Przedstawiamy Czytelnikom kolejną część opisu dziejów znanej hurtowni win Felixa Przyszkowskiego. Przypominamy, że rysunki ilustrujące niniejszy tekst pochodzą z wydawnictwa „Historisch-biographische Blätter – Industrie, Handel und Gewerbe” (Listy historyczno-biograficzne – Przemysł, handel i rzemiosło), z numeru specjalnego z 1902 roku, który w całości jest poświęcony hurtowni win Felixa Przyszkowskiego (1846–1910). Niniejszy artykuł stanowi tłumaczenie wspomnianego opracowania.
Wywody, zawarte w wydawnictwie uzupełniliśmy pewnymi wyjaśnieniami i uzupełnieniami. Dla odróżnienia ich od tłumaczenia oryginału, nasze wywody umieściliśmy w nawiasach kwadratowych. Nasze opracowanie uzupełniamy ikonografią. Rysunki – jak wspomniano – pochodzą z samej publikacji. Ponadto uzupełniliśmy tekst fotografiami, pochodzącymi z zasobów Wydawnictwa WAW oraz autora.
Główny skład win znajdował się przy ówczesnej Ober-Zbor-Straße 2, dzisiejszej ul. Zborowej.
Firma Przyszkowski utrzymywała jeszcze składy napojów alkoholowych przy ul. Browarnej 9a (obecnie jest to Browarna 3), w nadal istniejącym budynku na rogu ul. Rzeźniczej, na ul. Długiej 1a oraz winiarnia i skład przy Bahnhofstraße, czyli ul. Dworcowej, obecnej ul. Adama Mickiewicza.
W najwyższej kondygnacji piwnicznej [w składzie na ul. Zborowej] leżakują mocniejsze trunki, jak koniaki, rumy z Jamajki, araki, wermuty, winiaki itp. Imponujący jest, znajdujący się na tym samym poziomie, skład celny ogromnych rozmiarów obejmujący wina węgierskie. W tym pomieszczeniu znajduje się 1.400 kuf, nie stanowiąc całości nieoclonych win węgierskich. W budynkach przy ul. Browarnej i Długiej, będących także własnością firmy, znajdują się dwa dalsze składy celne z winami węgierskimi. [W składzie celnym znajdowały się trunki, które nie zostały jeszcze objęte cłem i w związku z tym nie podlegały jeszcze sprzedaży. Pomieszczenie było zaplombowane przez urząd celny. Pod nadzorem urzędu można było potrzebne towary przenieść do składów towarów przeznaczonych do sprzedaży; przedtem należało jednak zapłacić cło.]
Na tej samej kondygnacji położona jest piwnica wysyłkowa, w której znajdują się wyłącznie wina zupełnie czyste, gotowe do konsumpcji. Tu zatem odbywa się najważniejsza część działalności – rozlewanie do beczek oraz butelek win przeznaczonych do wysyłki.
Na pierwszej kondygnacji znajduje się skład win czerwonych. Po lewej i prawej stronie ustawione są beczki, a przechodząc obok nich pozdrawiają nas pięknie brzmiące nazwy: Chateau Margaux, Larose, Lagrange i jak tam te czerwone napitki mogą się jeszcze nazywać. W sąsiednim pomieszczeniu znajduje się, będący pod urzędowym zamknięciem, skład celny z winami z okolic Bordeaux w beczkach i butelkach.
Na poddaszu jest warsztat, w którym wyrabia się skrzynki, a ponadto skład desek oraz magazyn dla nowych i używanych skrzyń. W oddzielnym pomieszczeniu stoją zamknięte pojemniki, w których, chronione przed kurzem, znajdują się korki, podzielone według jakości, grubości i długości. Pozostałe pomieszczenia są wypełnione regałami, na których ustawionych jest kilka tysięcy pustych butelek.
