Życie muzyczne dawnego Raciborza (cz. 3)

Życie muzyczne dawnego Raciborza (cz. 3)

Działające w Raciborzu chóry oraz orkiestry i ich występy nie zaspakajały potrzeb Raciborzan w zakresie muzyki. Stąd nie należy się dziwić gościnnym występom muzyków.

Gościnne występy

Do niewątpliwie czołowych wydarzeń artystycznych dawnego Raciborza należy zaliczyć koncert wybitnego węgierskiego kompozytora i pianisty dr. Ferenca Liszta (1811–1886).

Liszt w 1846 roku odbył tournée, dając dziesięć koncertów w Wiedniu, Pradze, Ołomuńcu i Brnie. Z Brna artysta przybył do Grodźca (Hradec nad Moravicí). Była tam reprezentacyjna siedziba książąt von Lichnowsky, ponadto panów na Krzyżanowicach i Kuchelnej. W Grodźcu Liszt wziął udział w prymicji Roberta Marii hrabiego von Lichnowsky’ego (1822–1879). W czasie uroczystości, odbywających się w kościele zamkowym, orkiestra teatru w Opawie pod batutą Eduarda Simona, grała mszę C–dur Ludwiga von Beethovena. Liszt natomiast improwizował na organach adagio cantabile z II. części słynnej sonaty fortepianowej Nr 8, C–moll, op. 13, tzw. „Patetycznej” Beethovena, co było niewątpliwie ukłonem pod adresem gospodarzy, ponieważ kompozytor zadedykował tę sonatę księciu Karolowi von Lichnowsky’emu (1761–1814).

Liszt był blisko zaprzyjaźniony z księciem Feliksem von Lichnowsky (1814–1848), panem na włościach rodziny książęcej. Wielokrotnie kompozytor odwiedził księcia Feliksa. W pałacu w Krzyżanowicach Liszt spotkał się zresztą ze swoją ukochaną i późniejszą partnerką, Karoliną z Iwanowskich hrabiną von Sayn–Wittgenstein (1819 –1887).

Koncert Liszta odbył się w piątek, dnia 29 maja 1846 roku, w sali Jaschke’go przy ówczesnej ul. Panieńskiej. Dodajmy, że dziś mieści się tam Raciborskie Centrum Kultury przy ul. Chopina. Liszt, w towarzystwie księcia Lichnowsky’ego, przyjechał do Raciborza pociągiem z Krzyżanowic. Na dworcu wirtuoza oczekiwała wielka liczba pań i panów, którzy odprowadzili kompozytora do sali koncertowej. Z ogłoszenia, zamieszczonego w raciborskim „Oberschlesischer Anzeiger”, wynika iż bilety wstępu na miejsca numerowane kosztowały słuszne 2 talary, a na „miejsca wolne” – 1 talar. Dla porównania dodajmy, że w owym czasie tkacz za tydzień pracy – po 11 godzin od poniedziałku do soboty – zarabiał 2 talary i 3 srebrne grosze, zaś tygodniowe utrzymanie 5–osobowej rodziny kosztowało 3 ½ talara. Koncert miał się zacząć o godz. 20.30, a na salę wpuszczano godzinę wcześniej.

Program obejmował: andante z opery Łucja z Lammermooru Gaetano Donizettiego i reminiscencje z opery Lunatyczka Vincenza Belliniego. Po przerwie natomiast przewidziano andante z wariacjami Beethovena, jedną z etiud Chopina, La Trinita (Trójca) – jedną z 600 pieśni skomponowanych przez Franza Schuberta, a na zakończenie Melodies hongroises ze słynnych Rapsodii Węgierskich Liszta. Nie dysponujemy recenzją z tego recitalu. Natomiast interesujące wydają się zapisy uczestnika ówczesnego koncertu: Kiedy Liszt oczarował uszy słuchaczy swoją genialną grą na fortepianie, książę (Lichnowsky) zdobywał serca wszystkich swoją łaskawą uprzejmością i gracją ujmującej osobowości. Biedne damy, wśród których znajdowała się cała elita górnośląskiej arystokracji, były w kłopocie, któremu z tych dwóch przyznać pierwszeństwo. W istocie było to interesujące przedstawienie, móc widzieć obok siebie tych wyśmienitych panów otoczonych gronem towarzystwa i porównać dwóch bohaterów salonów, jeden – wielki artysta, a drugi – jeszcze większy aktor.

