Z dziejów opieki medycznej w Raciborzu

Z dziejów opieki medycznej w Raciborzu

W średniowieczu Śląsk słynął z wielu gestów miłosierdzia dokonywanych przez Kościół, magistraty oraz zamożnych patrycjuszy i możnowładców. Taki był duch epoki. Sacrum commercium czyli zbawienie dla tych, którzy wesprą biednych – to hasło przyświecało wielu ofiarodawcom. Odbywało się to najczęściej poprzez zapisy testamentowe. Tworzono dzięki temu hospicja dla chorych, starców, wędrownych pielgrzymów, sierot, porzuconych niemowląt, dotkniętych zakaźnymi chorobami i nieuleczalnie chorych, głównie trędowatych. Nie zdarzało się jednak, by chorych umieszczano ze zdrowymi a starców z dziećmi. W połowie XIII wieku w śląskich miastach było już piętnaście hospicjów. Pierwsze w Raciborzu powstało dzięki bożogrobcom. W XV wieku Racibórz miał dwa hospicja, podczas gdy Opawa i Opole trzy, zaś Wrocław aż osiem. Dzisiejsza stolica Dolnego Śląska miała też wówczas cztery szpitale i 60 przytułków.

Oprócz klasztorów placówkami tymi zarządzały także rady miejskie, które mianowały zarządców majątków szpitalnych – tzw. witrykusów oraz odpowiedzialnych za sprawy wewnętrzne każdej placówki mistrzów szpitalnych. Rada decydowała o regulaminie, rozstrzygała spory, przyjmowała pensjonariuszy oraz rozdzielała fundusze. Obok miejskich najwięcej hospicjów klasztornych należało do bożogrobców czyli kanoników regularnych, stróżów grobu jerozolimskiego. Wsparciem dla zakonników były głównie książęce datki lub biskupie fundacje.

Pensjonariusze hospicjów musieli ściśle przestrzegać regulaminu. Najstarszy pochodzi z XII wieku. Przeznaczony był dla hospicjum świętego Jana Chrzciciela w Jeruzalem kierowanego przez zakon joannitów. Ustalał on między innymi odległość pomiędzy łóżkami oraz nakazywał obecność minimum trzech lekarzy, którzy mieli „poznawać naturę chorób i udzielać wskazówek co do lekarstw”. Wielce prawdopodobne, że obowiązywał on w szpitalach prowadzonych przez joannitów w Głubczycach i Opawie. Regulamin hospicjów prowadzonych przez krzyżowców z czerwoną gwiazdą, zatwierdzony w 1407 roku, nakazywał bojaźń, miłość i służbę Bogu, dobre myśli, dobre uczynki i gorliwą modlitwę za dobroczyńców oraz o siły do godnego korzystania z jałmużny. Karą za uchylanie się od modłów było pozbawienie posiłku. Ich odbycie ułatwiały kaplice, które znajdowały się prawie przy każdym hospicjum. Nie można było ponadto wprowadzać obcych, kłócić się, zniesławiać, obmawiać, pić wódki i odwiedzać karczmy. Nakazywano z wyrozumiałością znosić cudze ułomności.

Ciekawy był sposób rekrutacji pensjonariuszy. Bracia zakonni  raz w tygodniu penetrowali miasta i wsie szukając biednych, chorych i sierot. Przed bramą szpitalną zawsze było miejsce do zostawiania podrzutków czyli niechcianych dzieci. Zakonnicy nie mogli śledzić ich rodziców ani pytać o personalia. Ciężarne mogły zostać w szpitalu aż do porodu po czym zostawić swoje dzieciątka. Szpital zatrudniał dla nich mamki. Rodzone matki miały jedynie obowiązek odbyć przed porodem spowiedź i przyjąć po niej komunię świętą.

