WOJNA-POKÓJ- LUDZIE. Karty wspólnej przygranicznej historii 1945 (1)

WOJNA-POKÓJ- LUDZIE. Karty wspólnej przygranicznej historii 1945 (1)

SŁOWO  WSTĘPNE

Wiek XX obfitował w wiele bardzo ważnych, w tym także dramatycznych i tragicznych wydarzeń. Niestety, nieszczęść wynikających z tych zdarzeń doświadczyli także mieszkańcy tego raciborskiego zakątka śląskiej ziemi. Jednym z najbardziej bolesnych okresów była połowa lat 40. ub. wieku, kiedy to mieszkańców naszych wiosek dotknął kataklizm wojenny; najpierw bolesne przeżycia związane z udziałem mężczyzn jako żołnierzy walczących i ginących często wbrew własnej woli na frontach całego świata, a później bezpośrednie działania frontowe niosące śmierć i zniszczenie i przynoszące biedę oraz głód, poniewierkę i upokorzenia. Był to czas, w którym mieszkańcom obecnej gminy Krzyżanowice „świat się zawalił”.

Istnieje bardzo mało publikacji, które traktują o tych czasach, szczególnie brakuje opracowań przedstawiających przeżycia i doświadczenia konkretnych ludzi, którzy w tamtych dramatycznych wydarzeniach uczestniczyli. Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, a jednocześnie chcąc przybliżyć – szczególnie młodemu pokoleniu – wiedzę o tych tragicznych dniach, powstała ta książka. Opracowanie „WOJNA–POKÓJ–LUDZIE – Karty wspólnej przygranicznej historii 1945” ma w przystępnej formie przybliżyć czytelnikom wiedzę o tym okresie, ma także pełnić rolę materiałów do edukacji regionalnej dla młodego pokolenia.

Materiał publikacji został podzielony na kilka części. W pierwszej zaprezentowano prawie 20 relacji mieszkańców dzisiejszej gminy Krzyżanowice i sąsiednich gmin czeskich powstałych w wyniku wielu przeprowadzonych rozmów z mieszkańcami. Wywiady obejmują głównie rok 1945, wydarzenia związane z przebiegiem bezpośrednich działań wojennych na tym terenie oraz czasy utrwalania się porządku powojennego, kiedy m.in. do końca nie było wiadomo, czy będzie tu Polska, Niemcy, czy Czechosłowacja… W drugiej części dokonano syntezy historycznej tego okresu oraz przedstawiono tło historyczno-społeczne na podstawie m.in. istniejących dokumentów zachowanych w Archiwum Państwowym  Raciborzu. Poza częściami opisowymi zamieszczono zdjęcia, pocztówki i kopie dokumentów przedstawiających krzyżanowickie pogranicze z lat 40. ub. wieku. Cała publikacja jest w języku polskim i czeskim. Zawiera także streszczenie w języku niemieckim i angielskim.

Opracowanie powstało w ramach Projektu „Karty wspólnej przygranicznej historii – materiały do edukacji regionalnej” realizowanego w ramach Programu INTERREG IIIA Czechy-Polska – Fundusz Mikroprojektów w Euroregionie „Silesia” i jest kolejnym efektem prowadzonej już od wielu lat współpracy samorządów i mieszkańców przygraniczmych miejscowości.

Pragnę gorąco i serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej publikacji. Dziękuje przede wszystkim tym naszym mieszkańcom, którzy zdecydowali się podzielić swymi wspomnieniami, nierzadko przykrymi, ponownie odkrywającymi ból i cierpienie tamtych dni. Dziękuję pani Ewie Widera za przygotowanie i prowadzenie projektu, panu Pawłowi Kotlarzowi – staroście Haci za „czeski” wkład do tej publikacji. Dziękuję również Wydawcy – panu Grzegorzowi Wawocznemu za profesjonalne przygotowanie publikacji do druku, a także kierownictwu Euroregionu SILESIA za życzliwe wsparcie przy realizacji tego projektu. Największe zaś wyrazy podziękowania składam autorowi opracowania – panu Krzysztofowi Stopie, który jako raciborski historyk młodego pokolenia z sercem i zaangażowaniem podjął się tego niełatwego zadania.

Realizując pomysł opracowania fragmentu trudnej historii naszej ziemi rodzinnej pragnęliśmy przybliżyć ją tym, którzy jej nie znali – szczególnie najmłodszemu pokoleniu. Chcielibyśmy także, by opracowanie to było inspiracją do dalszego pogłębiania wiedzy o naszych korzeniach, o naszej historii rodzinnej i regionalnej. Niech również ta publikacja będzie swoistym memento dla wszystkich czytelników, by czasy, które wspominamy, nigdy się powtórzyły. Ceńmy i chrońmy to, co mamy. Bądźmy otwarci na Europę i świat, a jednocześnie dbajmy o zachowanie naszego dziedzictwa kulturowego i naszych tradycji. Strzeżmy się nienawiści i agresji, niech zawsze największą wartością pozostaje drugi człowiek.

Serdecznie zachęcam do lektury

Leonard Fulneczek (wójt Gminy Krzyżanowice 2002-2010)

wójt gminy Krzyżanowice

Krzyżanowice, marzec 2007

Rok 1945 na Ziemi Raciborskiej

W styczniu 1945 roku było już wiadomo, iż III Rzesza, która według zapowiedzi hitlerowskich przywódców miała przetrwać 1000 lat, upadnie w ciągu najbliższych miesięcy, a wraz z nią wizja nowego świata aryjskiej rasy panów. Mieszkańcy podbitych przez faszystowską agresję w czasie wojny państw Europy Zachodniej tęsknie oczekiwali wyzwolenia przez aliantów. Dla zniewolonych narodów Europy Środkowej ratunkiem miała być potężna ofensywa armii radzieckiej, a wraz z nią nowe, wielcy niepewne jutro. Na drugim biegunie oczekiwanego przez wszystkich końca ludobójczej II wojny światowej była niepewność i obawa przeciętnych obywateli niemieckich, którym koniec wojny przynosił nie wyzwolenie, a raczej podbój. Nie wszyscy oni utożsamiali się z polityką prowadzoną przez nazistowskich przywódców i partię narodowosocjalistyczną, wszyscy natomiast byli obywatelami państwa niemieckiego, które właśnie przegrywało już drugą w ciągu minionego ćwierćwiecza wojnę. Podobne odczucia żywili niewątpliwie mieszkańcy ziemi śląskiej, krainy na styku trzech państw i kultur: czeskiej, polskiej i niemieckiej. Większość Ślązaków czuła się najpierw patriotami swej śląskiej ojczyzny, a dopiero później państwa niemieckiego. Dla nacierających czerwonoarmistów byli oni jednak Niemcami, faszystami, zbrodniarzami, których ojcowie, synowie i mężowie w 1941 roku najechali Związek Radziecki.