O wielkości składów w winiarniach Przyszkowskiego pewne wyobrażenie dają poniższe dane. Podczas kontroli urzędu celnego, przeprowadzonej w dniu 10 czerwca 1901 roku, w wolnych pomieszczeniach składowych stwierdzono i zarejestrowano 235.923 kg win zagranicznych (1 kg ≈ 1 litr). Te dane obejmują jedynie takie towary, których stawka celna wynosi 20 marek za 100 kg. Przytoczone liczby nie obejmują win importowanych o wyższych stawkach celnych oraz win krajowych (wina reńskie i mozelskie), a także wszystkich win butelkowanych.
Inwentaryzacja przeprowadzona przez urząd celny w dniu 26 czerwca 1901 r. w składach win nieoclonych wykazała stan 276.345 litrów wina w beczkach.
Jak już nadmieniono, specjalnością firmy Felix Przyszkowski jest import win węgierskich na teren Niemiec i zapewne żaden z zakładów winiarskich w Niemczech nie osiągnął takich wyników, nie mówiąc o ich przekroczeniu. Nawet na terenie Węgier nie ma takich firm handlujących winami, które mogłyby poszczycić się takimi zapasami najlepszych win górno-węgierskich i węgierskich słodkich win medycznych, jakie ma Felix Przyszkowski. Jak nigdzie, to właśnie tu, przemawiają liczby. Ilustrują one w wystarczający sposób, jakie ilości win firma Felix Przyszkowski importuje z Węgier.
Na podstawie atestów poszczególnych producentów z Tolcsvá, Sarópátak, Tailya, Tárczak i Tokay firma Przyszkowski w 1899 r. zakupiła jedynie w tych miejscowościach 1901 oryginalnych beczek. Również w latach 1900 i 1901 firma sprowadziła do Raciborza duże ilości win górno-węgierskich, mimo iż w piwnicach znajdowało się jeszcze wiele tysięcy litrów wina gatunku Tokaji Szamorodni.
Poza tymi, znaczącymi ilościami, firma zakupiła jeszcze dalsze wina z okręgu Rust–Oedenburg, w wyniku czego cła importowe wynosiły:
w roku 1895 – 39 075,75 marek
1896 – 40 327,15 marek
1897 – 36 353,15 marek
1898 – 54 163,65 marek
1899 – 34 288,10 marek
1900 – 39 477,19 marek oraz
1901 – 43 895,40 marek
Zatem w ciągu 7 lat zapłacono 287 580,30 marek cła od importu win.
Wykazane duże zakupy importowe spowodowały, że firma Felix Przyszkowski ma największe zasługi dla eksportu win na Węgrzech. Jeżeli na Górnym Śląsku, w Poznańskiem, na Pomorzu i w Zachodnich Prusach tokaje są ulubionym napojem, to jest to zasługą działalności firmy Felix Przyszkowski. We wskazanych prowincjach nawet jako wina mszalne w kościołach używa się tych win.
[Warto w tym miejscu przywołać jeszcze jedną sprawę, która nie jest omówiona w tłumaczonym wydawnictwie, a wynika z akt, znajdujących się w Archiwum Państwowym w Raciborzu. Prawdopodobnie ze względu na prowadzenie sprzedaży bardzo dużej ilości win węgierskich, firma Przyszkowski zaczęła stosować herb, bardzo podobny do węgierskiego. Tym herbem posługiwano się na blankietach firmowych, rachunkach i w reklamie.
Cesarsko–królewski konsulat Austrii i Węgier we Wrocławiu zwrócił się najpierw do firmy Przyszkowski z żądaniem zaprzestania używania herbu węgierskiego w działalności handlowej. To wezwanie zostało zapewne bez skutku, ponieważ konsulat wystąpił następnie w tej sprawie do rządu prowincjonalnego (rejencji) w Opolu. Prezydent rządu prowincjonalnego skierował sprawę do administracji policyjnej w Raciborzu z wnioskiem o wymierzenie kary grzywny w wysokości 150 marek. Felix Przyszkowski został przesłuchany i zakazano mu stosowania herbu węgierskiego pod rygorem wymierzenia kary grzywny. Przyszkowski w czasie przesłuchania wskazał, że nie posługuje się herbem węgierskim tylko stworzonym przez siebie.
