Od niepamiętnych czasów
Piwowarstwo miejskie w Raciborzu sięga korzeniami początków XIII wieku, kiedy to książę raciborski Mieszko Laskonogi, zwany też Plątonogim, a po nim jego syn Kazimierz opolsko-raciborski sprowadzili nad górną Odrę osadników z krajów zachodnich. W Raciborzu byli to Flamandowie i Walonowie, przodkowie mieszkańców Belgii i Holandii.
Pierwsza lokacja Raciborza miała miejsce przed 1217 rokiem. Lokowanie oznaczało nadanie miastu ustroju opisującego system rządów. Z wystawionego w 1217 roku dokumentu księcia Kazimierza dla wikarego Sebastiana z Opola, któremu nadał prawa takie same jak osadnikom w folwarku w Leśnicy, wynika, że jakiś czas wcześniej, w Raciborzu i Opolu osiedlono kolonistów (gości), którym władca ten nadał prawo targowe i bliżej nieokreślone swobody prawne. Niestety nie zachowały się dokumenty lokacyjne (jeśli przyjąć, że takowe istniały) dla dwóch najważniejszych miast księstwa. Wiadomo natomiast, że ustrój Raciborza oparty został na wzorcach flamandzkich, przez co dawał pełnię władzy wójtowi, zapewne dawnemu zasadźcy, który pertraktował z księciem warunki osiedlenia się w księstwie.
Istnieją przesłanki pozwalające przyjąć, że władca opolsko-raciborski uposażył pierwszych raciborskich mieszczan w korzystne dla nich rozwiązania dotyczące warzenia i wyszynku piwa. Po pierwsze, było to regułą w lokacjach miejskich tego okresu. Po drugie, dyplom cesarza Macieja z 1612 roku potwierdził przysługujące raciborzanom „od niepamiętnych czasów” wyłączne prawo zaopatrywania w piwo czternastu karczem w dobrach zamkowych. Po trzecie, w poradzie prawnej z 1293 roku, udzielonej przez rajców świdnickich dążącemu do przejęcia rządów patrycjatowi raciborskiemu, rozstrzygnięto spór o podział władzy pomiędzy wójta a rajców. Napisano, że kompetencje co do ustalania miar i cen piwa dla karczmarzy winny przysługiwać rajcom miejskim. Świdniczanie, słynący już wówczas z warzenia piwa, zalecili też raciborzanom kasowanie niedopuszczalnych miar oraz poradzili, by w karczmach zakazano wszelkich gier i zabaw, co miało wykluczyć kłopoty natury obyczajowej.
Problemy interpretacyjne związane są z prawem mili zapowiedniej, nadanym w 1294 roku przez księcia Przemysła Nowemu Miastu – osadzie położonej za murami Raciborza, założonej przez wójta raciborskiego. Rozciągała się na lewym brzegu Odry, od obecnego ronda, wzdłuż ulicy Nowomiejskiej. Rządzona była przez wójtów raciborskich, tracących w tym czasie wpływy w samym Raciborzu, gdzie po władzę sięgał bogaty patrycjat.
Prawo to oznaczało, że w obrębie jednej mili od Nowego Miasta „nikt nie będzie stawiał gospody, jatki z mięsem, ławy z chlebem lub butami”. Czy formalnie więc wykluczało taką działalność w Raciborzu? Wniosek taki byłby uzasadniony w stanie pełnego poznania stosunków prawnych łączących księcia z mieszczanami raciborskimi i to od czasów pierwotnej lokacji flamandzkiej. W sytuacji, kiedy bylibyśmy w stanie prześledzić wszystkie przywileje, jakie otrzymał Racibórz, szczególnie w XIII i XIV wieku.
Tymczasem źródła z tego okresu są wyjątkowo fragmentaryczne i nie jest to jedynie problem współczesnych badaczy. Już w 1612 roku podstawą wspomnianej decyzji cesarza Macieja o prawie raciborzan do zaopatrywania w piwo karczm zamkowych w obrębie mili od murów miejskich, nie była norma pisana, lecz zwyczajowa, obowiązująca od „niepamiętnych czasów”.
