O leczeniu w dawnych czasach

O leczeniu w dawnych czasach

Związek pomiędzy medycyną a kulturą żywienia nie budzi dziś wątpliwości. Dawne oblicze nauk o człowieku dalece jednak odbiega od współczesnej wiedzy. W wiekach średnich bowiem, na rozwój myśli stawiającej sobie za cel wytłumaczenie istoty chorób oraz znalezienie skutecznego panaceum wpływały nie badania empiryczne, ale teologia, filozofia i magia. Wraz z nadejściem epoki odrodzenia do głosu zaczęła dochodzić nauka. Poniżej zajmiemy się tym, co dziś zwykło się nazywać medycyną ludową, niezależnie od tego, czy jest ona efektem rzetelnych dociekań o istocie rzeczy, czy też dowodem zwykłej szarlatanerii.

Życie naszych przodków, na równi z troskami o zapewnienie wystarczającej ilości pożywienia, wypełniała dewocja, idąca nieraz w parze z magią, oraz ziołolecznictwo mające zapewnić zdrowie i urodę. Tak więc, obok mięsa, chleba, warzyw i owoców a także piwa, wina i innych napojów, ważne miejsce w kuchni średniowiecznej i nowożytnej zajmowały rośliny zielne, a umysły ludzi zaprzątała wiedza na temat ich zastosowania, połączona z ludowym czarodziejstwem. Nie mogło być inaczej, bo świat dawnej nauki nie dostarczył innej, konkurencyjnej wiedzy, zarówno z zakresu profilaktyki, jak i lecznictwa. Nad medycyną górował autorytet Kościoła. Racjonalizm przegrywał z ówczesnym obliczem humanizmu, w którym niepodzielnie królowała pogarda dla życia doczesnego i apoteoza życia wiecznego. Przez wieki choroba była traktowana jako dopust Boży lub kara za popełnione grzechy. Najlepszym lekarstwem była modlitwa do Boga i świętych. Rozwijał się ruch pielgrzymkowy i kult relikwii – ludzkich szczątków, które hołubione na różne sposoby miały zapewnić cudowną interwencję Stwórcy i uwolnienie od wszelkich przypadłości.

Z dawnych recept        

– „Maść przeciw dnam. Weźmij łoj cielęcy a mozg z wilczego gnata, a mozg psi, mozg kotczy, a sadło niedźwi[e]dzie, olej białonowy – Latine estulus, pleśniwiec i z korzenim, a kosztywał, a bobrowe stroje, wsz[e]go w miarę słączysz pospołu a tym nakropi siarkę, z tego będzie maść. A jestli żoną chcesz mieć, tedy piecy to wszystko w gorącym piecu albo smaż, albo postaw w panwicy, więc potym maż maścią ciepłą”.  
 – „Przeciw wnętrznym dnam weźmi szałwiją a bobrowe stroje, warz-że to pospołu w ostrym winie, daj[a]że to pić niemocnemu. Albo tako: weźmi wilcze łajno, zetrzy-ż je z winem, uczyńże [z] siarką, a przecadziw, dajże pić niemocnemu, a będzie zdrow”.
Recepty lekarskie z łacińskiego rękopisu proweniencji bernardyńskiej, przechowywanego w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie, datowanego na koniec XV wieku.

Średniowiecze nie wniosło do dziedzictwa medycyny odkryć, które miałyby do dziś praktyczne znaczenie. Ówczesnym ludziom świata nauki nie brakowało co prawda entuzjazmu i fascynacji, ale to drugie balansowało nieustannie między teologią a empirią, zaś cel determinowała złudna nadzieja, że uda się znaleźć złoty środek pomiędzy tym, co ludzkie i boskie. Głównymi autorytetami byli starożytni medycy Hipokrates[1] i Galen[2]. Na ich pracach, i to przez wiele wieków, opierały się studia medyczne. Badania naukowe prowadzono w zaciszu pracowni, często nieoficjalnie, by nie narazić się na interwencję ze strony Kościoła. Wielu błędnych, bałamutnych wręcz poglądów, sięgających swoją genezą starożytności, na nieszczęście ówczesnych nie udało się obalić. Przykładem jest spuścizna Galena.

