Włosi, Hugo Christoph i most zamkowy
W okresie powstań i plebiscytu mieszkał w Raciborzu przy ulicy Klasztornej, niedaleko zakładu kąpielowego, pewien zabawny człowiek. Nazywał się Hugo Christoph. Jego życiową pasją było płatanie figli we wszystkich możliwych sytuacjach. Najstarsi raciborzanie do dzisiaj wspominają jego żarty, których nie szczędził nikomu, nawet przedstawicielom organów władzy.
W czasie poprzedzającym plebiscyt na Górnym Śląsku stacjonowały w Raciborzu, w koszarach przy ul. Dąbrowskiego, wojska włoskie. Christoph posłał kontrolerowi powiatowemu, majorowi Invrei anonimowy list, w którym napisał „Am Sonnabend wird Mittags 12 Uhr die Oderbrücke von Ratibor nach Ostrog gesprengt“. Przesłanie było jasne. Ktoś chce w sobotę w południe wysadzić most zamkowy. W sobotę Włosi powiadomili o zagrożeniu całe miasto i otoczyli szczelnie most nie dopuszczając nikogo w jego pobliże. Nagle z tłumu gapiów wyskoczył Christoph, wszedł na most i zaczął go podlewać wodą z konewki. Na ten widok wszyscy wybuchli śmiechem i wszystko się wyjaśniło. Włosi źle zinterpretowali dwuznaczny list Christopha. W języku niemieckim wyrażenie „die Brücke wird gesprengt” można tłumaczyć dwojako – w głównym znaczeniu – most zostanie wysadzony lub też podlany. Sprawcę zamieszania aresztowano i osadzono, nie po raz pierwszy w areszcie.
Regulamin plebiscytu
W regulaminie plebiscytu, o czym była już mowa, znalazł się zapis dotyczący głosowania emigrantów. Wzbudzał on wiele kontrowersji i polemik, szczególnie strony polskiej, która zaproponowała przecież udział emigrantów w plebiscycie. Problem ten był też jednym z najtrudniejszych, z którymi musiała się uporać Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku (MK). Pomysł odrębnego głosowania autochtonów i emigrantów został, jak już wspomniałem, przez MK ostatecznie odrzucony. 30 grudnia 1920 roku, po prawie półrocznej działalności podkomisji regulaminowej, Rada Najwyższa zatwierdziła pierwszą część regulaminu głosowania. Na terenie plebiscytowym został on ogłoszony w dniu 5 stycznia 1921 roku.
Był to obszerny dokument, który w 52 artykułach określał tryb głosowania, uściślał również komu przysługuje prawo głosu. Uprawnionych do głosowania podzielono na cztery kategorie: osoby urodzone i zamieszkałe na Górnym Śląsku, czyli rodowitych mieszkańców; emigrantów tzn. osoby urodzone, ale nie zamieszkałe na terenie plebiscytowym; imigrantów, czyli osoby nie urodzone, ale zamieszkałe na tym terenie od co najmniej 1 stycznia 1904 roku oraz osoby wydalone, tzn. urodzone lub zamieszkałe na terenie plebiscytowym od 1 stycznia 1904 roku, które nie z własnej winy opuściły ten teren. W głosowaniu miały uczestniczyć osoby obojga płci, spełniające powyższe warunki, które ponadto w dniu 1 stycznia 1921 roku miały ukończone 21 lat.
Regulamin nie uwzględniał wielu postulatów polskich. Wyznaczone okręgi głosowania (m.in. utworzenie z tzw. obszarów dworskich, liczących powyżej 600 mieszkańców, osobnych gmin), zmniejszały szanse polskie. Tylko 28 najmniejszych obszarów dworskich, które liczyły wg. oficjalnych danych z dnia 1 grudnia 1910 roku poniżej 101 mieszkańców, włączono do gmin sąsiednich. Obszary średniej wielkości (od 101 do 600 mieszkańców) stanowiły zaś osobne okręgi głosowania.
Sprawa ta zaważyła ciężko na wyniku głosowania. Było rzeczą oczywistą, co też stało się faktycznie, że głosowanie w tych zamkniętych enklawach nie było w pełni wolne. Niemieccy lub zniemczeni właściciele ziemscy stosowali na szeroką skalę presję ekonomiczną w stosunku do zatrudnianych tam robotników rolnych. Świadczą o tym wyniki plebiscytowe. Podniesienie większych obszarów dworskich do rangi gmin było też, jak sądzę, sprzeczne z postanowieniami art. 88 traktatu wersalskiego. Przepisy stanowiły bowiem wyraźnie, że o przynależności państwowej danego obszaru będzie decydować większość uzyskana w danej gminie, obszary dworskie zaś faktycznie żadnymi gminami nie były.