Wydaje się więc wątpliwe, by szczodrość księcia Przemysła adresowana była tylko w stronę nowomiejskich wójtów. Trudno bowiem znaleźć uzasadnienie dla tak niekorzystnego dla raciborzan rozwiązania i to mając na względzie, że już w 1299 roku tenże sam władca dokonał zmiany ustroju miasta, przekazując pełnię władzy rajcom. Najbardziej prawdopodobne jest, że przywilej mili dla Nowego Miasta stanowił rozszerzenie prawa nadanego już wcześniej raciborzanom, choć zapewne po 1272 roku, kiedy to po raz pierwszy spotykane jest ono we Wrocławiu. Dowodem tego jest, datowana na 1293 rok, zgoda Przemysła na założenie w Nowym Mieście karczmy. Dochód z wyszynku miał służyć potrzebom Raciborza.
Niezależność Nowego Miasta trwała krótko. Na początku XIV wieku przestało ono pełnić rolę odrębnego, konkurencyjnego organizmu dla Raciborza, do którego zostało włączone w 1307 roku. Po 1313 roku zlikwidowano odrębność osady. Po tej dacie nazwa Nowe Miasto nie występuje już w dokumentach. Z późniejszych dyplomów dotyczących sporów mieszczan z okoliczną szlachtą w kwestii zaopatrywania podmiejskich karczm w piwo, wynika, że raciborzanie uważali prawo mili zapowiedniej za swój pradawny przywilej. Wróćmy jednak do próby ustalenia stosunków prawnych, jakie rządziły miejskim piwowarstwem w Raciborzu.
„Znaczne dochody ciągnęły miasta z trunków gorących. Prawo szrotu, t.j. pobierania opłat od piwa i wina, posiada Wrocław i wiele miast na Śląsku już w XIII stuleciu. W XVI wieku opłaty od trunków pobiera Kraków, Kazimierz, Kleparz. Miasto miało wyłączne prawo (monopol) na składanie przywiezionych beczek wina i piwa do piwnic, oraz na ich przewóz i pobierało od tych usług opłaty. W późniejszym czasie od wyrobu wódki i piwa opłaca się w Polsce nowy podatek od waru, tzw. czopowe. Miasta urządzają również własne piwiarnie w piwnicach ratusza. W Krakowie zwała się taka piwiarnia piwnicą świdnicką, bo sprzedawano w niej piwo ze Świdnicy, kupowane na wozy lub beczki a sprzedawane w drobnych ilościach” – pisała Z. D. Golińska w, wydanej w 1906 roku w Warszawie, książce Miasta i cechy w dawnej Polsce z rysunkami w tekście.
Ustalenia badaczki pokazują, jak złożony był system prawny opisujący produkcję oraz sprzedaż napojów alkoholowych. Do problematyki warzenia piwa i jego dystrybucji w lokalnych karczmach dochodzi jeszcze kwestia składu importowanych trunków. W przypadku Raciborza brakuje źródeł, które pozwoliłyby bezsprzecznie ustalić zakres obowiązujących wówczas norm. Nieliczne raciborskie wzmianki kronikarskie oraz dokumentalne zmuszają więc do sięgnięcia po wiadomości z innych śląskich miast.
Punktem wyjścia do rozważań jest podział tematu na grupy zagadnień. Sięgające XIII wieku prawo piwne Raciborza obejmowało: przywilej warzenia napoju nadany w dobie pierwotnej lokacji najstarszym domom; należne miastu prawo zaopatrywania w piwo okolicznych karczm, w tym w dobrach zamkowych, oraz system opłat pobieranych od importerów mocnych trunków.