Już z początkiem 1945 roku sytuacja we wsiach dzisiejszej gminy Krzyżanowice była bardzo napięta. Coraz więcej wojska było zakwaterowanego we wsiach. Mieszkańcy musieli oddawać do dyspozycji żołnierzy pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze. 15 stycznia zamknięte zostały szkoły, które przeznaczono na kwatery wojskowe. Od końca stycznia słychać już było prawie codziennie wystrzały artylerii nadciągającej, zwycięskiej Armii Czerwonej. Wcześniej, w styczniu mieszkańcy byli świadkami przemarszu więźniów z obozu zagłady w Auschwitz, a także jeńców prowadzonych w kierunku Czechosłowacji. Do dziś mieszkańcy wspominają ich przerażający, umęczony stan i udzielaną im ukradkiem pomoc.

Władze niemieckie na podstawie opracowanego planu ewakuacji ludności cywilnej próbowały organizować ewakuację mieszkańców. Jednakże działania te okazały się być spóźnionymi i nieskutecznymi. Z jednej strony przez warunki pogodowe (zima), z drugiej przez trudności transportowe (coraz więcej linii kolejowych i dróg było nieprzejezdnych). Z organizowanej ewakuacji skorzystali przeważnie mieszkańcy Raciborza. Mieszkańcy wiosek nie chcieli opuszczać swoich domów. Ci, którzy się jednak decydowali, udawali się przede wszystkim w kierunku Czechosłowacji. Niektórzy zaś jeszcze dalej, aż do Bawarii. Część spośród tam ewakuowanych już w strony rodzinne nie powróciło. Przed samymi działaniami frontowymi ludzie uciekali dopiero w marcu, pieszo, na wozach i z najpotrzebniejszym dobytkiem, do pobliskich Czech, do krewnych i znajomych, do Hlucina, Haci, Darkowic, Piszcza i innych miejscowości. Ci wracali najwcześniej, już po kilku dniach podejmowali decyzję o powrocie, narażając się przy tym często na samowolę Armii Czerwonej. Trzeba przy tym pamiętać o tym, że we wsiach pozostały głównie kobiety z dziećmi i starcy (mężczyźni byli na froncie).

W początkowych miesiącach 1945 roku Niemcy zorganizowali nabór do tzw. Volksturmu, zaciągając nawet 14-letnich chłopców do wojska. Chłopcy ci, a także starsi mężczyźni, zostali przeszkoleni w zakresie używania broni, byli wykorzystywani do kopania okopów. Wielu też z nich w ostatnich wojny zginęło lub dostało się do wieloletniej rosyjskiej niewoli.

12 stycznia 1945 roku z przyczółków nad Wisłą ruszyła wielka ofensywa zimowa Armii Czerwonej, której celem miało być wyzwolenie reszty ziem Polski spod hitlerowskiej okupacji. Już 19 stycznia wojska Związku Radzieckiego na wysokości Dobrodzienia i Kluczborka przekroczyły wschodnie granice Śląska. Już trzy dni później napierająca armia zdobywców utworzyła przyczółki na zachodnim brzegu Odry, między Brzegiem i Ścinawą[1]. Kwestią najbliższych tygodni miało być oddanie Śląska przez wycofujący się niemiecki Wehrmacht wschodnim zwycięzcom.

Na przełomie stycznia i lutego wojska sowieckie stanęły na przedpolach Raciborza. Na przełomie marca i kwietnia walki objęły cały ówczesny powiat raciborski i miejscowości pogranicza czesko–niemiecko–polskiego (tu trzeba przypomnieć, iż miejscowości na prawym brzegu Odry przed 1939 rokiem należały już do państwa Polskiego)[2]. Działania wojenne objęły wówczas także miejscowości wchodzące obecnie w skład Gminy Krzyżanowice.

Na naszym terenie po stronie niemieckiej broniła się Armia „Środek” Feldmarszałka Schoernera, po drugiej stronie kroczyły wojska I Frontu Ukraińskiego dowodzone przez marszałka Koniewa. Jednym z ciekawszych epizodów tych walk był fakt, iż 3 kwietnia pod Ligotą Tworkowską sforsowała Odrę 1 Czechosłowacka Samodzielna Brygada Czołgów wchodząca w skład radzieckiej 38 Armii, której celem było opanowanie zakładów przemysłowych w rejonie Ostrawy. Owa Brygada Pancerna brała udział między innymi w zdobyciu Tworkowa[3].

30 marca 1945 roku, w Wielki Piątek Rosjanie od strony starej Wsi i Proszowca wkroczyli do centrum Raciborza, opuszczonego już wcześniej przez żołnierzy niemieckich[4]. Tu trzeba nadmienić, iż wbrew poglądom forsowanym przez starszą peerelowska literaturę, w mieście nie doszło do żadnych walk ulicznych, a barbarzyńskie spalenie poddanego już miasta z kwietnia 1945 roku, było bezzasadnym „dziełem” sowieckich zdobywców.

Najtragiczniejszy dla mieszkańców podraciborskich wiosek okazał się Wielki Tydzień 1945 roku. Już wcześniej, pod koniec marca wioski były bombardowane z samolotów. Natomiast od Wielkiego Czwartku do Wielkanocy bombardowania były prawie bezustanne. Naloty co kilka godzin, szczególnie na Bieńkowice, Tworków i Krzyżanowice, dokonywały potężnych zniszczeń. Oprócz nalotów lotniczych na wsie spadały pociski artyleryjskie. Ginęli ludzie i zwierzęta. Wybuchających pożarów nie miał kto gasić. Ludzie ukrywający się w większych grupach w piwnicach, liczyli tylko na szczęście i Bożą Opatrzność. Podczas tych bombardowań i ostrzeliwań zginęło w miejscowościach dzisiejszej gminy Krzyżanowice bez mała kilkaset osób.

Po tych atakach lotniczych i artyleryjskich nastąpił atak wojsk lądowych. 1 kwietnia (w Niedzielę Wielkanocną) w godzinach rannych wojska radzieckie wdarły się do Bieńkowic. Pierwszy atak został odparty. Dalsze walki trwały cały dzień. Przerażeni ludzie schowani w piwnicach obserwowali, jak nawet podwórka przechodziły po zaciętych walkach kilkakrotnie z rąk do rąk.

Po zdobyciu Bieńkowic Armia Czerwona postanowiła zatrzymać linię frontu na Cynie. W związku z tym wszyscy mieszkańcy wsi zostali ewakuowani (a raczej wyrzuceni) do Studziennej, a nawet dalej, niektórzy aż do Łubowic, czy Markowic.

