Owocowe frykasy na dawnych raciborskich stołach

Owocowe frykasy na dawnych raciborskich stołach

Grzegorz Wawoczny. – Owoc tyrolski, almengijskie winogrona i prynelle – te wszystkie frykasy można było nabyć w XIX-wiecznych raciborskich składach kolonialnych.

Stoły dawnych raciborzan nie były wcale uboższe niż obecnie. Pod koniec XIX wieku zdobycie w Raciborzu cytryn czy pomarańcz nie nastręczało żadnych problemów. Trzeba było tylko mieć pieniądze.

29 listopada 1890 roku na łamach lokalnej prasy R.A. Krause z ulicy Nowej 11 proponował „szeroką gamę frykasów: owoc tyrolski, almengijskie winogrona, migdały, prynelle, sułtańskie mieszkowe figi, pomarańcze, cytryny, tureckie powidła, francuskie orzechy, sardynki w oleju, Jamaika rum, arak, suszone owoce, oleje, powidła, rodzynki, masło naturalne”.

3 grudnia tego samego roku sklep Breitbacha przy ulicy Dworcowej oferował „apluzyny [pomarańcze] w cenie od 70 fenigów do 1,2 marek za tuzin”.

Kupcy i krzyżowcy

Cytrusy były dostępne w Europie już w średniowieczu. W X wieku pojawiły się krajach Lewantu, czyli na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. W XI-XII wieku znane tam były pomarańcze. Na Stary Kontynent przywieźli je kupcy włoscy. Arabowie zaczęli je uprawiać w podbitej Hiszpanii i na Sycylii. Sprowadzali je również uczestnicy wypraw krzyżowych.

W obozie krzyżowców

Cytryny były w smaku takie jak dziś, ale pomarańcze jedynie w kwaśnej, indyjskiej odmianie. Słodkie pojawiły się dopiero w XVI wieku. Z Półwyspu Pirenejskiego trafiły do oranżerii Europy Środkowej i Północnej. Wtedy też stały się dostępne dla bogatych raciborskich mieszczan, podobnie jak rodzynki, migdały czy figi.

Owocowe gaje na Śląsku

W renesansie drzewka pomarańczy ozdabiały rezydencje możnowładcze, w tym na Śląsku. Z Breslografii Mikołaja Heneliusa wiadomo, że w ogrodach wrocławskich powszechne były drzewa i mniejsze rośliny południowe. Miał je w swoim ogrodzie w połowie XVI wieku kanonik wrocławski Woysel.

Dawniej przed raciborskim zamkiem, na skrzyżowaniu obecnej Armii Krajowej-Bosackiej, znajdowała się posiadłość alodialna o nazwie Kamienica. Ks. Augustyn Weltzel określa ją jako „monumentalny budynek, wzniesiony prawdopodobnie przez baronów von Mettich, od 1609 roku dziedzicznych właścicieli posiadłości, jako rezydencja na czas odbudowy podupadłego zamku”. Pisze też, że była to budowla murowana, podkreślając, iż nazwa Kamienica jest słowiańska. W 1762 roku była tu oranżeria. Nie wiemy, jakie egzotyczne rośliny tu uprawiano.

Bosacz i Kamienica, dziś dzielnica Ostróg

Pomarańcze do pieczeni

W Polsce średniowiecznej cytrusy, jeśli bywały, to rzadko. W XV wieku cytryny i pomarańcze występują w rachunkach miasta Lwowa. Na dworze Zygmunta I dodawano pomarańcze do pieczeni. Wożono je do Polski przez Norymbergę i Wrocław lub Wiedeń i Ołomuniec. Tą drogą musiały więc trafić na stoły bogatej górnośląskiej szlachty i mieszczaństwa.

Były drogie, ale spożywano je, bo wierzono, iż sok z cytryn pomaga na choroby żołądka, serca i wątroby, odpędza gorączkę oraz łagodzi skutki oparzenia. W XVII i XVIII wieku były powszechne jako przyprawy do potraw, napojów orzeźwiających, soków i wódek. Tak narodziła się nalewka cytrynowa czy likwor pomarańczowy. Cytrusy jedzono obsmażone w cukrze.

Orszak królowej

W 1645 roku orszak Marii Ludwiki mógł się delektować „gruszkami niepomiernej wielkości, pomarańczami, cytrynami i melonami”. Kiedy w 1670 roku cesarzowa Eleonora podążała ze swoją córką do Częstochowy, by tam oddać jej rękę królowi Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu, mieszczanie ołomunieccy zakupili na jej stół cytryny. Postarali się także o drogie korzenie do przyprawiania potraw, hiszpańskie wino, cukier, oliwki, ryż, migdały, sardynki, lucernę i słodycze. Chcieli jak najlepiej przyjąć zacnego gościa.

cesarzowa Eleonora

Z Ołomuńca cesarzowa matka i narzeczona polskiego króla pojechała do Raciborza. Nie mamy wzmianek, czy tu również uraczono je drogimi owocami z południa. Wiemy tylko, że na koszt magistratu zaplanowano wielką ucztę, na którą zakupiono: dwadzieścia wołów, sześćdziesiąt cielaków, trzydzieści skopów, jedenaście jagniąt, dwanaście wieprzów, dwadzieścia wiader wina austriackiego i czternaście węgierskiego.

Trud magistratu okazał się, niestety, próżny, a przygotowane zapasy mięsa źródłem poważnych kłopotów. W Opawie dwór cesarski oświadczył bowiem, że mięsa nie będzie konsumował. Dlaczego? W 1670 roku Wielki Post rozpoczął się 19 lutego. Była to Wielka Środa. Cesarzowa z córkami gościła wtedy w miejscowości Dworce za Ołomuńcem. W Raciborzu były dwa dni później, czyli w pierwszy piątek okresu przygotowań do Wielkanocy. Serwowanie drogich południowych owoców nie było więc na miejscu, choć z pewnością były one dla raciborskich mieszczan dostępne.

Główna grafika, William, Wien: Lith. Inst. w Wiedniu, [1800–1900], Lithographisches Institut (Wiedeń)

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com