Najstarsze domy
Prawo produkcji i wyszynku piwa w Raciborzu przysługiwało tylko najstarszym domom mieszczańskim, których powstanie sięgało doby pierwszej lokacji. Przypisane było do nieruchomości, a nie osoby. W Opolu, jeśli „stary” dom z prawem do palenia gorzałki i warzenia piwa został spalony, a jego właściciel w ciągu sześciu tygodni nie zabierał się do jego odbudowy, to zgodnie z przywilejem z 1480 roku nieruchomość przypadała miastu. Magistrat mógł opłacać indykacje[1], a następnie sprzedać parcelę z należnymi prawami lub we własnym zakresie odbudować dom.
W Raciborzu, na co wskazują dane urbarza zamkowego z 1567 roku, taksa od ilości warów piwa, które mógł uwarzyć uprawniony dom, była zasadniczym podatkiem płaconym przez mieszczan. W Opolu natomiast główną rolę odgrywał podatek od wartości domów (szos) oraz od rzemiosła.
Zdobycie przywileju piwowarskiego było niezwykle trudne. Decyzja leżała w gestii księcia, który był dysponentem regale piwnego. Właściciele „starych” domów byli niechętni poszerzaniu kręgu uprawnionych. Należeli do niego mieszczanie oraz górnośląska szlachta mająca w Raciborzu swoje wolne domy, czyli parcele wyjęte spod prawa miejskiego. W czasie lokacji wszyscy oni uzyskali gwarancje władcy, że przywilej warzelniany będzie szczególną, a więc niezwykle rzadką, formą uhonorowania poddanych za wybitne zasługi.
W 1494 roku księżna Magdalena przyznała to prawo czterem domom, które znajdowały się przy ulicy Odrzańskiej. Nieruchomości należały do zakonu dominikańskiego, a wraz z uzyskaniem przywileju piwowarskiego poddane zostały jurysdykcji miejskiej. Zdaje się, że przyjęcie prawa miejskiego było warunkiem pozyskania uprawnień warzelnianych.
W 1508 roku książę Walentyn Przemyślida zezwolił na warzenie piwa swojemu krawcowi Piotrowi Semoraczowi. W 1510 roku, kiedy władca odnowił wszystkie przywileje, jakie miasto otrzymało w dawnych wiekach, potwierdził także przywilej piwowarski domu na Targu Końskim[2], należącym do Zygmunta Wykoty – szlachcica, kanclerza i właściciela Pawłowa, posiadacza wielu innych dóbr w okolicach Raciborza.
„Piwo jasne i ciemne warzyć, przyrządzać miód i sprzedawać wszelkie napoje” mógł też – na mocy postanowienia Walentego – niejaki Krzysztof Placha, a od 1529 roku również Jan Barwicz z żoną i dziećmi, właściciel domu przy ulicy Odrzańskiej. W tym przypadku było to jednak osobiste uposażenie Barwicza, które wygasało po jego śmierci. Poza sprzedażą mocnych trunków, Barwicz mógł także handlować suknem i uprawiać rzemiosło.
Tylko do 1508 roku książę Walentyn obdarował przywilejem piwowarskim dwanaście domów. Był to istotny wyłom w dotychczasowej praktyce. Tę nadzwyczajną szczodrość władcy można tłumaczyć jego kłopotami finansowymi. Przez Mikołaja Pola uważany był za mądrego i cnotliwego, zaś przez ks. Augustyna Weltzla za rozpustnego i nerwowego. Faktem jest, że nie mógł się odgonić od wierzycieli. Szukając gotówki na zaspokojenie ich roszczeń sprzedawał, wydzierżawiał oraz dawał w zastaw wsie, stawy rybne i folwarki. Chętnie też „sypał” przywilejami. Rzecz jasna nie wymagał żadnych szczególnych zasług, lecz po prostu gotówki.
Sposobem na wejście w posiadanie prawa do warzenia piwa było również odkupienie go od biedniejących „starych” obywateli, którzy zazwyczaj nie dysponowali pieniędzmi wystarczającymi na zakup słodu i chmielu. W XIV wieku, jak uważa Georg Hyckel – badacz średniowiecznych dziejów Raciborza, przywilejami piwowarskimi chętnie handlowali właściciele wspomnianych wolnych domów, czyli szlachta i rycerstwo. Ich klientelą byli głównie osiedlający się w Raciborzu bogaci kupcy. Prawo warzenia piwa traktowano wówczas jako oznakę pełnego mieszczaństwa, a mniej jako sposób na zarobkowanie. Dla kupców było więc symbolem raciborskiego obywatelstwa, a dla rycerstwa mogącego warzyć piwo w swoich okolicznych folwarkach przedmiotem zyskownej transakcji.