Uczeni entuzjaści doby odrodzenia zmienili optykę patrzenia na istotę człowieka, górę nad dewocją brał u nich racjonalizm, ale nadal odkrycia, których dokonywali, z pewnością w ich czasach epokowe, wciąż nie miały praktycznego znaczenia dla leczenia chorób. Wielodyscyplinarnych mistrzów renesansu z Leonardem da Vinci na czele intrygował ludzki organizm, ale nie pojmowano go powszechnie jako „maszyny”, w której poszczególne elementy muszą ze sobą współgrać. Sekcje zwłok, z powodu ostrego sprzeciwu Kościoła, wciąż należały do rzadkości. Zresztą większe sukcesy na polu poznania mapy ludzkiego ciała mieli nie medycy, lecz renesansowi malarze.

Herman Kesten wystawił temu średniowieczno-renesansowemu środowisku następujące świadectwo: „Profesorowie medycyny wiedli, podobnie zresztą jak i lekarze, nader niepewną egzystencję. Kaci bowiem leczyli, cyrulicy operowali, astrologowie stawiali diagnozy a czarownice udzielały porad lekarskich. Z na wpółzbutwiałych szpargałów odczytywano przeraźliwe fantastyczne recepty, a z gwiazd astrologiczne wskazówki”.

Za prekursora polskiej medycyny uważa się XV-wiecznego astronoma i geografa Jana Głogowczyka (1445-1507), zwanego też Głogowitą, profesora Uniwersytetu w Krakowie. W swoich dziełach zawarł wiele odniesień do średniowiecznych  medyków. Rozważał charakterystyczne dla ówczesnej medycyny problemy, które jednak nic nie wnosiły do dorobku tej nauki. Szukał na przykład uparcie miejsca, które jest siedliskiem duszy.

Lekarstwo na morowe powietrze Jaskółcze ziele. Zachowuje to ziele ludzi od zarazy powietrznej. Weźmij tego ziela, ruty, czosnku i gorzałki, utłycz to wszystko społem na miazgę, wyciś z niego sok, dawaj tego soku każdego dnia łyżkę dobrą na czczo z rana, za czym z domu kto wynidzie. Dzięgiel. Dawać tego korzenia ludziom, aby go trzymali w ustach i żeby go żuli; służy to tym, co jeszcze powietrza nie zachwycili rano na czczo; za czym z domu wychodzić mają, niech ten korzeń żują i trzymają w gębie. Item. Dobra rzecz jest i to pomocne, moczyć ten korzeń w winnym dobrym occie przez noc, przygrzać tego i pić ciepłe z rana, za czym z domu wynidziesz; umaczaj w tym occie gębkę albo chustkę, trzymaj to pod nosem, za czym z domu wynidziesz. Może ten korzeń jeść w potrawach, może go nosić na gołym ciele; broni od zarazy tych, którzy jeszcze powietrza na zachwycili. Na kwartannę Wziąć pajęczyny i piłunu tyleż, utłuc to w moździerzu, żeby tego było jak kurze jaje, i przylewać do tego octu dobrego, i podzielić to na cztery części: jednę część przyłożyć na puls u prawej ręki, drugą na lewej ręce, trzecią i czwartą – pod podeszwy u nóg, przez chustki, aby nóg nie gryzło; trzeba to przyłożyć na pół godziny przed paroksyzmem i położyć się. Choćby najdawniejsza febra musi przepaść zaraz.
Źródło: Kalendarz uniwersalny (1750)

Jak dalece oblicze dawnej medycyny odbiegało od naszych współczesnych wyobrażeń, świadczą księgi parafialne zgonów, zwane też Liber Mortuorum lub Liber Defunctorum. Od XVIII wieku zaczęto w nich zapisywać powód śmierci. Informacje zamieszczano w rubryce Morbus et Qualitas Mortis, czyli choroba i charakter śmierci[3]. Zapiski sporządzali co prawda księża lub pisarze parafialni, ale odzwierciedlały one poziom wiedzy medycznej. Była ona większa jeśli informacje pochodziły od lekarzy lub brakowało jej w ogóle, gdy autor notki ograniczał się do wpisania – zaobserwowanych zwykle przez rodzinę – objawów zewnętrznych stanu zmarłego tuż przed zgonem.

