 roku, trafiły do Wrocławia. Część znalazła się w zbiorach parafii miejskiej, inne w bibliotece królewskiego gimnazjum ewangelickiego w Raciborzu. Pozycje kronikarskie i inne historyczne, które najprawdopodobniej posiadał klasztor, byłyby dziś, o czym dalej przy omawianiu dorobku Wincentego z Kielczy, cennym źródłem do poznania dziejów Śląska i Polski.
Zachowany podominikański kościół ma trzy krypty: pod kaplicą św. Krzyża z pochówkami Gaszynów, pod kaplicą różańcową i pod kaplicą Walentego. W jego podziemiach mają spoczywać fundatorzy: Mieszko Otyły i Władysław opolsko-raciborski. Mimo zniszczeń w 1945 roku zachował interesujące wyposażenie wnętrza. W kaplicy szkaplerznej znajduje się, powstały w 1659 rokiem, ołtarz Radosnej Tajemnicy Matki Boskiej, dzieło Salomona Steinhoffa. Dolny, przywieziony z Rzymu obraz Matki Boskiej zdobi teraz boczną ścianę kaplicy Różańca. Na jego miejsce wstawiono współczesne malowidło z przedstawieniem Matki Boskiej Piekarskiej. Powyżej znajduje się malowany na drewnie obraz „Widzenie św. Dominika”, na którym zakonnik otrzymuje szkaplerz z rąk Najświętszej Marii Panny. Po bokach umieszczono figury świętych zakonu kaznodziejskiego. Cały ołtarz oplata Drzewo Jessego – drzewo genealogiczne Jezusa.
Niezwykle interesująca jest dekoracja kaplicy Gaszynów, dobrodziejów konwentu, którzy pod kaplicą urządzili swoją kryptę grobową. Z tematyką pasyjną i bogatą ornamentyką, będącą najwcześniejszym na Śląsku przykładem takiego zdobnictwa, dzieło nieznanego mistrza italskiego działającego w Krakowie wzbudza dziś żywe zainteresowanie historyków sztuki. Poniżej znajduje się ołtarz Św. Krzyża, wykonany z czarnego marmuru dębnickiego, dłuta Salomona Steinhoffa.
O randze konwentu dominikańskiego w Raciborzu świadczą postaci, które w XIII i XIV wieku wiodły tu życie zakonne. Na czoło wysuwa się jeden z czołowych polskich kaznodziejów tego okresu Peregryn z Opola. Urodził się między 1260 a 1270 rokiem w Opolu lub okolicy. W latach 1275-80 wstąpił do klasztoru w Raciborzu, gdzie ukończył szkołę konwentualną. Imię Peregrinus było w średniowieczu często używane. „Acta Sanctorum” wymieniają aż dwudziestu siedmiu świętych i błogosławionych Peregrynów. Pierwszy raz w źródłach pojawia się w 1303 roku jako przeor raciborskich dominikanów. Dwa lata później był już przeorem we Wrocławiu, a jesienią 1305 roku kapituła prowincjonalna z Pozdawilku na Pomorzu wybrała go prowincjałem. Pełni ten urząd do 1312 roku. W tym czasie doszło do fundacji żeńskiego konwentu Św. Ducha w Raciborzu oraz męskiego w Opolu. W 1312 roku, mimo ponownego wyboru na prowincjała, zrezygnował z godności, co potwierdził generał zakonu Berengariusz z Landorry.
Około 1313 roku Peregryn powrócił do Raciborza. W 1316 roku spotykamy go jako świadka w dokumencie księcia Leszka dla raciborskich dominikanek. W maju 1318 roku papież Jan XXII mianował go inkwizytorem diecezji wrocławskiej i krakowskiej. Z treści bulli wynika, że urząd ten powierzono duchownemu nieskazitelnego życia, wykształconemu w prawie i kaznodziejstwie, by kazaniami mógł nawracać odstępców. Jako inkwizytor, Peregryn działał w ośrodkach kacerskich[6]. W 1322 roku, po ustąpieniu Lupolda, kapituła wybrała go po raz trzeci prowincjałem. Urząd piastował do 1327 roku. Na 1333 rok datuje się ostatnia wzmianka na temat jego życia. Wraz z prowincjałem Maciejem z Krakowa wystąpił jako świadek w dokumencie wrocławskich dominikanek.
Peregryn wygłaszał kazania w zamkowej kaplicy kolegiackiej p.w. św. Tomasza z Canterbury. Był prawdopodobnie spowiednikiem księcia Przemysła. To jemu należy przypisać zabiegi o powstanie i później formowanie konwentu dominikanek, w tym życia duchowego. To być może pod jego wpływem Eufemia postanowiła przyodziać klasztorne szaty.
Do historii Kościoła Peregryn przeszedł dzięki swemu słynnemu w całej Europie zbiorowi kazań „Sermones de tempore et de sanctis”. Zawarte w nim sześćdziesiąt cztery kazania o świętych i pięćdziesiąt siedem kazań na niedzielę zostały spisane w latach 1297-1304 w raciborskim klasztorze. Aż do XVI wieku miały charakter wręcz podręcznikowy. Ich rękopisy znajdują się w: Pradze, Wiedniu, St. Florian, Grazu, Klosterneuburgu, Monachium, Erfurcie, Dreźnie, Lipsku, Zurychu, Bazylei, Kopenhadze, Londynie, Bibliotece Watykańskiej a także polskich zbiorach między innymi we Wrocławiu. Do 1500 roku były wydawane siedmiokrotnie w oficynach drukarskich Kolonii, Strasburga czy Ulm. W XV wieku zostały przetłumaczone na język czeski. Odpisy kazań Peregryna zawierają XV-wieczne „Kazania Gnieźnieńskie”.