Pensjonariusze dwa razy w tygodni korzystali z kąpieli. Jak najczęściej starano się też zmieniać ich pościel. Czuwał nad tym mistrz szpitalny przy czym dbano, by sytuacja chorych nie zależała od kaprysów jego i podległego mu personelu. Miał obowiązek baczyć na obłożnie chorych, powiadamiać ich rodziny oraz dbać o porządek na salach i o obfitość kuchni. Rozdzielał ubrania, dzielił jałmużny a nieraz też egzekwował je od niesłownych darczyńców, którzy na obietnicach często pozostawali. Codzienne jadło składało się z lichego piwa i chleba. Lepiej było w święta kościelne, głównie w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Jadłospis uzupełniały mięso, sery, masło, białe wino i piwo. Witamin dostarczała spora ilość warzyw. Wielkopostnymi daniami były oczywiście ryby, których było w rzekach, w tym w Odrze pod dostatkiem. W Raciborzu osada rybacka była w pobliżu mostu zamkowego i graniczyła z dawnym Nowym Miastem. Połów ryb był również domeną mieszkańców Proszowca.

Różne były losy hospicjów, szpitali i przytułków. Choć nazwy są różne to funkcja wszystkich tych placówek była prawie taka sama. Jedne były bogatsze, uposażone w nadania książęce i możnowładcze, inne biedne. Szpitalnicy tych drugich wystawiali często rękę po jałmużnę lub ustawiali w świątyniach skarbonki na ofiary. Nie oszczędzały ich kataklizmy, głównie powodzie i pożary. Ogień i woda powodowały, że dotknięte nimi niektóre szpitale i hospicja nie podnosiły się już z gruzów.

Jak natomiast rozwijała się opieka szpitalna w Raciborzu? Pierwsza wzmianka o szpitalu pochodzi z roku 1295, kiedy to książę Przemysław założył na Nowym Mieście (Przedmieściu Odrzańskim) przy brzegu rzeki szpital (przytułek?) św. Mikołaja, „aby wszyscy cierpiący nędzę, którzy sami nie mogą sobie pomóc, cieszyli się dziełem miłości”. Budowę sfinansowano z pieniędzy księcia i mieszczan. W 1302 roku przytułek ten połączono z konwentem bożogrobców z Miechowa, którzy mieli w Raciborzu prepozyturę swego zakonu. Przy szpitalu powstała kaplica pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Obiekt spłonął w 1574 roku. Po odbudowie w 1626 roku  kaplicę i szpital rozebrano, bo obawiano się, że posłużą one za kryjówkę dla żołnierzy Mansfelda, którzy oblegali miasto w czasie wojny trzydziestoletniej. W 1631 roku szpital odbudowano, ale spalił się on już sześć lat później. W 1644 roku stał na nowo. W 1651 wzniesiono obok niego na powrót drewniany przyszpitalny kościół. W 1741 przytułek przebudowano na murowany. Kres działalności przypadł na okres pruskiej sekularyzacji. Przyklasztorny kościół bożogrobców św. Piotra i Pawła zniesiono w 1823 roku, probostwo w 1850 roku, zaś przytułek siedem lat później. Na miejscu probostwa i przytułku postawiono szkołę, w której do niedawna była Szkoła Specjalna nr 10. Jesienią 1997 roku budynek zburzono. Obecnie znajduje się tu stacja paliw Statoil.

Przytułek szpitalny był też przy wybudowanym w 1489 roku kościele Bożego Ciała przy ul. Sukienniczej (obecnie ulica Solna), przy którym sześć lat później stanęła synagoga. Kościół ten spalił się w 1554 roku. Później odbudowano go jako kaplicę drewnianą. W czasie wojny trzydziestoletniej była opuszczona i niszczała. Remontu i ponownej konsekracji doczekała się w roku 1657. W 1643 pewien generał cesarski rodem z Raciborza ufundował przy niej szpital dla ubogich płci męskiej. Jego budowa rozpoczęła się dopiero w 1654 roku. Całość spłonęła w czasie pożaru w 1698 roku. Szpital wybudowano na nowo na początku XVIII wieku. Pod datą 1688 znajdujemy wzmiankę o szpitalu przy kościele pod wezwaniem św. Mikołaja na Starej Wsi.

„Dla chorych Francuzów urządzono w zamku szpital polowy, w którym od 8 lutego do końca maja 1808 r. zmarło sześciu strzelców. Jeden szaser konny, lat 36, który należał do 5. Kompanii 21. Pułku, dnia 20 kwietnia zeskoczył z mostu odrzańskiego do rzeki a odnaleziono go dopiero 8 maja.” – tak brzmi wzmianka o pobycie w Raciborzu wojsk Napoleona wracających po klęsce wyprawy do Rosji.

Przy ul. Leczniczej dawniej Różanej lub Żydowskiej (na rogu z ulicą Solną stała bóżnica) wybudowano na początku  XIX wieku szpital. Obecnie znajduje się tam siedziba Rejonowego Przedsiębiorstwa Inwestycji Sp. z o.o. W 1803 roku  znajdujące się tu nieużytki i ogród o powierzchni czternastu arów przeszły z rodziny rzeźników Tlachów na żonę raciborskiego kupca Joannę Galli z domu Bardollo. Na działce tej, w lecie 1802 roku, wybudowano za 2600 talarów szpital, wówczas „miejski instytut leczniczy” (Staedtisches Krankeninstitut). Budowę sfinansowano z darowizn raciborzanek: Franciszki Józefy Koehler i Klary Poinsot. Ta pierwsza w 1798 roku zapisała na szpital coroczną sumę stu talarów. „Syn i spadkobierca Karol zmarł 19 kwietnia 1798 r. w wieku 49 lat nie będąc żonaty. Pozostała jeszcze tylko jego siostra Franciszka, która jako samotna panna miała jedynie krewnych w linii bocznej, mianowicie trzy córki wdowy Anny Toscano – Franciszkę, zamężną Bordollo, Józefę, żonę burmistra Prechta i Teresę (późniejszą) żonę kupca Gali’ego. Tym podarowała 16 maja 1798 roku oba folwarki i grunty w Starejwsi, ponadto uzależniła użytkowanie jednej z działek od warunku przekazania co roku sumy stu talarów na rzecz mającego powstać w Raciborzu szpitala oraz takiej sumy na msze święte, które miały być odprawiane w dowolnym kościele (co później zmieniono na kapitał gotówkowy). Józefa Franciszka, która zastrzegła sobie prawo dożywotniego użytkowania, zmarła 21 lutego 1806 r. w wieku 56 lat. Dzierżawcą majątku Koehlerów został Jan Bartsch” – tak opisywał sprawę ks. Augustyn Weltzel w „Kronice Parafii Ostróg”. Przedmiotem zapisu była tzw. Kamienica – wymieniana już w XVII wieku samodzielna wówczas gmina stanowiąca część Ostroga.

Ulica Lecznicza w Raciborzu, lata 20. XX w.

Szpital przy ul. Leczniczej miał dwie kondygnacje. Na parterze leżało sześciu, a na piętrze dwunastu chorych. Do 1827 roku stał na gruntach prywatnych. 3 kwietnia Joanna Gali podarowała je miastu. W grudniu 1854 roku gmina dokupiła od Marii Nietzik sąsiednią działkę w celu powiększenia terenu szpitala. Za niecałe pięć arów z małym domkiem zapłacono wówczas aż 1450 talarów. Znajdująca się do dziś na budynku szpitala wieżyczka została wybudowana w roku 1829 dzięki fundacji radcy rządowego i sanitarnego doktora Jana Wernera. Na klatce schodowej zachowała się tablica umieszczona tam w 1805 roku i odnowiona 94 lata później, na której polecono wszystkim czytającym, by zawsze wyciągali rękę w stronę bliźniego będącego w biedzie.