Z ustaleń nieodżałowanego dr. Ryszarda Kincla wiemy, że Liszt w Raciborzu i w Opawie koncertował na mahoniowym fortepianie firmy Eck & Lefebre z Kolonii. Dodajmy, że kompozytor zaproponował księciu kupno tego fortepianu, który ocenił wysoko, ale kosztował aż 600 talarów, za które można było kupić wówczas większe gospodarstwo rolne. Lichnowsky instrument rzeczywiście kupił i postawił w pałacu w Krzyżanowicach, gdzie korzystał z niego także Liszt. Nie wiemy natomiast, czy w Raciborzu – podobnie, jak było to po koncercie we Wrocławiu w 1843 roku – panie uczestniczące w koncercie pozbawiły instrument kilku klawiszy, zabierając je jako cenną pamiątkę… Pisaliśmy już, iż po koncercie Liszt, wraz z gronem gości, był zaproszony na uroczystą kolację do salonu kupca Cecoli na rogu Rynku i ul. Nowej, po której dalej koncertowano. Wiemy jeszcze, że Liszt noc po koncercie spędził w domu przy ul. Solnej 5.

Król walców w Raciborzu

W 1850 roku Johann Strauß syn ze swoją orkiestrą udał się na tournée koncertowe. Maestro i jego orkiestra w dniu 17 października 1850 r. przybyli do Raciborza pociągiem Wiedeń–Racibórz–Wrocław–Berlin i jeszcze w tym samym dniu dali koncert w hotelu „Prinz von Preußen” (Książę Pruski) przy ul. Odrzańskiej, gdzie także nocowali. Z informacji, zamieszczonych w raciborskiej gazecie „Oberschlesischer Anzeiger” (Wiadomości Górnośląskie) dowiadujemy się, że Johann Strauß syn z Wiednia w czasie przejazdu do Warszawy da tu w czwartek, 17 października 1850 roku, w „Księciu Pruskim” wieczorem o godzinie 7 koncert ze swoją orkiestrą, na który bilety nabyć można w księgarni Keßlera oraz w kawiarni Freunda. Ceny za miejsca numerowane – 15 srebrnych groszy, parter – 10 srebrnych groszy, galeria – 5 srebrnych groszy; gimnazjaliści płacą przy kasie 6 srebrnych groszy. Koncert był włączony do programu uroczystości z okazji urodzin króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV, przypadających 16 października (dodajmy w tym miejscu, że dzień urodzin panującego króla pruskiego lub cesarza Rzeszy Niemieckiej był zawsze dniem świątecznym, wolnym od pracy). Po występie w Raciborzu orkiestra udała się pociągiem do Wrocławia, gdzie 18 i 20 października zespół dał także koncerty. Następnie pojechano pociągiem do przejście granicznego między Prusami i Królestwem Kongresowym w Mysłowicach, aby pociągiem Kraków–Warszawa udać się do Warszawy. Niektórzy autorzy utrzymują, że orkiestra dała jeszcze koncert w Katowicach. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby zespół dał koncert na wsi liczącej wówczas ok. 2.000 mieszkańców (Katowice dopiero w 1865 r. uzyskały prawa miejskie, mając ok. 4.800 mieszkańców). Ażeby nas Raciborzan podnieść na duchu, zauważamy jeszcze, iż Johann Strauß ze swoją orkiestrą mógł tym samym pociągiem zamiast do Raciborza, dojechać także do Opola i tam dać koncert i przenocować — a jednak przyjechał do bardziej znaczącego Raciborza…

W Mysłowicach orkiestra miała zresztą kłopoty, ponieważ nie chciano przepuścić jej przez granicę do Kongresówki. Dopiero interwencja samej carowej Marii Fiedorownej spowodowała możliwość kontynuowania podróży do Warszawy. W Warszawie dano kilka koncertów, a Strauß skomponował Polkę Warszawską, którą w podzięce zadedykował carowej.
Johann Strauß syn w drodze powrotnej do Wiednia zatrzymał się ponownie w Raciborzu. Dokładnie w miesiąc po poprzednim koncercie – 17 listopada 1850 r. odbył się kolejny koncert w tym samym hotelu „Książę Pruski” przy ul. Odrzańskiej. Tym razem występ rozpoczął się już o godzinie 15.30, aby zespołowi umożliwić powrót do Wiednia wieczornym pociągiem.

Koncerty odbywały się także w powołanej już „Hali Centralnej” (Zentralhalle) na rogu ul. Drzymały i Opawskiej. W latach 1920-tych koncertował tu wybitny polski skrzypek światowej sławy Bronisław Huberman (1882–1947). Wiemy także o występach w Raciborzu innych wirtuozów smyczkowych, jak Wili Burmester (1869–1933), Adolf Busch (1891–1952), węgierskiego skrzypka i kompozytora Carla Flescha (1873–1944), czy Czecha Vášy Příhody (1909–1960). Nie dysponujemy jednak bliższymi informacjami o i ich występach.