Po kilku dniach wojska radzieckie kontynuowały dalsze działania. Po przełamaniu linii frontu na Cynie bardzo zacięte i ciężkie walki toczyły się w Tworkowie, w którym Niemcy zgromadzili sporą ilość dobrze wyposażonego wojska, między innymi ciężkie czołgi Tygrysy oraz działa samobieżne Ferdynand. Rosjanie atakowali od strony północnej, ale także od strony Odry, gdzie na początku kwietnia zdobyli przyczółek. Kilkakrotnie przeprowadzano szturmy, kończące się czasem nawet walką wręcz. Zażarte boje toczyły się o każdy dom i budynek. Walki w Tworkowie trwały do 20 kwietnia. Wtedy Niemcy wycofali się z wioski i cofnęli się w kierunku na Piszcz i Hać. 18 kwietnia bez większych walk Rosjanie wkroczyli do Bolesławia. 19 kwietnia byli na Wydalu. 20 kwietnia wkroczyli do Nowej Wioski i Krzyżanowic, gdzie dosłownie kilka minut wcześniej wsie te opuścili żołnierze niemieccy. W tym samym dniu dotarli również do czeskiej Haci. Z nocy z 20/21 kwietnia Rosjanie wkroczyli do Roszkowa (choć już 1 kwietnia wojska rosyjskie zdobyły przyczółek na Odrze między Łapaczem a Kempkami). Prawdopodobnie również 20 kwietnia weszli do Owsiszcz i Piszcza.

W następnych dniach bardzo ciężkie walki toczyły się na zachód od Haci, gdzie Armia Czerwona zdobywała umocnienia na granicy Haci i Darkowic, chcąc przebić się w kierunku Hlucina.

W Rudyszwałdzie Rosjanie byli około 28 kwietnia i weszli tam od strony Haci, czyli zajmując tydzień wcześniej tę czeską miejscowość, nie wchodzili zaraz do niemieckiego Rudyszwałdu. Interesujące jest także to, że — wg relacji świadków — do Zabełkowa i Chałupek Rosjanie wkroczyli dopiero 1 maja, i to od strony Olzy. Wynikałoby z tego, że po zdobyciu Tworkowa, Krzyżanowic i sąsiednich wsi, z jakichś powodów front zatrzymał się między Roszkowem i Hacią a Rudyszwałdem i Zabełkowem.

Po ustaniu działań wojennych dramatyczna sytuacja mieszkańców nie uległa poprawie. Co nie zostało zniszczone lub spalone, zostało skradzione lub zagrabione. Czy to przez żołnierzy (szczególnie tych z „drugiej linii”) czy przez „niektórych” miejscowych. Wojsko rekwirowało konie, bydło, narzędzia. Zabierano i zamykano ludzi; jednych do przymusowej pracy, która czasami „kończyła” się śmiercią w Związku Radzieckim, innych z przeznaczeniem do wysiedlenia. Czas frontowy i pofrontowy był bardzo niebezpieczny dla kobiet, szczególnie młodych. Żołnierze rosyjscy dopuszczali się wielu brutalnych gwałtów. Choć wg relacji świadków dochodziło też do takich sytuacji, kiedy to oficerowie rosyjscy nie pozwalali na takie ekscesy i np. żołnierz, który zabił nie dającą się zgwałcić dziewczynę został przez swego dowódcę natychmiast rozstrzelany. Liczba gwałtów musiała być znaczna, ponieważ po zakończeniu wojny wojsko organizowało akcję przeprowadzania aborcji dla kobiet, które zaszły w ciążę w wyniku gwałtu.

W kwestii zdobycia, czy też „wyzwolenia” ziemi raciborskiej wiosna 1945 roku, ważnym, ciekawym i nie do końca do dnia dzisiejszego wyjaśnionym akcentem pozostaje kwestia próby włączenia przygranicznej części powiatu raciborskiego do państwa czechosłowackiego. Niewątpliwie stroną arbitrażową w tym konflikcie byli Rosjanie i to od nich ostatecznie zależało, komu przypadną te tereny. Już 10 maja czechosłowacka grupa operacyjna przybyła do Raciborza i pozostała tu przez dwa dni. Wojskowi czechosłowaccy wykorzystując fakt, iż ówczesna radziecka komendantura nie była początkowa zbyt dobrze obeznana z przebiegiem przedwojennej granicy niemiecko-czechosłowackiej mieli między innymi pozwolić, aby wojska czechosłowackie w czerwcu 1945 roku obsadziły miejscowości na linii Chałupki–Tworków–Piszcz. Do 14 czerwca wojska naszych południowych sąsiadów zajęły Owsiszcze, Krzyżanowice, Łapacz, Nową Wioskę, Roszków, Chałupki i Zabełków. Ostatecznie pod naciskiem dowództwa sowieckiego Czesi do 15 czerwca opuścili zajęte wcześniej miejscowości[5]. Starosta raciborski Ludwik Kuperczak w sprawozdaniu z 8 czerwca 1945 roku pisze wprost, iż „graniczne położenie powiatu ułatwia Czechom zapuszczanie się w głąb powiatu (…)”. Dalej pisze on, iż grupa uzbrojonych Czechów zapuściła się aż do Raciborza, chcąc zarekwirować krowy i konie. Na miejscu zostali oni zatrzymani już przez MO.[6]

Sami mieszkańcy różnie pamiętają wydarzenia związane z porządkiem powojennym. Przede wszystkim byli przekonani o nietrwałości istniejącego stanu. Ulotki rozrzucane po wsiach np. informowały, że Polska tu będzie tylko przez 50 lat. Mówiono, że wojna się jeszcze nie skończyła, że w traktacie pokojowym ziemie te wrócą do Niemiec. Później „oczekiwano” na III wojnę światową. Były to przekonania nie tylko rdzennych mieszkańców, ale także przybyłych repatriantów. W kwestii przynależności do Czechosłowacji zdania były podzielone. Mówiło się o tym, że granica z Czechami będzie na Cynie. Szczególnie silna agitacja za Czechami była w miejscowościach należących do diecezji ołomunieckiej (Owsiszcze, Bolesław), ale także w rejonie Zabełkowa, gdzie nawet mieszkańcy podobno prosili czeskich żołnierzy o interwencje mające na celu obronę przed grabieżami ze strony Polaków zza Odry, dla których ludność po drugiej stronie rzeki to byli „Niemcy”. Większość mieszkańców przygranicznych wsi byli kompletnie zdezorientowana i przestraszona. Wiele rodzin zapobiegawczo zaopatrywało się w dwie, a nawet trzy rodzaje flag: polską, czechosłowacką oraz czerwoną. W zależności od okoliczności oraz rodzaju nadciągających do wsi mundurów wywieszano jak najszybciej narodowe barwy. Gdy przychodził Czech (żołnierz czy policjant) i nawoływał do opowiadania się za Czechami, wywieszano czeską flagę, gdy w chwilę potem pojawiał się przedstawiciel polskich władz – wywieszano flagę polską (czasami nie wiedząc, jakim kolorem u góry). Mieszkańcy potwierdzają pojawienie się czeskiego wojska, choć nie we wszystkich miejscowościach.