Często jako powód śmierci podawano senectus, co oznacza wiekowość lub starość i to zarówno dla ludzi w wieku czterdziestu, jak i osiemdziesięciu lat. Nierzadki jest zapis marasmus senilis, czyli wycieńczenie lub osłabienie starcze. Zdumienie mogą dziś budzić zapisy: ordinaria – śmierć zwyczajna, naturalia – śmierć naturalna oraz indetermina – powód nieustalony. A cóż powiedzieć o notce ex nimio labore, co oznaczało, że osoba zmarła z nadmiaru pracy?

Kiedy informacja pochodziła od lekarza, wskazówka w Liber Mortuorum jest bardziej dokładna, choć również niewiele z niej wynika. Cóż to bowiem za przyczyna zgonu, jak Dolor ventris, czyli ból brzucha lub Dolor pectoris a więc ból klatki piersiowej? Weźmy na przykład ból brzucha, który nieraz może mieć swoje źródło w niewłaściwym odżywaniu. Pod mało precyzyjnym określeniem Dolor ventris może się kryć zarówno zator jelit, zapalenie wyrostka robaczkowego, jak i zapalenie otrzewnej, czyli powikłanie występujące przy tak zwanej „ślepej kiszce”, przewlekłej obstrukcji jelita lub nowotworach. Może też być spowodowany zatruciem lub ostrym nieżytem zakaźnym żołądka lub jelit. Coelus czyli kolka zapisywana była dość często jako powód śmierci wśród dzieci oraz osób starszych. Kolka to zaś charakterystyczny i łatwy do rozpoznania ból odczuwany przy niedrożności lub dolegliwościach przewodów: trawiennego, moczowego lub żółciowego.

Podawano nieraz, że śmierć była subita, czyli nagła. Nagłą śmierć może zaś spowodować parę jednostek chorobowych: atak lub zastój serca, wylew krwi do mózgu, zator płucny lub pęknięcie aorty. Wszystkie te choroby występują bardzo często jako powikłania miażdżycy, która jest między innymi efektem złego odżywania. Nie dotyczyło to zapewne chłopstwa, które jadło skromnie i ciężko pracowało fizycznie, ale już tak zwane wyższe warstwy społeczne mogły mieć z tym problem. W dworach i w bogatych domach mieszczańskich jadano obficie i tłusto, a przy tym mało się ruszano.