Na skutek dalszego nacisku ze strony konsulatu, prezydent rządu prowincjonalnego skierował akt oskarżenia do prowincjonalnego wydziału gospodarczego w Opolu. Warto nadmienić, że jednym w ławników na sprawie przeciwko Przyszkowskiemu był wówczas raciborski hotelarz Fedor Bruck z ul. Odrzańskiej. Sąd gospodarczy, opierając się na pisemnej opinii heraldyka, który stwierdził, że herb stosowany przez firmę Przyszkowski, wykazuje jedynie pewne podobieństwa do herbu Królestwa Węgierskiego, ale nie jest z nim identyczny, oddalił żądanie rządu prowincjonalnego.
Prezydent rządu prowincjonalnego w Opolu odwołał się od orzeczenia opolskiego wydziału gospodarczego do Izby Administracyjnej Sądu Najwyższego w Berlinie. Po rozprawie, wyznaczonej na dzień 12 stycznia 1891 roku, w której uczestniczył także Felix Przyszkowski, Sąd Najwyższy wydał wyrok oddalający żądanie zaniechania stosowania przez firmę Przyszkowski herbu, który w uzasadnieniu dokładnie opisano.
W uzasadnieniu na siedmiu stronach wykazano, że herb stosowany przez firmę Przyszkowski nie jest identyczny z herbem Królestwa Węgierskiego, a wykazuje jedynie pewne podobieństwo. Sąd zwrócił także uwagę, że firma Przyszkowski stosując herb podobny do herbu węgierskiego niejako promuje wina węgierskie wśród odbiorców.]
A należy podkreślić, że ostatnio zagraniczni dostawcy rzekomych „win węgierskich” przyczynili się do utraty zaufania konsumentów do tych win. Jednak mimo ogólnej utraty zaufania do win węgierskich i działalności nierzetelnej konkurencji firma z Raciborza zdołała ustabilizować niemiecki
rynek dla win węgierskich. Węgierskim producentom należałoby życzyć, aby także inne firmy niemieckie przysporzyły winom węgierskim tak dobrego imienia i takich możliwości zbytu jak czyni to firma Felix Przyszkowski z Raciborza.
[Warto choć niewielką uwagę poświęcić wyżej przedstawionej reklamie firmy Przyszkowski, żeby zorientować się w palecie win prezentowanych do sprzedaży, a także w cenach. Dodajmy, że ogłoszenie pochodzi z 1905 roku. W wydawnictwie informuje się, że grupa katolickich proboszczów z północnych Węgier założyło kooperatywę nastawioną na produkcję win mszalnych. Beczki takiego wina o pojemności 136 litrów kosztowały po 200,– i 240,– marek. Natomiast wina mszalne butelkowane w butelkach typu szampańskiego po 1,25 oraz 1,50 marek. Wina węgierskie, zarówno białe, jak i czerwone, rozlewane w butelkach po ¾ litra kosztowały od 0,70 do 1,25 marek i wyżej; natomiast wina w beczkach wyceniono za 100 litrów od 80,– do 150,– marek i wyżej. Podobne były ceny niemieckich win nadreńskich i mozelskich, jednak ceny zaczęły się już od 0,65 marek za butelkę. Droższe były wina francuskie typu Bordeaux: od 1,– do 2,– marek i wyżej za butelkę oraz 120,– do 200,– marek i wyżej za 100 litrów. Butelka niemieckiego wina musującego (tzw. Sekt) kosztowała od 1,75 do 3,– marek. Jednak francuskie wina szampańskie wyceniono od 3,75 do 4,50 marek i wyżej (nazwa „szampan” zastrzeżony jest dla win, wyprodukowanych w ściśle określonym rejonie Szampanii