W 1318 roku prawie wszystkie domy w Raciborzu miały prawo warzenia piwa. Najprawdopodobniej było ich około sto pięćdziesiąt. Tyle bowiem mogło produkować piwo w 1532 roku, wszystkich zamieszkanych posesji było wówczas blisko dwieście dziewięćdziesiąt. W 1327 roku parafia raciborska liczyła 2882 dusze, a dziesięć lat później 2688. U progu XIV wieku Racibórz był najludniejszym górnośląskim miastem, ważnym ośrodkiem handlu i produkcji rzemieślniczej. Rosło grono chętnych do nabycia przywileju piwowarskiego, rosła też jego cena. P. Römer, w wydanym w 1936 roku opracowaniu na temat przemysłu raciborskiego, podał, choć bez wskazania źródła, że w 1383 roku Racibórz miał dwieście przywilejów piwowarskich. Według urbarza z 1567 roku, Racibórz miał: 184 domy z przywilejem piwowarskim, pięćdziesiąt siedem bez, jedenaście szlacheckich, osiem należących do duchownych, dziewięć do kramarzy i trzy wolne. Dziesięć parcel było opuszczonych. Na przedmieściach znajdowały się trzydzieści dwa domy.
Prawo produkcji piwa miały wszystkie domy przy ulicy Browarnej, która zapewne od tego wzięła swoją nazwę. Co ciekawe, jeszcze pod koniec XVIII wieku zakładano dla Raciborza księgi gruntowe (wieczyste), w których odnotowywano, czy dom ma uprawnienia do warzenia piwa, sprzedawania wina, pędzenia gorzałki lub produkowania miodów pitnych. Takie formularzowe nagłówki nie występują w księgach gruntowych innych śląskich miast.
W zależności od wielkości domu obywatele mogli produkować rocznie od dwóch do siedmiu, zaś całe miasto rocznie 668 warów. Określał to porządek piwny (z czeskiego bierporzadka).
Limit produkcji był na wyrost. W dobrym 1532 roku uwarzono 576 warów. Kasa miejska dostawała za każdy war cztery grosze, a więc w 1532 roku czterdzieści osiem grzywien srebra. Kwota ta wystarczała wówczas na zakup wioski. Pozostałe dochody miasta z tego czasu, to: myto, wpływy z ław piekarskich, rzeźniczych i szewskich, łaźni miejskiej, jarmarków, młynów, opłaty mostowej i palarni wódki.
Prawo do większej niż zwykle produkcji zyskiwał król, czyli najbardziej biegły strzelec – członek raciborskiego bractwa kurkowego. Sprawowanie godności zwalniało również z podatków lokalnych oraz dawało prawo do zarządzania domem gildii i strzelnicą.
Na przełomie XVI i XVII wieku odnotowano istotny spadek produkcji piwa. W 1610 roku wyniosła ona jedynie sześćdziesiąt trzy wary, choć doliczono się 193 domów piwnych. Jeden war trafiał do podziału pomiędzy pięciu mieszczan, za co płacili miastu dwieście talarów podatku oraz kolejne sześć panewnego, czyli opłaty na utrzymanie browaru i słodowni. Należało także opłacić młynarza za zmielenie słodu oraz opodatkować się na rzecz skarbu zamkowego. Płacono daninę od wara oraz dwa i pół feniga tak zwanego Wassergeld[3]. W 1662 roku w Raciborzu produkowano pięćdziesiąt „piw”, czyli 5,4 tysiąca wiader, co dawało w sumie ponad trzysta tysięcy litrów napoju.