Miscellanea niektóre o człowieku
Łysą głowę włosami napełnić: Żółtków z jajec kurzych, wiele chcesz, upiec na blasze żelaznej i sokiem z nich wyciśnionym smarować łysinę; wznijdą na niej włosy naturalne gęste. Albo: chleb jęczmienny ususzywszy, utrzeć go na proch, do tego przydać soli i sadła niedźwiedziego; tym smaruj łysinę. Albo: uwarzyć na kleik żyta zielonego jeszcze nie dojrzałego i tym smarować głowę lub przez chustkę przykładać. Albo: upalić nasienia lnianego, zetrzeć na proch i zmięszawszy z oliwą smarować łysinę: w krótkim czasie włosami porośnie. Toż czynią: żywo spalone żaby w garnku nowym, zmięszawszy tenże proch z praśnym miodem. Item: spaliwszy pszczół kilkanaście, zmięszać proch z gnojem myszy polnej i skropić różowym olejkiem; prędko urosną włosy, chociażby i na dłoni, smarując tym. Albo: pszczoły ususzyć w koszyku przy ogniu, ażeby w proch zatrzeć się mogły; tenże proch rozpuścić oliwą i miejsce, na którym chcesz, aby włosy rosły, nasmarować. Dziwnie skutek uznasz. Nostradamus.
Nie osiwieć albo siwizny pozbyć się: Mlekiem suczym głowę i włosy namaczaj; rzecz jest doświadczona, że takie włosy nie siwieją. Nostradamus. Jeżeli siwych włosów chcesz pozbyć, a inszych nabyć młodych, utrzeć suchego gnoju kociego na proch jako najmielszy, przesiać go i z octem mocnym atemperować gęsto, czym namaściwszy włosy, opadną. A gdy już łysina stanie się, to czynić, co głowę łysą włosami napełnia, a urosną włosy nowe.
Sposób głowie i włosom dziwnie pomocny: Słonina jako najdrobniej i jako najsubtelniej ukrajana, i jako najsubtelniej w moździerzu kamiennym osobliwie utłuczona tak, żeby stanęła jak kasza. Po tym wydestylowana przy słońcu albo letkim ogniu w szklanym naczyniu wypuści z siebie wodę białą, którą myjąc twarz i włosy, od łupieży, makuł, nieczystości, węgrów, krost różnych uwalnia. Włosy zaś tak doskonale wyczyszcza, iż zdadzą się, jakoby dzisiaj urosły. Wolno ich potem przemyć zwyczajnym łudiem.
Włosy ozdobne i piękne: Kto głowę wymyje, a do inszego ługu albo wina dwie części przyda rabarbarum, a tym często odwilża (gębkę umoczywszy) włosy, przy słońcu albo wolnym ogniu wysuszając, będą włosy jasne, jakoby złote, wolno kędziorawe, jakby ich utrefił, bez zaszkodzenia głowie. Albo: kto by olejkiem z migdałów gorzkich napuścił grzebień, przy słońcu się nim czesał. Albo: kilka żółtków ugotował w miodzie przymieszał trochę szafranu, będzie miał pomadę, którą często nacierając włosy, czyni tak ozdobne, jako niegdyś były Ganimedesa. Item. Korzenie łopionu dobrze wypłukawszy utrzeć, utarte w ługu gotować i myć nim głowę. Cudowna rzecz, jak długie włosy w krótkim czasie rosną, prawie złote. Toż samo pamięć umacnia. Item: włosy siwe żółknieją, gdy wódka z liścia orzechowego ciągnioną myte są przez dni piętnaście. Żółte bieleją, gdy są kadzone siarką. Wszelkie włosy czernieją, maczając ich octem z wina mocnym, w którym by trociny czy opiłki żelazne przez dziesięć dni mokły. Item: weź miodu praśnego, patoki funtów dwa, gumy arabskiej funtów sześć, rozpuść gumę w wódce, zmieszaj z miodem i przepal w alembiku. Pierwsza wódka odchodząca z alembika służy do twarzy, poślednia, ku końcowi odchodząca, służy do włosów, to jest siwe włosy farbuje.
Murzyna z białego człowieka zrobić: Weźmij w aptece halinitrum, salem armeniacum, vitriolum romanum i kopciu spod kotła, to jest sadzy do kotła przylegającej, każdego po równej części; wlej wody i przedestyluj w alembiku, którą wódką, gdy człowieka umyjesz, będzie jak Murzyn czarny, ale już więcej nie odmyje się.
Krew płynącą ustanowić: Jeżeli krew płynie z prawej dziurki nosa, jako najlepiej skurczyć palec najmniejszy u prawej ręki; jeżeli z lewej dziurki, toż uczynić z palcem najmniejszym u lewej ręki. Krew, z którejkolwiek części ciała płynąca, natychmiast ustaje, obwinąwszy w cienką i rzadką jedwabnicę ciepłego gnoju świniego i włożywszy w to miejsce, z którego krew płynie. Item. Wziąć zajęczej sierści, która pod gardłem jego rośnie, włożyć w ranę albo skąd krew idzie, zaraz ustanie. Gdy z nosa płynie, maczać głowę zimną wodą, a związać oba palce średnie czerwonym jedwabiem. Item. Gdy żaby na wiosnę puszczają jaja po wodzie jak bańki drobne, zebrawszy ich w naczynie, płótna, ile chcesz, nowego grubawego namoczyć i wysuszyć przy słońcu, co raz, drugi i trzeci uczyniwszy, schować. Gdy tedy potrzeba, na ranę albo którąkolwiek część ciała krwią płynącą przyłożyć kawałek dwa razy większy jak rana; zaraz krew ustanie, rzecz na wielu doświadczona. Kto zaś pióra pawie nosi przy sobie w ten czas, gdy się okaleczy albo się rozkrwawi, takiemu krew niełatwo ustanowić.