Dziś ich znaczenie ocenia się dwojako. Dla mediewistów są jednym z najważniejszych pomników kultury średniowiecznej Europy przesiąkniętej wpływami łacińskimi. Dla ludoznawców i folklorystów „Sermones …”, ze względu na zamieszczenie w nich wątków podaniowych związanych ze Śląskiem, to najstarsza księga górnośląskich podań. Te nietypowe wówczas zainteresowania wynikają zapewne ze skłonności dominikanina do egzemplifikacji, czyli podawania przykładów. To dzięki nim jego kazania stały się tak popularne. Teologia i dogmatyka dostarczały Peregrynowi jedynie tezy. Przekonywał do niej przykładami z życia świętych i błogosławionych. Nie wzdrygał się od przekazywania własnych doświadczeń i obserwacji. Jego kazania były łatwymi w odbiorze opowiadaniami.
Obok Peregryna, niepospolitą postacią był Wincenty z Kielczy – miejscowości rycerskiej niedaleko Strzelec Opolskich, wzmiankowanej w dokumencie z 1300 roku. Pochodził z Opolszczyzny. Tu swoje korzenie mają również słynni dominikanie polscy: święty Jacek i błogosławiony Czesław. W źródłach po raz pierwszy pojawia się na dokumencie z 1222 roku stwierdzającym zawarcie pierwszej ugody o wieś Pełczyska pomiędzy biskupem Iwonem a Baranem Putysławowicem. Odbyło się to w obecności licznego grona kapelanów biskupiego dworu, spośród których tylko czterech, w tym Wincenty, posiadało święcenia kapłańskie. W 1227 roku był już kanonikiem krakowskim i jako taki występuje na dokumentach z lat: 1228, 1230, 1234 i 1235. Był nim jeszcze prawdopodobnie w 1237 roku. Zapewne w tym charakterze udał się do Włoch po ciało biskupa Iwona. Studiował w Bolonii. W 1245/1246 roku był już na pewno dominikaninem, gdyż w takim charakterze był obecny jako świadek przy sporządzeniu testamentu księcia opolsko-raciborskiego Mieszka Otyłego. W Raciborzu Wincenty spędził kilkanaście lat swojego życia, dochodząc do godności przeora, o czym dowiadujemy się, z datowanego na 1258 rok, dokumentu księcia Władysława dla cystersów w Rudach. Przebywał także w klasztorach w Sandomierzu i Krakowie.
Ważne miejsce w polskiej literaturze średniowiecza zajmuje dzięki autorstwu dwóch żywotów św. Stanisława oraz hymnu „Gaude Mater Polonia”, wchodzącego w skład oficjum brewiarzowego ku czci biskupa męczennika, kanonizowanego w 1253 roku. Z osobą Wincentego wiążę się podanie przez Jana Długosza pierwszego polskiego zdania. Dziejopisarz zamieścił je w swoich rocznikach przy okazji opisu bitwy legnickiej z 1241 roku. Widząc nieuchronną klęskę wojsk polskich, książę Henryk Pobożny miał – co odnotował Długosz – powiedzieć: „Gorze szą nam stalo”, co znaczy „przytrafiło się nam nieszczęście”. Była to reakcja na ucieczkę z pola bitwy wojsk księcia opolsko-raciborskiego Mieszka Otyłego. Z początku szala zwycięstwa przechylała się na stronę wojska polskiego. Ucieczka rycerstwa opolsko-raciborskiego była efektem nieporozumienia.
Od lat historyków intryguje, skąd Długosz zaczerpnął zdanie: „Gorze szo nam stalo”. Naukowcy są skłonni przyjąć, że pochodziło ono ze spisanej przez Wincentego zaginionej dziś kroniki dominikanskiej, w której umieszczono relację o klęsce legnickiej zdanej przez niejakiego Jana Iwanowica, który uszedł z pogromu i dotarł do jakiegoś klasztoru. Jedynym domem zakonnym, który na Śląsku ostał się podczas najazdu mongolskiego był ten w Raciborzu. W tym czasie najprawdopodobniej przebywał tu Wincenty, który stał się jednocześnie autorem najstarszego znanego zdania spisanego w języku polskim.
Paweł Newerla, Grzegorz Wawoczny
Ikonografia WiAI WAW, Henryk Sowik, Alfred Otlik
[1] Claustrum to łaciński odpowiednik słowa klasztor, oznacza budynek lub kompleks budynków, w którym zamieszkują zakonnicy lub zakonnice określonej reguły, z reguły trzy lub cztery skrzydła zamknięte w czworobok z wirydarzem pośrodku i krużgankami wokoło.
[2] Kazimierz Jasiński, znakomity znawca geneaologii Piastów, powątpiewa w pogrzebanie Mieszka w kościele dominikanów.
[3] Pomieszczenie klasztoru służące do narad zakonników.
[4] Konwers to brat świecki nie posiadający święceń, wykonujący w klasztorze prace fizyczną.
[5] Powstanie Bractwa budzi kontrowersje. Na datę 1334 wskazuje obraz Bochenka oraz „Przedmowa …”. Statut nosi datę 1343.
[6] Heretyckich.