Te epizodyczne wydarzenia jednoznacznie wskazują, iż ziemia raciborska była obiektem żywego zainteresowania państwa Czechosłowackiego. Ostatecznie to radzieccy decydenci zadecydowali, aby przebieg granicy polsko–czechosłowackiej na terenie powiatu raciborskiego, pokrywał się z przebiegiem granicy niemiecko–czechosłowackiej sprzed 1938 roku. Postanowiono nawet pozostawić przedwojenne słupy graniczne, zamieniając jedynie niemieckie „D” na polskie „P”. Jeszcze w 1946 roku rozważano regulację granicy polsko-czechosłowackiej. Konferencja rzeczoznawców strony polskiej zalecała wtedy, aby m.in. południowo-zachodnią część powiatu raciborskiego obejmującą 6 gromad między Cyną a dawną granicą czesko-niemiecką o pow. 51 km2 wymienić za Zaolzie. Ostatecznie na taką wymianę nie zgodziła się strona czechosłowacka.[7]

W tym miejscu warto, choć pokrótce wspomnieć o stosunku mieszkańców powiatu raciborskiego do żołnierzy „wyzwoleńczej” Armii Czerwonej. Jest to sprawa o tyle indywidualna, iż uzależniona od osobistych doświadczeń poszczególnych osób z żołnierzami spod czerwonej gwiazdy. Z oficjalnych pism urzędowych wynika, iż ludność miała życzliwie w swej większości odnosić się do wojsk radzieckich, natomiast dość szybko doszło do wzajemnych napięć, wynikających najczęściej z faktu, iż uzbrojeni wojacy dopuszczali się licznych samowolnych rekwizycji żywności, zwierząt domowych (włącznie z bydłem rogatym i drobiem), rzeczy cennych a nawet ubrań. To wszystko było powodem rosnącego niezadowolenia miejscowej ludności[8]. O wiele większą tragedia niż bezprawne rekwizycje były wypadki gwałtów, jakich dopuszczali się żołnierze radzieccy na kobietach, również zresztą po ustaniu działań wojennych[9].

Miejscowości Gminy Krzyżanowice po 1945 roku

Miejscowości powiatu raciborskiego po wyparciu z jego terytorium wojsk niemieckich znalazły się na okres najbliższych kilkunastu tygodni pod zarządem sowieckiej komendantury wojskowej. Stopniowo począwszy od wiosny 1945 roku władzę na tym terenie obejmowały dopiero władze polskiej administracji samorządowej. 9 maja 1945 roku przybył do miasta starosta powiatu raciborskiego Ludwik Koperczak wraz z wicestarostą Stanisławem Marchewka. 18 maja tegoż roku administracja polska objęła z rąk Komendanta Wojennego Armii Czerwonej miejscowości po prawej stronie rzeki Odry, a 15 czerwca przekazano władzom polskim pozostałą część powiatu[10]. W 1945 roku powstały w Zarządy Gminne, a w 1946 roku Gminne Rady Narodowe, które z kolei podlegały staroście raciborskiemu. Powiat raciborski został podzielony na dziesięć gmin wiejskich, z siedzibą Gminnych Rad Narodowych w Chałupkach, Krowiarkach, Krzanowicach, Krzyżanowicach, Kuźni Raciborskiej, Łubowicach, Markowicach, Pietrowicach, Rudach i Rudniku[11].

Dokładnie 15 czerwca 1945 roku utworzono gminy zbiorowe w Krzyżanowicach i Krzanowicach, a 21 czerwca powołano do życia gminę w Chałupkach[12]. Miejscowości wchodzące obecnie w skład Gminy Krzyżanowice weszły wówczas w skład trzech gmin wiejskich; i tak w obręb Gminnej Rady Narodowej w Chałupkach weszły Chałupki, Rudyszwałd oraz Zabełków; Bolesław, Brzeziny, Hanowiec, Krzyżanowice, Łapacz, Owsiszcze (Nowa Wioska jako samodzielna kolonia należały wówczas do Owsiszcz), Roszków, Tworków oraz Wydale stanowiły Gminę Krzyżanowice; natomiast Bieńkowice zostały podporządkowane Gminnej Radzie Narodowej w Krzanowicach[13].

Według spisu wójtów z 18 sierpnia 1945 roku w gminach urzędowali: w Chałupkach Paweł Lewan, w Krzanowicach Piotr Grabis, natomiast w Krzyżanowicach Cyprian Drobny[14].

Ponad trzytygodniowe walki i wcześniejsze bombardowania na tym terenie były powodem znacznych strat i zniszczeń tutejszych osad, których to odbudowa ze względu na ciężkie położenie ekonomiczne ludności po wojnie potrwała nawet do początku lat pięćdziesiątych. W wyniku działań frontowych najdotkliwiej miały ucierpieć Krzyżanowice (około 75%) oraz Tworków (około 85%). Znacznie mniej ucierpiały Roszków (około 20%), Owsiszcze (około 10%) i Bolesław (około 5%). We wszystkich tych miejscowościach razem uchowało się zaledwie 36 krów i 32 konie[15]. Zniszczenia w Bieńkowicach miały wynosić około 60%[16]*.

Średnie zniszczeni dla poszczególnych wsi i gmin powiatu raciborskiego wynosić miały od 60 do 75% (dla samego Raciborza było to około 90%)[17].

Odbudowa ze zniszczeń odbywała się w bardzo wolnym tempie. Powodem tego była ciężka sytuacja ekonomiczna lokalnej ludności, kredytów na materiały budowlane, a w szczególności drewna, na co w piśmie z Gminy Krzyżanowice do Starostwa Powiatowego w Raciborzu zwracano uwagę jeszcze w roku 1949, a więc w bez mała cztery lata po zakończeniu wojny[18].

Liczba domów zniszczonych w poszczególnych miejscowościach przez działania wojenne[19]:

Bieńkowice90
Bolesław10
Krzyżanowice81
Owsiszcze (w tym Nowa Wioska)19
Roszków6
Tworków350
Chałupki, Rudyszwałd, Zabełków280 (łącznie)
 836 (w sumie)

Jeszcze w kilka lat po wojnie próbowano się uporać ze sprawą ekshumacji zabitych podczas działań wojennych na terenie gminy żołnierzy. Podczas walk często nie było czasu na właściwe i godne pochowanie zwłok zabitych. Nierzadko tymczasowe pochówki znajdowały się nawet na przydomowych ogródkach czy po prostu przy drodze, jak miało to na przykład miejsce na odcinku pomiędzy Krzyżanowicami a Bukowem[20]. Niewątpliwie sprawa godnego miejsc spoczynku zabitych podczas walk żołnierzy była jedna z ważniejszych dla władz gminy tu po wojnie. W marcu 1949 roku utworzono na terenie ówczesnej Gminy Krzyżanowice komitet ekshumacji zwłok. Do prac, ekshumacyjnych wyznaczono dwunastoosobową drużynę, która miała wydobywać zwłoki[21]. Prace te zakończono stosunkowo szybko, gdyż już w 2 kwietnia tegoż roku odbył się symboliczny pogrzeb żołnierzy radzieckich pochowanych we wspólnej mogile w Krzyżanowicach. W uroczystościach tych wzięli udział Starosta Powiatowy, pluton wojska z Raciborza, dowódca WOP – u w Raciborzu, przedstawiciele miejscowych władz, partii politycznych i organizacji społecznych oraz około dwustu osób miejscowej ludności[22].