Sen spokojny i długi sporządzić: Ziele Portulacca, to jest kurza noga, w łóżku położone, bez snów fantazmatów czyni sen spokojny. Kto sypiać nie może, wypić kroplę albo dwie żółci węgorzowej w winie albo piwie, lub wodzie etc. Jeżeli spał nadto, wlać wódki różanej w usta, zaraz zbudzi się. Toż czyni żółć zajęcza, a gdy octu w usta śpiącego wlejesz, obudzi go. Bieluniu zielonego włożyć pod poduszkę albo tytoniu lub chmielu chociaż uschłego, lub makówek, po zaśnięciu jednak potrzeba to wyjąć, żeby w sen głęboki nie wpadł. Spać przy ciekającej wodzie i letko szumiejącej zdrowo. Głowę związawszy dobrze przez pulsy, sen przychodzi. Drapanie i tarcie grubym płótnem ciała sen sprawuje.
Reguły naturalne i lekarskie dla nabycia, poratowania i utwierdzenia pamięci (…) Przed jedzeniem pomiernie egzercytować się, bez wielkiej fatygi, nie tylko pamięci, ale i inszym funkcjom przezornym wiele pomaga utemperowanych potraw i napojów pomierna refekcja, osobliwie z kur i kuropatw, a najbardziej z mózgu ich zażywania, nie tylko pamięć, ale i całe umacnia ciało. Stać po jedzeniu albo powoli przechodzić się z ukontentowaniem (przez co jedzenie pomyka się na dno żołądka) wiele pomaga do konkokcji dobrej, a przez to i do pamięci. Fruktów i rzeczy zawierających i zatwardzających pomierne używanie po jedzeniu, żeby się fumy z żołądka nie podnosiły, wielce pamięci jest pomocne. Chwalebny jest do tego kolender[4] cukrowany i po jedzeniu zażywany.
Uciecha krotofilna i pieszczota poczciwa i utemperowana nie tylko pamięci, ale i cnotę pojęcia, także insze władze wewnętrzne mnoży. Często kąpać nogi w ciepłej wodzie, w której by wrzało pszczelnik ziele, liście laurowe, rumianek albo tym podobne, głowie, oczom, pamięci i mózgowi bardzo pomaga. Myć głowę ługiem, każdego dnia dziesiątego, w którym bu trochę wrzała ruta, pszczelnik ziele, szałwia, majeran, liście laurowe lub podobne, przydawszy podczas lata róży, pamięć umacniają i utwierdzają dziwnie. (…) Kadzidło jak najbielsze, na proch utarte, włóż do wody zimnej, studzianej i pij na czczo, gdy wschodzi słońce, podczas południa samego i zachodu. Czyni pamięć dobrą, sens ostry, wysusza bowiem pomiernie żołądek i mózg z humorów czyści. Gdy zimno jest, ten proszek z winem pić – Rasis naucza – a podczas gorąca z wodą. Nacierać co miesiąc raz żółcią z kuropatwy żyły pulsowe w skroniach, tak żeby pulsy przenikła; bardzo pomaga pamięci, pisze Simeon Sethi. Zgryźć grano jedno kadzidła białego, gdy spać idziesz, najbardziej utwierdza pamięć, główne bowiem humory wysusza, jako też żołądka. Jeżeli zbyteczna jest wilgotność, potrzeba wprzód wziąć lekarstwo zwyczajne. Pszczelnik ziele umacnia pamięć i zaostrza rozum, do tego człowieka dowcipnym czyni, jedząc go, jako chcesz, co też i nasturcja w ozięblejszych i gnuśniejszych subiektach sprawuje. Dla nabycia pamięci utaconej dziwnie rekomednują nasienie szałwi domowej, utarłszy go na proch, pijąc w piwie lub winie, albo jedząc. Także z kości słoniowej opiłki, trochę z winem, rano pijąc ich. Wszelkie rzeczy surowe, twarde, niestrawne nie tylko pamięci, ale też całemu ciału szkodzące wielce. Jedzenie rzeczy dymnych i wiatry sprowadzających, jako są: czosnki, pory, cebule, wszelkie leguminy[5], jako i sery, niemało pamięci szkodzą. Ocet, sałaty i wszelkie surowe zioła wielce pamięć psują. (…) Picie po jedzeniu, przerywające zaczętą konkokcją, osobliwie po wieczerzy, mózgowi i pamięci bardzo szkodzi. Najgorsze być piszą używanie wina zbyteczne, osobliwie potężnego.
Źródło: Kalendarz Duńczewskiego (mniejszy) z 1751 roku