Występy polskich zespołów

Katowicki „Teatr Polski” w dniu 1 maja 1930 r. przedstawił w Raciborzu wodewil „Wesele na Górnym Śląsku”, autorstwa prof. Stanisław Ligonia, popularnego „Kocyndra”. Jego gwarowe satyryczne gawędy o codziennych problemach, jednak z dużym ładunkiem politycznym były nadawane w niedzielne popołudnia przez Polskie Radio w Katowicach. Te programy cieszyły się dużą słuchalnością także na niemieckim Górnym Śląsku. Muzykę do śpiewogry, opartą na górnośląskich melodiach ludowych, opracował Aleksander Kubiczek. Przedstawienie odbyło się na scenie „Teatru Miejskiego” (Stadttheater). Był to przebudowany w 1921 roku lokal rozrywkowy TIVOLI, w którym odbywały się także opisane już koncerty.

Dodajmy w tym miejscu, że przebudowa odbywała się w okresie inflacji i miasto nie dysponowało wystarczającymi środkami finansowymi zarówno na przebudowę „Tivoli” na teatr, jak również na jego późniejszą działalność. Dlatego magistrat zwrócił się do bogatszych mieszkańców z prośbą o wsparcie finansowe. Oddźwięk tego apelu był tak duży, że można było zrealizować budowę, a część przeznaczyć na finansowanie działalności teatru miejskiego. Niektóre przedsiębiorstwa rodzinne opodatkowały się przez dłuższy czas na cele kulturalne miasta

Teatr Miejski mieścił się przy ul. Opawskiej. Naprzeciw wlotu ul. Staszica było szerokie przejście na podwórze, gdzie było wejście do teatru. Sala, która w TIVOLI mieściła 1.100 osób, po przebudowie zmniejszyła się do 788 miejsc (sala Raciborskiego Centrum Kultury przy ul. Chopina ma 709 miejsc), ciągnęła się w kierunku ul. Ludwika. Scena teatralna z obowiązkową zapadnią znajdowała się na dzisiejszej ul. Ludwika (ta ulica nie była przejezdna do ul. Ogrodowej, jak jest to dzisiaj). Zachowany przy ul. Ludwika 15 dom towarowy „Jawor” to były magazyn kulis teatralnych. Zaś stojący przy ul. Ogrodowej 5 budynek, w który niegdyś był LOK, mieścił administrację, nowoczesne garderoby dla artystów i zaplecze gospodarcze. Teatr miał nowoczesne wyposażenie techniczne, nawet swoje własne zasilenie energetyczne.

Francuskojęzyczna gazeta „Messager Polonais” (Zwiastun Polski) zwróciła uwagę na utrzymywanie przez niemiecką policję wzorowego porządku, zarówno wokół teatru, jak i na widowni. Z sali usunięto grupę nacjonalistycznych manifestantów. Trzeba zauważyć, że policja prewencyjnie ochraniała polskie przedstawienie w mieście Ratibor. Miano bowiem na uwadze, że 28 kwietnia 1929 roku, kiedy katowicki „Teatr Polski” wystawił w Opolu „Halkę” Moniuszki, nacjonalistyczne i nazistowskie bojówki usiłowały przerwać przedstawieni, acz bezskutecznie. Dopiero po wyjściu z teatru zaatakowano artystów i wiele osób zostało poturbowanych. Ponieważ przedstawienie w Raciborzu odbyło się 1 maja, kiedy Komunistyczna Partia Niemiec planowała w Raciborzu dużą manifestację, obawiano się jakichś wystąpień przeciwko Polakom. Okazało się jednak, że protest robotników nie miał wpływu na przedstawienie.

Wzmiankowany już „Oberschlesischer Anzeiger”, wychodzący wówczas w Raciborzu w nakładzie 30.000 egzemplarzy, w wydaniu z 3 maja wydrukował szczegółową i pozytywną recenzję polskiego przedstawienia. Chwalono utrwalanie przez przedstawienie zanikających zwyczajów z okolic Chorzowa i Bytomia, jak również stroje i muzykę. Potwierdzono, że wszystko było „echt oberschlesisch” (autentycznie górnośląskie). Podkreślono także, iż przedstawienie było pozbawione jakichkolwiek politycznych aluzji.

Nie upłynęły dwa miesiące od prezentacji „Wesela na Górnym Śląsku”, kiedy Teatr Polski z Katowic w dniu 29 czerwca 1930 r. przedstawił na deskach Teatru Miejskiego w Raciborzu operę Stanisława Moniuszki „Halka”. Prasa polska: „Polska Zachodnia” i „Katolik codzienny” w numerach z 2 lipca 1930 roku pod tytułami „Wspaniały sukces »Halki« w Raciborzu”, czy „Teatr wypełniony po brzegi” informowała jedynie ogólnie o pięknym przedstawieniu, chwaląc artystów i dyrektora teatru Mariana Sobańskiego, ale wymieniając szczegółowo listę gości — od konsula generalnego Rzeczypospolitej w Bytomiu, Leona Malhomme’a, przez Arkę Bożka, „pana dyrektora Affę i pana budowniczego Affę”, po „panów Różyckiego i Fojcika”. Nie omieszkano pochwalić także organizatora całego przedsięwzięcia, niestrudzonego Kazimierza Malczewskiego, dyrektora Banku Ludowego w Raciborzu.

Wspomniany już raciborski „Oberschlesischer Anzeiger” zamieścił 1 lipca szczegółową i bardzo pochlebną recenzję, którego autora wymieniono jedynie pod literami „A.N.”. W recenzji rzetelnie przedstawiono sylwetkę Moniuszki i treść opery, zauważając, iż mimo upływu 75 lat dzieło zarówno muzycznie jak i tekstowo błyszczy świeżością. Z recenzji dowiadujemy się, że Walentyna Walewska w dramatycznej roli „Halki” pokazała wysoki kunszt wokalny, cenną technikę oraz najlepsze aktorstwo. „Jontek” Józefa Stępniowskiego – to „tenor o krystalicznie lśniącej górze i świetnym brzmieniu”. Maria Zunowa swoim pełnym sopranem doskonale wczuła się w rolę „Zofii”, zaś Adam Mazanek, jako „pan na dworze” – zatem stolnik, zaprezentował pełen patosu bas. O chórze pisze się, że „błyszczał doskonałym zrównoważeniem głosów”, zaś ponad 40-osobowa orkiestra wspierała akcję precyzyjnym i bardzo dobrym brzmieniem. Balet pod kierownictwem baletmistrza Eugeniusza Wojnara i primabaleriny Ireny Sobolówny dał świetne wstawki taneczne. Szczególnie dobre wrażenie robił taniec góralski, który po frenetycznych oklaskach trzeba było dwukrotnie powtórzyć. Recenzent, chwaląc reżysera, którym był odtwórca partii Jontka, inż. Józef Stępniowski, podkreśla wartki tok akcji, wzrastanie dramatycznego konfliktu, jest urzeczony barwnym obrazem scenicznym. Ciepłe słowa poświęca również „świetnemu dyrygentowi” Milanowi Zunie, który dobrze panował nad orkiestrą. Relacja została podsumowana stwierdzeniem o „hucznych oklaskach, które od pierwszego aktu zasłużenie towarzyszyły wszystkim artystom przez całe przedstawienie”.

Warto jeszcze przytoczyć za „Ostdeutsche Rundschau” znamienne słowa: „przepełniona sala i ogromny aplauz są dowodem, że na Górnym Śląsku istnieje potrzeba teatru w języku polskim”. Raciborska gazeta informowała, że przedstawienie przebiegało bez zakłóceń. Innego zdania jest „Ostdeutsche Rundschau” pisząc: jak zawsze i tym razem narodowosocjalistyczne łobuzy usiłowali odstraszyć publiczność teatralną. Tacy ludzie, jak p. Motzny – jakżeż to rdzennie niemieckie nazwisko – po wielu piwach odczuli potrzebę pokazania, jakimi są bohaterami. Silne oddziały policji, która chciała uniknąć drugiego Opola, dbały o ochronę katowickiego zespołu operowego. Jednak to co było w Opolu, nigdy w mieście Ratibor się nie zdarzy. Znamienne wydają się te słowa o Raciborzu.

Paweł Newerla

Źródła:
„Katolik Codzienny“ – numer z 02.07.1930;
PAWEŁ NEWERLA, Dzieje Raciborza i jego dzielnic, Racibórz 1998;
PAWEŁ NEWERLA, Polski teatr w mieście Ratibor [w:] „Nowiny Raciborskie”, 11 VI i 9 VII 2013;
„Oberschlesischer Anzeiger“ – numer z dnia 01.07.1930;
„Ostdeutsche Rundschau“ – wydanie z datą 01.-07.07.1930;
„Polska Zachodnia” – numer z 02.07.1930;
RICHARD OTTINGER, Musik in Ratibor, [w:] ALOIS KOSLER (red.), „Ratibor — Stadt und Land an der oberen Oder“, II Teil, Bonn 1994. 

Informacja o koncercie dr. Ferenca Liszta w 1846 roku
Zapowiedź koncertu Johanna Straussa — 17 X 1850
Anons o kolejnym koncercie Johanna Straussa — 17 XI 1850
Zbiorowa fotografia zespołu Teatru Polskiego w Katowicach po wystawieniu 29 VI 1930 „Halki” Stanisława Moniuszki na deskach „Teatru Miejskiego” w Raciborzu przy ul. Opawskiej
Fragment recenzji „Oberschlesischer Anzeiger” o przedstawieniu „Halki”
Ul. Opawska z przejściem do Teatru Miejskiego (u dołu wlot dzisiejszej ul. Staszica)


Plan miejsc „Teatru Miejskiego” w Raciborzu
Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com