11 listopada 1918 roku w Compiègnie podpisano rozejm. Państwa centralne przegrały I wojnę światową. Dzień wcześniej zupełnie zaskoczeni raciborzanie dowiedzieli się z lokalnych gazet, że 9 listopada (oficjalnie 28 listopada) cesarz Wilhelm II abdykował i udał się ze swej kwatery głównej w belgijskim Spa do Holandii, gdzie udzielono mu azylu.
Po wielkiej wojnie
Dwa dni później zdziwieni raciborzanie mogli przeczytać artykuł zamieszczony na łamach najstarszej raciborskiej gazety Oberschlesischer Anzeiger o zawieszeniu broni i o jego warunkach, które były dla przegranych Niemiec bardzo trudne. Zaskoczenie było tym większe, że opinii publicznej w Niemczech nie informowano dotychczas o niepowodzeniach wojennych armii niemieckiej, bowiem wszystkie informacje o działaniach były ściśle kontrolowane przez cenzurę wojenną. Poza wojskowymi mało osób w Niemczech zdawało sobie sprawę z tragicznej sytuacji militarnej armii niemieckiej, która w chwili zawarcia rozejmu stała na terytorium wroga i mogło się wydawać, że ciągle jest w stanie skutecznie walczyć. Od razu też zrodziła się w Niemczech legenda o niezwyciężoności armii niemieckiej i o „ciosie w plecy” (Dolchstosslegende), który armii niemieckiej mieli zadać: rewolucja socjalistyczna i politycy z sekretarzem stanu (ministrem bez teki) Matthiasem Erzbergerem, którzy na wyraźne żądanie i prośbę feldmarszałka von Hindenburga podpisali ciężkie warunku rozejmu.
Raciborskie Rady Robotników i Żołnierzy
Już 10 listopada 1918 roku ukonstytuowała się w Raciborzu Rada Robotników. Rady takowe tworzono od początków listopada w wielu miastach Rzeszy. Prowizoryczny zarząd wspomnianej Rady stanowili: drukarz Josef Trompeta, cieśla Oskar Hartmann oraz mistrz fabryczny Paul Stief. 11 listopada w południe powstała w Raciborzu Rada Żołnierska. Pierwszy zarząd tejże Rady stanowili: porucznik rezerwy Gerlach oraz sierżant Scholich. Ze skąpych doniesień prasowych wynika jednoznacznie, że w okresie listopada 1918 roku wspomniane Rady Robotników i Żołnierzy sprawowały w mieście funkcje porządkowe; w pewnym sensie przejęły w mieście władzę. Wynika to wyraźnie z ogłoszenia zamieszczonego 12 listopada w najpoczytniejszym i najstarszym raciborskim periodyku Oberschlesischer Anzeiger. W ogłoszeniu czytamy (tłum. własne):
Robotnicy! Rodacy! Zachowanie spokoju i porządku, ochrona życia i majątku jest obecnie naszym najważniejszym zadaniem. Plądrowanie, kradzieże, włamania, poważne przypadki naruszające bezpieczeństwo innych osób będą karane natychmiastowym rozstrzelaniem. Osoby niepełnoletnie nie powinny po godz. 20.00 znajdować się poza domem. Dzieci zaś powinny, w miarę możliwości, nie wychodzić na ulicę. Restauracje i gospody mają aż do czasu odwołania zarządzenia obowiązek zamykania swych podwoi nie później niż o godz. 22.00 [ ].
Za łamanie tego ostatniego nakazu groziły drakońskie kary.
Z opisu możemy wywnioskować, że sytuacja w Raciborzu musiała być bardzo poważna. W ogólnym rozprężeniu musiało dochodzić do wielu przestępstw. Z relacji prasowych wynika też wyraźnie, że władze lokalne, zarówno miejskie jak i powiatowe, uznały przejściowo kompetencje prawodawcze i wykonawcze Rad Robotniczych i Żołnierskich na terenie Raciborszczyzny. Stan taki trwał kilka tygodni, jeszcze w połowie grudnia odbył się we Wrocławiu kongres Śląskich Rad Ludowych Robotniczych i Żołnierskich, na którym powołano Śląską Radę Centralną. W drugiej połowie grudnia znajdujemy jeszcze wzmianki o działalności raciborskiej Rady Robotników i Żołnierzy.
Co z Górnym Śląskiem?