Ludność w nowej rzeczywistości społeczno-politycznej

Rok 1945 miał by rokiem przełomowym dla tutejszej ludności. Bezpośrednie zagrożenie życia, nierzadko utrata najbliższych, rodzinne tragedie, utrata dorobku całego życia, wypędzenia i ucieczki, trudności lat powojennych, a w końcu niepewność jutra i tego, co przyniesie „wyzwolenie” powodowały, iż pierwsze lata po wojnie były czasem hartowania mieszkańców ziemi raciborskiej. Wszystkie te trudności i przeciwności nie przeszkodziły im czuć się obywatelami przede wszystkim ich małej, lokalnej ojczyzny. Przywiązanie do miejsca pochodzenia było silniejsze przed obawą ułożenia sobie życia w zupełnie nowej rzeczywistości polityczno–społeczno–państwowej Polski. Wymownym dowodem tego, może być fakt, iż niemalże wszyscy ci, którzy w ostatnich tygodniach przed wkroczeniem Armii Czerwonej opuścili swe domy i udali się na tułaczkę, nierzadko aż do niemieckiej Bawarii, w przeważającej większości zdecydowali się na powrót w swe rodzinne strony.

W wyniku przegranej przez III Rzeszę wojny, zmiany granic państwowych oraz późniejszych działań repolonizacyjnych przedsięwziętych przez władze polskie mieszkańcy ziemi raciborskiej stali się obywatelami państwa polskiego. Jeszcze kilka, a nawet kilkanaście lat po wojnie wiele osób zamieszkujących obecnie Gminę Krzyżanowice wierzyła w to, iż tereny te powrócą do państwa niemieckiego, a obecny stan rzeczy jest tylko czymś tymczasowym. Nadzieje takie długi czas podsycała tak zwana „szeptana propaganda”, która z czasem zyskiwała coraz liczniejsze grono chętnych słuchaczy dających jej wiarę[23]. Ostateczny kres tym nadziejom położył „Układ między PRL a RFN o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków” z 7 XII 1970 roku, w którym to w jednym z punktów stwierdzał, iż oba państwa „nie mają żadnych roszczeń terytorialnych wobec siebie”[24]. Faktem pozostaje, iż duża część mieszkańców przygranicznej części powiatu raciborskiego była przekonanych o powrocie ich rodzimych miejscowości w granice państwa niemieckiego.

Z treści pism, jakie Urząd Gminy w Krzyżanowicach słał do Starostwa Powiatowego w Raciborzu wynika, iż o ile początkowo miejscowa ludność była raczej przychylnie nastawiona do władzy polskiej, to już w przeciągu najbliższych lat, wraz ze zbyt wolna odbudową oraz niezmiennie trudną sytuacją ekonomiczna na tym terenie, nastawienie ludności autochtonicznej wykazywało tendencje nieprzychylną, a już co najmniej obojętną wobec administracji polskiej na tym terenie. Sprawozdanie sytuacyjne z lat 1946-47 w punktach dotyczących stosunku ludności miejscowej do władz i ich zarządzeń mówią o postawie: „poprawnej” i „lojalnej”[25]. Jednakże już w roku 1948 dała się zauważyć raczej nieprzychylna, a już co najmniej ambiwalentna postawa wobec ówczesnej rzeczywistości. W sprawozdaniu sytuacyjnym z grudnia 1948 roku czytamy, iż stosunek mieszkańców „do obecnej sytuacji polityczno-społecznej bierny, negatywny i wyczekujący. Brak zaufania do Polski Ludowej. Niektórzy żywi nadzieję, iż ziemie te wrócą do Niemiec”[26]. Wpływ na taki stan rzeczy miało niewątpliwie wiele czynników: ciężka sytuacja ekonomiczna, brak dostatecznej ilości pracy na lokalnym rynku (to z kolei owocowało nielegalnym zarobkowaniem po czechosłowackiej stronie), powolna odbudowa ze zniszczeń, mniej lub bardziej uciążliwe szykanowania za posługiwanie się językiem niemieckim, a nawet morawskim, niszczenie wszystkie, co mogło w jakikolwiek sposób przypominać o niedawnej jeszcze niemieckości tych ziem, ze skuwaniem poniemieckich napisów na nagrobkach włącznie. Za używanie języka niemieckiego stosowano kary pieniężne na drodze postępowania karno-administracyjnego[27].

Jak już wspomniano powyżej ówczesne władze polskie były wrogo nastawione nawet do tych, którzy na terenie gminy posługiwali się językiem morawskim. Warto w tym miejscu nadmienić, iż według wyliczeń władz powiatowych w ówczesnej Gminie Krzyżanowice językiem morawskim posługiwało się około 20% ogółu mieszkańców[28]. Także w ówczesnej Gminie Chałupki znaczny odsetek mieszkańców musiał posługiwać się językiem czeskim lub morawskim, gdyż wedle sprawozdania z 1945 roku jedynie 60% mieszkańców to Polacy, pozostali to Niemcy oraz Czesi[29].

Jako przykład nieprzychylnego nastawienia władz do morawskiej mniejszości można podać fakt, iż księdza proboszcza Heine z Bolesławia oskarżano o niweczenie akcji repolonizacyjnej, gdyż miał on odprawiać nabożeństwa w kościele w języku morawskim[30]. Ten sam duchowny przeciwstawiał się usuwania niemieckich napisów z nagrobków i kapliczek, tłumacząc to tym, iż „granice nie są jeszcze ustalone, nie ma na świecie jeszcze pokoju, a nawet może jeszcze może być wojna”[31]. Poglądy tegoż księdza z pewnością nie były jakimś odosobnionym przypadkiem w tym czasie wśród miejscowej ludności. Szczególnie ciekawym wydaje się być pogląd, iż może dojść do nowej wojny, która mogłaby wpłynąć na nowy kształt granic. Przyczynę tej wyczekującej postawy ludności autochtoniczne Gminy Krzyżanowice upatrywano także w słuchaniu niemieckich audycji radiowych, często o charakterze propagandowym, co powodowało, iż ludność „zajmowała wyczekujące stanowisko w pracy społecznej i politycznej na rzecz pokoju i Polski Ludowej”[32].

Wracając jeszcze do kwestii księży, podobny problem, jak w Bolesławiu władze miały z duchownym w miejscowości Owsiszcze. Tutaj nabożeństwa odprawiał duchowny, który przychodził z Czechosłowackiego Pista. Nabożeństwa i kazania głosił on także w języku morawskim, co wobec niezwykle silnej wówczas proczeskiej propagandy oraz niepewnych granic, było dla ówczesnych władz niezwykle niewygodne i na dłuższą metę nie do przyjęcia. Warto przypomnieć, że w 1945 roku zarówno Owsiszcze, jak i Bolesław należały do diecezji ołomunieckiej[33]. Dopiero na mocy dekretu księdza kardynała Augusta Hlonda z dnia 8 września 1945 roku, działającego na mocy specjalnych upoważnień Stolicy Apostolskiej zostały przyłączone kanonicznie do parafii Krzyżanowice, w dekanacie tworkowskim. Tym samym parafia Pist utraciła wszelką jurysdykcję nad wioskami Owsiszcze i Chałupki. Niniejszy dekret wszedł w życie z dniem 10 lipca 1946 roku[34].