we Francji). Proponowano także wina alzackie, tyrolskie, włoskie, algierskie, rumuńskie, serbskie, dalmackie a także czeskie w cenach od 0,80 do 1,10 marek za butelkę i 100,– do 130,– marek za 100 litrów. Okazuje się, że najdroższe były wina czeskie. Oferowano także wykwintne wina typu portwein, madera i sherry. Warto te ceny porównać z przeciętnym wynagrodzeniem robotnika, które w 1900 roku wynosiło 62,40 marek. Podajemy także ceny – zawsze dla 1 kg – mięso wieprzowe: 1,50 marek, masło: 1,86 marek, chleb: 23 fenigi (1 marka = 100 fenigów), ziemniaki: 5 fenigów, 1 litr piwa: 24 fenigi ]
Szczególnie wielkie zakupy firma robi w kościelnych i parafialnych winiarniach. W tych piwnicach leżakuje niejeden prawdziwy, niepodrobiony napitek. Sztuka „poprawiania” i „uszlachetniania” wina tutaj na ogół jeszcze nie dotarła. Te wina pochodzą z winnic należących do parafii oraz kapituł. Gwarantowana jest czystość i autentyczność tych win. Dlatego owe wina są używane przez kościoły jako wina mszalne, szczególnie we wschodnich prowincjach Prus.
Ekstra wytrawne wina węgierskie są lekarstwem stosowanym przy chorobach płuc, żołądka oraz przy anemii, stąd lecznice, szpitale i lazarety należą do stałych odbiorców.
Dzięki inteligencji i przedsiębiorczości Felixa Przyszkowskiego w Raciborzu, na wschodnich rubieżach Rzeszy, na Górnym Śląsku, ubogim w wina, powstała baza i centrala rzetelnego handlu winami, z której Racibórz może być dumny. W uznaniu sprawności działania Felix Przyszkowski został uhonorowany w szczególny sposób nadaniem tytułu dostawcy dworu przez księcia von Sachsen-Coburg und Gotha.
Na wielu wystawach Firmie przyznawano najwyższe odznaczenia, jakie mogą być nadawane wystawcom. Wystawy w Paryżu i Londynie przyznały dyplomy honorowe z honorowym krzyżem i złotymi medalami.
Na ekspozycjach żywności w Wiedniu i Düsseldorfie przedstawicielom firmy wręczano dyplomy honorowe i złote medale.
Medal i krzyż wręczony na wystawie w Amsterdamie w 1902 roku
[Warto nadmienić, że firma Przyszkowski produkowała także alkohole wysokoprocentowe, w tym „Alter Ratiborer” (Stary Raciborzanin), mający 35 procent zawartości alkoholu (należy uwzględnić, że niemieckie napoje alkoholowe miały – i mają nadal – na ogół ok. 35 procent, „Korn”, czyli żytniówka miał zazwyczaj 37 procent). Z jednej z reklam wynika, że „Stary Raciborzanin” jest szlachetną wódką zbożową, produkowaną z pszenicy ze składu tokajskiego. Trzeba wspomnieć także o alkoholu sprzedawanym przez Przyszkowskiego w kamionkowych butelkach pod nazwą „Ratiborer Kręcipysk”, mający wyjątkowo 40 procent zawartości alkoholu.]
Szef firmy Felix Przyszkowski znajduje się w najlepszych latach męskich i należy mieć nadzieję, że będzie mu dane jeszcze przez wiele lat prowadzić działalność gospodarczą. Zaś dalsze podróże do Francji, Włoch i Austro-Węgier przyniosą dojrzałe doświadczenia, przyczyniając się do rozwoju przedsiębiorstwa, które ze skromnych początków wzniósł do jednego z największych ojczyźnianych przedsięwzięć tego rodzaju.
Paweł Newerla