Dogodne warunki dla narciarzy były w Brzeziu, tory saneczkowe w lasach Obora i Widok, a lodowisko na stawie gondolowym w obecnym parku Roth. Co z tego zostało?
W lipcu 1937 roku do Pogrzebienia zjechali młodzi krajoznawcy z wszystkich ziem II Rzeczpospolitej Polskiej, chcąc poznać nie tylko zabytki i przyrodę tego zakątka Śląska, ale również pogłębiać swoją wiedzę turystyczną. Na mapie ich podróży znajdowały się także m.in. Lwów, Kraków, Grodno, Łuck czy Inowrocław. – Na terenie Pogrzebienia nie rozwija się ruch letniskowy, zimowiskowy i narciarski, mimo że sprzyjają temu warunki terenowe – relacjonował ze zdziwieniem autor dziennika obozu, Czesław Blajda (1915-1995), znany polski geograf, etnograf, społecznik i historyk.
Blajda miał na myśli tereny wzdłuż dzisiejszej ulicy Pogrzebieńskiej, na wysokości brzeskiego Pogwizdowa – niezabudowane niegdyś rejony ulic Glinianej, Gajowej, Mandrysza i Bitwy Olzańskiej, gdzie można było swobodnie szusować w kierunku centrum obecnej dzielnicy miasta (Brzezie n. Odrą włączono do miasta w 1975 r.). Nielicznych narciarzy można jeszcze spotkać na – nazwijmy to – stoku pomiędzy lasami Widok a Lutoń. W tym rejonie, na wypłaszczeniu terenu już w gm. Lubomia, lądują zwykle paralotniarze.
W pobliskim lesie Widok, w sąsiedztwie dawnej restauracji i hotelu, znajduje się tor saneczkowy (Rodelbahn). – W całych Niemczech wszedł obecnie w modę sport saneczkowy. Naturalnie i Racibórz nie mógł pozostać w tyle, a codziennie widać na Widoku za Brzeziem, jak gromady mężczyzn i panien spuszczają się saneczkami ze spadzistej góry na dół. Że przytem łatwo o nieszczęśliwy wypadek, nikogo chyba nie zadziwi. W czwartek po południu 17-letnia córka browarza Kaufmanna złamała sobie przytem nogę. Z innych okolic donoszą nawet o śmiertelnych wypadkach. A więc ostrożnie z tym niebezpiecznym sportem – pisały o tym miejscu 17 stycznia 1911 roku Nowiny Raciborskie. Po obfitych opadach nadal można tu zjechać z porządnej górki i rzeczywiście trzeba uważać, bo prędkości są spore.
Jedyny jak dotąd stok narciarski z wyciągiem orczykowym (120 m), sztucznym naśnieżaniem, ratrakiem i 140-metrową trasą zjazdową funkcjonował dotąd w gm. Krzyżanowice, na Urbanku w Tworkowie (240 m n.p.m.). Obiekt otwarto w 2009 r. Późniejsze ciepłe zimy oraz ogromne koszty spowodowały, że gmina nie zdecydowała się na uruchomienie atrakcji.
Przedwojenny tor saneczkowy przetrwał w lesie Obora (dawniej las książęcy a potem miejski), też w sąsiedztwie restauracji Leśnej. W czasach PRL-u, szczególnie podczas solidnych zim lat 80. XX w., tor był oblegany przez dzieci, pozwalał rozwijać duże prędkości.
Za zoo znajdowała się niegdyś przedwojenna skocznia narciarska, używana przez skoczków jeszcze w latach 60. XX w. Punkt konstrukcyjny wynosił ok. 20 m, rozbieg miał długość ok. 25 m, a zeskok ok. 28 m. Na miejscu buli jest dziś platforma widokowa na Zaczarowany Ogród a w miejscu rozbiegu utworzono kamienny krąg.
Staw gondolowy (Gondelteich) w dawnym parku im. Eichendorffa (dziś park Roth) budowano z myślą, że latem posłuży do pływania na łódkach i kajakach, a zimą jako lodowisko. Jak widać na starych zdjęciach, wytyczano tu nawet miejsce do gry w hokeja, a ciepłych napojów i być może grzańca można się było napić w rybaczówce (na zdj. latem) od strony ul. Bema, wówczas Augustastraße. Kolejne lodowisko funkcjonowało przy Odrze, wzdłuż obecnej ul. 1 Maja, dawniej Eichendorffa, na wysokości Płoni. Latem było tu kąpielisko.
W latach 60. XX w. planowano budowę dużego centrum sportów zimowych na Ostrogu, w oparciu o górę Sandberg (dziś rejon ul. Brzozowej i osiedla XXX-lecia).
Plan nie ma daty, ale powstał zapewne w latach 60., najpóźniej 70. Odrostrada oraz ulica Armii Krajowej (równoległa do starej Rudzkiej) są na nim określane jeszcze jako projekty. Jest za to Sandberg (starsi mieszkańcy zapewne pamiętają), czyli góra usypana z piasku wydobytego podczas budowy kanału Ulgi. Znajdowała się tuż obok dawnych koszar huzarskich. Dziś jest to puste pole przed wałem, a dalej, w stronę żwirowni, częściowo teren osiedla domków jednorodzinnych.
Sandberg przeznaczono w planie pod dwa tory do jazdy na sankach czy nartach, skierowane długim zjazdem w stronę Odry. Na miejscu osiedla miały być ogródki działkowe, a jedynie tuż przy projektowanej Armii Krajowej rząd domków jednorodzinnych. Przy Sandbergu zaprojektowano również wesołe miasteczko, a naprzeciwko istniejących do dziś części stajni po koszarach „parking centralny” oraz kamping.
We fragmencie planu dotyczącym dziedzińca koszar zapisy są już nieczytelne. Widać jednak, że planowano wyburzyć stajnie i zachować budynek dowództwa, dziś w ruinie. Przy bocznej płycie stadionu zaprojektowano pięć kortów i cztery boiska. Teren parku zamkowego, na wysokości obecnego SMS-u, miał mieć „łąki do plażowania”, a w sąsiedztwie, na terenie przy starej strzelnicy, ośrodek szkolenia sportowców, kolejne miejsca do plażowania i brodzik z placem zabaw.
Lodowisko projektowano z myślą o rozgrywkach hokeja, a przy bocznej płycie stadionu, gdzie jest jedynie toaleta, widać naniesione budynki, najprawdopodobniej zaplecze z szatniami i sanitariatami dla sportowców.
Cały obszar od nowego cmentarza na Ostrogu aż do rejonu dawnej przystani kajakowej poprzecinano siecią dróg i tras spacerowych. Wejście do całego kompleksu założono na wprost ul. Drewnianej, której przedłużeniem miała być kładka nad Odrą.
Urbaniści z czasów nieboszczki komuny patrzyli na kwartały miasta kompleksowo i trzeba przyznać mieli ciekawe wizje, które, niestety, nigdy nie zostały zrealizowane w całości. Rozmachem przewyższają słynne Acapulco, czyli projektowaną za czasów Jana Osuchowskiego adaptację żwirowni na ośrodek wypoczynkowy, oraz lansowane obecnie bulwary nadodrzańskie. Ich pomysł na „zagospodarowanie terenów sportu i wypoczynku” na Ostrogu, gdyby wszedł w fazę realizacji, dałby miastu wspaniały, rozłożony wzdłuż prawego brzegu Odry kompleks rekreacyjny.
opr. Grzegorz Wawoczny