Rozwój przemysłu spowodował wzrost liczby mieszkańców. Stary szpital przy obecnej ul. Leczniczej dość krótko zaspokajał potrzeby miasta. 1 września 1877 roku rozpoczęto budowę nowego, na 200 łóżek, przy obecnej ul. Bema. Chorych przeprowadzono tam już 1 listopada 1878 roku. Stary przeznaczono zaś na przytułek dla nieuleczalnie chorych. Stan zdrowia mieszkańców nie był pod koniec XIX wieku najgorszy. 19 sierpnia 1897 roku „Nowiny Raciborskie” informowały bowiem: „W miastach szląskich, liczących więcej niż 15 tys. mieszkańców, panowała podług zestawienia cesarskiego urzędu zdrowia z drugiego kwartału br. następująca śmiertelność: Na rok i na 1000 mieszkańców umarło: Langenbielau (Bielawa) 37,4, Królewskiej Hucie (Chorzów) 27,2, w Świdnicy 26,3, w Opolu 25,8, we Wrocławiu 24,8, w Brzegu 23,6, w Zgorzelicach (Zgorzelcu) 22,9, w Prudniku 21,8, w Legnicy 21,7, w Bytomiu G. Szl. 20,7, w Zielonogórze i Katowicach 19,7, w Głogówku 19,0, w Jeleniogórze 18,6, w Gliwicach 16,8, w Nysie 16,7, w Raciborzu 15,3. Racibórz więc był najzdrowszym miastem”.

Stary szpital przy ul. Bema

W 1996 roku przy Gamowskiej oddano tam do użytku zespół przychodni specjalistycznych wraz a apteką a dwa lata później zespół pomocy doraźnej. Następnym krokiem było przemieszczenie oddziałów zamiejscowych tj. oddziałów z Wojnowic i Krzanowic. Wiosną 2000 r. w nowym obiekcie Szpitala został uruchomiony Oddział Wewnętrzny II, Pulmonologiczny i Okulistyczny. Do końca 2000 r. zostały uruchomione nowoczesna 9-stanowiskowa Stacja Dializ oraz Oddział Nefrologiczny. W okresie od grudnia 2003 r. do końca marca 2004 r. do nowej siedziby zostały przeniesione pozostałe oddziały wraz z pracowniami diagnostycznymi. W dotychczasowym miejscu pozostał jedynie Oddział Obserwacyjno-Zakaźny. Oficjalnego otwarcia nowego Szpitala dokonano w dniu 26 kwietnia 2004 roku.

Krzyż ze starego szpitala oraz witraże z kaplicy szpitalnej przy ul. Bema w szpitalu przy ul. Gamowskiej, fot. Jan Ptak

Leczeniem chorych zajmowały się również raciborskie siostry szarytki. Proboszcz raciborskiej fary ksiądz prałat doktor Herman Schaffer kupił w 1871 roku stary budynek poczty przy zbiegu ulicy Solnej i Browarnej. Po dokupieniu później jeszcze dwóch małych pobliskich domków, rozpoczęto tam budowę klasztoru dla sióstr szarytek, które przybyły do miasta w 1867 roku i zamieszkały tymczasowo w prywatnym domu przy ul. Zborowej. Do nowego konwentu przy obecnej ul. Solnej przeniosły się w 1901 roku. Siostry eksmitowano stąd w latach pięćdziesiątych XX wieku. Budynek klasztorny cudem uniknął wojennych zniszczeń. Na jego fasadzie zachowały się piękne płaskorzeźby. Obecnie znajduje się tu miejskie przedszkole nr 24. W 1880 roku, jak podają źródła, szarytki pomogły 273 chorym wszystkich wyznań – katolikom, ewangelikom i Żydom.

Przy ul. Solnej, niedaleko zbiegu z ul. Ubogą (obecnie Bankowa) znajdował się sierociniec. Wybudował go aptekarz i radny miejski Józef Frank. Chciał w ten sposób upamiętnić śmierć w 1834 roku swojej ukochanej córki Amelii. Sierociniec poświęcono w drugą rocznicę jej śmierci, dokładnie 4 listopada 1836 roku. Miał dwanaście izb. Dach był kryty blachą cynkową. Dobroczyńcą sierocińca był między innymi Józef Kuehn, biskupi komisariusz okręgu raciborskiego, wydawca polskiego modlitewnika i śpiewnika „Katolik”. Na wspomożenie sierocińca przeznaczył dochód ze sprzedaży tej książki. W 1872 roku Kuehn sam w nim zamieszkał. Zmarł tu na artretyzm w kwietniu 1880 roku. Później sierociniec udostępniono Caritasowi, który urządził w nim stację opieki. Po wojnie pomieszczenia te zaadaptowano na mieszkania. Później budynek rozebrano. 

Przy ulicy  Wojska Polskiego, naprzeciwko Zakładu Poprawczego, znajduje się narożny zespół przychodni. Dawniej w pobliżu tego miejsca znajdowało się schronisko dla ubogich kobiet pod wezwaniem św. Łazarza, wybudowane w 1622 roku sumptem kapituły i raciborskiego magistratu. W 1697 roku przy przytułku powstała kaplica. Do 1804 roku był to budynek drewniany, później murowany z wieżyczką. Za przytułkiem w kierunku ulicy Opawskiej znajdował się cmentarz, dla pensjonariuszy, na którym przez pewien okres chowano także innych mieszkańców miasta. Później grzebano ich na nowym cmentarzu dla katolików i ewangelików, który oddano do użytku 4 listopada 1832 roku również przy ul. Opawskiej. Zlikwidowano go po ostatniej wojnie. W miejscu tym znajduje się dziś park sąsiadujący z przedwojennym parkiem Eichendorffa i oczkiem wodnym,  dawniej nazywanym Gondelteich (staw gondolowy). Budynek przytułku rozebrano w 1899 roku a chorych przeniesiono na ul. Kościuszki. W 1910 roku przenieśli się oni do nowego przytułku przy ul. Klasztornej. W narożu obecnych ulic Ludwika i Wojska Polskiego wybudowano w latach 1925-1926 gmach dla miejskiej kasy chorych. Obecnie mieszczą się tu gabinety lekarskie i Pogotowie Ratunkowe oraz instytucje związane z rolnictwem.

W 1831 roku doktor Johann Karl Christian Kuh, założyciel raciborskiego zakładu dla głuchoniemych, otworzył w Wojnowicach klinikę „chirurgii i chorób zmysłów”. Sam specjalizował się w chirurgii oczu i usuwaniu katarakty. W krótkim czasie po otwarciu kliniki wykonał zrazu setkę operacji usunięcia zaćmy dzięki czemu Wojnowice zasłynęły na całym Śląsku. Kuh był altruistą i z reguły leczył za darmo. Zasłużył się w 1831 roku w walce z epidemią cholery. Z urodzenia był wrocławianinem. W 1826 roku był panem majątków ziemskich w: Wojnowicach, Lekartowie, Bojanowie, Ocicach Górnych, Krzanowicach i Samborowicach oraz lasu żytniańskiego.

Najmłodsze przytułki powstały przy ul. Klasztornej. Obecnie znajduje się tu zespół przychodni, a  w podziemiach magazyny sprzętu Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej. Obiekt wybudowano w 1910 roku na 35-arowej działce zakupionej w 1866 roku od rodziny Buczków. Od ulicy Kasprowicza było wejście do żeńskiego przytułku św. Łazarza, zaś od strony ulicy Klasztornej do męskiego pod wezwaniem Ciała Chrystusowego. To tu z czasem przeniesiono nieuleczalnie chorych z hospicjów przy ulicach Kościuszki i Browarnej. Na budynku do dziś, od strony ul. Kasprowicza, widoczna jest piękna płaskorzeźba przedstawiająca św. Łazarza.

LEKARZE I APTEKARZE

Lekarze najczęściej zamieszkiwali w dużych miastach księstwa opolsko-raciborskiego – Opolu, Raciborzu i Prudniku. W małych miasteczkach dominowali balwierze i znachorzy. W Raciborzu w XVII i XVIII wieku było kilku lekarzy i chirurgów. Pod datą 1638, w związku z chrztem dziecka, mamy wzmiankę o doktorze Macieju Ungarze, w 1662 roku zaś o chirurgu Jerzym Klausmannie. W latach 1669-1700 leczył w nadodrzańskim grodzie doktor Jerzy Renner, a w 1700 roku zmarł tu lekarz Marcin Jakub Olitorii. W 1704 roku mamy wzmiankę o chirurgu Janie Krzysztofie Klausmannie, prawdopodobnie synu Jerzego. W początkach XVIII wieku praktykują tu jeszcze doktor Szymon Michalski (ok. 1717 roku), Leopold Wojciech Banhof (ok. 1725 roku),  doktor Antoni Reichel ( lata 1734-1741) oraz doktor Jan Sander (około 1739 roku). W XIX wieku jeden lekarz przypadał na powiat. Miał do dyspozycji felczerów i służące przy porodach akuszerki.