Dla ówczesnej władzy ludowej, której bardzo zależało na ugruntowaniu swej pozycji oraz statusu polskości na Ziemiach Odzyskanych, plotki o rzekomej rychłej nowej wojnie, które krążyły wśród ludności autochtonicznej, a nawet wśród osób duchownych, mogły się wydawać wielce niebezpiecznymi i wskazującymi na zbyt małe jeszcze utożsamianie się pewnego odsetku mieszkańców z państwem polskim. Już w 1945 roku przystąpiono do akcji repolonizacyjnej. Usuwano niemieckie napisy z budynków, pomników, nagrobków, nadawano nowe, polsko brzmiące nazwy miejscowości. Powołano nawet specjalne komisje kontrolne, których zadaniem było czuwanie nad usuwaniem wszelkich śladów dawnej niemieckości tych ziem[35]. Plotki o rzekomym powrocie ziemi raciborskiej do Niemiec działała także paraliżująco na akcje osiedleńczą repatriantów, wśród których także zaczęły krążyć plotki, iż w niedalekiej przyszłości będą oni musieli uciekać z powrotem na ziemie wschodnie państwa polskiego przed powracającymi na swoje Niemcami[36]. To z kolei powodowało, iż przez długie lata niektórzy spośród osadników nie dbała, ani nie inwestowała w przyznane im gospodarstwa.

Już w lipcu 1945 roku przystąpiono do akcji weryfikacyjnej ludności, która miała na celu ewentualne wyłowienie elementy niemieckiego, nie nadającego się zdaniem władz do spolonizowania. Rekwirowano nawet niemieckie książki i modlitewniki. Według wyliczeń po jednej z tego typu akcji rekwizycyjnych w Gminie Krzyżanowice odebrano 87 sztuk książek w języku niemieckim oraz 84 książeczki do nabożeństwa[37]. Skuwano niemieckie litery z nagrobków, zabierano przedmioty codziennego użytku czy obrazy, na których widniały niemieckie napisy[38]. Przeprowadzano także kontrolne w domach mieszkańców, aby stwierdzić, czy zarządzenia władz dotyczące usuwania wszelkich przedmiotów mogących kojarzyć się z niemieckością są przestrzegane. W przeciwnym wypadku opornych karano a „podejrzane” przedmioty rekwirowano. W ramach repolonizacji przeprowadzono także powszechną akcję zmiany imion i nazwisk, brzmiących dla nowych władz zbyt niemiecko. Ważną role w polonizacji dzieci i młodzieży odgrywała polska szkoła. Wobec powyższego władze karały grzywna tych rodziców, którzy nie dopilnowali, by ich pociechy regularnie uczęszczały na szkolne zajęcia, najczęściej karą grzywny, nawet do 300 zł[39]. Jednakże pomimo tych usilnych działań repolonizacyjnych, wydaje się, iż efekt był dość daleki od spodziewanych rezultatów. W sprawozdaniu sytuacyjnym z 25 XI 1949 roku czytamy, iż „ludność tutejsza zachowuje konserwatyzm niemiecki”[40].

Jednym z palących problemów było uszczelnienie granicy polsko-czechosłowackiej, notorycznie przekraczanej przez ludność zamieszkującą przygraniczne tereny. Głównym powodem tego stanu rzeczy było ciężkie położenie ludności miejscowej i co za tym idzie, brak wystarczającej ilości źródeł zarobkowania na ziemiach przyłączonych do Polski. Do pobliskiej Czechosłowacji udawano się po artykuły pierwszej potrzeby, na których brak nieustannie się uskarżano[41]. Powiat raciborski ze względu na swoje przygraniczne położenie był „szczególnie narażony na propagandę czeską”[42]. Jako swoiste antidotum na ową propagandę zalecano jak najszybsze rozpoczęcie inwestycji, które z kolei dałyby miejsca pracy dla bezrobotnej ludności powiatu raciborskiego, „która nie mając zajęcia ulega obcym i wrogim nam wpływom”[43]. Ponadto nielegalne przekraczano granicę w celu – jak to określono w sprawozdaniu sytuacyjnym z 30 lipca 1946 roku – „żebrania chleba naszych obywateli u sąsiedniego państwa [co] wpływa bardzo ujemnie na politykę zagraniczna naszego państwa”. Aby przeciwdziałać podobnym wyprawom w przyszłości zalecano „przyjście z pomocą materialną w formie subwencji (w naturze i gotówce)”[44]. Proceder żebraniny w nadgranicznych czechosłowackich miejscowościach miały w przeważającej uprawiać dzieci, z czym zdecydowanie walczyły służby graniczne. Rodziców takich dzieci miano surowo karać, a w skrajnych przypadkach planowano umieszczać je w specjalnych zakładach wychowawczych[45]. Władze lokalne usilnie zabiegały o wyasygnowanie znaczniejszych sum na inwestycje dla miejscowych zakładów przemysłowych, co rozładowałoby napiętą sytuacje na lokalnym rynku bezrobocia, a tym samym przyczyniłoby się do ograniczenia procederu nielegalnego przekraczania granicy[46]. Do maja 1947 roku w Urzędzie Zatrudnienia było zarejestrowanych około 4000 mieszkańców powiatu raciborskiego, z czego część próbowała znaleźć zatrudnienie w Czechosłowacji, często nielegalnie, gdyż miejscowy Urząd Bezpieczeństwa często odmawiał wydania przepustek granicznych[47]. W samym tylko czerwcu 1947 roku odnotowano około 500 osób nielegalni przekraczających granicę polsko–czechosłowacka[48]. Jak więc widać skala tego zjawiska była bardzo duża i niewątpliwie uszczelnienie granicy było jednym z priorytetowych zadań dla lokalnych władz. Zdawano sobie oczywiście sprawę, iż póki warunki materialne i bytowe nie ulegną poprawie, to żadne restrykcje i obostrzenia na nic się tu zdają. Także dziś po ponad pół wieku wielu mieszkańców przygranicznych miejscowości wspomina, iż właśnie wyprawy do pobliskiej Czechosłowacji uzupełniały w znaczący sposób zapotrzebowanie na artykułu podstawowej potrzeby w gospodarstwie domowym. Szczególnie poszukiwanym miało być wówczas solidne czeskie obuwie… .

Zatrzymując się nieco dłużej przy przemycie i problemie nielegalnego przekraczania granicy warto zwrócić uwagę na fragment ze sprawozdania sytuacyjnego z sierpnia 1947 roku. Otóż 17 tegoż miesiąca przeprowadzono na terenie wsi Bieńkowice akcję mającą na celu wyłapania „zawodowych przemytników”. Zaangażowano wówczas do działań funkcjonariuszy Powiatowego Bezpieczeństwa Publicznego, Powiatowej komendy MO oraz żołnierze 46 Komendy Odcinka WOP-u. Zatrzymano wówczas 10 przemytników oraz jedną „politycznie podejrzana osobę” i dwie inne bez meldunku[49]. Jak więc widać przemytem mieli się zająć – przynajmniej w ocenie władz – prawdziwi „zawodowcy”.