Szacuje się, że po wojnie trzydziestoletniej (1618-1648), w latach sześćdziesiątych XVII wieku, w Raciborzu mieszkało około dziewięćset osób, czyli tyle samo, co na początku XIII wieku. Statystycznie na jednego mieszkańca przypadało roczne spożycie ponad trzystu trzydziestu litrów. Piwo pito przy każdej okazji, zarówno do posiłku, jak i w czasie biesiady.
W księdze rachunkowej zachowanej w archiwum pokolegiackim w Raciborzu znajduje interesujące rozliczenie wydatków związanych z utrzymaniem pewnej panny, która znajdowała się pod kuratelą kanoników. Dokument nosi nazwę Specifikacia co się wydało y wynałożyło na Pannę Barbarę Schaffertownam Roku 1689, 90, 91. Wynika z niego, że poniesiono wydatki w łącznej kwocie dwudziestu talarów, ośmiu groszy i trzech halerzy. Wydano ją między innymi na buty, płótno, fartuchy, wstążki, „kziąski albo Modlitwy” oraz furę drewna, „laskę masła”, mąkę, dwanaście świeczek, kapłony i kury, gęsi, „szpeki” oraz codzienny „garniec piwa”. Rodzina owej Schaffertówny donosiła kolegiacie, że w 1699 roku dała swojej krewnej trzy wiertle chmielu, by mogła uwarzyć piwo. Kiedy ta wychodziła za mąż, familia również nie szczędziła złocistego napoju, wina i „muzyki”.
W 1746 roku Racibórz miał 193 domy piwne, które dzieliły się limitem produkcji sześćdziesięciu trzech warów. W 1782 roku z przywileju korzystały dwieście trzy siedziby mieszczańskie.
Zmierzch piwowarstwa miejskiego
Kiedy w 1645 roku księstwa opolskie i raciborskie na dwadzieścia lat znalazły się pod władaniem Wazów urzędnicy raportowali królowi Polski, że produkcja piwa i gorzałki przynosi w księstwach Opola i Raciborza spore korzyści. Dostrzegał to już wcześniej cesarz, który na mocy układu oddał Wazom oba księstwa w zastaw, ale zachował dla siebie kontrybucje, cła i opłaty od browarów.
Władcy było jednak obojętne, kto będzie płatnikiem podatków: czy właściciele ziemscy, czy też mieszczanie. Liczył się regularny dopływ jak największej kwoty gotówki. W XVII wieku Śląsk nadal więc był areną silnych tarć między szlachtą a mieszczaństwem, których stawką były rynki zbytu na piwo. Mieszczanie wychodzili z tych konfliktów z reguły przegrani. Musieli się poddać dyktatowi cen zboża. Ich konkurencja produkowała tańsze piwo, które, świadomie łamiąc prawo mili zapowiedniej, zamawiali wiejscy karczmarze, nieraz Żydzi, którym nie pozwalano osiedlać się w miastach. Krnąbrni karczmarze czuli wsparcie możnych protektorów i nie przejmowali się zbytnio grożącymi im grzywnami.
Prawo było co prawda po stronie mieszczan, ale cóż z tego, skoro pieniądze miała wzrastająca w coraz większą siłę szlachta. W swoich wsiach osadzała tak zwanych partaczy, czyli działających poza system cechowym rzemieślników. Ich wyroby, niezgorszej jakości, ale za to tańsze, sprzedawano tuż pod murami Raciborza lub w pobliskich wioskach, głównie na Ostrogu.
Szlachta miała więc pieniądze, a magistrat kłopot z podupadającym rzemiosłem i piwowarstwem. Szlachta była dla cesarza politycznym partnerem, a magistrat stałym petentem, co rusz upominającym się o gwarancje prawne i pomoc w kłopotach. Nietrudno dociec, komu tak naprawdę sprzyjał dwór we Wiedniu.
