Import piw do Raciborza

Import piw do Raciborza

Raciborskie zapotrzebowanie na piwo zaspokajała nie tylko miejscowa produkcja, lecz również import, głównie z Wrocławia, Świdnicy czy Opawy. „Wywożono do Polski piwo wrocławskie, świdnickie, a szczególnie to drugie cieszyło się bardzo dobrą opinią. Współzawodniczyły z nimi browary krakowskie, lecz nie wytrzymywały konkurencji. Sprzedawano je w Krakowie w piwnicy, pod ratuszem, która brała swoją nazwę od piwa świdnickiego; sprzedaż była zmonopolizowana przez miasto. Nie wiadomo, w którym roku pierwszy raz sprowadzono piwa śląskie. Obok piwa sprowadzano do Polski i wina. Smakowano w różnych gatunkach napojów. Widzimy na rynku krakowskim wina śląskie obok węgierskich, morawskich, a i na rynku wrocławskim nie brak i win polskich” – pisała Stefania Kalfas-Piotrowska w szkicu Stosunki handlowe śląsko-polskie za Kazimierza Wielkiego zamieszczonym na łamach piątego, wydanego w 1936 roku tomu „Roczników Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku”.

Wszystkie dostępne na Śląsku gatunki piw trafiały również do Raciborza, położonego przy uczęszczanych szlakach handlowych. Raciborzanie mogli więc delektować się najlepszymi trunkami, o ile oczywiście stać ich było na zakup.

Nadzór nad importem i dystrybucją piwa miały magistrackie urzędy śrutowe. Im też zapewne powierzano pieczę nad miejskimi browarami, słodowniami oraz plantacjami chmielu. Zaopatrywały w piwo piwnicę ratuszową oraz karczmy w zasięgu prawa mili zapowiedniej. W 1456 roku na czele takiego urzędu w Raciborzu stał niejaki Stanisław Sröter. W 1532 roku utrzymanie jego następców kosztowało miasto szesnaście guldenów.

Z urbarza za 1595 rok wynika, że dochody ratusza wyniosły wówczas 589 talarów. Największe z tytułu lokalnego warzenia piwa: od piwowarstwa sto dziesięć talarów (od każdego waru po dwanaście groszy) i od browaru miejskiego dwadzieścia dwa talary (dwanaście groszy od waru). Jednak od wywozowego płaconego przez każdego, kto piwo z Raciborza wywoził – aż pięćdziesiąt siedem talarów – po sześć halerzy od beczki. W tym samym czasie wywozowe od miodu dawało sześć talarów, zaś od wina cztery talary. Widać więc, że piwo było towarem sprowadzanym do Raciborza w dość dużych ilościach, skoro dochody miejskiej kasy z opłat wywozowych są tylko o połowę mniejsze, niż od mieszczan korzystających z prawa warzelnianego.

Łączny dochód ze złocistego napoju wyniósł w 1595 roku dwieście dziewięć talarów. Dla porównania, sto trzydzieści talarów przynosiło wówczas mostowe, czyli opłata pobierana w dzień i noc za przekroczenie mostu. Ławy mięsne dawały osiem, chlebowe zaś sześć talarów. Kto produkował „brandwein”[1] musiał płacić miastu jednego guldena od garnka. W 1663 roku miasto za wywóz piwa wzięło 163 guldeny, trzydzieści cztery grosze i sześć halerzy opłat.

Piwo raciborskie, choć na pewno nie w takiej skali, jak wrocławskie, świdnickie czy opawskie, również było eksportowane. Na przykład w XVII wieku kuśnierze bytomscy pili je ciepłe, nieraz gorące, z roztopionym masłem. Wzmiankę tej treści można znaleźć w bytomskich księgach cechowych.


[1] Dosłownie „palone wino”. Owe brandwein, to współczesne brandy – angielskie określenie napojów alkoholowych destylowanych z win gronowych. Sztuka ich wyroby znana była już w starożytności. Holendrzy, spośród których w średniowieczu rekrutowali się pierwsi mieszczanie raciborscy, używali słowa brandewijn.

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com