Tuż po zakończeniu wojny przeprowadzono na Ziemiach Odzyskanych akcję osiedleńczą. Nie inaczej było na ziemi raciborskiej. Akcja osiedleńcza zbiegła się z weryfikacją miejscowej ludności. Ci, którzy niepomyślnie przeszli proces weryfikacyjny, byli zmuszani do opuszczenia swych domów i specjalnymi transportami byli wywożeni do Niemiec. Na ich miejsce lokowano osadników: repatriantów ze wschodnich kresów Polski, które po 1945 roku przypadły ZSRR, przesiedleńców z Polski centralnej, a także reemigrantów z innych krajów. Często na terenach przygranicznych – a takim był niewątpliwie powiat raciborski – osadnikami byli zdemobilizowani wojskowi i ich rodziny. Między czerwcem 1945 roku, a lipcem 1949 przez Państwowy Urząd Repatriacyjny z siedzibą w Raciborzu przewinęło się 18 reemigrantów, 4.806 repatriantów i 2.822 przesiedleńców[50]. Stosunek ludności autochtonicznej do przybyszów był raczej życzliwy i nie dochodziło do poważniejszych animozji. Do takich wniosków można dojść zarówno na podstawie wspomnień osób pamiętających tamten czas, jak i po lekturze sprawozdań sytuacyjnych z ówczesnej Gminy Krzyżanowice[51]. W sprawozdaniu sytuacyjnym z sierpnia 1948 roku czytamy, iż „ludność napływowa już osiedlona zżyła się z ludnością miejscową”, jednocześnie jednak „miejscowi nie chcą dopuścić” do dalszego napływu osadników[52]. Faktem pozostaje, iż wśród społeczności Gminy Krzyżanowice nie doszło do podziału na „swoich” i „obcych”, a ogół mieszkańców utworzył zgodną wspólnotę, wolną od jakiś większych wzajemnych uprzedzeń.

Według spisu z 31.12.1945 roku ludność ówczesnej Gminy Krzyżanowice (a więc Bolesław, Krzyżanowice, Owsiszcze, Roszków i Tworków) wynosiła 5005 mieszkańców. Liczba ta szybko się zwiększała, zarówno na wskutek przyrostu naturalnego, jak i dużej liczbie osób wracających z niewoli czy ewakuacji. W marcu 1950 roku gminę zamieszkiwało już 6345 mieszkańców[53]. Na wzrost liczby ludności składały się zarówno przyrost naturalny, powrót jeńców wojennych, akcja osiedleńcza repatriantów oraz powrót tych, którzy w obawie przed zbliżającym się frontem wyjechali, najczęściej do Niemiec czy Czechosłowacji.

Liczba mieszańców poszczególnych miejscowości, tworzących obecnie Gminę Krzyżanowice, w 1945 roku[54]:

Bieńkowice**1323
Bolesław*650
Chałupki***526
Krzyżanowice*1170
Owsiszcze* (w tym Nowa Wioska)750
Roszków*702
Rudyszwałd***678
Tworków*2250
Zabełków***822
 8871 (w sumie)

* stan na 31 sierpnia 1945 r.

                    ** stan na 3 września 1945 r.

                    *** stan na 1września 1945 r.

Liczba mieszańców poszczególnych miejscowości, tworzących obecnie Gminę Krzyżanowice, za styczeń 1950 roku[55]:

Bieńkowice1594
Bolesław570
Chałupki935
Krzyżanowice1404
Owsiszcze (w tym Nowa Wioska)1230
Roszków576
Rudyszwałd1080
Tworków2775
Zabełków1109
 11273 (w sumie)

Podsumowanie

Patrząc dziś z perspektywy prawie 62 lat od zakończenia II wojny światowej wydaje się, iż ocena sytuacji społeczno-narodowościowej, jaka ją widzieli przedstawiciele nowej władzy ludowej, a co za tym idzie, polityka wobec ludności autochtonicznej przez nich prowadzona na ziemi raciborskiej, wydaje się była być niejednokrotnie błędna i krzywdząca. Nie odmawiając oczywistych zasług i starań na rzecz odbudowy zniszczonych miejscowości oraz środków mających na celu polepszenia warunków życia tutejszej ludności, należy pamiętać o przeważnie bezmyślnym niszczeniu wszystkiego, co miało przypominać o przedwojennej przynależności państwowej tych ziem. Nowi włodarze ziemi raciborskiej nie widzieli, lub też nie chcieli widzieć, iż mieszkający tutaj od wieków ludzie byli przede wszystkim obywatelami swych małych ojczyzn, swych wiosek i to one były przede wszystkim najbliższe ich sercu. Tygiel kulturowy morawsko–polsko–niemiecki, jaki przez wieki zgodnie współistniał na ziemi raciborskiej był po roku 1945 zupełnie błędnie uważany za przejaw niechęci czy wrogości wobec ludowego państwa polskiego, a nawet upatrywano w nim, zupełnie zresztą wyssaną z palca, groźbę niemieckiego nacjonalizmu. Tymczasem chociażby niewątpliwa specyfika tutejszego języka, będącego mieszaniną polskiego, niemieckiego i morawskiego świadczyły – i nadal świadczą! – o zgodnym współistnieniu i oddziaływaniu tych trzech kultur, bez żadnej chęci zdominowania jednej z nich kosztem dwóch pozostałych.

Wyburzony w 1969 roku pomnik pogranicza, tak zwany „Dreiländereck”, który po I wojnie światowej został wzniesiony w Chałupkach (ówczesny Annaberg), był niewątpliwie wspaniałym upamiętnieniem wielokulturowości ziem pogranicza, ziemi krzyżanowickiej… .

Opracowanie Krzysztof Stopa (ob. Langer), fragment książki WOJNA – POKÓJ – LUDZIE Karty wspólnej przygranicznej historii 1945. Materiały do edukacji regionalnej/ VÁLKA – MÍR – LIDÉ Listy společné příhraniční historie 1945. Materiály k regionálnímu vzdělávání, wydanej w 2007 r. nakładem wyd. WAW, publikowanej we fragmentach za zgodą autora oraz Gminy Krzyżanowice, na zdj. rodzina Korczok z Bieńkowic, fot. ze zbiorów Franciszka Korczoka


[1] J. Bahlcke, Śląsk i Ślązacy, Warszawa 2001, s. 189. O walkach na Śląsku patrz także: M. Czapliński, Dzieje Śląska od 1806 do 1945 roku, w: Historia Śląska, red.: M. Czapliński, Wrocław 2002, Wrocław, s. 414-424

[2] O działaniach zbrojnych w końcowych tygodniach II wojny światowej na ziemi raciborskiej czytaj w: A. Pustelnik, Racibórz¢45. Pochodnia Tais. Ratibor¢45. Tais-Fackel, Racibórz 1996; Wspomnienia Henryka Swobody, „Ziemia Raciborska”, rok: 2000 (III) , nr: 12(30); G. Wawoczny, Racibórz – prawda o latach 1945–50, w: „Ziemia Raciborska”, rok: 2003 (VI), nr: 8-9 (62-63)