W 1647 roku już tylko karczmy w: Studziennej, wsi należącej do Raciborza, na Bronkach i Nowym Mieście miały obowiązek zaopatrywać się w mieszczańskie piwo. Resztę obsługiwał browar zamkowy. Jest to efekt działań właściciela majątków zamkowych, Jerzego Oppersdorffa z Głogówka, starosty księstwa, który wymusił na mieszczanach raciborskich rezygnację z wyszynku piwa w jego karczmach.
Prawo warzenia i wyszynku piwa miało także dziesięciu chałupników z Bronek. Ich roczne spożycie mogło wynieść ponad 2700 litrów. W karczmie na Bronkach sprzedawano dziennie osiemdziesiąt litrów piwa. Jako karczmarz jest tu wzmiankowany niejaki Jan Sterc.
W XVII wieku browarnictwo miejskie Raciborza zaczęło odchodzić do historii. Zmniejszyła się skala produkcji. Taniej było zaopatrywać się w piwo z dużych browarów szlacheckich. Głównym dostawcą piwa na rynek księstwa raciborskiego stał się browar zamkowy. Najgorsze nastąpiło na progu XVIII wieku. W 1708 roku cesarz Józef I (1705-1711) zezwolił szlachcie i duchowieństwu na swobodne warzenie i wyszynk piwa. To spowodowało, że we wsiach możnowładców i kościelnych masowo zakładano browary i karczmy. Panowie ziemscy zatrudniali doświadczonych piwowarów, kierując się przy wyborze fachowca walorami smakowymi napoju, jakie osiągano przy zastosowaniu jego receptury. Szlachta świetnie handlowała piwem. A że potrzebowała towaru coraz lepszego, coraz tańszego i w coraz większych ilościach, rozwijała się technologia browarniana. Pan feudalny kontrolował całkowicie produkcję i sprzedaż, strzegł receptury, kazał kupować u siebie zboże i inne składniki. Monopol na dostawy zboża na słód uzależniły od szlachty dogorywające już, niestety, mieszczańskie browary.
W latach dwudziestych XVIII wieku nie było praktycznie podraciborskiej wsi, która nie miałaby karczmy. W dokumentach z tego czasu podawano też roczną sprzedaż piwa w każdej z nich. Przywilej cesarski z 1708 roku oznaczał kres znaczenia prawa mili zapowiedniej, które zostało ostatecznie zniesione w 1810 roku, już w czasie przynależności Śląska do Prus.
W 1724 roku szynkowano w Raciborzu 2214 achteli piwa, czyli trzysta cztery tysiące litrów. Na każdy z 249 rejestrowanych domów przypadało 1124 litry, czyli trzy dziennie na jedną, statystyczną rodzinę. Może to dziwić, ale trzeba pamiętać, że nie pito jeszcze wtedy herbaty, kawy i lemoniady. Piwo więc wciąż było podstawowym napojem do posiłku i zabawy. W 1746 w mieście były 193 domy piwne, które dzieliły się sześćdziesięcioma trzema warami.
W 1787 roku do produkcji piwa zużyto w Raciborzu 165 ton słodu (1650 korców ziarna), podczas gdy piekarze w tym czasie potrzebowali sto pięćdziesiąt ton pszenicy. Na gorzałkę przerobiono sto ton śruty. W produkcji słodu mieszczanie raciborscy dzierżyli na Śląsku miano liderów. W połowie XVIII wieku browary warzyły piwa beczkowe, drożdżowe i stołowe.
W 1811 roku, już po zniesieniu prawa mili, w Raciborzu były trzy browary i każdy mieszczanin mógł mieć w nich udział. W 1817 roku, bezwartościowy z pozoru mieszczański przywilej piwowarski został wyceniony jeszcze na 6,3 tys. talarów. W 1818 roku browar miejski ze słodownią miasto sprzedało burmistrzowi Prechtowi za kwotę ośmiu tysięcy talarów. Dla nabywcy liczyły się zapewne tradycje. Był to bowiem najstarszy z funkcjonujących w Raciborzu browarów. Powstał po 1622 roku w domu naprzeciw hotelu Trzy Korony. Hotel ten znajdował się na rogu ulic Szewskiej i Zborowej, browar więc stał w południowej pierzei Nowego Targu, dziś część placu Długosza ze statuą św. Jana Nepomucena, przeniesioną tu po 1810 roku (poświęcenie figury w nowym miejscu nastąpiło 16 września 1818 roku) z dziedzińca klasztoru dominikanek.
Pod koniec XIX wieku część zabudowań zamieniono na restaurację, a przy ulicy Słodowej powstał nowy, duży zakład o nazwie Berliner Brauerei (Browar Berliński). Produkowano w nim „niemieckiego portera” i piwo karmelowe (Caramel Bier). Do 1943 roku był tu skład piwa Schultheiß-Patzendorfer. Po ostatniej wojnie, do lat sześćdziesiątych, mieściła się tu wylęgarnia drobiu. Dziś jedynym wspomnieniem po starym browarze jest biegnąca tędy ulica Piwna. Nie jest to jednak nazwa historyczna. Przed wojną ulica nosiła nazwę Malzstrasse, czyli Słodowa.
Stary browar Prechta miał dużą konkurencję. W połowie XIX wieku w Raciborzu było dziewięć przybytków złocistego napoju. Były to prywatne firmy, w niczym nie związane z dawnym piwowarstwem miejskim.
Trzeba wspomnieć o dwóch najbardziej znanych. Między ulicami Staszica i Drzymały (obecnie teren Szkoły Podstawowej nr 13) był browar Bracia Gotzmann. Warzono tu portera i pilznera. Przy ul. Stalmacha znajdował się browar Kaula. Miał krzepkich pracowników. 10 października 1892 roku w Nowinach Raciborskich znalazła się wzmianka o czeladniku piwowarskim Chroboku z browaru Kaula. Ten osiemnastolatek pokonał w cyrku siłacza Koltera. W reklamach sytuował się pod dziedzińcem dominikanek i reklamował jako mieszczański, co zapewne musiało być argumentem dla raciborskich piwoszy. Produkował portera, piwa słodkie słodowe i mocne. Obecny Młodzieżowy Dom Kultury, do którego przylegał browar, mieścił restaurację Kaula. W sąsiednim parku między MDK a ulicą Winną znajdował się ogród piwny.
„Wskutek podrożenia cen węgli i jęczmienia postanowili piwowarzy raciborscy i okoliczni podnieść cenę piwa pojedynczego. Odtąd kosztować będzie hektolitr (100 litrów) 7 marek, a beczka 8,50 mrk. I piwo składowe zdrożeje o 1 mr. na hektolitrze” – czytamy w Nowinach Raciborskich z 30 października 1889 roku. Obok wzrostu cen surowców, raciborscy producenci musieli stawić czoła miejscowym składom piwa dużych browarów i to z terenu całych Niemiec. 5 marca 1890 roku w Nowinach Raciborskich reklamował się na przykład jedyny na okolicę skład piwa kulmbachskiego Fryderyka Generlicha, który znajdował się przy ulicy Długiej. Piwo wożono tu ze słynnego składu wrocławskiego Konrada Kislinga.
Wspomniane Browary Kaula i Braci Gotzmann, w wyniku podziałów spadkowych zostały sprzedane koncernowi Schultheiß-Patzendorfer, który oba zamknął i urządził w nich hurtownie piwa.
Opr. Grzegorz Wawoczny, źródła ikonografii WiAi WAW, zbiory Henryka Sowika i Alfreda Otlika
[1] W tym przypadku podatki.
[2] Dziś plac Jana Długosza.
[3] Chodzi o opłatę za wodę, być może z ujęcia książęcego w Oborze, które zaopatrywało browar zamkowy. Opłata jest związana z funkcjonowanie wodociągu miejskiego. Według urbarza z 1567 roku dochody magistratu z tego tytułu wyniosły 862 floreny, sześć groszy, sześć halerzy, licząc floren po trzydzieści sześć groszy. Na zamek miasto oddawało 226 florenów i dwadzieścia cztery grosze.