Cudowna moc ziół

Cudowna moc ziół

Już w XIII/XIV wieku znano właściwości ziół, widząc ich przydatność w kuchni oraz ludowej medycynie.

Interesujący zapis można znaleźć w Katalogu magii mnicha Rudolfa, czyli summie spowiedniczej, którą na początku XIX wieku pruscy urzędnicy znaleźli w bibliotece klasztoru cystersów w Rudach i przewieźli do Wrocławia. Dzieło to, będące podręcznikiem dobrej spowiedzi, który wskazywał spowiednikom o co wypytywać wiernych, stanowi unikalne źródło do poznania obyczajowości i magii średniowiecznej ludności.

Czarodziejskie praktyki dziewcząt

Rudolf, z niemałym oburzeniem, pisał w traktacie O czarodziejskich praktykach dziewcząt i złych kobiet. Wzmiankował, że nad niektórymi ziołami, które długo byłoby wyliczać, wypowiadają nie tyle błogosławieństwa, jak mówią, ile raczej przekleństwa, a różnymi słowami zapytują księżyc i gwiazdy chcąc podobnie jak Bóg znać przyszłość.

W innym miejscu mnich dodał: Oprócz tego pokrzywy, zamoczone we własnej urynie, kości zmarłych, drzewo z grobów i wiele innych rzeczy wrzucają do ognia, aby jak one płoną w ogniu, tak mąż ich płonął miłością ku nim. Także wiele ziół, których wyliczenie po imieniu za długo by trwało, różnymi słówkami raczej przeklinają niż błogosławią. A co niektórzy wyprawiają z żabami, olejem świętym, wodą chrzestną i z postaciami Komunii Św., tego nie da się wprost opowiedzieć.

Zainteresowanie klasztornego skryby praktykami zielarskimi nie było przypadkowe. Już w Biblii, w Pieśni nad Pieśnami 1,13, napisano Mój miły jest mi woreczkiem mirry wśród piersi mych położonym. Za antyczną tradycją Asklepiosa i Eskulapa, bogów sztuki lekarskiej i zielnej, chrześcijanie przyznawali Bogu rolę stwórcy właściwości ziół. Już przed Wniebowstąpieniem leczono nimi Chrystusa. On sam nakazał apostołom leczyć nimi rany. Znane są przedstawienia Jezusa jako zbierającego zioła dla Marii.

Trzy siły natury

W średniowieczu zioła były w centrum zainteresowania teologów. Znane są traktaty poświęcone temu zagadnieniu. W 1405 roku, w traktacie De superstitionibus, heidelberski teolog i inkwizytor Mikołaj z Jawora zapisał, że wśród pospólstwa istnieje przekonanie o trzech siłach natury. Istniały w słowach, ziołach i kamieniach.

Kościół krytykował zielarstwo służące do pogańskich kultów, z wyjątkiem sytuacji, gdy było pomocne w walce z nieczystymi siłami. Zezwalał na pozyskanie naturalnych sił ziół w celach terapeutycznych. Lecznicze walory miały – według doktryny Kościoła – jedynie zioła konsekrowane, czyli poświęcone. Takich ziół nie można było nadużywać. Kościół obejmował kuratelą wszystkie zielarskie terapie. Inaczej, jak ostrzegano, zioła ściągały demony i poza uzdrowieniem mogły być przyczyną opętania.

Antyczne herbaria

Średniowiecze pozostawiło ogromną spuściznę w postaci herbariów, czerpiących hojnie z antycznych tradycji zielarskich i lokalnych obserwacji. Zioła mają swoje miejsce w kalendarzu liturgicznym. 15 sierpnia obchodzone jest święto Matki Boskiej Zielnej, zwane też dniem pobożności zielnej. Zioła w postaci wiązanki różnych gatunków przynoszone są do kościoła, tam święcone po czym zabierane na procesję.

Bogaty XIX-wieczny materiał folklorystyczny mówi o wiązankach z: bożego drzewka[1], dzwonków, kminku, kopru, krwawnika, macierzanki, maku, mięty, rozchodnika, rumianku, szałwii, szczawiu końskiego. Ponadto wrotyczu, ziela świętojańskiego, żywokostu z dodatkiem piwonii, astrów, gałązek grochu i kłosów zbóż, prosa i słonecznika.

Zioła odpędzają demony

W XV-wiecznym pontyfikale biskupa krakowskiego Tomasza Strzempińskiego wpisano prośbę, by poświęcone zioła odpędzały demony, uśmierzały kłótnie i swary domowe. Chroniły przed skutkami burz, sierotom przywracały radość, pojmanym wolność, ofiarom gwałtów i okaleczeń zdrowie. Szczególne właściwości, według powstałego w XV wieku w Poznaniu kodeksu Eugeniuszowskiego, miała święcona mięta. Chroniła przed fałszywym świadectwem składanym w sądzie. W rzeczywistości podawano encyklopedyczny zapis wszystkich możliwych zagrożeń, którym pokropiona mięta dawała rzekomo skuteczny odpór. Wystarczyło tylko nosić ją przy sobie.

XV-wieczny zielnik Klemensa Bujaka z Gostynia ostrzega mężczyzn przed mieszankami ziół spędzającymi płód i wywołującymi menstruację. Powszechne znane były nie tylko zioła poronne, ale i trujące. Wiedza ta była dostępna lokalnym znachorkom, akuszerkom i zielarkom. Przed zgubnymi skutkami magii miłosnej wykorzystującej zioła ostrzegał wspomniany Rudolf. Pisał, iż wiele innych praktyk uprawiają, od których mężowie popadają w chorobę, a często umierają.

Pierwszy ogród medyczny

Pierwszy znany ogród medyczny na Śląsku założył w XVI wieku wrocławski lekarz Lorenz Schulz, były student Uniwersytetu w Padwie, gdzie już od 1545 roku był ogród botaniczny. Wrocławski ogród był podobny do włoskiego pierwowzoru. Centralne miejsce zajmowała w nim jadalnia ogrodowa w kształcie pawilonu.

XVIII-wieczna raciborska apteka Pod Jednorożcem w 1812 roku należała do Adama Franka, właściciela gruntów przy ulicy Wileńskiej. Nazywano je łąkami Franka. Uprawiano tu rośliny lecznicze.

Szczątki roślin zielnych znaleziono podczas wykopalisk na terenie raciborskiego zamku (1960-1966). Poddano je analizie w pracowni nieżyjącej już Melanii Klichowskiej z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk z Warszawy, wybitnej specjalistki w dziedzinie paleobotaniki[2]. Zidentyfikowała m.in. szczątki: bzu czarnego, bzu lekarskiego, kłokoczki, rdestu ptasiego i rdestu ostrogorzkiego oraz rzepiku pospolitego. Każda z tych roślin ma specyficzne, znane już w średniowieczu właściwości.

Zioła można było spotkać w przypałacowych parkach.

Lekarstwo i trucizna

Bez czarny to znana od wieków roślina lecznicza. Surowiec farmakologiczny stanowią jej kwiaty i dojrzałe (czarne) owoce. Mają działanie napotne, moczopędne i przeczyszczające. W medycynie ludowej do dziś stosuje się je jako środek przeciw przeziębieniom, na przykład w postaci soku z owoców lub nalewki. Przyrządzanie specyfików z bzu czarnego wymaga wiedzy. Wszystkie części rośliny zawierają bowiem toksyczny składnik zwany sambunigryną, który po spożyciu jest rozkładany do cyjanowodoru, co powoduje poczucie słabości, a niekiedy i wymioty. W czasie suszenia i gotowania sambunigryna ulega jednak rozkładowi. Pozwala to na stosowanie rośliny do leczenia.

Zioła dla zwierząt

Wierzono we właściwości lecznicze kłokoczki. Jej utarte liście dodane do pokarmu zwierząt hodowlanych leczyły ponoć ich choroby. Zdarzało się, że nasiona tej rośliny podawano chorym dzieciom. Powodowały bolesne wymioty. Niedojrzałe nasiona kłokoczki można podobno stosować w kuchni zamiast zielonego groszku.

Rdest ptasi wykorzystywano w stanach zapalnych pochwy wywołanych infekcjami bakteryjnymi i grzybiczymi. Wywar służył do przemywania i odkażania sromu. Mieszanka rdestu ptasiego, kory dębu, liścia szałwii, koszyczków rumianku, liścia pokrzywy i kwiatu nagietka wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne oraz przeciwskurczowe.

Ziele rdestu ostrogorzkiego jest surowcem farmaceutycznym, z którego produkowano leki przeciwkrwotoczne i przeciwbólowe. Rzepik pospolity stosowany był od dawna do leczenia nieżytów, krwawień, chorób skóry i gruźlicy. Ziele to zbiera się na początku kwitnienia, suszy następnie oddzielnie w miejscu ocienionym i przewietrzanym. Wysuszone wydziela przyjemny, lekko gorzkawy zapach. Podobne cechy ma smak. Rzepik zawiera garbniki, kwas salicylowy, gorycze, olejek eteryczny i inne substancje działające ściągająco, dzięki czemu leczy nieżyt żołądka lub jelit i biegunki. Jego składniki regulują również procesy trawienia, sprzyjają wydzielaniu soków żołądkowych, łagodzą niektóre choroby wątroby i nerek, zwłaszcza kamicę nerkową.

Zioła z zamku

Ciekawe wyniki przyniosła analiza materiałów botanicznych z badań archeologicznych na raciborskim Rynku z lat 90. XX wieku. Zidentyfikowano tam m.in. szczątki takich roślin jak: jaskier, włośnica, rdest, nasiona goździkowatych, komosa, szczaw, turzyca, chaber, dziurawiec zwyczajny, kąkol polny, lepnica, sporek polny, czyściec i jeżyna.

Dziurawiec uchodził w średniowieczu za panaceum na 99 chorób. Jako zioło był stosowany już w grodzie w Biskupinie. Na jego liczne szczątki natrafiono podczas prowadzonych tam badań archeologicznych. W średniowieczu dziurawiec zawieszano w oknie. Miał chronić domostwo przed piorunami. Sok rośliny służył, jak wierzono, do przepędzania złych demonów. W rejonie Krakowa utrzymywało się długo przeświadczenie, że roślina chroni noworodki przed złymi duchami, gdy zatka się nią szczeliny domu.

Współcześnie stwierdzono, że przyspiesza gojenie skóry, ma działanie antydepresyjne, rozkurczowe oraz wzmacniające naczynia krwionośne, przeciwzapalne i bakteriobójcze.

Ciekawą rośliną jest komosa. Występuje w miejscach ruderalnych, przychaciach, śmietniskach, przydrożach oraz jako chwast upraw okopowych. Dawniej była traktowana jako warzywo i przez to często uprawiana. Ma jadalne i bardzo pożywne liście oraz nasiona. Młode rośliny były najczęściej jedzone gotowane jak szpinak.

Miasta pełne ziół

Analizie w pracowni Agaty Sady poddano również materiał znaleziony w trakcie badań przy ulicy Rzeźniczej w Raciborzu. Znaleziono tu: przytulię, chaber, kąkol polny, gwiazdnicę trawiastą, stokłosę, czyściec, komosę, poziewnik, rdest, lnicę, len zwyczajny, mniszek pospolity, fiołek, lepnicę oraz goździkowate. Mniszek pospolity, nazywany mleczem, to często spotykany chwast rosnący na nieużytkach, miedzach, łąkach, polach i w przydrożach.

Nietrudno więc było natrafić na tę roślinę w średniowiecznym Raciborzu. Jej korzeń, kwiaty, a także liście jeszcze dziś zbierane są wczesną wiosną do spożywania jako sałatka. Korzeń zebrany wiosną lub późną jesienią oczyszcza się z ziemi i drobnych korzonków, płucze, kraje i suszy. Zawarte w nim substancje działają żółciopędnie i żółciotwórczo, usprawniają czynność wątroby, ułatwiając przepływ żółci do woreczka żółciowego i dwunastnicy.

Przodkowie dobrze znali właściwości ziół

Brak źródeł pisanych nie pozwala nam stwierdzić w jakim stopniu Ślązacy w dawnych wiekach wykorzystywali dostępne im rośliny zielne jako lekarstwa. Zapisy starych herbariów przekonują, że wiedza na temat ich właściwości była znacznie większa niż obecnie. Dziś, chcąc uzyskać skuteczne panaceum na dolegliwości, idziemy po prostu do apteki, a wiele z leczniczych roślin, na przykład mniszka, traktujemy jako chwast. Dawniej jedynym ratunkiem dla zdrowia było spożycie wywaru z ziół, przygotowanego w odpowiedni sposób, wedle stosowanych od wieków reguł.

Wieczorne herbatki

Śląską tradycją, szczególnie wśród starszej ludności wiejskiej, jest picie wieczorem herbatek ziołowych, najczęściej lipowych, miętowych oraz mieszanek, podawanych jesienią z miodem lub mlekiem. Przygotowywały je wiejskie starki, które od wiosny do jesieni zbierały zioła i łączyły w odpowiednich ilościach, by uzyskać najlepszy bukiet smaku. Smak tych mieszanek jest trudny do odtworzenia. W Raciborskiem bardzo ceniono lecznicze właściwości tataraku[3]. Kobiety nosiły niegdyś te ziele na targ, ale nigdy go nie zachwalały. Zawsze czekały na ludzi wierzących w jego moc. Jedzono go w całości lub trzykrotnie osmażony w cukrze. Pomagał na cukrzycę, bóle żołądka i puchlinę wodną. Afrodyzjakiem w naszych okolicach od zawsze była pietruszka, a talizmanem bursztyn. Warto wspomnieć, że do przyrządzania lekarstw używano dawniej na Śląsku pieprzu. Stąd przyprawę tę można spotkać jako przedmiot danin należnych księciu.