Termin plebiscytu
Wielkie problemy sprawiało Międzynarodowej Komisji ustalenie ostatecznego terminu plebiscytu. Nie mógł on być podany do wiadomości zbyt wcześnie, aby działający po obydwu stronach radykałowie nie mogli przygotować akcji sabotażowych czy też np. zamachów terrorystycznych. Przez długi czas spekulowano jedynie, kiedy plebiscyt się odbędzie. Miał się on odbyć już pod koniec 1920 roku. Ale jak donosił raciborski Anzeiger z 18 grudnia 1920 roku, Polska miała wówczas wielkie problemy finansowe, natomiast polska waluta (marka polska) traciła błyskawicznie na wartości. Francuzi zastanawiali się nawet nad podjęciem kroków w celu ratowania polskich finansów. Dokładnie miesiąc potem raciborski Anzeiger informował raciborzan, powołując się na oficjalne informacje międzynarodowe, że plebiscyt odbędzie się 13 marca 1921 roku.
Wspomniana gazeta donosiła też 6 lutego 1921 roku o staraniach strony polskiej dotyczących przeprowadzenia plebiscytu w dwóch strefach. Pierwszą z nich miała być strefa wschodnia, którą miały stanowić powiaty: pszczyński, rybnicki oraz okolice Bytomia, Zabrza, Katowic i Gliwic. W strefie zachodniej zaś miały się znaleźć pozostałe powiaty obszaru plebiscytowego. Strona polska chciała głosowania najpierw w strefie wschodniej, w które spodziewała się zwycięstwa. Miało to wpłynąć mobilizująco na głosujących w strefie zachodniej. W ostateczności jednak głosowanie odbyło się równocześnie na całym terenie plebiscytowym.
23 lutego 1921 roku podano Górnoślązakom do wiadomości prawdopodobny termin głosowania, które wyznaczono na 20 marca 1921 roku. W kolejnych dniach informacja ta stała się pewną i obie strony zaczęły ostateczne przygotowania do plebiscytu.
Propagandowa machina prasowa
Trzeba stwierdzić, że już od roku 1919 prowadzona była propaganda plebiscytowa. Jej rozmach i zakres może zadziwić i dzisiaj. Strona polska i niemiecka robiły wszystko, aby oczernić i zohydzić przeciwnika. Potężne sumy wydawane przez obie strony na propagandę powodowały zalewanie terenu plebiscytowego wszelkiego rodzaju wydawnictwami: gazetkami, drukami ulotnymi i okolicznościowymi.
Trzeba przyznać, że na polu wydawniczym Niemcy mieli zdecydowaną przewagę. Ilościowa przewaga prasy niemieckiej nad polską była druzgocąca. W roku 1916 w rejencji opolskiej było 106 gazet niemieckich i tylko 16 polskich. Stosunek ogólnego nakładu kształtował się jak 6:1. Proporcje te nie zmieniły się zbytnio w latach późniejszych. Według stanu z listopada 1919 roku w rejencji opolskiej ukazywało się 78 pism, z tego 12 polskich. 66 pism niemieckich wydawało łącznie 11072 numery rocznie, polskie 12 zaś tylko 1872 numery. Łączny, jednorozowy nakład prasy niemieckiej wynosił ok. 500 tys. egzemplarzy. Wsród dzienników ukazujących się 6 razy w tygodniu było 18 tytułów niemieckich i 4 polskie.
Polacy ratowali się jak mogli, kupując w miarę swych możliwości finansowych, pisma niemieckie, np. w styczniu 1920 roku udało się kupić dwie gazety: Oberschlesische Grenzzeitung za sumę 620 tys. marek i Kreuzburger Zeitung za 600 tys. marek. Wydawano też dla ludności miejscowej, która nie znała dostatecznie dobrze języka polskiego, czasopisma w języku niemieckim. Jednym z takich pism o większym nakładzie był ukazujący się od 6 stycznia 1919 roku w Opolu Der Weisse Adler. Niemcy wydawali natomiast pokaźną ilość tytułów z tłumaczeniami z prasy polskiej. Dobór owych przedruków był oczywiście tendencyjny, celem zaś było ukazanie Górnoślązakom państwa polskiego w najgorszym świetle, jako tworu sezonowego, skazanego na szybkie unicestwienie. Organizowano masowe wiece i spotkania, i wszelkiego rodzaju imprezy. Nie obywało się bez wielu aktów gwałtu, a nawet terroru do morderstw włącznie. Głośnym echem odbiły się zabójstwa polskiego lekarza A. Mielęckiego, czy działacza najpierw polskiego, potem separatysty, następnie niemieckiego Teofila Kupka.
Cdn. Piotr Sput
Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej