Rozwój gier hazardowych w Raciborzu nastąpił prawdopodobnie po 1217 roku, kiedy to książę opolsko-raciborski Kazimierz zezwolił mieszczanom na organizowanie targów. Trudno sobie wyobrazić średniowieczne miasto targowe bez tawerny i karczmy. To tu przesiadywało zwykle błąkające się po Śląsku rycerstwo, zmęczenie podróżą kupcy lub zwykłe hultajstwo żądne piwa i dreszczyku emocji związanego z obstawianiem rzutu. Tawerny były tak popularnym miejscem schadzek, że, do czasu zanim zabronił tego Kościół, udzielano tu…ślubów – pisze Krystyna Kozłowska (z archiwum Ziemi Raciborskiej).
Gra w warcaby i w kości znana już była w starożytnym Egipcie. Tak o niej pisze w książce pt. „Życie codzienne w epoce Ramessydów XIII-XII w p.n.e.” Pierre Montet: Ulubioną rozrywką była dla małżonków gra w warcaby. Grywano na szachownicy prostokątnej, podzielonej na 30 lub 33 pola. Pionki czarne lub białe mają mniej więcej kształt taki, jak nasze pionki do szachów. Nie wiemy jaki był przebieg gry. Zdaje się, że decydowały o niej rzuty kośćmi, a nie dowolne pociągnięcia jak w naszej grze w warcaby”.
W tym samy czasie gra w kości była znana w państwie Priama czyli w Troi o czym wspomina w Iliadzie Homer. Także starożytni Grecy i Rzymianie równie namiętnie grywali w kości jak uprawiali sporty wyczynowe. Poza tym grali w szachy i warcaby. Kości były jednak najpopularniejsze.
Znano wówczas dwa rodzaje kostek do gry. Pierwsze to astragale – oryginalne w wyglądzie fragmenty kości śródstopia zwierząt. Oznaczano je punktami 1,3,4 i 6. W grze wyrzucano równocześnie cztery astragale. Wygrywał ten, kto miał największą liczbę punktów. Wygrany rzut określano jako Wenus. Przegrywał, rzecz jasna, gracz z liczbą najmniejszą. Feralny rzut określano jako pies. Drugi rodzaj to popularne do dziś sześcianki oznaczone punktami 1-6. Kilka z nich wyrzucano z kubka o stożkowatym kształcie po czym liczono punkty.
Swetoniusz w swoim dziele „Żywoty cezarów” pisze, że nieuczciwie grali w kości Kaligula i Neron. Ich rywale, by nie popaść w niełaski, bardzo często celowo starali się przegrać. Szulerem nie był natomiast cesarz August, który godnie przyjmował porażki. Co dziwne jednak, władca ten wydał swoim poddanym… zakaz grania w kości. Maniakiem kości był Klaudiusz. Kazał sobie nawet skonstruować specjalną deseczką, na której mógł grać w czasie podróży. Klaudiusz jest też autorem podręcznika do gry w kości.
Na ziemie polskie kościany hazard przywieźli kupcy italscy w okresie wpływów rzymskich (I-IV w n.e.). Największy jej rozkwit przypada jednak na X-XIV wiek, kiedy to tworzą się miasta a w nich tawerny, zaś przy dawnych szlakach handlowych coraz częściej napotkać można oberże. Pod koniec XIV wieku, w dobie nadchodzącego renesansu, popularniejsze od kości stają się szachy, warcaby a od XVI w karty.
Grywanie w średniowieczu w kości było nałogiem zgubnym. Ciągnął on za sobą niebezpieczeństwo restrykcji ze strony władców. Łamiących zakaz hazardzistów karano grzywną, chłostą, wygnaniem a nawet pozbawieniem jakichkolwiek praw. Na przykład w 1342 roku król Kazimierz Wielki wydaje zakaz grania powyżej jednego wiardunku. Późniejsze o pięć lat statuty wiślickie zabraniają w ogóle jakichkolwiek gier hazardowych. Synod krakowski z końca XIV wieku zakazywał duchownym ulegania pokusie rzucenia kośćmi. Składano także ślubowanie od gier. Ciągłe ponawianie zakazów świadczy jednak, że były one permanentnie łamane.
Wpływ miała na to łatwość wykonania kostek do gry. Z terenu Polski znanych jest w tej chwili około 100 sztuk sześciennych kości do gry, z tego aż 70 pochodzi ze Śląska. Racibórz może się poszczycić posiadaniem 26 tego typu zabytków, co stawia nasze miasto na drugim miejscu po Wrocławiu. Świadczy to m.in. o skali uprawianego w tych grodach hazardu.
Rozwój gier hazardowych w Raciborzu nastąpił prawdopodobnie po 1217 roku, kiedy to książę opolsko-raciborski Kazimierz zezwolił mieszczanom na organizowanie targów. Trudno sobie wyobrazić średniowieczne miasto targowe bez tawerny i karczmy. To tu przesiadywało zwykle błąkające się po Śląsku rycerstwo, zmęczenie podróżą kupcy lub zwykłe hultajstwo żądne piwa i dreszczyku emocji związanego z obstawianiem rzutu. Tawerny były tak popularnym miejscem schadzek, że, do czasu zanim zabronił tego Kościół, udzielano tu… ślubów.
Poza kostkami sześciennymi, zarówno we Wrocławiu jak i w Raciborzu znaleziono podczas badań archeologicznych wspomniane wcześniej astragale. Jedna z raciborskich, co jest rzadkością, ma na jednym boku osiem oczek. Inna ma otwór, do którego wlewano ołów. Na kolejnych widoczna jest wytarta powierzchnia świadcząca o ich długotrwałym bądź intensywnym używaniu.
Odkrycia w Raciborzu przyniosły również dwie niespodzianki – kostki lub pionki wykonane z poroża przeznaczone do gier planszowych. Jedna ma kształt mocno spłaszczonej piramidy. Druga, o prawdopodobnie takim samym kształcie, zachowała się tylko we fragmencie.
Wszystkie znalezione w Raciborzu przybory do gier pochodzą z badań archeologicznych na: Rynku – 30 sztuk (w tym astragale), ul. Długiej – 4 szt., zamku – 1 szt. oraz na miejscu, gdzie dawniej stała kaplica p.w. św. Dominika – 1 sztuka. Aż 19 kostek sześciennych znaleziono w wykopie przy kamienicach nr 13 i 14 na Rynku. Leżały one pomiędzy i pod drewnianymi konstrukcjami domu, być może średniowiecznej tawerny lub karczmy. Za taką interpretacją przemawia zalegająca tam gruba warstwa mocno sprasowanego nawozu i włosia końskiego. Kostki te były mocno zużyte.
Cztery kostki odkryto w 1979 roku na ulicy Długiej, w miejscu, w którym w średniowieczu znajdowała się pracownia szewska (obecnie ul. Długa 4). Było to małe pomieszczenie o powierzchni 1,5 na 1,5 m. Do gry w kości nie trzeby była zresztą większego. Widocznie szewc w wolnych chwilach namiętnie oddawał się hazardowi. Kostki z Rynku i ul. Długiej datowane są na XIII i XIV wiek.
Jedna z kostek pochodzi z terenu grodziska wczesnośredniowiecznego na Ostrogu. Na miejscu tym wybudowano później zamek. Jest ona zarazem uznawana za najstarszą. Pochodzi prawdopodobnie z końca XII lub początku XIII wieku. Wskazują na to proste ścianki. Te ze ściankami lekko wklęsłymi uważa się za młodsze. W datowaniu pomaga również system znakowania punktami. W starszych suma punktów ze ścian naprzeciwległych wynosi, co ciekawe, 3,7 i 11 oczek. W przypadku młodszych, podobnie jak dziś, regułą jest zaś siódemka np. 6 i 1, 3 i 4 lub 2 i 5. Wymiary wszystkich odnalezionych kostek sześciennych wahają się od 0,5 do 1 cm.
Znaleziona w jednym z grobów zakonnicy kostka lub pionek do gry planszowej w kształcie mocno spłaszczonej piramidy miała następujące wymiary: 26,8 mm na 28 mm przy wysokości 7 mm. Grób ów znajdował się w kaplicy św. Dominika przy podominikańskim kościele p.w. św. Ducha (obecnie Muzeum). Kostki, kamienie lub pionki o podobnym kształcie znaleziono we Wrocławiu, w Czechach oraz w Niemczech. W literaturze czeskiej sugeruje się, że sprowadzili je tu już w X wieku Wikingowie. Co ciekawe, egzemplarz raciborski jest jednak inaczej znakowany. Zamiast oczek wokół podstawy i wierzchołka miał wyryty kwadrat. W bardzo staranny sposób wykonano go z poroża. Odnalezienie go w grobie zakonnicy jest dość tajemnicze.
Ciekawy jest sposób przygotowania surowca i wykonania kostek. Surowiec brano zazwyczaj z długich kości zwierząt, przeważnie bydła hodowlanego lub z poroża jeleniowatych. Róg lub kości najpierw dokładnie czyszczono. Następnie, w celu zmiękczenia, gotowano je przez 11 godzin lub, zamiast tego, moczono w maślance przez 4 dni albo w zsiadłym mleku przez 2 dni. Czasami poroże moczono przez sześć tygodni w kwasie szczawiowym, ale zaniechano tej metody wskutek zbyt częstego niszczenia materiału. Gotowanie w oleju nie zawsze natomiast przynosiło pożądany efekt.
Zmiękczony materiał można było kroić w dowolny sposób. Chcąc uzyskać kostki sześcienne, odcinano strugiem klocki w kształcie prostopadłościanu. Te dopiero krojono na sześcienne kostki, w których następnie cyrklem robiono oczka. Końcową czynnością było wygładzanie.
Sporadyczne są przypadki wykorzystywania innych materiałów. W Gdańsku znaleziono, co jest raczej zrozumiałe, kostki z bursztynu. W Opolu-Ostrówku odkopano bardzo ciekawą kostkę z serpentynitu. Kostka wapniowa pochodzi z Czerska i Wrocławia. Stolica Dolnego Śląska może się też poszczycić egzemplarzem z kości słoniowej. Być może niektóre z tych kostek służyły do wróżb.
Z badań wykopaliskowych na Rynku pochodzą jeszcze inne przedmioty do gry. Należy do nich pięć kul o średnicy od 1,8 do 2 cm wykonane z białej szlachetnej glinki wypalanej na kolor jasnopomarańczowy. Choć z jednej z nich zachowała się tylko połówka, to ilość i tak wskazuje, że wszystkie służyły do popularnej do dziś gry w kamyki.
Krystyna Kozłowska
Na zdjęciu średniowieczna kostka do gry ze zbiorów Muzeum w Raciborzu