Ostrzeżenia przed szatańskimi ziołami

W 1823 roku na Górnym Śląsku ogłoszono urzędowe ostrzeżenie przed szkodliwymi właściwościami roślin, którymi truły się nie dopilnowane dzieci. Wymieniono: szalej jadowity, tojad mocny, naparstnicę purpurową, bieluń dziędzierzawa oraz rącznik pospolity. Nakazano, by rośliny te oznakować tablicami ostrzegawczymi.

Szalej jest tak toksyczny, że i współcześnie około połowa zatruć kończy się zgonem. Ziele to ma zwodniczy, pietruszkowaty smak i przyjemny aromat przypominający marchew. Rośnie na bagnach, torfowiskach i brzegach zbiorników wodnych. Tojad uprawiano na Śląsku w prawie każdym ogródku, a jego kwiaty nazywano pantofelkami lub trzewiczkami Matki Boskiej. Roślina zawiera akonitynę – alkaloid o szczególnie silnym, trującym działaniu. W starożytności używano jej do zatruwania strzał, wykonywania wyroków śmierci i do skrytobójstwa. Trujący jest również bieluń dziędzierzawa i rącznik pospolity, zwany też czerwonym kasztanowcem. Jedynie naparstnica, która rośnie w prawie każdym ogródku nie jest groźną rośliną. Co więcej, naparstnica purpurowa ma właściwości lecznicze i jest źródłem pozyskania cennego surowca do wyrobu lekarstw.


Boże drzewko

[1] Bylica (boże drzewko) rośnie przy chatach, czasem w ogródkach wiejskich, pod płotami, na przydrożach tak u nas, jak i w całej Europie. Jest półkrzewem wyrastającym do stu dwudziestu centymetrów. Ma kwiaty w postaci koszyczków, drobne, niepozorne, luźno osadzone w górnych częściach pędów. Pędy są zbierane w czasie kwitnienia.

Cała roślina jest aromatyczna, ma silnie korzenny i cytrynowy zapach, ale gorzki smak. Surowiec zawiera związki goryczkowe i kumarynowe, usprawniające działanie woreczkażółciowego oraz ułatwiające przepływ żółci do wątroby; przeciwdziałające zastoinom żółci w woreczku i jego przewodach. Surowiec zawiera także: garbniki, olejek lotny i inne aktywne związki, dzięki którym napar bylicy pobudza apetyt, ułatwia trawienie, a także dzięki właściwościom bakteriobójczym jest skutecznym lekiem przy zakażeniach zewnętrznych i wewnętrznych, przy wrzodach żołądka, jelit, w biegunce i lekkich krwawieniach oraz do przemywania ropiejących ran i czyraków.

Boże drzewko jest również składnikiem mieszanek ziołowych. Odwar tego surowca stosowany jest jako dodatek do kąpieli ożywiającej, wzmacniającej bardzo skutecznie cały układ nerwowy. Dzięki aromatycznemu i cytrynowemu zapachowi, boże drzewko, w postaci drobno posiekanych listków, jest stosowane do surówek, napojów chłodzących, a także do mięs i ryb.

[2] Paleobotanika to dział paleontologii zajmujący się budową, morfologią porównawczą, anatomią i rozmieszczeniem roślin żyjących w minionych epokach geologicznych, których szczątki dotrwały do naszych czasów w postaci skamielin nasion, owoców, liści i fragmentów organów wegetatywnych, na przykład pni, korzeni, kory oraz odcisków i odlewów. Zadaniem paleobotaniki jest określenie związków pokrewieństwa pomiędzy wymarłymi i współczesnymi grupami roślin i ustalenie na tej podstawie kierunków ewolucji świata roślinnego.

[4] Kłącze tej rośliny rzeczywiście wykazuje wiele właściwości leczniczych. Tatarak między innymi poprawia pracę gruczołów wydzielania wewnętrznego, działa krwiotwórczo, moczopędnie, pobudza czynności żołądka, łagodzi bóle menstruacyjne i dolegliwości kostne, uspokaja, działa przeciwbólowo, przeciwgorączkowo, goi wrzody, jest środkiem przeciwrobacznym, wiatropędnym, wpływa na wydzielanie śliny i soku żołądkowego. Olejek tatarakowy zmniejsza dolegliwości reumatyczne, artretyczne, leczy bezkwaśność żołądkową oraz kolkę jelitową.

Autor: Grzegorz Wawoczny

Opublikowane przez
WAW
Dołącz do dyskusji

WAW

Wydawca, redaktor naczelny - zapraszam do kontaktu autorów oraz czytelników pod adresem mailowym ziemia.raciborska@gmail.com