[3] P. Pałys, Działania samostatne tankove brigady na ziemi raciborskiej wiosną i latem 1945, w: „Ziemia Raciborska”, rok: 2002 (V) , nr: 6-8(48-50), s. 67; Patrz także: P. J. Newerla, Stosunki polsko – czechosłowackie w latach 1945 – 1947 na przykładzie ziemi raciborskiej, w: „Ziemia Raciborska”, rok: 2002 (V) , nr: 9 – 10(51 – 52), s. 9 – 16

[4] G. Wawoczny, Racibórz – prawda o latach 1945-1950, w: „Ziemia Raciborska”, rok: 2003 (VI), nr: 8-9 (62-63)

[5] P. Pałys, Działania samostatne tankove brigady… tamże, s. 66-71; tenże, Kłodzko, Racibórz i Głubczyce w stosunkach polsko-czechosłowackich w latach 1945-47, Opole 1947

[6] Sprawozdanie z działalności Starostwa Pow. Raciborskiego za czas do 31 maja 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu 1945-1950, syg. 69

[7] R. Pysiewicz-Jędrusik, A. Pustelnik, B. Konopiska, Granice Śląska, Wrocław 1998, s. 93; P.J. Newerla, Stosunki polsko-czechosłowackie w latach 1945-47 na przykładzie ziemi raciborskiej,w : „Ziemia Raciborska”, rok: 2002 (V), nr 9-10 (51-52), s. 9-16

[8] Sprawozdanie z działalności Starostwa Pow. Raciborskiego w miesiącu czerwcu 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 69; Protokół z odprawy sołtysów Gminy Krzyżanowice z 9 lipca 1945 roku, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa w Krzyżanowicach 1945-1954, syg. 12

[9] Sprawozdanie miesięczne z Raciborza 30 lipca 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 73

[10] Sprawozdanie Starosty Powiatowego w Raciborzu za okres od 9 maja do 31 lipca 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 69; Sprawozdanie organizacyjne z Wydziału Powiatowego za czas od maja 1945 – 31. V 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 69

[11] AP w Raciborzu, 18/24–33 Wstęp do inwentarza grupy zespołów Gminne Rady Narodowe powiatu raciborskiego 1945-1954

[12] Sprawozdanie z działalności Starostwa Pow. Raciborskiego w miesiącu czerwcu 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 69

[13] AP w Raciborzu, 18/24 Gminna Rada Narodowa w Chałupkach 1945-1954; 18/26 Gminna Rada Narodowa w Krzanowicach 1945-1954; 18/27 Gminna Rada Narodowa w Krzyżanowicach 1945-1954; Wykaz miejscowości należących do Gminy Krzyżanowice w 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu 1945-1950, syg. 104

[14] Wykaz wójtów w powiecie raciborskim, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 489

[15] Sprawozdanie Wójta Gminy z całokształtu działalności Zarządu Gminy z 18 czerwca 1950 r., w: 18/27 Gminna Rada Narodowa w Krzyżanowicach 1945-1954, syg. 14; 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 526. Patrz także: Wykaz strat wojennych, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 17

[16] Organizacja Gminy Krzanowice, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu… , syg. 69; 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu… , syg. 526

* W zasobie AP w Raciborzu nie udało się odnaleźć procentowego wyliczenia strat dla ówczesnej Gminie

[17] Sprawozdanie Starosty Powiatowego w Raciborzu za okres od 9 maja do 31 lipca 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 69

[18] Sprawozdania sytuacyjne za miesiąc styczeń 1949 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[19] 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 525

[20] Wykaz mogił wojennych i ekshumacji zwłok żołnierzy radzieckich 1945-1946, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 50; Patrz także: Wykaz pochowków żołnierzy radzieckich, w: Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 163

[21] Sprawozdania sytuacyjne za czas od 12.03. do 20.03.1949 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[22] Sprawozdania sytuacyjne za czas od 27.03. do 3.04.1949 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[23] Sprawozdania sytuacyjne za lata 1946-1950 w Gminie Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[24] W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1945-1980, Warszawa 2003, s. 570

[25] Sprawozdania sytuacyjne za miesiąc kwiecień 1946 roku z Gminy Krzyżanowice oraz Sprawozdania sytuacyjne za miesiąc kwiecień 1947 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[26] Sprawozdania sytuacyjne z 21 XII 1948 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[27] Sprawozdanie sytuacyjne z 30 lipca 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg 71

[28] Organizacja Gminy Krzyżanowice przeprowadzona w czasie od 9.08.1945 do 14.8.1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg 69

[29] Sprawozdania z Gminy Chałupki z 1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg 69

[30] Sprawozdania sytuacyjne z 26 XII 1947 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[31] Sprawozdania sytuacyjne z 21 lutego 1948 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[32] Sprawozdanie Gminy Krzyżanowice za m-c listopad 1948, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 72

[33] Organizacja Gminy Krzyżanowice przeprowadzona w czasie od 9.08.1945 do 14.8.1945 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 69

[34] 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 18

[35] 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 115

[36] Sprawozdanie sytuacyjne z25.10. 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 70

[37] Pismo do Starostwa Powiatowego w Raciborzu z dnia 31.08.1948 roku, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa …, syg. 23

[38] 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 115

[39] Wykaz nałożonych kar grzywny nadesłany 18.08.1947 roku do Referatu Karnego Starostwa Powiatowego w Raciborzu, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa …, syg. 23

[40] Sprawozdanie sytuacyjne z 25 XI 1949 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 74

[41] Sprawozdanie sytuacyjne z 2 września 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 70

[42] Sprawozdanie sytuacyjne z 29 stycznia 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 70

[43] Tamże

[44] Sprawozdanie sytuacyjne z 30 lipca 1946 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 71

[45] Żebractwo i przemyt nieletnich na granicy polsko-czechosłowackiej, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg 128

[46] Sprawozdanie sytuacyjne z 30 maja 1947 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 71

[47] Tamże

[48] Sprawozdanie sytuacyjne za m-c czerwiec 1947 roku z 30 czerwca 1947 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 71

[49] Sprawozdanie sytuacyjne za m-c sierpień 1947 roku z 29 sierpnia 1947 roku, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 71

[50] 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 240

[51] 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[52] Sprawozdania sytuacyjne z 126 sierpnia 1948 roku z Gminy Krzyżanowice, w: 18/27 Gminna Rada Narodowa…, syg. 14

[53] Sprawozdanie Wójta Gminy z całokształtu działalności Zarządu Gminy z 18 czerwca 1950 r., w: 18/27 Gminna Rada Narodowa …, syg. 14; Wykaz ilości mieszkańców za m-c marzec 1950 roku 18/27 Gminna Rada Narodowa w Krzyżanowicach 1945 – 1954, syg. 19

[54] Zestawienie ze spisu ludności za 1945 rok, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 406

[55] Miesięczny wykaz mieszkańców z podziałem na gromady 1950 rok, w: 18/20 Starostwo Powiatowe w Raciborzu…, syg. 57

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com