 Z XVI wieku mamy pierwsze wzmianki o aptekach w księstwie opolsko-raciborskim. Były to wówczas tak zwane sklepy korzenne, w których obok leków sprzedawano przyprawy, marcepany, „wody życiowe”, likiery, świece woskowe i wina oraz inne dziwne specyfiki a wśród nich proszek mumiowy jako afrodyzjak i panaceum na różnorakie dolegliwości. Historia aptek w Raciborzu zaczyna się pod datą 1594, pod którą to źródła wymieniają aptekarza Hansa Apothekera. Nazwisko określało prawdopodobnie profesję, którą osoba ta na co dzień się parała. W roku 1602 niejaki Johann Czygan (niektórzy historycy wskazują, że jest to sam Hans Apotheker), każe sobie potwierdzić własność ogrodu aptekarskiego. W księgach miejskich jako aptekarz występuje w roku 1663 burmistrz Jan Czech. Cesarz Leopold 22 lipca 1670 roku nadał mu przywilej prowadzenia apteki, być może po ustąpieniu z urzędu. Apteka Czecha, nazwana „Pod Jednorożcem”, mieściła się w Rynku, ale do dziś nie udało się wskazać jej dokładnej lokalizacji. „Pod Jednorożcem”, to również nazwa apteki, która powstała na początku XVIII wieku w miejscu, gdzie dziś znajduje się księgarnia przy Rynku 12, wówczas był to numer 14. W roku 1812  apteka ta znalazła się w rękach Adama Franka, aptekarza i ogrodnika zajmującego się między innymi uprawą roślin leczniczych. Przy obecnej ul. Wileńskiej miał on swoje ogrody (tzw. łąki Franka). Księga adresowa z roku 1885 wymienia pod adresem Rynek 12 aż trzech aptekarzy: Wilhelma Henninga, Boleslausa von Gorsky’ego i Roberta Bergmanna.

W 1649 roku założono w południowej części Rynku, u wylotu ulicy Długiej, aptekę „Pod Złotym Aniołem”, która znajdowała się tu do 1945 roku, przy czym w ostatnich latach istnienia zwana była tylko „Pod Aniołem”. Najmłodsza apteka nazwana „Pod Łabędziem”, założona została przez Hermana Ohlerta w roku 1875. Do dziś znajduje się ona przy zbiegu ulicy Długiej i Placu Wolności. Wcześniej, bo w roku 1767 kupił ten dom doktor medycyny Karl Kratochwil. Później obiekt był własnością Adolfa Henryka Polko, którego nazwiskiem nazwano pobliski plac. Po Ohlercie apteka przechodziła na własność innych aptekarzy: Schwendlera, Rychlego, Riesenfelda, Bourbiela, Ecksteina i Lubińskiego. Nad wejściem do niej widoczna jest piękna, aczkolwiek zniszczona mocno, rzeźba łabędzia. Istniały ponadto apteki „Zielona”, „Świętego Jana”, „Świętego Mikołaja”, „Bahnhof-Apotheke” i „Marien-Apotheke”. Ta ostatnia mieściła się w narożu obecnych ulic Podwale i Mickiewicza.

Nie zawsze praca aptekarzy była dobrze oceniana przez władze miasta. W 1715 roku magistrat raciborski wystosował skargę do Urzędu Zwierzchniego na aptekarza Szymona Michalskiego. Rajcy stwierdzili, że źle pracował i przeniósł aptekę do własnego mieszkania. Pierwsza interwencja nie przyniosła jednak efektu i magistrat postanowił poskarżyć się samemu cesarzowi. Ten kazał Michalskiemu aptekę opuścić. Wydzierżawił ją wówczas Jan Walenty Meyler.

Opr. Grzegorz Wawoczny

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com