Choroby zakaźne układu trawiennego, głównie tyfus, często występowały w mini epidemiach obejmujących jedną lub więcej sąsiednich wiosek. Przyczynę zgonu określano jako Thypus, ale równie dobrze mógł to być dur, dur plamisty czyli tyfus (typhoid) lub czerwonka (dissinteria, flusor lub fluxor sanguineus), czyli choroby przenoszone przez wodę zanieczyszczoną odchodami ludzkimi lub bydlęcymi.

Opracowanie Grzegorz Wawoczny

Ikonografia Le Mal d’amour ou Le Médicin embarasseé oraz Chaponnier, Alexandre (1753-ok 1830) rytownik, Opie, John (1761-1807) autor wzoru, polona.pl


[1] Hipokrates z Kos żył w latach 460-377 przed naszą erą, jeden z najwybitniejszych prekursorów współczesnej medycyny. Zawodu nauczył się u swego ojca, a wiedzę pogłębiał podróżując po Egipcie i Azji mniejszej. Metody i idee jego szkoły znamy z zachowanego dzieła Corpus Hippocrateum, stanowiącego zbiór pięćdziesięciu trzech pism różnych szkół lekarskich sprzed połowy IV wieku przed naszą erą, zebranych sto lat po śmierci Hipokratesa. Pism samego Hipokratesa nie udało się wyróżnić. Przypuszcza się, że jest autorem Prognoz boskich i Aforyzmów, które dotyczą: anatomii, patologii, chirurgii, położnictwa i innych zabiegów lekarskich. Hipokrates opierał się na metodach racjonalnych. Na podstawie obserwacji i doświadczeń wyciągał wnioski prowadzące do ustalenia diagnozy. Jego szkoła nacechowana była troska o zdrowie chorego, a leczenie miało polegać na wspomaganiu naturalnych procesów zdrowienia. Wyróżnił w organizmie cztery podstawowe soki (płyny): krew, żółć, śluz oraz żółć czarną (prawdopodobnie była to krew żylna). Zaburzenie równowagi między nimi traktował jako przyczynę choroby. Wprowadził dietę i higienę jako środki profilaktyczne. Zwalczał również przesądy, między innymi przekonanie, że epilepsję wywołuje opętanie przez demona. Wiele terminów wprowadzonych przez niego jest używane do dziś, na przykład rak, inne natomiast noszą jego imię – twarz Hipokratesa (cholera).

[2] Żyjący w II wieku naszej ery Galen z Pergamonu był starożytnym lekarzem i farmaceutą, świetnym diagnostą i terapeutą, choć popełnił fatalną w skutkach pomyłkę – napisał dzieło O pożytku części ciała ludzkiego, w którym opisał anatomię człowieka, nie dokonując ani jednej sekcji zwłok. Doszedł do wniosku, że wszystkie zwierzęta i człowiek są w środku takie same. Badał gady, ptaki, a ich narządy umieszczał w człowieku. Jako że cieszył się ogromnym autorytetem, to przez następne czternaście wieków nikt nie przeciwstawił się jego nauce. Zaobserwowane pomyłki zapisano na karb omyłki natury, ale nie Galena.

[3] Czasami Morbus aut Causa morits, czyli choroba lub powód śmierci, w XIX wieku księgi na Śląsku zaczęto spisywać w języku niemieckim.

[4] Jest to jedna z najstarszych roślin uprawianych przez człowieka. Ma zastosowanie jako przyprawa i środek leczniczy. W lecznictwie używane są owoce (nasiona). Kolender zakwita w czerwcu, owoce dojrzewają w sierpniu. Działa pobudzająco na trawienie, przeciwskurczowo oraz wiatropędnie. Zaleca się go w schorzeniach przewodu pokarmowego, takich jak: nieżyty żołądka i jelit, zaburzenia trawienia, biegunki i wzdęcia. Zaleca się także stosowanie go w schorzeniach wątroby i woreczka żółciowego.

[5] Desery typu budyń lub kisiel.

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com