Zaraz po zakończeniu I wojny światowej ze zdwojoną siłą uaktywnił się polski ruch narodowy. Gazety donosiły o wydarzeniach w Poznaniu, gdzie powstał Centralny Komitet Obywatelski, później Tymczasowa Naczelna Rada Ludowa. Dochodziły wiadomości o opanowaniu w Poznaniu przez Polaków tamtejszej Rady Robotników i Żołnierzy, i o przejściowym uzyskaniu władzy nad stacjonującymi tam siłami zbrojnymi, m.in. V korpusu armii niemieckiej. Pojawiły się też pogłoski, że po przegranej wojnie Niemcy będą musiały oddać swoje terytoria wielu państwom, w tym Górny Śląsk lub też jego część nowo powstałej Polsce. Wiadomości te zaniepokoiły znacznie górnośląskich Niemców, którzy postanowili działać. W połowie grudnia 1918 roku w raciborskim Oberschlesischer Anzeiger pojawiło się obwieszczenie o powołaniu do życia Wolnego Stowarzyszenia dla Obrony Górnego Śląska (Freie Vereinigung zum Schutze Oberschlesiens). W obwieszczeniu sugerowano możliwość przejęcia przez Polskę Górnego Śląska. W patetycznych słowach stwierdzano, że byłoby to końcem rozwoju gospodarczego i kulturalnego prowincji i należy podjąć wszelkie kroki, aby do tego nie dopuścić.
Wielkie mocarstwa a sprawa Górnego Śląska
Po I wojnie światowej Polska uzyskała niepodległość. Terytorium państwa i jego granice nie zostały jednak określone, zwłaszcza jeżeli chodzi o granicę wschodnią z Rosją Sowiecką oraz zachodnią z Niemcami. Rozwiązaniem tej, bardzo zresztą trudnej kwestii, zająć się miała Rada Najwyższa Konferencji Wersalskiej. Delegację Polską na Konferencję w Paryżu Rada przesłuchała po raz pierwszy 29 stycznia 1919 roku. Na pytanie premiera Francji, Georgesa Clemenceau, „co należy rozumieć poprzez Polskę w roku 1919, skoro od roku 1795 pozbawiona była bytu niepodległego?“, Roman Dmowski, przewodniczący delegacji polskiej, odpowiedział, iż podstawą programu terytorialnego powinny być granice Polski sprzed rozbioru 1772 roku, poddane modyfikacjom natury politycznej i ekonomicznej. 12 lutego 1919 roku powołana została specjalna komisja pod przewodnictwem byłego ambasadora francuskiego w Niemczech – Julesa Cambona, której zadaniem było wyznaczenie granic Polski. Komisja ta wydzieliła odrębną podkomisję, na czele z francuskim generałem Henri Le Rondem, która miała ustalić przebieg zachodniej granicy Polski. W skład tej komisji wchodzili też przedstawiciele: USA- Bowman i Wielkiej Brytanii – H. Kisch.
Praca owej komisji, co było wiadome z góry, nie była prosta. Musiała ona bowiem uwzględnić, czasem zupełnie sprzeczne, interesy oraz dążenia zwycięskich mocarstw oraz Niemiec i nowo powstałej Polski. Rząd francuski stał na stanowisku, że interes Francji wymaga, by Polska, uważana za główne ogniwo tzw. kordonu sanitarnego, oddzielającego Rosję Sowiecką od reszty Europy oraz główny antyniemiecki sojusznik Francji w Europie Środkowo-Wschodniej, była krajem dużym, silnym i zasobnym. Co za tym idzie, należało Polskę maksymalnie wzmocnić, oddając jej Górny Śląsk. Z kolei Anglia patrzyła niechętnym okiem na wzrost znaczenia Francji w Europie. Dążyła więc do osłabienia jej wpływów. Jako główną siłę antyradziecką w Europie widziała, w przeciwieństwie do Francji, Niemcy. Była więc przeciwna ich osłabianiu, a co za tym idzie pozbawianiu ich Górnego Śląska. Stanowisko amerykańskie było częściowo zbieżne z angielskim, chociaż oba państwa rywalizowały zawzięcie o wpływy w Niemczech. Amerykanie nie orientowali się początkowo zbyt dobrze w skomplikowanych zagadnieniach Europy Środkowo-Wschodniej. Dosyć wcześnie prezydent Wilson zaczął też szermować w sprawie górnośląskiej ideą plebiscytu, jako najlepszym środkiem w urzeczywistnianiu jego ulubionej idei – samostanowienia narodów. Jak więc widać, sprawa górnośląska od początku dzieliła kraje zwycięskiej koalicji.
Cdn. Piotr Sput
Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej